czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 2

         

        Droga do klasy wydawała się dłuższa z każdym krokiem dziewczyny. Na dodatek postacie na obrazach patrzyły się na nią i plotkowały bezczelnie. Cały czas tylko słyszała szepty, swoje imię oraz nazwisko, oceny jej usposobienia i charakteru. Zacisnęła mocno pięści, lecz nie chciała pokazywać złości. Jednak nie potrafiła opanować targających nią emocji. Jej policzki także zdradzały oznaki gniewu, przybrały rubinowy odcień jak zawsze, gdy Leire była wściekła albo zawstydzona.
- Zamknijcie się, do diaska! – krzyknęła, obracając się na pięcie, a echo rozeszło się po korytarzu.
Wszystkie postacie w tej chwili skamieniały z przerażenia, a rudowłosa mogła zaznać błogiej ciszy. Przymknęła delikatnie swoje powieki, po czym obróciła się, by iść dalej. Jednak wtedy natrafiła na niezidentyfikowanego osobnika. Poczuła jedynie, jak zderza się z nim i zrobiła krok w tył.  Zaciskając mocno zęby, złapała się za głowę i uniosła powoli spojrzenie. Jej oczom ukazała się nieco rozmazana męska postura. Na czarnych szatach dostrzegła zielone elementy. Dążyła dalej wzrokiem. Alabastrowe dłonie rzucały się w oczy, a twarz była prawie tak blada jak jej. Na czubku głowy, jasne włosy, a pośród tej całej jednolitej oprawy, wyróżniało się stalowoszare spojrzenie, błądzące teraz gdzieś po jej twarzy.
- Uważaj, jak chodzisz! – Te słowa padły kilkanaście sekund temu, jednak tak samo, jak obraz dotarły do niej po chwili. Leire była mocno zamroczona, jednak nie było w tym nic dziwnego, ponieważ uderzyła się w skroń, którą w tej chwili pokrywała swoją małą dłonią. Czasem wystarczy niefortunny wypadek połączony z tym jednym, czułym miejscem, a człowiek zasypia na zawsze.
- Leire, wszystko w porządku? – Tym razem głos nie niósł w sobie pretensji, ani zgryzoty. 
Był nawet nieco czuły, jakby zmartwiony. Dziewczyna zamrugała kilka razy oczami, otrzymując w ten sposób wyraźny obraz i poczuła, że w końcu utrzymuje równowagę. Jeszcze przed chwilą jej świat wirował dookoła, tak jak wtedy, gdy miała siedem lat i bawiła się na karuzeli. Jednocześnie poczuła na swoich szczupłych ramionach, mocny uścisk, który ją ustabilizował. Teraz mogła spokojnie przyjrzeć się swojemu towarzyszowi i wyjaśnić całą sytuację.
- Draco? – W jej głosie odezwała się nutka zdziwienia. Wszyscy mieli teraz lekcje, więc myślała, że wpadła na jakiegoś nauczyciela. Lecz moment później przypomniała sobie, że osobnik miał czarno-zielone szaty. To musiał być ten chłopak.
- Tak, nic mi nie jest. Co tu robisz? Myślałam, że tylko ja jestem taką ryzykantką, żeby w pierwszy dzień spóźniać się na zajęcia. Tylko wiesz, jakby co, to mi się wydaje, że będę miała przywileje u dyrektora. – Twarz dziewczyny rozświetlił uśmiech. 
Mogła sobie zażartować, teraz gdy ból w głowie ją opuścił, a przydatkowe spotkanie sprawiło, że zapomniała o wszystkich nieprzyjemnościach. Malfoy na początku zaśmiał się razem z nią, jednak gdy Leire patrzyła się na niego, oczekując odpowiedzi, spoważniał i przybrał swój neutralny wyraz twarzy. Odsunął dłonie, widząc że dziewczyna poradzi sobie już sama i wymamrotał:
- Ja nie będę pytać, co ty tu robisz, a ty nie pytaj się o to mnie. Jasne? – Zmienił natychmiastowo ton, a dziewczyna poczuła, że mimo iż brzmiało to jak pytanie, to wcale nim nie było. Jednak ten układ jej odpowiadał, wcale nie miała zamiaru teraz poruszać tematu Dumbledore’a albo tego przerażającego listu. Czerwonowłosa przytaknęła chłopakowi i pokazała, by ruszyli w końcu do klasy.
- Załatwiłaś dziś Granger, podobno ryczała jak mała dziewczynka. – Chłopak wyglądał, jakby był z tego powodu zadowolony, choć z drugiej strony jego spojrzenie nie było już takie pewne jak jego słowa.
- Płakała? Naprawdę? Kurczę, nie miałam pojęcia… - Leire poczuła się nieco skrępowana. Może chciała udowodnić, że posiada jakąś wiedzę i że Hermiona się myliła, jednak nie miała pojęcia, iż dziewczyna zareaguje w taki sposób. Jednak nie miała zamiaru teraz o tym rozmyślać, więc natychmiast zmieniła temat.
- Mamy teraz transmutacje… Z kim, bo nie pamiętam? – Skierowała swoje zdezorientowanie spojrzenie na blondyna, ale ten jedynie westchnął widocznie niezadowolony, dodając:
- To będzie pouczająca gadka na temat spóźniania. – Na początku dziewczyna nie zrozumiała, co Draco miał na myśli, jednak nie musiała czekać długo. 
Profesor McGonagall wyraziła swoją opinię na temat opuszczania lekcji, podczas ostatniego, a dla niektórych pierwszego roku nauki. Prócz tego Leire i Draco musieli spotkać się z ciekawymi docinkami ze strony kolegów, gdy razem pojawili się w sali. Jedynym pocieszeniem dla rudowłosej było to, że kolejne godziny były nieco spokojniejsze i mniej obfite w nieoczekiwane zdarzenia.

