Chwila
beztroski i swobody zawitała wśród Gryfonów. Moment oddechu od spraw
codziennych. Odejście od problemów, z którymi muszą zmierzać się na każdym
kroku. Czas spędzony na świeżym powietrzu okazał się zbawienny dla ich
samopoczucia. Leire była wstanie odprężyć się przy Weasleyu. Nie miała pojęcia
dlaczego, ale działał na nią w bardzo specyficzny sposób. Potrafiła się przed
nim wyspowiadać, wspomnieć o sprawach, które wywoływały u niej ból, o których
zwyczajnie wolałaby nie pamiętać. Zaczynała odczuwać paletę emocji przy Ronie,
których dawno nie doświadczała albo z którymi nigdy nie miała kontaktu.
Troszczyła się o niego, wręcz bała się, że mogłoby stać się mu coś złego.
Wcześniej jedynie tak martwiła się o swoje ukochane zwierzaki i o… Draco.
Z
drugiej strony podchodziła niepewnie do tej nowej sytuacji. Widziała, jak Ron
jest w stanie na nią wpływać i nie mogła określić czy to dobrze, czy jednak
nie. Cały czas przed oczami miała obraz jego twarzy, gdy ten przekonywał ją,
żeby przełamała swój strach. Skoncentrowała swój wzrok na jego ustach, z
których wydobywały się słowa, jakby w spowolnionym tempie. Były one miodem dla
jej uszu, budowały w niej siłę, przełamywały bariery. I te niebieskie tęczówki.
Nigdy nie widziała nikogo, kto patrzyłby na nią z taką ogromną wiarą.
Zaczynała
się nim naprawdę interesować. Jakby jeszcze nie było kim, tylko rudym, zabawnym
Weasleyem. Nigdy by o tym nie pomyślała. Wydawało się jej, że jeśli odnajdzie
się w jakimś towarzystwie to albo będzie to Potter, albo Dracon ze względu na
przeszłość. Ta szkoła w kilka tygodni potrafiła ją tak bardzo zmienić. Pytanie,
jak to się dla niej skończy po całym roku?
-
Umówiłem się wieczorem z Harrym, tylko że w tajemnicy przed Hermioną. Jej
ostatnio koszmarnie odbija i… Leire? – Ron przerwał swoją wypowiedź i zatrzymał
się tuż przed drzwiami do sali. Dziewczyna
potrząsnęła głową i spojrzała w jego kierunku. Spróbowała przypomnieć sobie
jego ostatnie słowa i zorientowała się, że gdy skończyła opowiadać o domku na
wzgórzu całkowicie się wyłączyła.
-
Yym. To dobrze, naprawdę dobrze. Przynajmniej on zachowuje się fair wobec
ciebie. Jesteśmy spóźnieni – powiedziała, chcąc jakby szybko zmienić temat. Wolałaby
nie zostać przyłapana na niesłuchaniu, ale w jej głowie cały czas pojawiała się
scena z lataniem. Zresztą, nie miała zamiaru słuchać o Hermionie, która od
kilku dni nie pojawiała się w komnacie i już unikała rudowłosej całkowicie.
Otworzyła
drzwi i przekroczyła próg sali od Eliksirów razem z Ronaldem. Wzrok wszystkich
uczniów skierował się na nich, a sam profesor przerwał wykład widocznie
niezadowolony.
-
Proszę, proszę. Kto zawitał na zajęcia. Rozumiem, panie Weasley, że jest pan
już tak dobry, że nie potrzebne panu moje lekcje? – powiedział z sarkazmem w
głosie Severus, a Ron opuścił głowę. Nie miał zamiaru wykłócać się z nim, by
Gryfindor nie dostał punktów ujemnych. Zajął miejsce obok Harry’ego.
Leire
ruszyła do przodu i rozejrzała się dookoła. Obok Dracona siedział jego kolega.
Tym razem blondyn nie miał zamiaru zaprosić dziewczyny do siebie. Spojrzał w
jej stronę tylko raz, gdy wchodziła do komnaty, a potem patrzył w całkiem innym
kierunku. Czerwonowłosa zrobiła krok w przód, ale miejsce przy Hermionie było
zajęte przez jej stos książek. Plus był taki, że w końcu się na nią natknęła. Czuła
się, jakby każdy chciał zrobić jej na złość. Nie mogła po prostu ukryć się
przed Severusem, a on zniesmaczony jej zachowaniem i spóźnieniem opuścił swoje
miejsce zza biurka, mówiąc:
-
Widzę, że mamy ochotnika. Zapraszam. – Dziewczyna nie miała pojęcia, co się
dzieje, ale skryty, chytry uśmieszek Snape’a nie zapowiadał nic dobrego. Leire wkroczyła
na miejsce, w którym przed chwilą stał nauczyciel i stanęła twarzą do klasy,
gdy ten kontynuował swoją wypowiedź.
-
Jak wspomniałem. Od dziś przechodzimy do jednej z najgroźniejszych kategorii
Eliksirów. Tu nie może pojawić się żaden błąd, dlatego większość powinna
jedynie obserwować dla własnego bezpieczeństwa. – Profesor na moment zatrzymał
się przy Neville’u, popatrzył na niego z pogardą i ruszył dalej.
-
Wszyscy zapoznaliście się z poddziałem dotyczącym kamuflażu… Czemu podręczniki
nie są otwarte? – przerwał na moment. Większość wpatrywała się w dziewczynę,
ale po jego uwadze zaczęli szukać w księgach odpowiedniej strony.
-
Eliksir Niewidzialności. To obiekt naszego, dzisiejszego zainteresowania. A
więc zanim zacznę kontynuować swoją wypowiedź. Panno Dumbledore – zwrócił się
do rudowłosej. – Proszę zająć się jego przygotowaniem. Tylko lepiej ostrożnie i
z rozwagą, to bardzo rzadkie składniki. – Pouczył dziewczynę, a gdy ta zerknęła
do księgi leżącej na stole, Severus
jednym ruchem sprawił, że po chwili znalazła się ona w jego dłoni.
