Ron poprosił wcześniej swoich kolegów z
pokoju, by tego wieczoru znaleźli sobie inne zajęcie, niż dowcipkowanie i
budzenie swoim śmiechem uczniów z pobliskich komnat. Siedział sam na swoim
łóżku i wyczekiwał przyjaciela z niecierpliwością. Ostatnimi czasy oddalił on
się nieco od Harry’ego i nie czuł się z tym dobrze, bo przypominała mu się
sytuacja z czwartej klasy. Miał do siebie żal, że zaniedbał ostatnio ich
relacje, bo mimo iż spotykali się od czasu do czasu, żeby pogadać jak chłopaki
to czuł, że to nie jest to samo co kiedyś, a teraz miał od tak poprosić go o
przysługę.
Jego smętne rozmyślania przerwał dźwięk
zatrzaskujących się drzwi, po którym rudzielec wstał od razu. Stał sztywno i
patrzył się na bruneta, który zdębiał także i nie odzywał się ani słowem.
Wymienili ze sobą spojrzenia, jednak dopiero gdy Harry ruszył się w stronę
swojego łóżka Weasley postanowił odezwać się.
- Cześć. – Myślał, że będzie łatwiej.
Nie miał pojęcia od czego może w ogóle zacząć tą rozmowę. Brunet przywitał się
także, ale zajął się odkładaniem ksiąg i przygotowywaniem łóżka do spania.
Rudy chłopak moment stał w miejscu
skrępowany, potem kilkakrotnie zastanawiał się czy ruszyć do Pottera, czy nie,
ale ostatecznie stwierdził, że pora przestać tremować się jak przed jakąś dziewczyną
i załatwić to jak facet z facetem.
- Harry. Chciałbym z tobą porozmawiać. –
Jego ton spoważniał, wykonał kilka kroków i stał naprzeciw swojego przyjaciela.
Patrzył się w jego błękitne oczy, oczekując reakcji.
- Ronaldzie. O czym? – zapytał krótko i
wyprostował się dumnie. Można by pomyśleć, że pomiędzy chłopcami wytworzyła się
nieprzyjemna atmosfera, ale było wręcz przeciwnie. Moment później obydwoje wybuchli
śmiechem. Weasley złapał się za głowę, a
brunet zajął miejsce na łóżku.
- Co my wyrabiamy… - Zaczął Harry,
czując jak łóżko ugina się pod ciężarem drugiej osoby.
- Zastanawiałem się nad tym samym… Wiesz
brakowało mi tego. Tego, że mogłem się z tobą śmiać z błahych rzeczy, rozmawiać
o kompletnych bzdurach, które obecnie chodziły mi po głowie. Po prostu tęskniłem
za tobą, Harry. – Może Ron nigdy nie wydawał się wylewny, ale potrafił wyznać,
co mu w duszy gra. Tym bardziej, że chodziło o jego kumpla, którego za wszelką
cenę nie chciał stracić.
- Ja za tobą też… Hermiona też za tobą
tęskni – dodał nagle chłopak, a Weasley widocznie posmutniał. Do Granger nie
mógł się nawet odezwać, bo udawała strasznie obrażoną, zresztą kiedyś już to
przerabiał i wiedział, że jak szatynka się uprze to nie odpuści.
- Gdybyś spróbował jej przemówić do
rozumu. Ja nie wiem czemu ona się tak zawzięła na Leire, ale jest w błędzie.
Może ciebie posłucha, ze mną nie chce nawet rozmawiać – przemówił zrezygnowany
i spuścił głowę w dół. Zastanawiało go to, gdzie jest ta Hermiona, która
potrafiła się razem z nim śmiać, płakać, bawić… która ufała mu.
- Ja wiem czemu, ale już próbowałem. I
więcej nie chce, bo jeśli mnie też odtrąci to będzie zupełnie sama. – Harry nie
rozwinął swojej myśli, więc Ron zrozumiał, że zapewne panna Granger kazała
chować pewne sprawy w tajemnicy. Nie wnikał w to, bo nie przyszedł szpiegować.
Chciał odzyskać swojego przyjaciela.
Chłopcy już dawno nie rozmawiali tak
otwarcie i szczerze. Mimo iż nie zaczęli od tematów łatwych i prostych, to
udało im się potem rozbawić i powspominać dawne czasy. Przez to Ron praktycznie
zapomniałby jakie było jego zadanie. Porozmawiał dokładnie z Harrym o zaklęciu,
jego wykorzystaniu i konsekwencjach. Nie ukrywał też, po co jest im ono
potrzebne. Potter oferował nawet swoją pomoc, ale chłopak nie chciał w to go
mieszać, bo gdyby Hermiona dowiedziałaby się o tym, przestałaby ufać Harry’emu.
***
Rudowłosa złapała się za własne ramiona,
które zaczęła szybko pocierać. Zimno doskwierało jej strasznie, na ciele
pojawiły się ciarki. Nie rozumiała dlaczego to akurat dziś i o tej godzinie
muszą iść do Cho, ale nie dyskutowała z Ronem. Widocznie zrobił jakiś wywiad
środowiskowy i może miał pewność, że tego wieczoru nie natkną się tam na jakiś
nieproszonych gości. Lecz mimo to dziewczyna była okropnie śpiąca. Ostatnimi
czasy miała pewne problemy senne, ale nikomu nic nie wspominała, twierdząc, że
są wywołane przez stres.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby czerwonowłosa
ubrała się grubiej, a nie w cienką bluzeczkę z krótkim rękawem i na dodatek
Weasley by się nie spóźniał. Wciągnęła głęboko powietrze i miała już je
wypuścić, by pozbyć się chłodnego uczucia w gardle, gdy znieruchomiała, słysząc
znajomy głos.
- Dlaczego mam być pewny, że jesteś
odpowiednią osobą? – zapytał blondyn i zatrzymał się nagle. Leire w tym czasie
zdołała się ukryć, a on patrzył się podejrzanie na swoją towarzyszkę.
- Nie możesz być tego pewny, ale sama przeszłam
przez coś podobnego i wiem co robić. Draco zostałeś wybrany, jesteś wyjątkowy,
wszedłeś w ich grono. Teraz tylko ja mogę ci powiedzieć, co robić żebyś wyszedł
na swoim. Uwierz ze mną nie zginiesz. – Ten damski głos był czerwonowłosej
całkiem obcy. Ton, którym wypowiadała słowa kobieta był obfity w pewność siebie
i może małe zarozumialstwo. Jednocześnie uwodziła ona swojego rozmówcę, co dało
się wyczuć z daleka. Leire nie mogła się powstrzymać, żeby nie zerknąć na
tajemniczą osóbkę.
Gdy tylko ją dostrzegła, zrozumiała
dlaczego kobieta mówiła tak, a nie inaczej. Wyglądała jak dziewczyna z obrazka
i to takiego z najwyższej półki. Była wysoka i jej nogi ciągnęły się
praktycznie w nieskończoność, talia osy i wydatne piersi także przyciągały
uwagę. Na dodatek puszyste, kasztanowe włosy otulały idealną twarz.
Czerwonowłosa jak nigdy dotąd poczuła się zakompleksiona i schowała się
ponownie. Po chwili odegnała od siebie niepokojące myśli i poczekała, aż dwójka
oddali się po czym odsapnęła.
Jej spokój nie trwał długo, bo nagle
przed nią pojawił się Ron. Zrzucił on z siebie pelerynę-niewidkę, a Leire
złapała się za serce i miała ochotę zacząć krzyczeć, ale opanowała się na
wszelki wypadek. Po minie chłopaka wywnioskowała, że słyszał on urywek rozmowy,
więc miała nadzieje, że może powie jej coś o kobiecie.
- Wiesz kto to był? – zapytała z
ciekawości, a twarz chłopaka przybrała taki wyraz, że dziewczyna poczuła się
głupio, zadając to pytanie. Ron nie znał intencji Leire, jednak postanowił, że
powie, co wie.
- Zaraz ci o niej coś opowiem, ale to po
drodze – dodał i uniósł pelerynę, tak by mogła się pod nią schować. Panna
Dumbledore przesunęła się do Rona i kroczyła równo z nim, wyczekując
niecierpliwie historii. Przeczuwała, że nie będzie ona do końca zwyczajna, bo
kobieta nie wyglądała na taką osobę.
- To była Ofelia Higgs. – To kompletnie
nie kojarzyło się dziewczynie, a jej mina całkowicie oddawała stan
niezrozumienia, więc Ron kontynuował. – A mówi ci coś nazwisko Dippet?