* * *

Dzień był ciężki, tak samo jak księgi, które Leire musiała cały czas z sobą targać. Nie była przyzwyczajona do takiej nauki. W domu było całkiem inaczej. Każdego dnia otrzymywała sowę od Dumbledore’a z wiadomością. Pisał tam między innymi o tym z jakim materiałem ma się danego dnia zapoznać. Dziewczyna sama wybierała sobie kolejność przedmiotów, zapoznawała się z każdą ważną informacją, ćwiczyła niektóre zaklęcia, a o określonej porze Albus teleportował się do domu. Wtedy sprawdzał ją, przepytywał z treści ksiąg oraz ćwiczyli wspólnie różne zaklęcia. A po dniu ciężkiej, lecz przyjemnej pracy, spożywali razem posiłek. Leire zawsze cieszyła się z tego jak małe dziecko. Gotowała z przyjemnością, a potem razem z ojcem rozmawiała przy stole, czasem nawet żartując. Jedynie czego nie znosiła to tego, jaki pojawiał się w jej sercu ból, gdy Dumbledore musiał wrócić do Hogwartu. Przecież jego obowiązkiem było uczestniczenie w obiedzie w Wielkiej Sali, a potem pozostanie na terenie szkoły, by utrzymać spokój i porządek. Od jedenastego roku życia dziewczyna czuła coraz bardziej tęsknotę za ojcem, gdy odchodził. Jakby ktoś zabierał jej część siebie i to każdego dnia. Potrafiła leżeć w łóżku, zwinięta w kłębek, przytulając w rączkach starego misia i płakać, aż uśnie. Poduszka każdej nocy była mokra, lecz gdy Albus pojawiał się, Leire nie pokazywała, że cierpi z powodu jego nieobecności. Z czasem nauczyła się walczyć z własnymi słabościami. Łzy pojawiały się coraz rzadziej, aż pewnej nocy nie ukazała się ani jedna. Od tej pory, od trzech lat, Leire nie uroniła ani jednej kropli. Zaczęła chować swoje uczucia przed czarodziejem, a on nie miał odwagi prosić ją, by ponownie się na niego otworzyła. Czasem próbował w jakiś sposób działać, okazywał jej więcej zainteresowania, troski, uczucia, jednak wtedy już było za późno. W końcu jej ulubione, wspólne posiłki stały się jedynie nużącą rutyną, którą musiała przetrzymać codziennie. Patrzyła się tylko w swój talerz, a gdy odzywała się do ojca była niemiła lub arogancka. Mimo, iż szanowała go, przestała mu to okazywać. Z jej życia ulotniły się wszystkie dobre uczucia i zniknęły bezpowrotnie, jak ta mała dziewczynka, którą była. Potrzebowała czegoś, w czym mogłaby się zatracić. Odnalazła to miejsce w księgach. W zaklęciach, eliksirach, wróżbiarstwie i innych elementach związanych z magią. Z czasem zainteresowało ją nawet mugoloznawstwo. Właśnie dlatego Leire udało się zdobyć tak ogromną wiedzę.
Teraz było gorzej. Uczucia, które towarzyszyły jej wcześniej, istniały cały czas. Jednak na dodatek doszedł szum na lekcji, kilkanaście par oczu, wpatrujących się w nią, jakby była jakimś dziwakiem i nauczyciele, o których tylko wiedziała tyle, ile przekazał jej Albus. Była chyba jedyną uczennicą, której nastawienie do Hogwartu zmieniło się po pierwszym dniu. Bezwładnie opadła na miękkie łóżko, odprężając się i rozluźniając każdy mięsień swojego ciała. Wzrok wlepiła w jednokolorowy sufit i zatrzymała go w martwym punkcie. Jej dłoń przypadkiem wtargnęła pod poduszkę, czując coś miękkiego. Złapała to i przyciągnęła do siebie, a twarz przekręciła się w bok. Zapach świeżej pościeli unosił się dookoła, gdy jej oczom ukazała się stara pamiątka. Leire przyjrzała się staremu miśkowi dokładnie. Był nieco brudny, a jego futerko już wcale nie było puszyste ani delikatne. Jedno oko miał nieco niżej osadzone na buźce, ponieważ kiedyś sama próbowała je przyszyć. Czerwonowłosa wpatrywała się w niego, wspominając dawne czasy, aż do chwili usłyszała zatrzaskujące się drzwi.
Schowała pluszaka pod poduszkę i podniosła się szybko na nogi. Jej oczom ukazała się brunetka, która dumnie stąpała przed siebie. Podeszła do swojego łóżka, schowała książki, a potem obróciła się i miała zamiar opuścić, jak najszybciej to pomieszczenie. Leire wyczuwając gęstą i nieprzyjemną atmosferę, musiała jakoś zadziałać.
- Zaczekaj, porozmawiajmy. – Chciała zakopać między nimi topór wojenny. Nie miała zamiaru od razu się z nią przyjaźnić, ale przynajmniej nie chciała, by jej współlokatorka, była jej wrogiem. Prośba jednak nie podziałała, więc rudowłosa wyciągnęła szybko swoją różdżkę i wykonując zgrabny ruch dłonią, powiedziała:
- Clausis ostiis. – Przed oczami brunetki, która już miała chwytać za klamkę od drzwi pojawiły się zamki, które uniemożliwiły jej opuszczenie pomieszczenia. Dziewczyna przez moment próbowała siłować się z nimi, jednak nic nie mogła poradzić.
- Posłuchaj. Nie miałam na celu urażenia cię. Nie przepadam za twoim zachowaniem, bo momentami jesteś zarozumiała, jednak nie chciałam cię upokorzyć, tylko pokazać, że nie tylko ty wiesz co nieco. Naprawdę mi przykro. – W głosie dziewczyny było słychać żal. Jednak nie miała w tej chwili się jej zwierzać, czy porównywać jakoś ich sytuacje, które wbrew pozorom były bardzo podobne, tylko po to, by się jej przypodobać. Nie była w stanie zobaczyć w tej chwili tego, ile łączy ją z panną Granger.
- Dobrze. Tak jakby można powiedzieć, że zapomnę o tym incydencie, ale wypuść mnie już. Harry na mnie czeka. – Dziewczyna w tej chwili dopiero się odwróciła. Na jej twarzy można było zaobserwować lekkie zirytowanie i zdenerwowanie. Na pewno tak nie wyglądała zadowolona Hermiona. Chyba próbowała udawać groźną, krzyżując dłonie na klatce piersiowej, jednak to kolidowało z jej różowym sweterkiem i twarzą grzecznej dziewczynki.
- Harry? Umówimy się tak. Odwrócę zaklęcie, ale ty zabierasz mnie ze sobą. – Leire oczekiwała jakiejś reakcji, lecz mimo iż brunetka miała od razu ochotę zaprzeczyć, nie miała innego wyjścia. Na jej twarzy zawitała bezradność, a potem rudowłosa usłyszała potwierdzenie i otworzyła drzwi.
Uczniowie mieli teraz czas wolny, choć zbliżała się pora obiadu. Leire ruszyła pośpiesznie za koleżanką i tym razem udało jej się ignorować postacie w obrazach. Nie wiedziała do jakiego miejsca mają się udać. Na szczęście niedługo potem natrafili na dwójkę znajomych. Harry trzymał w swoich dłoniach list, jednak właśnie go chował, a jego przyjaciel wyglądał na lekko przestraszonego. Potter musiał podzielić się już z nim jakąś tajemnicą.
- A ona co tu robi? – Ron odezwał się, a potem dopiero się zastanowił. Zamknął mocno usta, gdy napotkał zielone oczy Leire.
- Weasley, ktoś ci kiedyś powiedział, że za dużo się odzywasz? – Na to pytanie chłopak pokiwał głową i zamknął szczelnie usta. Ron zawsze był strachliwy, niejednokrotnie obawiał się nawet Hermiony, gdy była lekko podenerwowana, a Leire miała już to coś w sobie, co sprawiało, że chłopak miał cykora i czuł się trochę stremowany w jej obecności.
Harry z Hermioną w tej chwili wymienili tylko porozumiewawcze spojrzenia. Może nie mieli ogromnego zaufania do rudowłosej, ale to że była podopieczną Dumbledore’a o czymś świadczyło i stwierdzili, że może ona uczestniczyć we wtajemniczeniu.
- Słuchajcie, przeczytałem ten list jeszcze raz. I wydaje mi się, że wiem, o co w tym wszystkim chodzi, jednak, na razie to są tylko moje domysły. – Harry rozpoczął swoją wypowiedź, jednak nagle przerwał mu czyś drwiący śmiech. Cała czwórka obejrzała się i dostrzegła Dracona z całą swoją grupką Ślizgonów.
- Proszę, proszę. Tajne schadzki. O czym dyskutujecie? Na kogo jutro czas, by zrobić z siebie pośmiewisko? – ten pewny siebie ton należał do Malfoya. Jego koledzy wybuchli śmiechem, a jedynie Ron ze wszystkich Gryfonów ruszył się z miejsca, jakby chciał stanąć twarzą w twarz z blondynem do walki, jednak Hermiona go powstrzymała.
- Leire, co ty z nimi robisz? Zapraszamy do nas, chętnie cię zapoznam z czarodziejami na poziomie. Mnie już zresztą dobrze znasz, a to Gregory, Vincent, Pansy i Blaise. – O ile pierwsze dwie osoby nie prezentowały się ciekawie. 
Dwóch chłopców, wyglądających praktycznie tak samo, jeden był tylko trochę większy od drugiego. To druga część składu zwracała na siebie uwagę. Dziewczyna miała kruczoczarne włosy i opaloną cerę, a na dodatek przenikliwe spojrzenie, które cały czas tkwiło na pannie Granger. Towarzyszący jej mężczyzna, był wysoki i dobrze zbudowany. Ciemnoskóry chłopak na pewno złamał niejedno kobiece serce.
- Zostaw te szlamy i chodź z nami. – Ostatnie słowa sprawiły, że cała grupka Ślizgonów wybuchła śmiechem. 
Harry położył dłoń na ramieniu Hermiony, która opuściła głowę, a ich rudy przyjaciel już ledwo co wytrzymywał tą napiętą atmosferę. W tej chwili kącik ust Leire uniósł się do góry, tworząc delikatny uśmiech. Swoje oliwkowe spojrzenie skierowała na Malfoya i zrobiła kilka kroków w jego stronę. On poczuł się w tej chwili, jak zwycięzca, gdy czerwonowłosa przemówiła.