-
Kontynuując. Jeśli ktoś ma pelerynę-niewidkę zapewne uważa, że taki eliksir
byłby mu niepotrzebny. Jednak to jest mylące stwierdzenie. Pelerynę zawsze można
ściągnąć. Eliksir daje nam pewność, że nie zostaniemy odnalezieni. Niektórzy czarodzieje
noszą go przy sobie na czarną godzinę. Gdyby różdżka zawiodła albo nie było
żadnej drogi ucieczki. Lecz nie każdy może tak po prostu wykonać taki wywar. –
Na moment przerwał swoją wypowiedź i skierował wzrok ponownie w kierunku Leire.
Rudowłosa
z pełnym skupieniem na twarzy wykonywała odpowiednie czynności przy biurku.
Czytała kiedyś o tym, była tego pewna. Jednak coś jej nie pasowało. Na blacie
znajdowało się za dużo składników… a jeśli się myliła? Czy Sewerus byłby
podstępny, czy jednak nie? Mogła posiłkować się jedynie swoją wiedzą i własnymi
przeczuciami, niektóre składniki dodawała odruchowo, bez zastanowienia. Jakby
wpadła w pewnego rodzaju trans i nawet zrzędzenie Severusa nie było w stanie
wytrącić jej z pracy.
Czarnowłosy
mężczyzna zamruczał cicho pod nosem, obserwując ją uważnie, po czym pod jego
stopami ponownie zaczęła skrzypieć podłoga.
-
By go w odpowiedni sposób przyrządzić potrzeba lat praktyki i odpowiedniej wiedzy.
Jest niewiele czarodziejów, którzy mają odwagę wykonywać ten eliksir. – Nagle
profesor zatrzymał się ponownie. Leire patrzyła się prosto w jego oczy,
jednocześnie wykonując krok w tył. W ten sposób, oświadczając, że skończyła.
Snape rozejrzał się po klasie.
-
W takim razie, kto na ochotnika? – Zapadła koszmarna cisza. Nikt nie miał
zamiaru się wychylać. – Longbottom? Nie, może tym razem cię oszczędzimy. –
Chłopak odetchnął z ulgą, a Severus ruszył dalej. Nie powinien tak się
zachowywać i każdy o tym wiedział, jednak tutaj on rządził. I zatrzymał się.
Położył dłoń na ramieniu jednego młodzieńca i dodał prędko.
-
Weasley. Już. Szybko do biurka, nie mamy czasu. – Pośpieszył go dodatkowo, a
twarz Rona wykazywała przerażenie. Przełknął głośno ślinę, a siedzący obok
niego kolega chciał zareagować, jednak Snape od razu go uciszył. Rudowłosy
wstał powoli i moment później znalazł się przy Leire.
-
Zobaczymy, czy te wszystkie opowieści o twojej wiedzy i talencie są
czegokolwiek warte – powiedział mężczyzna, jakby chciał jej udowodnić, że tak
naprawdę jest nikim.
W
tej chwili czerwonowłosa straciła całkowicie przekonanie, co do swojego
wytworu. Patrzyła to raz na niego, a raz na Rona, który stał tuż obok. Zastanawiała
się, co dodała tam i w jakich ilościach. Próbowała sobie przypomnieć wszystko
po kolei.
-
Wspomnę tylko, że przy nieodpowiednim wywarzeniu tak silnych składników, bardzo
często zachodzi…
-
Mutacja – przerwała mu nagle Leire. – Mutacja chromosomowa stała. Dokładnie euploidia.
U roślin czy zwierząt zachodzi polipoidyzacja, jednak u ludzi jest gorzej.
Zmniejsza się cały zespól chromosomów. A to od razu prowadzi do śmierci. Nie da
się w żaden sposób tego cofnąć – zacytowała to wpatrzona w jeden punkt. W tej
chwili dokładnie przypomniała sobie cały artykuł, który kiedyś czytała.
Opowiadał o naukowcach-czarodziejach, którzy zostali znalezieni po nieudanej
próbie wyważenia Eliksiru Niewidzialności, a raczej zostały po nich tylko
resztki.
Na
samą myśl dziewczyna wzdrygnęła się i uniosła wzrok na towarzysza. O dziwo jej
słowa nie powiększyły strachu u Ronalda. W jego oczach można było dostrzec
pełny spokój i opanowanie. Jak na lekcji latania. Jakby w nią wierzył. Jednak
nie powinien tego robić teraz. Teraz mógł się przeliczyć, a ona była całkowicie
zdezorientowana.
-
Weasley, na co czekasz? – zapytał Severus, ale ci dalej stali w ciszy wpatrzeni
w siebie. Nie odzywali się ani słowem. Jednak, jakby czytali sobie w myślach.
-
Nie może pan… - Gdzieś z kąta sali, ktoś się odezwał, jednak Snape posłał tylko
badawcze spojrzenie i czekał nadal, jak zakończy się to przedstawienie.
Nagle
Ron wykonał szybki ruch ręką, chwycił miksturę w palce i już miał przykładać do
swoich ust, gdy całej klasie zaparło dech w piersiach. On był na tyle odważny,
by się do tego posunąć, jednak Leire nie była. Chwyciła jego dłoń w ostatniej
chwili i zacisnęła ją mocno, żeby powstrzymać chłopaka.
-
Nie! – Krótki okrzyk wydobył się z jej gardła. Po chwili zabrała Weasleyowi
miksturę i postawiła ją na blacie. Nikt nic nie powiedział, a koszmarną ciszę
na sali przerwał jedynie cichy śmiech Severusa.
-
Proszę, proszę… - Zbliżył on się powoli do biurka, by spojrzeć prosto w oczy
rudowłosej. – Jednak Dumbledore cię przechwalił. Wcale nie jesteś taka dobra.