- Poprzednik Albusa na stanowisku
dyrektora – odpowiedziała, a on pokiwał głową. Już zaciekawił rudowłosą, która
okazała jeszcze większe zainteresowanie sprawą, tak że praktycznie się
potknęła. Ron złapał ją po czym szedł po cichu dalej.
- To jego prawnuczka. Ma starszego
brata, ale gdy się okazało, że trafił do Slytherinu to wysłali ją do Beauxbatons. Wyszło na to, że nie skończyła tam
edukacji. Mówili, że z powodów rodzinnych musi wracać, ale plotkowali też, że
ją po prostu wyrzucili. Przyjęli ją tu ze względu na pamięć byłego dyrektora,
lecz jej przydzielenie odbyło się w gabinecie Dumbledore’a. Trafiła do
Slytherinu jak brat, ale była koszmarnie dziwna. Z taką pozycją, wyglądem i
charakterem mogła stać na czele Ślizgonów, a z tego co mi wiadomo trzymała się
od nich z daleka. Oni też nie chcieli mieć z nią nic wspólnego, chodziły
pogłoski, że wywyższała się wśród nich. Z innymi domami też nie utrzymywała
kontaktów. Po prostu skończyła trzy ostatnie lata nauki i w zeszłym roku
opuściła mury Hogwartu. Od tej pory nic o niej nie słyszałem, do teraz. To
dziwne, że rozmawiała z Draco, wcześniej nie gadała z nikim, a na pewno nie z
nim.
Jej postać zaintrygowała
Leire. Panienka z dobrego domu, lecz z zamaskowaną i tajemniczą przeszłością.
Zapewne rodzina zajęła się wyczyszczeniem jej konta, ale pytanie czemu nie
zadawała się ze Ślizgonami? Czy była jeszcze gorsza od nich? Nikt nie trafia przypadkowo
do Slytherinu, więc musiała się tam nadawać.
-
Ciekawe, co chciała od Draco. Brzmiało to trochę, jakby namawiała go do czegoś.
Zresztą nie ważne, nie obchodzi mnie to już – powiedziała szybko, zamykając ten
temat. Ron wątpił, że dziewczyna naprawdę przestała o tym myśleć. Czuł, że
Malfoy nie ważne co by zrobił, czy powiedział to cały czas będzie zaprzątał głowę
Leire przez to, że wydaje się jej, iż jest mu coś winna. Zraniła go i próbuje
załatać dawne rany.
* * *
Po niedługim czasie znaleźli się w
skrzydle szpitalnym, który teraz wyglądał jak miejsce z groźnego horroru.
Większość sali pokrywał mrok, za oknami ciemność, którą nieudolnie próbował
przebić srebrzysty księżyc. W środku tylko w dwóch miejscach świeciło światło.
Przy łóżkach, w których znajdowały się dziewczyny. Gryfoni ruszyli powoli do
przodu. Z daleka dostrzegli, że w kącie sali znajduje się Susan. Dookoła niej
było pełno słodyczy i znaków puchońskich. Cho znajdowała się bliżej wejścia, a
jej łoże ozdabiały kwiaty.
Leire przyjrzała się bladej twarzy
dziewczyny, która nie wykazywała żadnych emocji. Stan Chang był trudny do
określania, bo ona żyła, ale była jakby pogrążona w wiecznej śpiączce. Jej
organizm funkcjonował, lecz był pozbawiony tego co najcenniejsze – duszy. Ron
nie odezwał się ani słowem, jedynie opuścił głowę. Przez moment stali w ciszy,
dopiero gdy Weasley ściągnął pelerynę panna Dumbledore spojrzała się na niego,
dając mu znak by zaczynali.
- Poczekaj. – Zatrzymała go, gdy zaczął
się przygotowywać. Chwyciła jego rękę i poprosiła, by opuścił różdżkę. – Ja
chcę to zrobić. Proszę cię – mówiła szeptem, a strach, który widniał na twarzy
Rona przemienił się w wyraz niezadowolenia.
- Dlaczego? Ja też to mogę zrobić. Czemu
wszyscy myślą, że ja nic nie umiem? Nie jestem nieudacznikiem. – Leire obawiała
się takiej reakcji, ale była też na nią przygotowana. Pokazała mu by mówił ciszej, po czym uniosła
spojrzenie, żeby zatopić się w jego zielonych tęczówkach.
- Nie myślę tak, bo nie jesteś nim.
Jesteś odważny, co już nie raz udowodniłeś. Potrafisz pokonywać swoje słabości
i uważam, że mógłbyś to zrobić., ale… nie w takim stanie. – Dziewczyna na
moment przeniosła wzrok na jego brzuch, po czym powrócił on na twarz. – To
jeszcze nie wygląda dobrze, a Harry mówił ci, że to nie jest łatwe zaklęcie.
Możemy mieć tylko jedno podejście, więc musi się udać, a nie chce, by twój stan
się jeszcze pogorszył. Zresztą mam złe przeczucia… - Urwała swoją myśl i
spojrzała na Cho. To byłoby za łatwe. Wyczuwała, że jest jakiś haczyk i nie
chciała, by Ron się na niego natknął.
- Proszę. – Powtórzyła, a on wyglądał na
upartego, jednak te spojrzenie pokazywało, jak zależy rudowłosej na tym. Pod
jego wpływem Ron uległ i schował różdżkę. Nie chciał zrzucać całego obowiązku
na nią, ale nie był w stanie się jej postawić.
- Zaklęcie to Legilimens. Tylko powoli,
wyraźnie i musisz się skupić. – Poradził dziewczynie, trzymając jedną dłoń na
jej ramieniu po czym zacisnął ją delikatnie.
Mimo iż wyglądał na spokojnego, to
wewnętrznie toczyła się w nim długa walka. Miał ochotę wyrwać jej różdżkę i
zrobić to za nią, jednak wiedział, że nie tak należy postąpić. Rudy chłopak odsunął się na krok, ale
cały czas był obok. Leire pokiwała głową i wzięła kilka głębokich wdechów.
Uniosła swoją różdżkę i wycelowała ją w Cho jeszcze moment się wahając.
Spróbowała wypowiedzieć zaklęcie, ale w połowie się zająknęła. Przepłynęła
przez nią fala niepewności, a ta lękającym się wzrokiem spojrzała na Rona.
- Wierzę w ciebie. – Znowu to robił.
Używał tego niskiego tonu, bo wiedział jak to na nią dział. Poczuła się jak na
lekcji latania. Pewność siebie wypełniła każdy zakamarek jej ciała, a
świadomość, że gdy upadnie to Ron będzie obok pozwoliła jej, stanąć dumnie i
otworzyć szeroko oczy.
- Legilimens – powiedziała odważnie, a
potem już tylko zobaczyła jak obraz przed oczami nagle zmienia się.
Całość falowała i była niewyraźna, jakby
się układała, ale cały czas brakowało jakiś elementów. Lecz mimo tych
niedoskonałości Leire była tam. Na korytarzu i rozglądała się dookoła. Przed
oczami mignęły jej długie, ciemne włosy i czarno-niebieskie szata. To była Cho,
która otwierała usta, jednak nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Leire nie
była w stanie nic usłyszeć, nawet nie mogła odczytać emocji dziewczyny.
Zaczęła powoli odwracać się na pięcie.
Musiała zobaczyć, kto atakuje biedną Krukonkę, dopóki ta się jeszcze broniła.
Jednak w tej chwili jej ruchy okazały się bardzo mozolne, kończyny niesamowicie
ciężkie. Coś zaczęło ją blokować, nie chciało, żeby dziewczyna spojrzała za
siebie. Ta uparcie odwracała się, ale wtedy odczuła, jakby coś trafiło ją.
Strumień padający na Chang został skierowany na nią.
Brunetka osuwała się powoli na ziemię, a
obraz stawał się coraz mniej wyraźny. Leire używała resztek sił, by odwrócić
się i unieść oczy, ale czuła, jakby miała zaraz sama zostać pozbawione krwi.
Pozwoliła sobie tylko na jedno krótkie spojrzenie i wtedy upuściła różdżkę.
Weasley obserwował całą sytuację z
przerażeniem w oczach. Nagle ciało dziewczyny pobladło, a z jej nosa zaczęła
cieknąć krew. Chciał ją powstrzymać, ale nie mógł, bo to mogłoby się źle
skończyć. Czekał, zaciskając pięści dopiero,
gdy różdżka obiła się o ziemię on ruszył w kierunku rudowłosej.