- Wiesz jesteś nawet całkiem przystojnym facetem… - Leire przegryzła dolną wargę i uniosła jedną brew do góry, a on wpatrywał się tylko w nią, jednocześnie zadowolony z siebie. Chciał już coś powiedzieć, jednak ta położyła mu palec na ustach i zbliżyła swoje wargi do jego ucha.
- …Lecz z drugiej strony, nie przepadam za takimi palantami. Veribus mudblood. – Gdy powiedziała ostatnie słowa, Draco mógł poczuć, jak jego kolano dotknęła różdżka Leire, którą zdążyła wyciągnąć, gdy ten był tak w nią zapatrzony. Po wypowiedzeniu zaklęcia dziewczyna natychmiast zrobiła kilka kroków w tył, a  blondyn zaczął się krztusić. Jego policzki stały się pulchne, a potem z jego ust zaczęła cieknąć ciemnoczerwona, gęsta maź.
- I kto teraz jest szlamą? – Leire zaśmiała się, a trójka przyjaciół stojąca za nią zrobiła dokładnie to samo. Ślizgoni zabrali biedaczka, zanim całkowicie zabrudziłby podłogę, a rudowłosa odwróciła się do Gryfonów i dostrzegła zadowolenie, zmieszane ze dziwieniem na ich twarzach.
- Wiem, że twoi rodzice są mugolami – skierowała swoje słowa do Hermiony. – Moi też byli, właśnie dlatego trafiłam do sierocińca. Nie wiedzieli, co się ze mną dzieje i oddali mnie. Ja nie uważam, że dzieci zwykłych ludzi są w czymkolwiek gorsze od tych  pochodzących z „czystych” rodzin. Dlatego mu się należało. 
Na twarzach dziewczyn pojawiły się szerokie uśmiechy. Znalazł się element, który był dla nich wspólny i właśnie teraz dostrzegła to Hermiona. Jednak chwilę radości przerwało realistyczne myślenie Harry’ego, który słusznie przypomniał, że rozpoczęła się już pora posiłku, a on jeszcze nie wyjawił czego dowiedział się z listu. Pozostała trójka zgodnie oddała mu prawo głosu, słuchając uważnie.   
- A więc, wydaje mi się, że w szkole pojawiło się dziecko. Rozumiecie mnie, nie byle kto. Potomek. Jego potomek. – Po pierwszych słowach nikt niczego się nie domyślił, jednak potem wszyscy zamarli i nie mieli odwagi odezwać się słowem. Na samą myśl, ciarki przeszły po ich ciałach, a ręce zaczęły się pocić. Jedyne co było słychać to dźwięk trzęsącej się szczęki Rona. Potter położył dłoń na jego ramieniu i chciał przemówić do kolegi, jednak Hermiona zrobiła to pierwsza.
- Nie wpadajmy w panikę. Nic złego się nie dzieje. Teraz chodźmy do Wielkiej Sali, bo ja nie chcę dostać punktów ujemnych. – Jej zachowanie wynikało ze strachu, tylko trochę inaczej się objawiało. Dziewczyna pierwsza ruszyła w stronę ogromnej jadalni, lecz moment później została dogoniona przez resztę. Pośród nich wszystkich Leire była osobą, która zachowała największą trzeźwość umysłu, choć sama też lękała się tego, jeśli okazało to by się prawdą.
- Harry. Jesteś pewien? Czy tylko zgadujesz? Czytałam ten list i…
- Jestem pewien. Wcześniej to też wydawało mi się mało realne, jednak gdy poskładamy te wszystkie fragmentu listu, w odpowiedniej kolejności to rozumiemy wszystko. To na pewno musi być jakiś uczeń, bo w tym roku nie został przyjęty żaden nowy nauczyciel. – Czarodziej wyglądał na pewnego swojej teorii. Czerwonowłosa pierwszy raz widziała go w takim wydaniu. Stąpała szybko, próbując nadążyć za Hermioną i przysunęła się do Pottera, dodając.
- Dlaczego zakładasz, że to ktoś nowy? – Kolejne pytanie, na które Harry oczywiście miał odpowiedź. Młody mężczyzna wykazał się logicznym myśleniem i duża inteligencją, układając elementy układanki.
- „Pierwotny dziedzic objawi swe oblicze, a suweren powróci, gdy jego latorośl rozsieje pierwsze ziarna grzechu”. To musi być ktoś, kto dopiero teraz przybył do Hogwartu. – W tej chwili przed Gryfonami rozsunęły się drzwi do Wielkiej Sali. 
Wszyscy zajmowali już swoje miejsca i spożywali posiłki, towarzyszył temu szum rozmów, a także śmiechy. Nikt z tej czwórki nie zrobił kroku do przodu, każdy tylko rozglądał się dookoła. Ich oddechy były przyśpieszone, a twarze pokryte taflą niepewności, wargi nie miały zamiaru poruszyć się, by mogło wydobyć się z ust, choć jedno słowo, aż do chwili, gdy z ciężkim oddechem Leire odważyła się wypowiedzieć te słowa na głos. 
- A więc. Wśród uczniów jest dziecko Voldemorta.