Powiedziałbym wręcz, że klasyfikujesz się poniżej przeciętnej. Nie umiesz
sporządzić mikstury, nie masz odwagi, a na dodatek jesteś bezczelna, żeby z
takimi wadami spóźniać się na zajęcia. Wartościowość czarodzieja to nie
pogłoski o nim, tylko jego czyny. A twoje są znikome. Dziesięć punktów ujemnych
dla Gryffindoru. – Klasa wydawała dźwięk niezadowolenia. Na szczęście lekcja
dobiegła końca, ale profesor zdążył jeszcze dodać, by uczniowie przeczytali
cały rozdział na następną lekcje.
Leire
była pierwszą osobą, która opuściła salę. Gdyby tam została mogłaby naskoczyć
na Snape’a, a to skończyłoby się jeszcze gorzej. Poczuła się, jak jakiś śmieć,
którym można od tak pomiatać. Została ośmieszona na forum klasy i nie miała nic
na swoją obronę. Ron wybiegł niedługo po niej, ale zdążył już stracić z oczu
dziewczynę. Jedną z ostatnich osób, które opuszczały komnatę był Neville.
Pakował już swoje rzeczy, gdy zainteresowało go zachowanie profesora.
-
Po co to panu? – zapytał odruchowo. Severus pierw zatkał małą fiolkę uważnie, a
potem schował ją, jakby była dla niego bardzo cenna.
-
Dawno nie widziałem, tak dobrze sporządzonego Eliksiru Niewidzialności –
powiedział, po czym dopiero uświadomił sobie, co zrobił. Uniósł spojrzenie na
chłopaka i skwasił lekko swój wyraz twarzy, który i tak już wyglądał
nieprzyjaźnie.
-
A ty Longbottom, co tu jeszcze robisz? Wypracowanie na jutro o wpływie śluzu
gumochłona na istoty ludzkie, minimum tysiąc słów – dodał po czym wygnał
chłopaka z sali, który tylko zamruczał coś niechętnie pod nosem. Snape został sam
na sam z eliksirem, własnymi przemyśleniami i sumieniem.
Leire
była wściekła. Lecz chyba najbardziej na samą siebie. Ten dzień miał być taki
udany, jednak zawsze coś musi popsuć jej szyki. Chciała wygarnąć Snape’owi w
twarz swoje zdanie na jego temat, jednak jeszcze nie teraz. Miała nadzieje, że
los się do niej uśmiechnął, gdy natknęła się na rudowłosą znajomą.
-
Ginny. Dobrze, że cię znalazłam. – Zatrzymała dziewczynę, która wyglądała na
lekko zdezorientowaną, jakby już miała złe przeczucia. Leire spróbowała
zapomnieć o niedawnym wydarzeniu i skoncentrowała się na tym, co wydarzyło się
jeszcze kilkadziesiąt minut temu. –
Powiedz mi, po co kazałaś mi się przebierać? To był jakiś żart?
-
Nie, nie… - Ginny od razu zaperzyła i opuściła głowę niechętnie. Czerwonowłosa
skrzyżowała dłonie na wysokości klatki piersiowej, wyczekując, aż dziewczyna
się odezwie.
-
Zakład? – Strzelała dalej.
-
Nie, skąd. – Weasleyowa od razu udzieliła odpowiedzi i wyglądała na coraz
bardziej zagubioną. Było to zachowanie bardzo do niej niepodobne, jakby ukrywała
coś wstydliwego. Panna Dumbledore zaczęła się zastanawiać i jeszcze tylko jeden
pomysł wpadł jej do głowy.
-
Próbujesz mnie zeswatać z Ronem? – dodała trochę nieśmiało, bo to pytanie było
jednocześnie krępujące dla niej, jak i dla Ginny.
-
Nie! Skądże, jakbym się wtrącała to byłby wściekły, bo… - I nagle urwała swoją
wypowiedź, ale tym razem Leire nie ciągnęła jej za język, bo nie to było jej
celem. Zaczynała już wykazywać lekkie zaniepokojenie obecną sytuacją. Czekała
na jakieś wytłumaczenie, nawet banalne.
-
Naprawdę nie chciałam – powiedziała w końcu Ginny. Rudowłosa była zaskoczona
żalem w głosie dziewczyny. To nie zapowiadało nic dobrego. – Naprawdę mówiłam,
że jesteś w porządku. Ja ci wierzę, jednak ona mnie prosiła. Mówiła, że to
bardzo ważne, więc obiecałam, że sprawdzę. – Leire położyła dłonie na ramionach
dziewczyny i poprosiła ją, by uniosła twarz do góry, a gdy ich spojrzenia się
spotkały odpowiedziała.
-
Kto i o co cię poprosił? – Ktoś posługiwał się panną Weasley w jej sprawie, a
to mogło świadczyć tylko o tym, że ta osoba jest bardzo nieugięta i zawzięła
się na Leire.
-
Hermiona. Miałam sprawdzić, czy nie masz na pewno znaku... śmierciożercy. –
Ostatnie słowo wypowiedziała ciszej, a kolejne zdania przestały docierać do rudowłosej.
Weasleyowa zapewne przepraszała, przynajmniej tak to wyglądało. Panna
Dumbledore poczuła się lekko zawiedziona, choć z drugiej strony przeczuwała, że
Granger coś knuje, tylko że po kryjomu.
Przeprosiła
Ginny i odeszła od niej. Nie miała teraz na to siły. Gdyby tylko dorwała teraz
Hermione, to chętnie porozmawiałaby sobie o czymś, co nazywa się zaufanie. A w
drugiej kolejności o nie odwracaniu ludzi przeciw innym. Teraz zła kroczyła po
prostu korytarzem, próbując pozbyć się wszystkich zbędnych emocji, lecz to nie
miał być koniec na dziś.