♫
♫
Leire zachwiała się na własnych nogach,
więc Weasley od razu przystąpił do niej i chwycił ją mocno. Oparła ona swój
cały ciężar na jego silnych ramionach i próbowała złapać równowagę. Jej myśli
szalały, nie potrafiła oddzielić rzeczywistego obrazu od tego, co widziała
przed chwilą. Nie wiedziała czy jest przy potworze, czy przy Ronie, więc
uniosła delikatnie głowę. Krew odznaczała się na alabastrowej twarzy, tak samo
jak oczy, które patrzyły teraz na chłopaka z niezrozumianą radością.
Ron był widocznie przestraszony stanem,
w którym znalazła się dziewczyna. Nie miał zamiaru jej puszczać. Jedną ręką
zaczął podtrzymywać jej głowę i próbował do niej przemówić.
- Leire? Odezwij się do mnie. – Chciał
natychmiast wezwać pomocy, ale wiedział, że nie powinien. Przed tą całą akcją
umówili się, że jeśli coś się stanie, to nikt nie może się o tym dowiedzieć.
Euforia na twarzy czerwonowłosej zaczęła
stopniowo przemijać. Coraz trudniej było jej się utrzymać, więc użyła resztek
sił, by przekazać wiadomość, którą udało się jej pozyskać.
- Slytherin – mruknęła cicho, po czym
wszelkie emocje opuściły jej twarz. W tej samej chwili samoistnie skreśliła się
z jej prywatnej listy opcja „Granger stoi za tym wszystkim”. Jej oczy zamknęły
się, a ona sama stała się koszmarnie ciężka, aż nogi ugięły się pod nią.
Ron oparł ją od razu na swoim ramieniu,
zaczął odgarniać jej włosy z twarzy i cały czas do niej mówił, jednak nie
uzyskał żadnego odzewu. Czuł, jakby wszystko co najważniejsze znajdowało się
właśnie w jego objęciach, jednak najgorsze było to, że właśnie mógł to stracić.
Zaczął panicznie rozglądać się dookoła, ale musiał działać sam. Wziął tylko jej
różdżkę, by nie pozostawić żadnych śladów i trzymając ją kurczowo przy sobie,
nałożył pelerynę-niewidkę, a po chwili opuścił pomieszczenie.
* * *
Leire leżała w swoim łóżku okryta kołdrą
po samą szyję. Weasley wyczyścił jej twarz, co robił z bólem w sercu, bo nie
mógł wybaczyć sobie, że jednak pozwolił jej na wykonanie tego zadania. Był cały
czas przy niej i kontrolował jej stan, ale nie poprawił się on, wręcz
przeciwnie. Ron co jakiś czas przynosił zimne okłady, które kładł na jej czole.
Rudowłosa miała racje coś było nie tak.
Ktoś próbował uparcie zabronić dostania się do wspomnień Cho. Pewnie wiedział,
że taki będzie ich kolejny krok i zabezpieczył się na wszelki wypadek. Mieli do
czynienia z osobą sprytną, nie działającą pod wpływem impulsu. A to oznaczało
jedynie, że ich droga do celu stanie się wyboista.
Ron przecierał jej czoło ze szklankami w
oczach. Wyrzuty sumienia i gniew narastały w nim z sekundy na sekundę. Bał się,
że może to skończyć się źle, jednak wewnętrznie wierzył w siłę, którą miała w
sobie dziewczyna. Nie była zwyczajna, nie okazywała słabości, więc z tym też
musiała dać sobie radę.
Nieoczekiwanie usłyszał jak coś stuka do
okna. Uniósł szybko głowę i podszedł do niego, a następnie otworzył.
- Szkarłatka – powiedział szeptem i
odciął dopływ zimna do pokoju.
Sowa zajęła swoje miejsce, ale po drodze
upuściła coś. Ronald schylił się i podniósł z ziemi list. Nie byle jaki. Koperta
z dobrego papieru, w środku znajdowała się dość gruba kartka. Odwrócił go na
drugą stronę i nie zobaczył żadnego podpisu nadawcy, ale dostrzegł pieczęć.
Dotknął ją opuszkami palców, ale ta od razu go poparzyła. Nawet nie próbował go
otwierać, bo domyślił się od kogo on jest. Zacisnął tylko przez moment na nim
mocniej palce i odłożył na stolik.
Ron uniósł wzrok i ostatni raz spojrzał
na rudowłosą. Nie rozumiejąc, czemu doznał teraz ogromnego bólu w sercu. Nie
tylko żal miotał nim nieustannie, ale teraz pojawiła się także nutka… zazdrości?
Najchętniej podarł by list na strzępy, nawet nie znając jego treści, jednak był
to głupi pomysł. Oprócz zaczarowanej pieczęci wiadomość miała też na sobie ślad
kropli łzy skrzata. Można ją odpowiednio zaczarować i sprawić, że rzecz, do
której blokuje dostęp zostanie otwarta po minięciu określonego czasu, wykonaniu
jakiejś czynności lub wtedy gdy nadawca sobie tego zażyczy. Przybiera ona wtedy
czerwony kolor, a list sam się otwierał. Nie można obejść tego żadnym czarem, a
listu nie dało się zniszczyć.
Ktoś poczynił wiele starań, wysyłając tą
wiadomość do dziewczyny, a Ron nie potrzebował na ten dzień więcej, by poczuć
się jeszcze gorzej. W swojej głowie jego obraz rzeczywistości nie wyglądał
dobrze. Działo się coś z nim, a on nijak nie potrafił się tym zająć. Nie
wiedział, jak działać, bo nie znał się na takich sprawach. Był przyjacielem
dziewczyny, ale chciał być kimś więcej i uświadomił sobie to w tej chwili.
Bolało go to, że w jego oczach osoba nie zasługująca na żadne zainteresowanie
cały czas wędruje po głowie rudowłosej. Nie dostrzegał faktu, że odczucia Leire
wobec niego także uległy zmianom. Miał wiele kompleksów i ponownie czuł się na
przegranej pozycji. Sam siebie uważał za ofermę.
Nie był w stanie wytrzymać już tego
napięcia i choć nie przyszło mu to łatwo, to minął łóżko dziewczyny i opuścił
jej komnatę. Zostawił ją samą, jednak wewnętrznie wierzył, że da ona sobie sama
radę. Może postąpił głupio, ale był teraz bardzo wrogo nastawiony do całego
świata, bo w jego głowie cały czas pojawiał się jedynie obraz Leire i Dracona,
który wywoływał u niego ogromną zawiść.
___________________________________________________
Witam.
Ostatnio
miałam kontakt z pewnymi słowami, które mocno osiadły w mojej głowie.
„Nie mam pojęcia czy ty
mnie teraz kochasz, czy nienawidzisz, ale wiedz, że nieważne co czujesz, na
pewno zaznasz to drugie uczucie.”
To
słowa, które kieruje do was. Jeśli pojawi się moment, w którym pomyślicie „nie
chce mi się dalej tego czytać” to nie skreślajcie tego opowiadania (domyślacie
się, że odnoszę się głównie do par, ale nie tylko). Każdy ma swoje wzloty i
upadki. I nie ważne, w której grupie się znajdujecie spotka (lub już spotkało)
was to i to. Więc jak stracicie ochotę na czytanie to zostańcie ze względu na
to, że wkrótce poznamy kolejną ofiarę, dowiemy się kto jest pierwszym
wybrańcem, w każdym rozdziale będą pojawiać się różni bohaterowie (m.in. Harry,
Luna, profesor McGonagall, Ofelia, Hermiona[do wątków z nią mam ogromne wyrzuty
sumienia, nawet płakałam, ale już nic nie mogę zmienić]). Nie zniechęcajcie
się, proszę was. Nie chce też wyjść na samolubną, pisząc „pokochacie”. Chodzi
mi o to, że będzie moment, w którym uśmiech powinien rozświetlić wasze twarze. Może
nie spełnię wszystkich waszych myśli związanych z tą historią, bo wiecie, że
jeśli chodzi o relacje to u mnie długo takie sprawy się rozwijają, ale bądźcie
cierpliwi, a pojawią się momenty szczęścia dla każdego.
Co
wy na to, by przesunąć datę publikowania nowych rozdziałów na piątki? Mi to w
sumie bez różnicy, nawet nie wiem skąd ten pomysł.
Jeśli
chodzi o nową postać – Ofelię – zdjęcie znajduje się w odpowiedniej zakładce.