__________________________________________

Ps. Jak podoba Wam się nowy szablon? ;* 
Ps2.W niedługim czasie mogą znaleźć się jakieś poprawki stylistyczne, ponieważ czekam na odzew osoby, która zajmuje się korektą ;)
Ps3. Miałam dodać dopiero jutro, ale ponieważ towarzyszy mi dziś dobry humor, spowodowany moimi urodzinami, stwierdziłam, że zrobię to dziś :D
Ps4. Zakładka "O historii" została rozbudowana ;) 

23 komentarze:

  1. Witaj! :)

    Z okazji urodzin życzę Ci 100 lat i dużo weny!

    Przechodząc do rozdziału. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiej poprawy! Serio, stylistycznie i nawet błędowo nie jest źle, aczkolwiek dalej stawiasz kropki w dialogach tam, gdzie ich być nie powinno. W wielkim świecie, zdarzają się małe wpadki ^^ Ja też miałam z tym ogromny problem!

    Laire to jednak zadziora i to mi się podoba! Lubię ostre bohaterki, trafiłaś w moje gusta ;D Dobrze, że tak załatwiła tego cwaniaczka Dracona, jak najbardziej się z tego cieszę. Dziecko Voldemorta ;>? Dlaczego zdaje mi się, że może to być nasza główna bohaterka? Moje domysły mogą być trafne albo i nie.

    Czekam na dalszą część, pisz szybko ^^

    Pozdrawiam serdecznie i dodaje do się do obserwowanych,

    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;*
      Przypomniałam sobie o tym, dopiero jak przeczytałam twój wpis. Następnym razem spróbuje pamiętać, zobaczymy co z tego wyjdzie ;)
      Powiedzmy, że jest z osób, które nie dadzą sobie w kaszę dmuchać, ale to też nie robi z niej całkiem bezuczuciowej osoby ;) Oczywiście, nie zabraniam snuć domysłów, ale odpowiedź na to pytanie, poznasz czytając dalej opowiadanie ;)
      Dziękuję za takie wyróżnienie!
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  2. Całkiem ciekawy rozdział, wydaję się ze to Leire będzie córką Voldemorta, no ale nie zgaduje a czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Jeśli chodzi o jakiekolwiek ale to Draco wydaje mi się za miły dla głównej bohaterki w końcu ona jest z Gryffindoru, tak trochę dziwie. Mam nadzieję że w następnych notkach to wyjaśnisz ;) PS. spóźnione ale Wszystkiego Najlepszego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto to będzie, sekretu nie zdradzę i wydaje mi się, że mam tyle pomysłów na to, że sama nie mogę się ostatecznie zdecydować :D Co do Draco, to w kolejnym dziale przekonamy się, że raczej nie będzie już traktował jej ulgowo ;) A później, ale już nie wiem, w którym dokładnie to będzie rozdziale, ale dowiemy się, dlaczego początek ich znajomości wyglądał tak, a nie inaczej. Wiem, że w tej chwili, niektóre zachowania mogą wydawać się dziwne, ale wszystko ma swoje podstawy (;
      Dziękuję i pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  3. Hej :)
    Wybacz, że komentuję dopiero dzisiaj, jednak wczoraj naprawdę nie miałam czasu...
    Rozdział jest świetny. Używasz barwnego języka, wszystko dokładnie opisujesz, a postać Leire wzbudza niekiedy uśmiech.
    Gdy przeczytałam prolog myślałam, że Dumbledore, jako ojciec Leire, będzie ją traktował ulgowo, jednak zachowuje się w stosunku do niej jak zwykły nauczyciel. Ale najbardziej podobało mi się to, jak załatwiła Dracona. W sumie nawet mi go trochę szkoda, bo przecież myślał, że Leire jest inna, a tu taka niespodzianka :D
    Pozdrawiam i życzę weny, Asuria :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem wdzięczna za każdy komentarz, nie ważne kiedy, nie ważne jaki, ważne, że dotyczy opowiadania :D
      Szczerze, jak pisałam ten rozdział, to trochę też mi było go szkoda, i miałam przygotowaną nawet wersję ulgową, ale stwierdziłam, że zaserwuje tą, a potem udowodnię, że mu się należało :D
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  4. Świetna notka, jeszcze lepsza od poprzedniej! Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że Draco i Leire...no wiesz. Będą ze sobą. ;D No i moje kolejne ''przypuszczenie'' - Leire córką Voldemorta, mało prawdopodobne, ale fakty do siebie pasują - nowy uczeń w Hogwarcie, została zaadoptowana. Ale to tylko takie moje hipotezy. ;) Już się nie za bardzo rozpisuję, bo nie ma się do czego przyczepić. Czekam na nn. Pozdrawiam! :*
    PS. Spóźnione życzenia urodzinowe - wszystkiego najlepszego, weny dużo i miłości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o jakiekolwiek związki, to powiedzmy, że ja zawsze uwielbiam wszystko plątać, powiem jedynie, że relacje między Draco i Leire są burzliwe i przez pewien okers, takie raczej pozostaną :D
      Dziękuję bardzo za życzenia i pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  5. Witaj.
    Muszę zacząć od tego, że szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia, dlaczego poinformowałaś mnie o nowej notce. Bo ja chyba nie czytałam poprzednich postów, prawda :) ? Chyba, że mam sklerozę ; ) No nic, ponieważ jesteś moją czytelniczką i spodobał mi się rozdział, postanowiłam skomentować ^^
    No to ja może zacznę od tego, że pomimo, iż w prawej kolumnie masz napisane, iż popełniasz mnóstwo błędów, muszę Ci szczerze przyznać, że wcale nie dużo. Czasem jeszcze dajesz niepotrzebne kropki lub przecinki, ale tak poza tym to jest w porządku.
    Dumbledore ojcem Leire? Bardzo ciekawy pomysł, o takim blogu to jeszcze nie słyszałam. Ale Albus nie był przypadkiem gejem? To znaczy, ja tam się cieszę, że jednak jest orientacji hetero, ale tak tylko zawsze myślałam ^^
    Pomimo, iż Dumbledore jest ojcem dziewczyny, nie wydaję mi się, by miała u niego fory. Raczej traktuje ją podobnie do innych. No cóż, pełna profeska :P
    Spodobał mi się fragment, gdy Leire wykończyła Draco. Widać, że dziewczyna ma pazurki i jeszcze nie raz je wyciągnie :D
    __________________
    Pozdrawiam serdecznie no i teraz mnie już informuj ;p Dodałam do linków Twojego bloga.