Szukając
Granger, której teraz najchętniej skoczyłaby do gardła, natknęła się na nikogo
innego, jak na Draco. Stał kilkanaście metrów przed nią i prowadził rozmowę z
Pansy. Leire wiedziała o niej dużo, a przynajmniej wystarczająco, by określić
ją nachalną, zapatrzoną w siebie panienką. Blondyn zazwyczaj wysługiwał się
nią, ale nigdy nie okazał ani trochę zainteresowania, mimo iż Pansy należała do
dziewczyn o charakterystycznej, wyjątkowej urodzie.
Panna
Parkinson widocznie niezadowolona odeszła od chłopaka, a wtedy Leire pomyślała,
że wykorzysta chwilę. Przecież nie powinna nawet rozmawiać z Draconem, jak on o
tym ostatnio wspominał, w ich naturze jest nienawidzić się. Lecz rudowłosa
ruszyła do przodu i zatrzymała chłopaka, który widocznie był zszokowany pojawieniem się dziewczyny.
-
Masz chwilę? Chciałabym porozmawiać o…
-
Raczej nie. – przerwał jej Malfoy, a jej wyraz twarzy zmienił się
natychmiastowo. Z łagodnego przeszedł w wręcz groźny, jednak ignorant Draco sam
sobie na to zasłużył.
-
Próbowałam być chociaż miła. Nie, to nie. Masz dla mnie listę? – Udawała swoją
bezinteresowność co do chłopaka. On nie był lepszy, więc nie miała powodów,
żeby podchodzić do niego pobłażliwie.
-
Nic nie dostaniesz – powiedział i po prostu odwrócił się, ruszając przed
siebie. Lecz Leire nie dała się tak łatwo spławić. Chwyciła Dracona za ramię,
żeby go zatrzymać, ale swoim zachowanie sprawiła jedynie, że odwrócił się on
się szybko i złapał jej nadgarstek.
-
Zawarliśmy umowę. – Wspomniała dziewczyna. Blondyn świetnie pamiętał tamte
wydarzenia, jednak najwidoczniej rozmyślił się. Zmrużył oczy i posłał jej
surowe spojrzenie.
-
Nie ma żadnej umowy, zapamiętaj sobie. A ty będziesz siedzieć cicho dla
własnego dobra. – Leire nie była tchórzem. Nie uciekała wzrokiem ani nie kajała
się przed nim. Uniosła głowę jeszcze wyżej, odpowiadając dumnie.
-
Ponownie grozisz. Jesteś jedynie marionetką w ich rękach. To robi się już
nudne, Draco. – powiedziała, ale w ten sposób tylko rozdrażniła chłopaka. Ten
zacisnął mocniej dłoń, jednak twarz czerwonowłosej nie okazywała jakiegokolwiek
bólu.
-
Oni cię zniszczą, zabiorą ci wszystko co masz i…
-
Co mi zabiorą? Co niby takiego mam? – Ponownie wtrącił. Lecz tym razem Leire
nie potrafiła znaleźć żądnej odpowiedniej odpowiedzi. Znała sytuacje Dracona od
podszewki i po chwilowym zastanowieniu sama nie widziała, co cennego mógłby
stracić. Te słowa nie były zwykłą odpowiedzią, były także krzykiem o ratunek.
Przedstawieniem beznadziejnej sytuacji, w której znajdował się chłopak. Nie
miał nic, a oni oferowali mu wiele za posłuszeństwo. Dbali o swoich. Tak wiele
pokus, a w tym wszystkim jedynie zagubiony Dracon.
-
Puść ją, Malfoy. – Zza pleców dziewczyny znikąd pojawił się Ron. Jego wyraz
twarzy był opanowany, ale mimo wszystko złowrogi. Draco zerknął na chłopaka i
puścił dziewczynę, jednak nie ze względu na jego polecenie.
-
A ty tu czego szukasz, Weasley? Może guza, co? – syknął Dracon, a to sprawiło
jedynie, że Ron zbliżył się do niego. Stanęli twarzą w twarz, jeden mały ruch,
a gotowi byli rzucić się na siebie. Obydwaj byli nadal rozwścieczeni po ostatnim
starciu.
Leire,
chcąc uniknąć jakiejś katastrofy poklepała Rona po ramieniu i ruszyła w stronę
klasy, dodając:
-
Chodź, nic tu nie wskóramy. – Wydawało się jej, że Weasley ruszy za nią, jednak
gdy obejrzała się za siebie, on nadal stał w miejscu i po ruchu warg mogła
wywnioskować jedynie, że rozmawiał z Draco. Usłyszała jedynie strzępki rozmowy,
z których zupełnie nic niezrozumiała.
-
Świetnie. Nie mogę się doczekać – rzucił blondyn po czym odszedł. Ron znalazł
się przy rudowłosej i bez słowa ruszył z nią na kolejne zajęcia. Nie wspominał,
o czym rozmawiał z Draco, powołując się na „ich męskie sprawy”. Zachowanie Weasleya
zaniepokoiło z lekka rudowłosą, ale wolała nie naciskać.
Jak
na złość tego dnia ani razu nie spotkała już panny Granger. Czarownica pewnie
jej unikała i dobrze robiła. Leire była na nią wściekła, ale szczególnie
zawiodła się na Ginny. Nie obwiniała jej, ale nie spodobało się rudowłosej
podstępne podejście siostry Rona. Zawsze mogła zapytać, ale ta podeszła ją, co
naruszyło zaufanie czerwonowłosej do Gryfonki.