Zajrzyjcie jeśli chcielibyście wiedzieć jak ja ją sobie wyobrażam.
Poszukuję
bety. Wiecie może kto zajmuję się takimi sprawami?
Skończyłam
pisać rozdział 17 i na razie próbuje zrobić sobie małą przerwę, dopuścić do
siebie nowe pomysły, bo obecnie widzę wszystko w bardzo ciemnych barwach, więc
mam nadzieje, że będzie dało się przeczytać to co napisałam.
Pozdrawiam,
L. :*
Wow zazdroszczę, że masz już tyle rozdziałów do przodu, ja ledwo wyrabiam się na bieżąco...
OdpowiedzUsuńNo, ale co do rozdziału ah co ja mogę powiedzieć :D Para Leire&Ron coraz bardziej przypada mi do gustu, zachowują się jakby byli w jakiś sposób ze sobą połączeni, takie tylko moje odczucia. No, a teraz tajemnicza sprawa Ofelia, która pewnie coś namiesza,ooj czuję to :D No i oczywiście list do Leire. Mam nadzieję, że zawiera jakieś wskazówki odności przepowiedni, od kogoś życzliwego.
Szczerze Ci powiem, że się na tym opowiadaniu nie zawiodłam. Jest zupełnie inne, ciekawa, przyzwoicie napisane i czegóż chcieć więcej? ;) Myślę, że lepszą datą na publikowanie jest sobota, bo w sumie ma się tą wolną chwilę i można na spokojnie przeczytać, ale rób jak uważasz.
Pozdrawiam :*
[malfoy-issue]
Nawet nie zdążyłam cię poinformować xD Musiałam, bo potem nie będzie czasu.
UsuńChcę pokazać, że łączy ich prawdziwa więź, coś wyjątkowego, że nie jest to jakieś zauroczenie jak było z Brown. Chcę by czytelnicy odbierali ich poważnie, dlatego tak dużo czasu poświęcam na nich :)
Ofelia jest... wyjątkowa. Będzie przewijać się cały czas, ale odegra też ważną rolę w dłuższej scenie, gdzie poznamy jej charakterek :)
A jeśli chodzi o list, to zanim się otworzy to trochę potrwa :)
Dziękuję za twoją opinię i wskazówki
Pozdrawiam, L. :*
Ha! Czatuję na ten rozdział od rana, no i oczywiście przespałam jego publikację. No trudno.
OdpowiedzUsuńJestem zauroczona opisem uczuć Mon-Rona. Zazdrośnik z niego, nie? Ale uwielbiam to jaki jest opiekuńczy, jak stara się odbudować przyjaźń między nim i Harrym, i czuję, że źle mu z dystansem Hermiony. Laska jest nieugięta, to fakt.
Lubię też to, że poświęciłaś właśnie jemu dużą część tego rozdziału.
Ofelia... ładne imię, ale sama postać wywołuje u mnie dreszczyk emocji. Sama nie wiem, dobrych czy złych. Długie nogi i wydatny biust też nie bardzo pomagają mi w polubieniu tej dziewczyny, ale może się mylę. No, i ta zbytnia pewność siebie i flirtowanie z Draco. No, może nie przepadam za nim, jako partnerem Leire (tak, tak, chcę powiedzieć L + R = BL <3 ;)), ale bez przesady.
No i teraz najważniejsze i najbardziej frapujące! Tajemnica. Muszę przyznać, że doskonale budujesz napięcie i świetnie wprowadzasz akcję. No, i masz wielką wyobraźnię. Kiedyś próbowałam napisać kryminał - skończyło się na 10 rozdziałach i niewielkich osiągnięciach, ale Tobie idzie doskonale! Tak trzymaj, kochana! Ta cała otoczka, którą budujesz wokół potwora sprawia, wymieniony już, dreszczyk emocji. Tak, tych złych. Jestem ciekawa jak to rozegrasz.
A co do imprezy, o której była mowa w ostatnim rozdziale - wiem, wpraszam się, więc będę udawać, że jestem w tłumie, ok? To będzie tak, jakby po raz kolejny była Gwiazdka. Przyjęcie w Hogwarcie! łiii! xD
Przepraszam, wstydzę się tego, co przed chwilą napisałam, ale nie umiem tego skasować. Po prostu udaj, że tego nie ma, ok? ;>
Pozdrawiam, życzę dużo weny,
Eileen ;)
Oj tam szczegół kochana ;*
UsuńDziękuję, że zauważyłaś, że tym razem Ron odgrywa ważną rolę. Sama czułam się nieco zmęczona Leire. Nie wiem czemu, ale po prostu za dużo mi jej było i pisząc o Ronie cieszyłam się jak małe dziecko :)
Ofelia jest zagadkową osóbką. Jej imię oznacza osobę pomagającą w "trudnych chwilach". Tylko w jaki sposób pomagającą już nie wspomnieli :)
Będziesz miała taki Big Love, że jeszcze ci się znudzi ;P
Kryminał - zgroza xD W życiu natknęłam się na albo takie, które rozgryzłam w połowie książki, albo takie, które były kompletnie niezrozumiałe. Ja sama się boję jak to rozegram xD
Co tam, razem będziemy robić łiiiii xD Wiesz prościej by było, jakbyś wczuła się w postać Hermiony na tej imprezie, ale ja dbam o twoje nerwy, więc lepiej tego nie rób ;)
Pozdrawiam, L. ;*
- Harry. Chciałbym z tobą porozmawiać. – Jego ton spoważniał, wykonał kilka kroków i stał naprzeciw swojego przyjaciela. Patrzył się w jego błękitne oczy, oczekując reakcji.
OdpowiedzUsuń- Ronaldzie. O czym? – zapytał krótko i wyprostował się dumnie. Zaczęli jak w telenoweli :D Ale fajnie, bo przynajmniej trochę się rozładowała atmosfera. Wydawało mi się, że sytuacja między nimi rzeczywiście jest niezręczna, ale dobrze, że wszystko wróciło do normy. Z Hermioną pewnie będzie gorzej, bo ona jest rzeczywiście cholernie uparta, jak to stwierdził Ron. Szkoda, że taka wieloletnia przyjaźń może się rozwalić... A może Hermiona jest zakochana w Ronie, i to dlatego?
Zaciekawiła mnie postać Ofelii. Swoją drogą, bardzo podoba mi się to imię. Co ona chciała od Draco? Mam wrażenie, że ona ma coś wspólnego ze Stowarzyszeniem, a bez wątpienia ta dziewczyna jest strasznie tajemnicza.
Strasznie mi się podoba ta wiara Leire w to, że Ron będzie ją wspierał :3
No wiedziałam, że coś musi potoczyć się źle. Czyżby ktoś zaczarował Cho, żeby nie można było dostać się do jej wspomnień? W sumie to Leire coś widziała, ale chyba słabo... powiedziała tylko "Slytherin" co chyba znaczy, że potomkiem jest ktoś pochodzący z tego domu? Ciekawe, czy podejmą kolejną próbę.
Biedny Ronald, Malfoy stanął mu na drodze do serca Leire. Mam nadzieję, że dziewczyna wybierze rozsądnie xD
Ja nie mam zamiaru teraz skreślać opowiadania, dopiero co zaczęłam czytać :P Piątek czy sobota to dla mnie bez różnicy, i tak zawsze mam obsuwę.
Bety polecam szukać na katalogu ocenialni. Tam chyba znają się na rzeczy.
Napisałaś siedemnasty rozdział... ile zapasu, ja też chcę :( Odpocznij trochę, jeśli potrzebujesz, czasem trzeba ^^
Pozdrawiam!
Chciałam by to było zabawne, bo nie wiedziałam co zrobić by nie było sztywno, a z drugiej strony by nie zachowywali się jakby nigdy się od siebie nie oddalili xD
UsuńHermiona jest... skomplikowana? To dobre określenie? Na pewno jest uparta i ma swoje cele. Prowadzi swoje śledztwo i w kolejnych rozdziałach poznamy jej małe odkrycia. Jednak wydaje mi się, że przemawia przez nią też ogromna zazdrość, teraz gdy widzi co się dzieje między Ronem i Leire. ;)
Mi też dlatego je wybrałam. Miałam pisać Ophelia, ale nasza pisownia o wiele bardziej mi przypadła do gustu. Dziewczyna jest wyjątkowa. Będzie się kręcić wcześniej, ale jej zamiary z Draco poznamy trochę później :)
Leire pierwszy raz komuś tak mocno zaufała jak jemu i buduje teraz wszystko na podstawach ich relacji. Nie boi się podejmować odważnych kroków, bo czuje w nim oparcie.