    P.S Śliiiczny szablon!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeśli tak się stało to przepraszam, bardzo prawdopodobne, że akurat czytałam twojego bloga i otworzyłam inne strony, by rozesłać informację i przypadkiem wylądowała też na twoim.
      Błędy interpunkcyjne to moja pięta Achillesa.
      Albus był gejem, prawda ;) W poprzedniej notce było wyjaśnione, że Leire została adoptowana ;)
      Co do Leire, myślę, że dziewczyna jeszcze pożałuje swojego zachowania, bo Draco nie należy do osób, które dają sobą pomiatać ;)
      Dziękuję, że dałaś szanse mojemu opowiadaniu, mimo, iż popełniłam błąd :)
      A szablon oczywiście cudowny, ale miałam dziś szczęście i otrzymam jeszcze dziś swój, specjalnie dla mnie na zamówienie ;)
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  6. O jejusiu, jaki śliczny szablon :)
    Ja też zamówiłam u Shy, ale muszę trochę poczekać. Gratuluję zostania setnym obserwatorem :) Rozdział bardzo mi się podobał, może nawet z czasem nawet przekonam się do Leire :) Fajnie zrobiła z Malfoya szlame, ten wątek chyba najbardziej mi się podobał. Czyżby nasz Dracuś zaczął się w niej podkochiwać? Xd
    Aha i jeszcze spóźnione życzenia urodzinowe :) Wszystkiego Najlepszego ;)
    To ja się nie rozpisuje, czekam na nexta i życzę weny :)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Nawet, jakbym bardzo chciała to nie jestem w stanie zajrzeć w serce Draco, boję się co bym tam napotkała :D Coś się tam kryje, ale kto wie co xD
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  7. Dzięki za ten button ;*
    Zapomniałam zapytać, czy chciałabyś taki szablon w tym układzie, w którym robiłam do tej pory, czy może zrobić coś takiego, że nagłówek byłby w tle np. po lewej stronie, a po prawej posty i ramki. Wtedy tło jest (czyli nagłówek) jest w miejscu, jak tutaj http://avia-tinar.deviantart.com/gallery/#/d5q5cld

    Mam nadzieję, że wiesz o co chodzi. Co prawda jeszcze takiego nie robiłam, ale myślę, że sobie poradzę, bo chyba wiem, jak to zrobić:) Także daj znać i gdybyś właśnie taki chciała - będę siedzieć nad nim cały dzień, ale dostaniesz wymarzony:P