Po
tych wszystkich doświadczeniach stwierdziła, że nie może przeżyć tego roku
zwyczajnie. Znalazła przyjaciół, swoje miejsce w Hogwarcie i w końcu mogła
poczuć się dobrze, jednak teraz musiała się bronić. Hermiona coś knuła i to
przeciw niej. Uważała ją zapewne za sprawcę tych przestępstw, przynajmniej
Leire mogła się tego domyślać. Prócz tego Draco pogrążył się całkowicie i
odmówił jakiejkolwiek współpracy. A jego zachowanie wydawało się coraz bardziej
niepoczytalne. I został jeszcze Weasley, który przechodził całkowitą
metamorfozę się na jej oczach. Dostrzegała to stopniowo, choć z drugiej strony
zaczęła zadawać sobie pytanie, czy Ron zmienia się, czy on zawsze taki był, a
ona teraz tylko to spostrzegła? Nie ważne, która droga byłaby właściwa, ona
wiedziała jedno. Wyobrażenia dotyczące Ronalda w jej głowie przybrały
niebezpieczny tor, którego nigdy by się nie spodziewała. Musiała wziąć sprawy w
swoje ręce, opanować swoje niepokorne myśli, żeby nie stracić kolejnego
przyjaciela. Miała zacząć bronić się przed własnymi pomysłami, to powinna
zrobić. Lecz powinności a wybory i działania, do których dochodzi naprawdę to
całkiem inne drogi.
_______________________________________________________________
Witajcie ;)
hmmm, czy z rozdziału jestem zadowolona - trudno mi określić. Może dlatego, że pisze już następny, a tam znajduje się scena, która chodzi za mną od tygodnia ;)
Stwierdziłam, że w Proroku Codziennym będę zamieszczać mały fragment kolejnego działu, co wy na to? ;)
Czekam na wasze odczucia i komentarze. ;)
Ty nie wiesz, czy jesteś zadowolona z rozdziału, ale ja jak najbardziej jestem. Bardzo szybko go "pochłonęłam" (: Ależ mnie Snape wkurza! Rozumiem, taki jego charakter, ale po prostu nie mogę go znieść. Już w książkach mnie irytował, ale u ciebie w opowiadaniu chyba jeszcze bardziej :p Malfoy również mnie trochę irytuje, choć jemu to można wybaczyć ^^ Nadal go lubię. A Ron jaki waleczny, jak bronił Leire :D Aż się nie mogę doczekać na tą scenę, o której mówisz, że ją piszesz. Weny!
OdpowiedzUsuń[zaplatani-w-mitologie]
Niestety musi być ktoś tym złym i pada na niego, bo jest na idealnej pozycji do tego, by odgrywać taką postać :D
UsuńDraco ma swoje powody, bo cały czas próbuje podkreślać :)
Ja nie mogę się doczekać, by spisać swoje pomysły ;D
Pozdrawiam, L. ;*
Ładnie, ładnie. Kocham Twoją twórczość, wszystko tak ciekawie opisujesz, nie jest nudno, a przede wszystkim czytelnik może przeżywać wszystko z bohaterką, odczuwać jej emocje.
OdpowiedzUsuńRozdział jak najbardziej udany. Lekcja eliksirów była po prostu świetna, cały czas się zastanawiałam czy Ron wypije eliksir, czy nie. Niestety nie, a szkoda. Poza tym dziwne, że Leire straciła w tamtym momencie pewność siebie.
Draco... Kocham go. Twardy, a jednocześnie tak delikatny. Pisz o nim więcej, prooszę. Sceny z nim sprawiają, że chce mi się czytać dalej. A poza tym, o czym rozmawiał z Ronem? Liczę, że w przyszłości nam to wyjaśnisz.
I na koniec Hermiona. Przyznam, że bardzo ją lubię, właściwie jest to moja ulubiona postać z Wielkiej Trójki. Harry zawsze wydawał mi się taki nijaki, Ron to tylko Ron, a Hermiona - pewna siebie, inteligentna, odważna, wytrwała... Dlatego szkoda, że kreujesz ją na tą złą. Zobaczymy, co tam wymyśli, może ona będzie kluczem do zagadek z życia Leire?
Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - Ron. Czyżbyś szykowała jakiś romansik? Widzę, że jego relacje z główną bohaterką coraz bardziej się zacieśniają. Z jednej strony, to dobrze, ale z drugiej... Nie wyobrażam sobie Rona dla Leire jako chłopaka. To jej przyjaciel. Jeśli Leire ma z kimś być, to tylko z Draco. ♥
To chyba tyle. Pozostaje mi tylko z niecierpliwością czekać na kolejny rozdział. Intryguje mnie, jaka scena, o której napisałaś ma się tam pojawić.
Pozdrawiam, Pralinee. ;*
Bardzo mi zależy na tym, by nie były to suche wydarzenia, a przedstawione z emocjami ;)
UsuńMyślę, że pewność siebie zmalała przez możliwe konsekwencje. Gdyby to Snape miał wypić tą miksturę, to nie wahałaby się :)
Oczywiście, że wyjaśnię, nawet w kolejnym rozdziale dowiemy się, co się dokładnie wydarzyło ;)
Wiem, że zachowanie Hermiony wydaje się dziwne, ale posiada ona określona wiedzę, przez co nie jest w stanie zaufać rudowłosej ;)
Relacje między nimi wszystkimi są bardzo skomplikowane. Leire próbuje odbudować więź z Draco, jednak jak widać nie jest w stanie. On próbuje być obojętny, ale z drugiej strony przemawia przez niego zazdrość. A Ron jest świetnym przyjacielem, który staje się dla niej bardzo ważny, a Leire spróbuje opanować to, co się w niej tworzy, by nie zniszczyć przyjaźni.