Na kolejną próbę nie będzie wiele czasu. Zajdą pewne okoliczności, a potem skupią się na czymś ważniejszym. Inaczej podejdą do sprawy :)
Zależy dla kogo co oznacza "rozsądnie" xD Pytanie czy wolałabyś osobę, która patrzy zawsze na wszystkim z góry, czy taką która uważa, że znajduje się na samym dnie? Takie dwie skrajności xD
Dziękuję za komentarz i za rady, na pewno zajrzę na nie ;)
Pozdrawiam, L. ;*
No i wyszło zabawnie :)
UsuńO prowadzenie własnego śledztwa Hermiony nie podejrzewałam, ale to może być ciekawe. Ale byłam przekonana, że dziewczyna jest zazdrosna, w końcu nawet Albus wspominał, że coś ich z Ronem łączyło ;) Co do Ophelii, to na razie nie wiem, co o niej myśleć.
Skoro na kolejną próbę nie będzie czasu, to pewnie zrobią coś innego, żeby dowiedzieć się, kto stoi za atakami.
Wolałabym tę drugą osobę. Nie cierpię ludzi z przerośniętym ego ;)
Z jakiegoś dziwnego powodu w Chromie nie mogę dodać komentarza.
Pozdrawiam ^^
Hermiona pokaże jeszcze nam niejedną twarz :P A to co Albus mówi jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje :D
UsuńPodejdą do sprawy od innej strony :P Zresztą zobaczysz w przyszłości :)
Ja właśnie z taką z przerośniętym mam do czynienia na co dzień, ale nie aż do takiego stopnia co Malfoy xD Ale jeśli chodzi o bohaterów książkowych czy filmowych to typowi macho lub faceci "czego to ja nie potrafię" zawsze są z lekka wkurzający. A jeśli chodzi o Rona to będę robić wszystko by zbudować w nim pewność siebie, choć to potrwa :)
A to nie mam pojęcia dlaczego, ja go nie używam, więc się nie orientuje.
Pozdrawiam, L. ;*
Zarąbiasty rozdział. :3 Podoba mi się to, iż wreszcie Rą dostrzegł, ew. zrozumiał co czuje do Leire. Ja jednak twardo stoję za moim ulubionym Ślizgonem i tylko czekam na moment otwarcia tego listu. Pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńWitaj kochana! ;*
OdpowiedzUsuńSpotkanie Rona z Harrym w końcu obfitowało w jakieś pozytywne emocje, już nie było żadnego spięcia, nawet uśmiechnęłam się na tę całą sytuację. Po prostu lubię Twoje dialogi między Harrym a rudzielcem ;D
Rzeczywiście, Ofelia (Miranda Kerr - śliczna kobieta!) jest bardzo tajemniczą osobą. Wzięła się praktycznie znikąd, a już uwodzi, flirtuje i śmie doskonale wyglądać ;) Wiem, jej obecność musi przywodzić kłopoty. Ja to czuję w kościach ;)
"Używał tego niskiego tonu, bo wiedział jak to na nią dział." Mmm.. Ron i niski ton, kiedyś był nie do przełknięcia, teraz.. Nie mogę doczekać się scen, kiedy to Ron jest męski i zwarty w sobie ^^
Haczyk był, niby wiedzieli już, że jest to ktoś ze Slitherinu, a jednak to i tak bardzo mało.. Całe szczęście, że Ron przy niej był i pomógł jej dotrzeć do pokoju.
Na końcu sytuacja z Ronem. Wszystkie jego odczucia i.. Nie umiem obrać w słowa, jak ostatni fragment przemówił do mnie. Nie skłamię jeżeli powiem, że miałam mokre oczy.. I do tego ta melodia, bardzo odpowiednia!
Jestem i do końca będę Twoją stałą czytelniczką, tylko..
Nie wyciskaj już ze mnie łez!
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Liley
Witaj ;*
UsuńChciałam wrzucić coś na początek na rozluźnianie, bo cały czas tylko te ich problemy xD
Miranda Kerr <3 Tak to jest na pewno kobieta problem i teraz nie odpuści już Draco. Nawet chłopak nie wiedział w co się wpakował.
Zawsze mnie korci, żeby to napisać. Nie wiem czemu, ale bardzo lubię głos Ruperta i po prostu w takich chwilach muszę to zrobić xD
Szczerze, to Leire miała nadzieje, że tą osobą będzie Hermiona, bo jej zachowanie było takie dziwne. Dziewczyny tymczasem szczerze się nie lubią co wkrótce zobaczymy i oskarżenia padną na nie. Nie możemy też wykluczać takiej opcji, że jak ktoś majstrował w głowie Cho to zmienił jej wspomnienia ;P
O mój boże. Kochana ty moja <3 Ron w tej chwili zrozumiał swoje uczucia. Jest on mocno zagubiony i będzie to widoczne w kolejnym rozdziale, ale tam wydarzy się coś, co sprawy, że poczuje się on jeszcze gorzej. Mimo iż jest dojrzalszy co pokazuje cały czas, to trudno mu dostrzec pewne elementy, ale do czasu ;)
Mam nadzieje, że już nie będę. Przynajmniej nie w najbliższym czasie :P
Pozdrawiam, L. ;*
Początkowo rozmowa Harry’ego z Ronem zapowiadała się na bardzo formalną i poważną, ale chłopaki szybko rozładowali napięcie. W końcu to najlepsi przyjaciele, więc czemu się dziwić. Co do Hermiony, to widać, że ma swoje tajemnice nawet przed Ronaldem, który przecież jeszcze niedawno był jej tak bliski. W tym rozdziale okazuje się, że to raczej nie ona stoi za atakami, chociaż nie mogę w to tak do końca uwierzyć. To ewidentnie musiał być ktoś bardzo sprytny, więc czemu oprócz utrudnienia dostępu do wspomnienia, nie postarałby się o to, aby wyglądało na to, że to ktoś ze ślizgonów za tym stoi? Póki co nie skreślam Granger z listy podejrzanych, nie ma mowy :>
OdpowiedzUsuńPostać pięknej Ofelii mnie zaintrygowała. Niby nie utrzymywała kontaktu z ludźmi ze swojego domu z sobie tylko znanych powodów, ale jednak nagle rozmawiała z Draconem o byciu wybranym i wyjątkowym. Czyżby to miało związek z legendą z poprzedniego rozdziału? Mnie się wydaje, że Ofelia poniekąd nie pasowała do dom węża i stąd takie jej zachowanie, gdy była jeszcze w szkole, ale równie dobrze mogę się mylić i kryje się za tym coś więcej.
Oj, między Ronem a Leire iskrzy, nawet jeśli nie chcieliby tego przyznać. To martwienie się Rona dziewczynę jest urocze. Mam nadzieję, że ona się z tego wyliże pod czujnym okiem rudzielca. No i zaintrygował mnie ten list, a zwłaszcza sposób jego zabezpieczenia – bardzo ciekawy.
Ja zdecydowanie nie mam zamiaru skreślać tego opowiadania i nawet nie wiem, czemu miałabym to zrobić. Jest świetne i zaglądam tu z przyjemnością :) A data publikacji nie robi mi większej różnicy.
Pozdrawiam serdecznie!