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział bardzo dobry, właściwie chyba nie mam się do czego przyczepić.
    Dziedzic Voldemorta w szkole? To może być ciekawe. Nie mogę sobie wyobrazić, że On to robił. Hahaha, jestem zboczona. xd
    Tak sobie pomyślałam w pierwszym momencie, że jest nim Leire, ale czy tak jest, to nie wiem. Liczę, że niedługo się okaże.
    Nie wiem w sumie czemu, może dlatego, że właśnie skończyłam oglądać "Most do Terabithii" i ryczałam, jak bóbr, ale ten fragment o dzieciństwie Leire + piosenka (lub piosenki, nw, bo słyszałam tylko jedną, chyba, że innych nie znam) z soundtracku Zmierzchu strasznie mnie wzruszyły. To w sumie takie smutne, że główna bohaterka czuła potrzebę bliższego kontaktu ze swoim ojczymem, która nie została zaspokajana, aż w końcu się zamknęła w sobie. Obstawiam, że prawdopodobnie teraz, ma właśnie taki, a nie inny charakter, który mnie bardzo intryguje, ale mimo wszystko, smuci mnie to.
    Jeśli chodzi o szablon to bardzo mi się podoba, jest taki wyjątkowy. ;)
    Na koniec chciałabym Ci złożyć spóźnione życzenia urodzinowe. A więc wszystkiego najlepszego, bardzo dużo weny i mobilizacji do pisania, świetnych pomysłów, zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń. ;D
    Pozdrawiam,
    Erin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Erin, ty mnie nigdy nie zawodzisz i zawsze mogę liczyć na budujący komentarz od Ciebie, dziękuję! ;*
      Tak wiem, to niezbyt smaczne wyobrażenie, jednak pamiętajmy, że nie zawsze był taki okropny xD Kiedyś był całkiem całkiem :)
      Czy tak niedługo, nie wiem jak rozłoży się pisanie - na pewno nie w kolejnym rozdziale, ponieważ jest on już napisany i czeka tylko na korektę ;) Hmm, w następnym też raczej nie, bo będziemy się zagłębiać w tą historię, a także rozbudowywać relacje Leire (jak miała okropne dzieciństwo, to niech chociaż teraz coś miłego jej się przydarzy ^^).
      Pierwszy raz słyszę o tym filmie, ale obejrzę, bo uwielbiam takie, na których się płacze (;
      Tak, ta melodia jest naprawdę piękna, a reszta to soundtracki z filmów, jedynie pierwszy to podkład muzyczny z piosenki Taylor Swift ;) A co do tego, chciałam pokazać, że Leire nie jest sama z własnej woli jaka jest, tylko, że to ma swoje mocne fundamenty.
      Dziękuję za życzenia! ;*
      Pozdrawiam, L. ;)

      Usuń
  9. Wczoraj przypadkiem natknęłam się na twój blog, chyba w rejestrze o ile się nie mylę lub innym spisie blogów. I jakoś szablon przykuł moją szczególną uwagę, więc postanowiłam zacząć czytać. Nie zdążyłam wczoraj skomentować, tylko dodałam do obserwowanych i oto jestem ;)
    O tyle, ile prolog nie do końca przypadł mi do gustu - głównie przez zachowanie dziewczyny oraz takie potoczne słownictwo - to całą resztą jestem zachwycona.
    Piszesz bardzo dobrze, a czyta się to tak samo lekko i płynnie. Czasami zdarzają się jakieś zgrzyty, drobne błędy głównie stylistyczne, ale komu się to nie przytrafia?
    Pomysł jest oryginalny, a to się chwali zwłaszcza przy tej tematyce.
    Laire nie przekupiła mnie od razu. Ba, myślałam, że nigdy jej nie polubię przez to zachowanie, ale w sumie z czasem się do niej przyzwyczaiłam, a w jej charakterze odnalazłam kilka zalet. Na pewno fajnymi cechami są upartość i zadziorność, których jej nie brakuje.
    Ogólnie zamierzam tu wpadać, więc strzeż się ;)
    A w międzyczasie zapraszam także do siebie na http://granica-przebudzenia.blogspot.com/
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, choć zdziwił mnie brak jakiegoś odzewu, bo zazwyczaj ludzie mało chętnie dodają do obserwowanych, ale teraz już rozumiem ;)
      Pisząc prolog moim głównym zadaniem, było skrócić go jak się da (miałam nadzieje, że wiedząc, iż nie trzeba dużo czytać, ktoś może się skusi i zainteresuje go mój wymysł) ;)
      Aczkolwiek wiem, że tam Leire przejawiała nie najlepsze cechy i nie ukrywam, że jest ona taka, a nie inna, jednak z czasem zacznie się przyswajać z nowym otoczeniem i będzie lepiej, jednak wydaje mi się, że nie powinna stracić na swojej zadziorności ;)
      Mam nadzieje, że będziesz się pojawiać, dzięki za przemyślenia i twoją opinię ;)
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  10. Pierwsza część tekstu mnie zirytowała. Mimo że jestem Ślizgonką, kocham Ślizgonów, zwłaszcza tych wrednych, jakoś nie mogę przekonać się do Leire. Może dlatego, że jest irytującą Gryfonką?

    W drugiej części zrobiło mi się smutno. Nie patrzyłam na to z tej perspektywy, choć domyślałam się, że Leire musiało być cieżko, że tak rzadko widuje ojca. To przykre.