Scena ta nie będzie należała do najbardziej zadziwiających, ale po prostu bardzo ją lubię :D
Pozdrawiam, L. ;*
Hej ^^
OdpowiedzUsuńNa początek odpowiem na Twoje pytanie, jak moje odczucia odnośnie tego rozdziału. Jeden jest lepszy od drugiego, naprawdę z postu na post co raz bardziej mi się podoba! Więc moje odczucie jest jak najbardziej pozytywne ;)
Tutaj się coś kroi ^^ Między Leire a Ronem na pewno coś będzie! Z czego wnioskuje? Ten tekst o palecie uczuć był bardzo przekonywujący. Może na razie to jest nieśmiałe uczucie do niego, a może sama nie wie co to jest, ale tak mi się wydaje, że będą razem. I to już za niedługo :)
Przeskoczę może lekcje ze Snape'em, naprawdę nie jest on odpowiedzialnym nauczycielem, dobrze, że Leire odezwała się w porę ;D
Granger! Ale to wredna kujonka! Już jej nie lubię! Bardzo przebiegła z niej kobietka ^^ Sprawdzała czy Laire nie ma Mrocznego Znaku.. Nie tylko nasza główna bohaterka się na niej zawiodła, ja także w pewnym sensie. Jestem teraz ciekawa jak potoczą się dalsze relacje między Hermioną a Leire, jak przebiegnie ich rozmowa. Nie wątpię, że całe dormitorium będzie się trzęsło, kiedy będą się kłóciły.
Akcja pięknie się ciągnie i jest płynna ^^ Nie ma błędów, jest super jak nigdy wcześniej!
Chciałabym,żeby Leire i Ron byli razem, to moje marzenie numer jeden ;D
Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za chaotyczny komentarz! ;*
Liley
Witaj :)
UsuńBardzo się cieszę, mi wydawał się nieco dziwny, jednocześnie za bardzo i za mało szczegółowy. :)
Zależy co to dla Ciebie niedługo :D Na pewno przez kolejne rozdziały będziemy widywać ich dwójkę razem w różnych ciekawych sytuacjach :D
Powiem tak, panna Granger przez dłuższy czas znowu pozostanie w ukryciu, będzie prowadzić swoje prywatne śledztwo i dopiero bardzo przykre wydarzenie sprawi, że zdecyduje się ona na rozmowę z Leire (choć trudno to nazwać rozmową xD), ale wtedy będzie już ona konkretna i burzliwa :D Ale tymczasem żegnamy Hermionę na jakiś czas :)
Hmmm, bycie razem. Mówisz do człowieka, który lubi wszystko interpretować na swój sposób, więc może i spełnię twoje marzenie, tylko jak to zrobię - zobaczymy, bo jakoś nie wyobrażam sobie sceny, w której Ron proponuje "chodzenie". Myślę, że jeśli coś będzie, to raczej nigdy nie stanie się to tak, jak powinno. Nigdy nie będą idealną, zwyczajną parą, jeśli mieliby nią zostać. Leire jest wymagającym i specyficznym człowiekiem pod pewnymi względami :D
Pozdrawiam, L. ;*
Witaj :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się bardzo relacje, łączące Leire i Rona. Ja tam w duchu się cieszę z każdej ich wspólnej chwili, bo słodka byłaby z nich para, tak mi się coś wydaję. Mam nadzieję, że zrobisz tak, że oni będą razem, bo to naprawdę fajni ludzie i myślę, że łącząc ich dałabyś im obojgu szczęście, którego tak pragną.
Uwielbiam Twojego Dracona, dlatego byłabym bardzo wdzięczna, gdyby scen z nim w Twoim opowiadaniu pojawiało się więcej, bo to naprawdę dobry chłopak jest, przynajmniej u Ciebie ;)
Lekcja eliksirów naprawdę emocjonująca; z przejęciem czytałam o jej przebiegu, cały czas zastanawiając się, czy Ron wypije eliksir. Wow, to ogromny sukces, że umiesz tak wpłynąć na czytelnika!
Zawsze podziwiałam inteligentną, dobrą i uroczą Hermionę, natomiast u Ciebie jej nie znoszę. Cóż za wredna su... tam, tam, tam xd Wiesz, co miałam na myśli ;) Sprawdzać, czy Leire nie ma znaku, jak ona mogła, och! Myślę, że teraz dziewczyna mocno się na niej zawiodła i nie łatwo będzie odbudować ich więź...
Pozdrawiam ;*
Hej :D
UsuńBardzo chciałabym, by mogło im się ułożyć, ale w obecnej chwili sytuacja wygląda tak, że Leire zaczyna na niego patrzyć nieco inaczej i czuje, że nie chce popsuć tej relacji, bo widzi, że Ron traktuje ją jak swoją bliską przyjaciółkę ;)
Jeśli chodzi o rozdział 8 to właśnie zastanawiam się, czy umieścić tam scenę, w której pojawiłby się wątek z Draco, czy może wytłumaczenie tego całego Stowarzyszenia. :D
Do ostatniej chwili zastanawiałam się, czy powinien to wypić czy nie :D
Hermiona może i jest taka, bo ona wierzy w prawdę, wszystko lubi udowadniać i teraz bawi się w Sherlocka, robi to z ukrycia, ale gdy się pojawi to pewne wydarzenia pokażą, że miała ona prawo nie ufać Leire. :)
Pozdrawiam, L. ;*
Zacznijmy od tego, że Snape zachował się podle - chociaż lubię jego postać w książkach, to tutaj zupełnie mnie do siebie nie przekonał. Obraził Leire, to raz, a dwa, gdy lekcja się już skończyła zabrał sobie fiolkę eliksiru, chociaż na początku tak go skrytykował. W sumie, będąc na miejscu Leire, przewróciłabym cały eliksir i Snape mógłby wtedy na mnie ponarzekać :D
OdpowiedzUsuńRon naprawdę zaczął się zmieniać. Stał się odważniejszy i chyba bardziej uczuciowy...
A Hermiona? Boże, jaka w tym opowiadaniu jest podejrzliwa i okropna, jak mogła prosić Ginny o to, by ta sprawdziła, czy Leire ma mroczny znak. Dobra, może sobie ją tam podejrzewać, ale to już przesada...
Pozdrawiam, Asuria :*
Będę opozycją dla twojej wypowiedzi.
UsuńZachował się podle co podkreśliłam, ale nie zapominajmy, że dla Harry'ego też taki był, zresztą jak dla większości Gryfonów. Nie spodobało mu się zachwianie dziewczyny, co skomentował tak, by dotknęło to ją.