I o to chodziło, chcę odbudować ich relację, która gdzieś zniknęła w moim opowiadaniu :) I takie podejście mi się podoba! Właśnie przed chwilą Liley pisałam, że tak naprawdę to mogła być podpucha, ale kto wie :)
UsuńOfelia to skomplikowany człowiek. Myślę, że ją naprawdę trudno rozgryźć. Bynajmniej nie należy do najmilszych. Pojawia się znikąd i miesza w głowie Dracona w mało określony sposób. W sumie nie wiadomo do czego dąży, co ona chce. Ma ona pomóc Draco po tym jak wstąpił do Stowarzyszenia, ale tymczasem nie określam co będą robić :P
Oj już niedługo będą musieli się przyznać xD Ron zawsze był troskliwy tylko może nie było to tak bardzo zaznaczone, ale dba o swoich bliskich. Ważne by list otworzył się w pewnym momencie (przybliżyłam jakie one mogą być, ale nie podałam konkretnego :P)
Dziękuję za opinię i miłe słowa,
Pozdrawiam, L. ;*
Witaj Leire! ;*
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale nie mogłam skomentować rozdziału. W końcu się wkurzyłam i otworzyłam mozillę. Na szczęście tu nie mam takiego problemu. ;)
Nie rozumiem czemu twierdzisz, iż wywołujesz u nas negatywne uczucia. Nie wiem, jak z innymi, ale u mnie jest wręcz przeciwnie. Naprawdę czytanie Twojego opowiadania sprawia mi wielką przyjemność. No i podziwiam Twoje pomysły. Niezwykle trudno jest stworzyć coś swojego, nawet jeśli większość świata przedstawionego została już opisana. Nie masz się czym przejmować, jesteś naprawdę świetną pisarką. (właśnie do mnie dotarło, że wszystkie zdania z tego akapitu zaczęłam literą "n" ;O)
Rozdział, jak zwykle, świetny. Najbardziej zaintrygowało te bełkotanie Leire, kiedy mówiła coś o Hermionie. O co w tym chodzi? Wyjaśniaj nam wszystko szybko. Ale czy to możliwe, żeby ona była córką Voldemorta? Przecież.. to dość nieprawdopodobne. Jest w Gryffindorze, a to już o czymś świadczy. Poza tym ten dziedzic pojawił się podobno dopiero teraz, więc byłabym bardziej przy stwierdzeniu, że to Leire. Szczególnie, że została zaadoptowana. A Hermiona.. to jest w końcu Hermiona. Boję się co z nią zrobisz, ale jednocześnie nie mogę się doczekać. ;D
No i Ron. Nie będę się już rozwodzić nad tym, jak nie chcę, aby był z Leire, to w żadnym stopniu nie wpłynie na to, czy będę chciała czytać, czy nie. Kocham to opowiadanie i ten dość istotny szczegół nie robi mi żadnej różnicy. Choć przyznam, że Dracon bardziej przypadłby mi do gustu. Ale nieważne. Bardzo ciekawi mnie, jak rozwinie się wątek Leire i Rona. Dwaj rudzielce to w końcu mieszanka wybuchowa. W duchu liczę, że aż za bardzo wybuchowa i nie będą mogli być razem. xDD
Na koniec, skoro jeszcze pamiętam, napiszę błędy. Zawsze o tym zapominam, a dzisiaj jakoś chce mi się szukać. Poza tym przy czytaniu coś tam wyłapałam.
"Wyczuwała, że jest jakiś haczyk i nie chciałaby Ron się na niego natknął." - przed Ron brakuje spójnika
"Zimno doskwierało jej strasznie, bo na ciele pojawiły się ciarki." - ciarki nie są przyczyną, a skutkiem, więc "bo" nie pasuje. Możesz całkiem je wykasować, też będzie estetycznie.
Skoro już jestem przy błędach to wypowiem się, co do bety. Hyhy, ja nie umiem nią być, więc wątpię czy umiałabym Ci pomóc. Poprawiałam kiedyś rozdziały jakiejś dziewczynie z zapytaj, ale miała tak dużo błędów, że się poddałam. No więc moim zdaniem beta jest Ci niepotrzebna. Nie robisz praktycznie żadnych błędów, a drobnostki zdarzają się każdym. Znam wiele osób zajmujących się betowaniem, ale nie wiem czy będą miały ochotę, więc wolę nie pisać. ;)
Cały czas nie wiemy, kto stoi za atakami. No i nie wiemy za dużo o Draco. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, cały czas podsycasz moją ciekawość, budujesz to napięcie, tajemniczą atmosferę. To jest wprost cudowne.
Czyżbym znowu się rozpisała? To dziwne, rzadko mi się coś takiego zdarza, a u Ciebie nawet nie widzę, jak dużo tych literek piszę. A myślałam, że przez naszych kochanych polskich sportowców zimowych nie będę miała weny na ten komentarz.. na szczęście jest inaczej. I znowu piszę o niczym! No w każdym razie nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, publikuj szybko!
Pozdrawiam, Pralinee. ;*
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale kompletnie nie miałam czasu.
UsuńMoże nie jeszcze teraz, pamiętaj, że mam napisane kilka rozdziałów do przodu i boję się, że one zostaną źle odebrane. Szczerze, czytając to nie zwróciłam na to nawet uwagi xD Ale dziękuję za miłe słowa :*
Jeśli chodzi o Hermionę, to Leire miała nadzieje, że to będzie ona, co wytłumaczyłoby jej dziwne zachowanie. Jednak teraz jest zdania, że to ktoś z Domu Węża. Lecz z drugiej strony nie mogą być niczego pewni, bo ktoś majstrował we wspomnieniach Cho ;) A w poprzednim rozdziale wspomniałam, że ich początkowe myśli okazały się najprawdopodobniej nieprzydatne, teraz zakładają, że to ktoś w ich wieku. Lub coś koło tego. A list nie mówił, że ta osoba miała przybyć teraz do szkoły, mówił on, że odkryje ona swoje oblicze teraz. ;)
Jeśli chodzi o Draco to cały czas mam mieszane uczucia. Jest strasznie dużo ff z jego udziałem, z Ronem wręcz przeciwnie. Nie chce by opowiadanie ginęło w tłumie, jednocześnie ostatnio bardziej skłaniam się w stronę Weasleya. Jeśli miałoby coś wyniknąć z Malfoyem to musiałoby to trwać naprawdę długo, bo nie mogę zmieniać jego charakteru nagle tak drastycznie.
Błędy poprawione, dzięki za ich pokazanie ;*
Teraz bardzo mało osób ma na to czas. Ja sama czytam kilka razy, ale jakoś omijam niektóre błędy odruchowo, a chcę by całość wyglądała estetycznie. :)
Szybko się nie dowiemy ;P Jeśli chodzi o kolejne rozdziały to będzie ubogo z Draco przez trzy kolejne, ale potem już będzie pojawiał się cały czas :)
Tak, zrobiłaś to ;* Dziękuję jeszcze raz za wszystko :D
Pozdrawiam, L. ;*
Z całego serca chciałabym cię przeprosić, że przez tak długi czas nie komentowałam twojego bloga. Jest mi strasznie przykro, że tak się opuściłam w czytaniu blogów, ale naprawdę nie miałam czasu :(
OdpowiedzUsuńOstatnie rozdziały bardzo mi się spodobały. Ron bardzo przywiązał się do Leire z czego coraz bardziej się cieszę - chociaż i tak wolałabym ją z Draco, ale mniejsza z tym. No i fajnie, że Hermiona nie jest już podejrzana. Niezbyt lubię tą postać, ale w końcu nie zasługuje na fałszywe oszczerstwa, prawda? :D
Zdziwił mnie tylko fakt, że gdy w poprzednim rozdziale teleportowali się do domu Leire, udało im się to, bo w końcu Hogwart jest chroniony potężnymi zaklęciami i teleportacja jest w jego murach niemożliwa...
Szkoda mi Rona. Bardzo przywiązał się do Leire, a zazdrość jest bardzo złym uczuciem, więc mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach wyjaśni się to i owo, i Ron będzie już mógł spokojnie spać :D
Jeszcze raz przepraszam, że tak długo nie komentowałam...
Pozdrawiam, Asuria :*
Ps. zapraszam na 2 rozdział do mnie. [zburzyc-monotonie.blogspot.com]
Nie ma za co, bo ja nawet nie miałam czasu odpowiedzieć, więc całkowicie rozumiem Cię :)
UsuńTak, wiem. Draco, Draco... lecz on jest wszędzie? Nie wydaje ci się? Jest więcej ff z Draco niż z Harrym i Ronem razem wziętych. Próbuję wcisnąć wam coś od siebie i wiem, że nie wszystkim to się podoba (są osoby, które zrezygnowały z czytania, gdy okazało się, że w każdym rozdziale pojawia się Ron), ale już tak się uparłam i mówi się trudno ;)
Jesteś dopiero drugą osobą, które zawróciła na to uwagę, ale już jakiś czas temu zmieniłam to. Zazwyczaj nikt nie dostrzega takich drobnostek, więc nie wydłużam rozdziałów, które i tak już są powszechnie uznawane za długaśne :)
Dla Rona kolejne dni będą jeszcze gorsze. Nie mówię, że będzie tak zawsze, ale on teraz sam odkrywa swoje uczucia i musi sobie z tym jakoś poradzić. :)
Pozdrawiam, L. :*
Kochana, zdaję sobie sprawę, że autorki czasem decydują się prowadzić historię wedle własnego uznania, jednocześnie obawiając się rekacji czytelników. No i racja. Myślę, że każde opowiadanie w jakimś momencie wywołuje w nas rozczarowanie, które potem zazwyczaj się rozwiewa. Natomiast co chcę powiedzieć - po tym rozdziale wcale nie czuję czegoś negatywnego! Muszę przyznać nawet, że wyszedł Ci on niezwykle udanie. Pojawiło się tutaj wiele intrygujących wątków, dzięki czemu stał się jednym z moich ulubionych ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, podobała mi się pierwsza scena z Ronem i Harry'm. Cieszę się, że ich przyjaźń przetrwała i tę próbę. Natomiast sprawa Hermiony to ciężki orzech do zgryzienia. Mam jakąś nadzieję, że ostatecznie dziewczyna się poprawi, ale też coś mi mówi, że może być jeszcze gorzej...