    Draco jest irytujący, ja w większości opowiadań okołogryfońskich. Zły i niedobry chłopiec. Trochę szkoda, bo moim zdaniem on nie do końca jest zły. Jedynie zagubiony. Przykro mi nieco, że go tak przedstawiasz. Wiesz, że bardzo go lubię. Zresztą, pozostałych też, nawet Crabbe'a i Goyle'a. A to zaklęcie Leire było paskudne. Czy Granger nie powinna zaprotestować? Delikatnie pachnie to czarną magią, Draconowi mogłoby się coś stać. Nie do końca wyjaśniłaś działanie, ale z tego co opisałaś wynika, że Draco zaczął krztusić się krwią. To niebezpiecznie.

    Kurczę, dziecko Voldemorta? Jak już wprowadziłaś Leire, to nawet mi to przez myśl nie przeszło. I jeszcze ten list. Hah, chyba długo nad tym siedziałaś, język jest niesamowicie archaiczny i patetyczny.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że jesteś związana z swoim ulubionym domem, jednak już nic nie poradzę, na to, że wybrałam dla Leire taki, a nie inny los ;)
      Pamiętajmy, że te wydarzenia sięgają daleko w przeszłość. Odczuwała brak ojca, w chwilach, gdy najbardziej go potrzebowała, więc spróbujmy po części, zrozumieć też jej kapryśnie i emocjonalne reakcje.
      Ja nie uważam, że Draco jest zły do szpiku kości. Zresztą wykazał się przez moment troską, gdy wpadł na rudowłosą. Na pewno nie zamierzam z niego zrobić dobrego bohatera, ale jednak pojawią się pewne przejawy, jednak jeszcze nie teraz. A co do tego zaklęcia - nie była to krew, po prostu pewnego rodzaju czerwona maź, lecz nie krew.
      Te słowa wymyślałam na poczekaniu :)
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  11. Oszjacieszpierdzielę! Nie powiem, zaciekawiła mnie Twoja historia. Ta cała tajemnica wiążąca się z Leire, a następnie z tym "potomkiem" i "suwerenem". Jestem naprawdę zaintrygowana!
    Dość szybko zmienia się nastawienie Leire do Malfoy'a, z czego ja się ogromnie cieszę! Jestem ciekawa jak pokierujesz jej losami.
    Jeśli idzie o to, co łączy Leirę i "Alba", to perfekcyjnie opisałaś jej odczucia względem niego. Musiało ją to strasznie boleć, leżeć w łóżku samą, z problemami i misiem do przytulania; nie mając nikogo, komu można by się wyżalić. Jest to powód dla którego mogła stać się właśnie taka arogancka i opryskliwa. Zastanawiam się, jak to się stało, że Leire trafiła do domu Dumbledore'a, w sensie - czemu akurat ona z wszystkich mugolskich dzieci ze zdolnościami magicznymi?

    Pozdrawiam,
    Eileen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba, bo dużo osób zwraca uwagę na relacje w opowiadaniu, a mniej na jego główną treść - czyli właśnie tego potwora :)
      Jeśli lubisz Malfoya to muszę cię zasmucić, bo w koleinych działach jest nieciekawie. Ale Draco cały czas będzie przewijał się przez historię :)
      Dobrze, że to dostrzegłaś, ponieważ jej cały charakter, sposób bycia, opiera się właśnie na tym, jak wyglądało jej dzieciństwo. Wiele osób zarzuca dużo Leire, ale chyba nie są one do końca świadome co ta dziewczyna przeżyła.
      W 5 rozdziale, dowiemy się gdzie mogła jeszcze trafić, a gdzie nie trafiła (przynajmniej takie są moje plany), ale jak to się stało, to tego szybko się nie dowiemy :)
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  12. 'Nie miałam na celu urażenie cię' - urażenia, literówka :) Ah, ja i ten mój początek, zawsze źle zaczynam xd znalazłam też cztery brakujące przecinki + jeden którego nie jestem pewna, lecz nie miałam czasu przepisać tekstu, a nie da się kopiować, no trudno. Niemniej muszę przyznać, że jest o wiele lepiej, czyta się też jakoś lżej ^^

    Co do fabuły... łoł, niexle nagle wprowadziłaś bardzo ciekawy wątek. Również rozbudowanie postaci Leire, ukazanie jej przeżyć jest dobrym zabiegiem, zaczynam coraz bardziej zbliżać się do niej :) Albo mi się wydaje albo mam inne nastawienie, ale widzę, że piszesz bardziej gramatycznie z lepszym wyczuciem i stylem :) Dobrze jest też znowu spotkać Rona, Harry'ego i Hermionę, tym razem w nowej sytuacji :) Hah i po każdym rozdziale mam nowe teorie, teraz to ona jest tym potomkiem Voldemorta dla mnie *.* Ciekawe co sobie wymyślę po kolejnym rozdziale xd aż strach się bać... no cóż, nie wiem czy dziś dam radę jeszcze przeczytać kolejny (powinnam robić teraz ogólnie co innego, ale sza ^^), niemniej i tak jestem ciekawa ciągu dalszego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stopniowo da się ją polubić, jednak sama będzie miała swoje małe odskoki, nie jest na pewno bohaterem idealnym ;)
      To bardzo często spotykana teoria wśród czytelników :D
      Cieszę się, że zaciekawiam innych ;)
      L. ;*

      Usuń