Co do Rona zgodzę się :)
Gdyby wszyscy nagle lubili i wierzyli Leire to, czy opowiadanie nie stałoby się nudne? Nie oszukujmy się nikt nie lubi, jak cały czas jest słodko i bajkowo, a panna Granger ma powody, by nie ufać Leire. Jak kiedyś wspominałam, nic nie dzieje się bezcelowo.
Pozdrawiam, L. ;*
Hej, przepraszam, że tak późno, ale chyba najważniejsze, że jestem :)
OdpowiedzUsuńHm, to teraz wychodzi na to, że Hermiona jest ta złą? Cóż nie powiem, zapowiada się ciekawie. Nigdy nie czytałam opowiadania, w którym panna Granger było coś knuła. Chociaż w końcu nie robiła tego w złej mierze.
Widać, że Severuskowi, ktoś przytarł nosek xd :) Nareszcie. Szkoda tylko, że Leire nie pokazała tego przy całej klasie. Ale chyba każdy na jej miejscu bałby, że przyjacielowi może się coś stać. Fajnie, że Leire przyjaźni się z Ronem :) Może coś kiedyś z tego wyjdzie, kto to wie :)
Zauważyłam, że robisz cóż mniej błędów, to pewnie przez betę :) Trzymaj tak dalej :)
No cóż, to ja się nie rozpisuę, życzę weny i pozdrawiam ^^
PS. Przy okazji mam zaszczyt zaprosić na nowy rozdział u siebie z moją końcówką tej historii :) Mam nadzieje, że to Cię zainteresuje :D
titanic-by-melodia.blogspot.com
Nie knuje ona coś złego, ona zakłada, że Leire jest ta złą. A czy się myli, czy nie, zobaczmy ;)
UsuńZ Severusem chyba zawsze będzie jej pod górkę, przynajmniej tak mi się wydaje w obecnej chwili :) Może wyjdzie, może tylko będę próbowała, by wyszło :D
Obecnie moja beta jest nieosiągalna niestety. Po prostu mija kilka dni zanim opublikuje coś i czytam kilka razy :)
Na pewno wpadnę i pozdrawiam, L. :*
Powiem tylko jedno: Snape jest wredny!
OdpowiedzUsuńO Draco nic nie powiem go uwielbiam, ale on też się fair nie zachowuje :P
A tak ogólnie to mi się rozdział podobał :)
Pozdrawiam.
Dziękuję bardzo za opinie :)
UsuńPozdrawiam, L. ;*
OdpowiedzUsuńMoja przeglądarka niestety ciężko ze mną współpracuje, jeżeli chodzi o Twojego bloga, klikam na jakiś link i nic nie chodzi, wszystko jest jakby nieco przesunięte w dół, że tak napiszę :c Mam nadzieję, że uda mi się jakoś dodać komentarz.
Na wstępie muszę pochwalić świetny szablon, grafika z terriblecrash jest nieziemska :> Rozdział również zdecydowanie przypadł mi do gustu, a zwłaszcza scena u Snape'a. On zawsze nie miał skrupółów, żeby narażać uczniów na niebezpieczeństwo. Mimo wszystkoeliksir Leire był znakomicie przygotowany, co świadczy, że naprawdę zasługiwała na komplementy pod swoim adresem, i po prostu nie chciała naazić Rona, bo taka śmierć nie brzmi zbyt fajnie...
Knująca Hermiona mi się nie podoba, chociaż może i faktycznie Leire ma coś na sumieniu, przypuszczenia Granger raczej nie mogą być bezpodstawne.
Niecierpliwie czekam na nowość :)
Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za wszelki błędy w tym komentarz, ale on mi się po prostu nie wyświetał w tym polu i nie miałam możliwości sprawdzić, co piszę :< Ech, muszę ogarnąć Twój blog w innych przeglądarkach, może tam będzie coś lepiej.
/magia-czterech
A jaka przeglądarka? Ja mam Mozille i jest ok, a z tego co wiem na Explorerze wszystko jest bardziej kwadratowe.
UsuńDziękuję bardzo, uwielbiam prace Yassmine ;)
Dodałam tą końcówkę, by pokazać, że zachowanie Severusa nie było bezmyślne. On chciał sprawdzić tylko dziewczynę jej umiejętności i odwagę :)
Granger na pewno coś ma na rudowłosą. Ma prawdo być niepewna i nieufna wobec niej.
Mam nadzieje, że jakoś poradzisz sobie z tymi błędami na stronie, pierwszy raz słyszę, że coś jest nie tak, więc nie wiem co na to poradzić.
Pozdrawiam, L. :*
Chrome, ale okazało się, że to nie od przeglądarki było zależne, tylko od wielkości monitora - mój jest po prostu nieco mały i muszę przeglądać sobie Twojego bloga w pomniejszonej wersji, a wtedy wszystko jest już ok :)
UsuńPozdrawiam!
A to już rozumiem, ja też mam mniejszą, niż szablon, ale niestety jesteśmy w mniejszości, więc strona musi być dopasowana do innych wymiarów ;)
UsuńW tym rozdziale największe emocje wywołała we mnie scena na eliksirach. To naturalne, że Lerie ogarnęły wątpliwości i to piękne, że nie chciała ryzykować życia Rona, choć istniało spore prawdopodobieństwo, że nic mu nie będzie. Ja mówiąc szczerze sama nie byłam pewna. Leire to niezwykle zdolna czarownica, ale przecież każdy popełnia błędy...Niemniej cieszę się, że jej sie udało, choć ona o tym nie wiedziała. Snape w Twoim blogu jest wyjątkowo wredny. Kiedy kazał wypić Ronowi eliksir, nie bacząc na konsekwencje, pomyślałam, że stracił rozum. Potem okazało się, że cały czas wiedział, iż chłopakowi nic nie grozi...To takie Snape'owskie posunięcie :P Ale i tak go tutaj nie lubię, zbyt mocno uwziął się na Leire.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że mimo tego, iż bohaterzy niby zachowują się dość kanonicznie, to jednak wydaje mi się, że coś w ich charakterach się poprzestawiało. W książce Hermiona była świetna, za to Ron nieco irytujący, tu jest na odwrót ;) Ja rozumiem, że Granger może mieć swoje podejrzenia, ale chyba trochę przesadza.