Po drugie, ta Ofelia, krewniaczka dawnego dyrektora! Hm, jestem bardzo ciekawa jej postaci, ale równoczesnie zaniepokojona. Mam nadzieję, że Draco nie da się jej uwieść xD Zresztą Leire i ją łączy nie tylko podobny gust do chłopaków, ale też dyrektor w rodzinie ;) Coś mi mówi, że Ofelia odegra tu sporą rolę.
Po trzecie, akcja z przenoszeniem się do głowy z Cho wyszła bardzo fajnie i tajemniczo zarazem. Leire sporo ryzykowała, ale przynajmniej teraz już mają jakąś wskazówkę. Sprawca z grona Ślizgonów nie zdziwił mnie specjalnie - w końcu to dom grzeszników ;P
Po końcówce poczułam falę współczucia do Rona. Czyli jednak w specyficzny sposób zależy mu na Leire, przyznał się! Jego relacje z dziewczyną zaczynają zmierzać w miłosną stronę. Choć to nie ich wolę, to jednak jestem tego ciekawa.
No i muszę jeszcze wyrazić swój podziw pomysłem na zabezpieczeniea listu ^^
Pozdrawiam :)
Ja po prostu zbieram swoje uczucia dotyczące historii i próbuję na nią spojrzeć jak inni. Ja mam bardzo charakterystycznie wykreowaną Leire, Rona czy Draco w swojej głowie, a w różnych umysłach są różne obrazy i ja z tego zdaję sobie sprawę, więc tak ostrzegam na wszelki wypadek. Po prostu nie chce, by ktoś poczuł się zawiedziony. :)
UsuńW najbliższym czasie z Hermioną będzie jeszcze gorzej. Później nastąpi moment słabości, jednak da sobie ona z tym radę i wątpię byśmy w najbliższym czasie zobaczyli nasza Wielką Trójkę szczęśliwą wspólnie.
Myślę, że gdyby chciała ona uwieść Draco to zrobiłaby to w kilka minut. Ona ma zadanie, które jest jej misją. Chce je wykonać. Co prawda wobec Draco w tym czasie może mieć także jakieś plany, jednak jakby pojawiła się między nimi jakaś zażyłość to na pewno nie w przestrzeni uczuciowej.
Mają trochę zawężone swoje groto podejrzanych, ale po incydencie, który się wydarzy w kolejnym rozdziale ich tok myślenia nie musi być właściwy na 100% ;P
Wiem. Z 10% czytelników tego bloga przepada za Ronem. Reszta ma mieszane uczucia, więc mam nadzieje, że mnie potem nie znienawidzicie.
Musiałam coś wymyślić, bo na te informacje przyjdzie czas :P
Pozdrawiam, L. ;*
nigdy nie lubiłam Rona, ale teraz przyznam.. - biednyyyy Rooon : < moze on jednak nie jest taki zly?
OdpowiedzUsuńrozdzial swietny.
Sama-Wiesz-Kto jest znakomitą Betą. mi, jak proszę, czasem pomaga. oczywiscie, nie za darmo.
pozdrawiam :)
Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem twojej kreacji Rona, wyszedł Ci tak... naturalnie, fakt, trochę dojrzał i nie traktuje już Hermiony jak wcześniej, ale w jego życiu pojawiła się również Leire, na której powoli zaczyna mu zależy. Oj... relacje tych dziewczyn raczej nie staną się lepsze niż teraz, w końcu są swoimi przeciwieństwami, a fakt, że muszą dzielić ze sobą dormitorium wcale im nie pomaga, natomiast dwóch rudzielców to mieszanka wybuchowa, ogólnie, Ron i panna Dumbledore są niczym dwie krople wody, co mnie niezwykle cieszy, gdyż Weasley należał do grona moich ulubionych postaci w HP, zresztą oni wszyscy byli zajebiści, a mania na punkcie bliźniaków to w blogosferze chyba nic nowego.
OdpowiedzUsuńWojna nie jest łatwą sprawą, więc nie dziwię się Ronowi, że ma jej dość i stęsknił się za swoim przyjacielem, ale nawet życie w Hogwarcie z ograniczeniem odnośnie tej całej serii zabójstw jest lepsze od poszukiwania Horksruksów i zabawą z Voldziem w kotka i myszkę. Ale czytając ten blog, czuję się tak, jakby akcja toczyła się w 6 części, a nie w siódmej, zwłaszcza te spotkania Pottera z Dumbledorem dają trochę do myślenia oraz że staruszek wciąż żyje i ma się całkiem nieźle. Zamierzasz całkiem usunąć wątek Horkruksów i skupić się na własnym pomyśle?
I Granger... PROSZĘ! NIE RÓB MI TEGO! Mam dość czytania o Hermionie jako o córce Voldemorta, która nagle dowiaduje się o swoim pochodzeniu! No, gdyby była w Slytherinie... (spotkałam się nawet z taką historią i muszę powiedzieć, że naprawdę przypadła mi do gustu, ale byłam pod ogromnym wrażeniem talentu tamtej autorki, więc się skusiłam), ale tutaj jest w Gryffindorze, a Leire nie ma prawa jej osądzać, nawet jeśli za nią nie przepada.
Bardzo jestem ciekawa postaci Ofelii, panienka z dobrego domu i mroczną przeszłością, niewątpliwie wniesie do twojego opowiadania coś nowego, zwłaszcza, że wciela się w nią moja kochana Miranda ^^
Pozdrawiam;*
Chcę, by czytelnicy w końcu poważnie odebrali jego postać. Oczywiście nie mam zamiaru nagle z niego zrobić kogoś kim nie jest. Jego nieśmiałość, czy specyficzne poczucie humory chyba nigdy się nie zmieni, ale to nie oznacza, że jest bohaterem, który nie może dojrzeć. :)
UsuńRelacje niedługo będą miały swój kulminacyjny moment, bardzo nerwowy i energetyczny, lecz nie dojdzie do chwycenia różdżek ;D
Leire i Ron są bardzo specyficznym zestawieniem. Ich osobowości są całkowicie różne, ale jednocześnie wiele ich łączy. Potrafią się świetnie dogadać i wręcz "czytać" sobie w myślach ;)
Jeśli chodzi o Horksruksy to jeszcze nie wiem. Wolałabym chyba wymyślić coś swojego, przynajmniej tak wydaje mi się właściwiej. I ocaliłabym wiele istnień przed śmiercią :P
Wiem, że to często spotykane :P Jednak piszę, że Leire chciałaby żeby to była Hermiona, jednak wszystko wskazuje, że jest to mylne stwierdzenie :D
Musiałam wybrać ją na tą bohaterkę, bo idealnie mi na nią pasuje (z wyglądu oczywiście) ;) W późniejszych rozdziałach zobaczymy, że jest to czarownica z charakterkiem :)
Pozdrawiam, L. ;*
Hej :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak mój refleks i szybkość co nie ;)
Dopiero teraz przeczytałam i przepraszam, że dopiero teraz :D (abym nie miała takich wpadek możesz mnie powiadamiać o nowych rozdziałach ?) No a teraz przejdę do rozdziału na początek o.O Wow i JEST !! Hah Ron & Leire <3 <3 <3 Czyli poszłaś w tym kierunku ? To dobrze ;D Bardzo dobrze, niestety dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę. Ale cóż zacznę od początku. Draco wybrany... Ofelia... ciekawa historia postaci, mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek. Slythertin no cóż ja ogólnie nie podejrzewałam Mionki mimo, że jej odbiło to nie posunęła by się tak daleko. A jej powód to pewnie to, że zakochała się w Ronie i widząc jak zbliżył się do panny Dumbledore zaczęła odczuwać zazdrość. Stosunki Harry-Ron się poprawiły to dobrze :D Cho ciekawe kto ją zaatakował... spryt to typowa cecha ślizgona. Nie sądzę, aby był to Draco zwykle to jest "ostatnia osoba, którą będziemy podejrzewać". Ale wracając do panny Higgs to po co była w Hogwarcie ?? Jeśli tylko, aby pogadać z Draconem to przecież mogła wysłać sowę. Dobra idę dalej... xD scenka w szpitalu iście romantyczna martwi się o niego, a on uległ tym jej brązowym ( brązowe prawda? xD) oczom. Gdy dowiedziała się z jakiego jest domu, straciła równowagę, a krew zaczęła jej lecieć z nosa i Ron ^^. który chciał ją uratować. Ja nie uważam go za ofermę, ale widać ma tutaj bardzo niską samoocenę i poczucie własnej wartości. Jest gryfonem z jakiegoś powodu, gdyby nie cechowała go odwaga i męstwo pewnie trafiłby do Hufflepuff. Martwi go to, że Leire tak myśli o Malfoy'u, ale swoją drogą kiedy przestanie czuć się winna ?? Leży teraz nieprzytomna, a Ron poczuł się zazdrosny i sobie polazł.. A zastanawiam mnie jeszcze zawartość listu. Myślę, że wysłał go Draco, ale pewna nie jestem. Zapewne dowiem się w następnym rozdziale. Jeśli ktoś się, aż tak postarał, aby powyżej wymieniony list nie wpadł w niepowołane ręce musi być naprawdę cenny i wartościowy. Tylko jaka jest zawartość?!