No i Draco - wredny jak zawsze. Ale zrobiło mi się go żal, gdy wyznał, że nie ma w swoim życiu nic cennego.
Pozdrawiam :)
Wydaje mi się, że gdyby nawet była pewna tego, że eliksir jest dobrze wykonany, to gdyby zezwoliła na wypicie go okazałaby się samolubna. Postąpiła inaczej, co pozwoliło nam dostrzec, że chłopak nie jest jej obojętny.
UsuńWiem, że może wydawać się, że Snape jest okropny, ale nie zapominajmy, że dla Harry'ego też był zawsze taki, dopiero pod koniec poznaliśmy jego prawdziwe intencje ;)
Oni dorastają. W serii zawsze wydawało mi się, że mimo iż Harry przeszedł ogromną przemianę to np. Ron stanął w miejscu, dlatego w mojej wersji chce ruszyć jego postać do przodu :) Musi być ktoś, kto będzie przeciw niej, a nie miałam serca, by był to Harry :)
To był ważny dla mnie moment w tej rozmowie, w tym rozdziale jeszcze nie do końca wiedzieliście, o czym Draco mówi, przekonacie się już jutro.
Pozdrawiam, L. ;*
No więc, przeczytałam już dawno ten rozdział, ale oczywiście, zapomniałam skomentować! Ach, ta starość!
OdpowiedzUsuńNo więc interesuje mnie ta przemiana Ronalda. Z tego małego, bojącego się pająków chłopaka(co mnie z nim łączy) staje się nagle męskim mężczyzną. SZOK! Widzę, że próbujesz mi obrzydzić Hermionę, ale spokojnie, będę twarda :D Rozumiem, musi być ktoś, kto wszystkich wkurza, pomimo (pewnie) dobrych intencji. Ginny faktycznie użyła podstępu, żeby się dowiedzieć o Mrocznym Znaku, co każe mi iść drogą ku Imperiusowi.. No ale, Hermiona?! Nieeee.... Draco mroczny jak zawsze. Mrau. Tak sobie myślę...
Aa! Ten eliksir. Snape jak zwykle bosko porywający i przerażający. Kocham gościa. No i znów Ron... no wyjść z podziwu nie mogę.
mam nadzieję, że wybaczysz mi moje spóźnienie.
Pozdrawiam,
Eileen
Witam w klubie. W końcu ktoś kto rozumie strach przed tymi ohydnymi stworzeniami.
UsuńDo tego dążę! Chce wybić z waszych głów małego chłopczyka (choć strach do pająków pozostanie na zawsze) i pokazać prawdziwego faceta, którym się staje!
Nikomu nie chce obrzydzać Hermiony, po prostu nie wybrałam jej na towarzyszkę Leire, więc musiałam wyznaczyć jej jakąś inną rolę :)
Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam, L. ;*
Podziwiam to, co robisz na tym blogu, bo nie tylko masz śliczny szablon, nie tylko piszesz pięknym językiem, ale jeszcze - taki odważny temat! Mnóstwo ludzi musi krytykować Cię za pomysł z córką Dumbledore'a, ale ja mówię - czemu nie? Jeśli historia się broni... A broni się znakomicie!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału i jako że to mój pierwszy komentarz tutaj od razu się zadeklaruję: TEAM DRACO! oczywiście.
Na szczęście większość , która została i czyta bloga jakoś oswoiła się z myślą o tym, kim jest Leire :)
UsuńWidzę po avatarze ;) Sama czuję się koszmarnie rozerwana między Ronem i Draco, wywołują u mnie sprzeczne uczucia i historia na pewno będzie toczyć się wokół nich dalej :)
Pozdrawiam, L. ;*
Zacznę pisać tutaj,chociaż dopiero zacząłem czytać twojego bloga. Zacznę od prologu ,co? Odnosząc się do prologu, już uwielbiam Leire , ten cały bunt z jej strony i te wszystkie słowa wypowiedziane do Albusa mnie rozbawiły :) Rozwaliło mnie to Eh,spoko magiczna czapeczka na pewno mnie gdzieś przydzieli" czy jakoś tak. No więc podsumowując . Bardzo,bardzo lubię twoje opowiadanie i chciałbym być informowany przez ciebie o nowych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńW takim razie pozdrawiam i życzę weny! I teraz idę czytać twój rozdział I itd.
Bardzo się cieszę, że pojawiają się nowi czytelnicy :)
UsuńOczywiście będę informować, nie ma problemy :)
Pozdrawiam, L. ;*
Od razu wiedziałam, że ona świetnie przyrządziła ten eliksir <3 niemniej nie wiem czemu spodziewałam się, że wyrwie fiolkę Ronowi i nie pozwoli mu pić [logika], ale że sama go spróbuje... hmm... jakoś tak jej charakter mi to podpowiadał, ale jak widzę mylnie, a szkoda ^^ Dalej... szczerze Draco i tak nie lubię zbytnio, więc nawet odpowiada mi chwilowa jaką odgrywa. Ciekawie natomiast zaczyna się dziś z Ronem i Leire... ^^ A tak poza tym to trochę zawiodłam się też na Ginny, tak jak i sama główna bohaterka. Rozumiem to dla Hermiony, ale bez przesady. Poza tym jestem ciekawa co też tak się nasz mól książkowy jej uczepił, znaczy jakie ma podstawy do oskarżeń i spekulacji. Hm.. jednak jeszcze dziś przeczytałam jeden rozdział o.O Dziewczyno, Twoje opowiadanie a bardzo wciąga ! xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tris ;*