No cóż czekam na następny rozdział !!
Pozdrawiam i życzę weny !
Klaudia ;D !
Hej ;)
UsuńSama mam kilka rozdziałów na różnych blogach w plecy, więc rozumiem Cię :)
Czytelnicy mówią: dopiero teraz. A mi wydaje się, że wcale to nie trwało długo. Dziewczyna z Ronem zna się od kilku tygodni, w tym czasie musieli się poznać i wcale nie trwało to długo. Nie wierzę w jakieś miłości od pierwszego wejrzenia i im też nie chciałam takiej sprawować :)
Kwestia Draco i Ofelii zostanie rozstrzygnięta w kolejnych, lecz nie najbliższych rozdziałach :)
Jakby przyjrzeć się Emmie Stone to ma ona zielone, może trochę szarawe oczy :) Scena ta była mi potrzebna, by chłopak uświadomił sobie kilka spraw i by wyszło to realistycznie :)
Myślę, że Ron zawsze miał pewne kłopoty (tak samo jak Neville) z poczuciem własnej wartości. Oczywiście z czasem to się ukształtuje, lecz w tej chwili czuł się on winny tego, co się wydarzyło. Prócz tego list dał mu wiele do myślenia. Nie miał pojęcia czy jest to jednorazowa wiadomość, czy Leire piszę z chłopakiem cały czas. Weasley poczuł, że nie mógłby konkurować z Ślizgonem, znając też podejście Leire do tej sprawy.
Nie ukrywam, kto jest nadawcą listu. Kwestią jest to, co się w nim znajduje, a nie dowiemy się szybko :)
Pozdrawiam, L . :*
Bardzo podobał mi się ten rozdział. Co prawda pod koniec trochę się zasmuciłam. W końcu Ron jest super chłopakiem. Fajnie by było, gdyby mu się ułożyło. Chociaż ja i tak widzę go z Hermioną, ale jeśli byłby szczęśliwy z Leire to czemu nie? Ale oczywiście to zależy od Ciebie. Z tym, że dziewczyna chce Dracona. Kurcze, jakie te uczucia są skomplikowane. Zawsze kocha się tego, kogo się nie może mieć. Haha ^^
OdpowiedzUsuńAle wracając do tekstu. Tak, zdecydowanie ktoś przyłożył wszelkich starań, żeby zachować tajemnicę tego, co się stało z CHo w tajemnicy. W sumie bardzo ciekawy wątek. Kto mógł zrobić coś takiego? Draco? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Owszem, musi służyć Voldiemu, robić co mu się każe, ale jakoś chyba nie jest w stanie aż tak poważnie kogoś zaatakować. Tak mi się przynajmniej wydaje. I z pewnością nie chciałby zranić Leire, a to się właśnie stało.
Ron nie powinien obwiniać się za to, co się stało. przecież to dziewczyna nalegała. On chciał to zrobić sam. Gdyby Leire nie nalegała, nie spotkałoby jej nic złego. Więc Ronnie jest niewinny i nie może się więcej zadręczać, bo przecież on zawsze uważa, że jest najgorszy! I jeszcze teraz, ten list, pewnie od Draco, tak? No, trochę na niego złych doświadczeń zsyłasz, przyznam szczerze. A ja go tak uwielbiam! Mam więc nadzieję, że jakoś mu to wynagrodzisz ^^ ;D
Leire ma problem ze swoimi uczuciami, do których nie chce się przyznać przed samą sobą. W dzisiejszym rozdziale zobaczymy w jaki sposób tłumaczy sobie ona sprawy bardzo proste. Oczywiście w końcu ktoś uświadomi ją raz, a porządnie, jednak sama świadomość to nie wszystko :)
UsuńChyba, że był przekonany, że zrobi to Ron :D Wtedy gdyby to był on, to byłoby to wytłumaczenie ;P Ale bynajmniej stoi za tym ktoś, kto chce strzec pewnych sekretów :)
Ja o tym doskonale wiem, ale tak działa człowiek, gdy dzieje się coś złego. Zrzuca winę na siebie. Oj wynagrodzę :P Ale potrzebował takiego silnego wstrząsu, który pomógł mu wyjaśnić pewne sprawy w swojej głowie :)
Pozdrawiam, L. ;*
Pierwsza scena jest świetna <3 dobrze jest się móc pośmiać z przyjacielem, a gdy taka możliwość ucieka... tak, to jest straszne :(
OdpowiedzUsuńi Ofelia... hmm... jestem naprawdę ciekawa tej bohaterki. I jeszcze jest z tej szkoły lasek, co wtedy w filmie robiły to 'aaah', jakoś od razu sobie to przypomniałam, bo to było epickie <3 nom, ale ona raczej taka nie jest xd
potem chyba jest błąd:
'Dookoła niej było pełno słodyczy i znaków Pachońskich.'
a nie puchońskich ? i w ogóle chyba z małej litery, bo to przymiotnik :)
hmm... i szkoda Rona, a on przecież nie jest nieudacznikiem. Ale my wszyscy to wiemy <3 I jeju, Leire coś przeczuwała a tu takie coś.
Te środki zapobiegawcze... wiadomo było od razu, że to coś większego, ale teraz wychodzi na jaw spryt tej osoby i zapobiegawczość. Naturalnie nie można zapomnieć, że musiał jakoś osiągnąć to, że zrobił tę barierę... ciekawie, naprawdę ciekawe...
Wskazówka Slytherin... tego można było się nawet domyślić, ale pewnikiem nie było, więc zawsze coś jest. A ta wstawka o Granger mnie zdziwiła, podejrzewać ją o.O na dodatek martwi mnie stan Leire, choć wiem, że z tego wyjdzie ^^
I jeju, kocham ten paring RonxLeire <3 Jestem ciekawa dalszego rozwoju.
Teraz co do tego co pisałaś pod rozdziałem. jak można by nagle porzucić to opowiadanie?! Jest świetne! Ma ciekawą fabułę, fajnych bohaterów, a Twój styl pisania jest wspaniały! Piszesz lepiej od niektórych ludzi, którzy potem wydają książki i osiągają sukces... mogę to powiedzieć z całą pewnością, w końcu czytam sporo. Naprawdę, dziewczyno, masz talent. Plus na pewno musiałaś to szlifować, bo zgrabnie operujesz słowem, posługujesz się plastycznym językiem. Świetnie wszystko obrazujesz.
A tak poza tym racja każdemu się trafiają gorsze dni, każdy przechodzi takie okresy. Niemniej ja tak nawet w najpomyślniejszym czasie nie umiem pisać, nie umiem się wyzbyć wielkiej prostoty ze swoich tekstów. Teraz widzę wyraźnie jaka dzieli mnie przepaść od niektórych, m.in. Cb.
Jestem strasznie ciekawa kolejnych rozdziałów i na pewno Cię nie opuszczę, mimo że niekiedy będę czytała wolno z powodu braku czasu! Chwilowo jesteś jedyną blogerką, która na tyle mnie zainteresowała, by śledzić opowiadaną przez nią historię i jej nie porzucić.
Pozdrawiam,
Tris ^^