Leire
stała lekko podenerwowana pod klasą, stąpając z nogi na nogę. Cały czas
walczyła z obrazem wytworzonym w jej własnej głowie. Ze snem, z którym miała
dziś do czynienia. Nie dość, że bała się zmrużyć oko, bo panna Granger na dobre
wyprowadziła się, to nawet podczas snu nie mogła po prostu zapomnieć o tym co
się dzieje. Rozglądała się nerwowo dookoła, mimo iż większość była już w
klasie. Ona stała na czatach, czekając jak Hermiona przyjdzie, jednak po
dziewczynie nie było ani śladu. Ku jej zdziwieniu obok pojawił się nie kto
inny, jak Ron, który nie zawitał dziś na żadne zajęcia.
-
Hej. Co się stało, że opuściłeś dziś
komnatę? Myślałam, że zrobiłeś sobie wolne. – Leire próbowała powitać go z
uśmiechem, lecz było trudno. Sam Weasley też nie wyglądał najlepiej. Był blady
i słaby, a co bardziej dziwaczne nie biło od niego entuzjazmem i nawet nie
uniósł kącika ust na jej widok.
-
Byłem ciekawy, kto będzie uczył nas Obrony Przed Czarną Magią. To dziwne, że
dopiero po kilku tygodniach od rozpoczęcia roku szkolnego pojawi się
nauczyciel. A ty czemu tu stoisz? – zapytał Ron i zajrzał do środka, po czym
skierował na nią swój wzrok. Dziewczyna mogła teraz dostrzec jego podkrążone
oczy. Chyba też nie spał dobrze tej nocy.
-
Na początku myślałam, że to będzie Snape, ale raczej nie. Podobnież przyleciały
sowy od rodziców z zapytaniami, czemu nie ma zajęć i w końcu kogoś wyznaczyli.
Ja? Czekam na Hermionę, cały czas mi znika – dodała zrezygnowana, a chłopak
ściągnął brwi, uchylając bardziej drzwi i pokazał coś palcem.
-
Ale ona siedzi w klasie. – Swoją wypowiedzią wywołał niedowierzanie. Leire
zajrzała i naprawdę dostrzegła dziewczynę.
-
To nie możliwe. Stałam tu, jak jeszcze nikogo nie było w sali – powiedziała z
zaciśniętymi zębami.
Nie
wiedziała, jak robi to Granger, ale była niesamowicie sprytna. Gryfoni
wkroczyli wspólnie do komnaty i zajęli miejsca obok siebie. Cała grupa
wyczekiwała nauczyciela z ogromną ciekawością. W końcu wszyscy usłyszeli
skrzypienie drzwi i powolne kroki. Postać ruszyła w stronę biurka, a gdy tam
się znalazła wszyscy skoncentrowali na niej swój wzrok.
-
Otwórzcie podręczniki, zaczynamy dziś rozdziałem o Obronie przed urokami –
dodał sędziwy głos, a Leire, jak i większość klasy wpatrywała się z lekko
uchylonymi ustami.
-
To są chyba jakieś żarty – powiedziała to głośniej niż chciała. Mężczyzna
odwrócił się w jej stronę i spojrzał zza swoich okularów.
-
Nikt tu nie żartuje. Powątpiewam, by Obrona przed urokami miała w sobie coś
zabawnego, Leire. Czas ruszyć do przodu, macie ogromne zaległości. Bierzemy się
do pracy. – Jeszcze tylko Dumbledore’a tam brakowało! Od kiedy zainteresował
się nauczaniem. To dyrektor, nie powinien wykonywać innych zadań i to nie
takich. Rudowłosa opuściła głowę, mając ochotę zapaść się pod ziemie. Chciała
jedynie przeżyć do końca lekcji.
* * *
-
Leire, możesz zostać na moment? – poprosił Albus, gdy ta chciała opuścić klasę.
Powiedziała Ronowi, by na nią zaczekał, a gdy wszyscy wyszli spojrzała na
starca niechętnie, czekając na to, co ma jej do powiedzenia.
-
Chciałbym z tobą porozmawiać o…
-
Od kiedy masz czas na uczenie innych? Zawsze powoływałeś się na obowiązki
dyrektora, przecież jest ich tak dużo, dlatego nie mogłeś się pojawiać, a teraz
od tak dokładasz sobie kolejne? – Przerwała mu i dodała z pogardą.
Nie
widziała sensu w jego postępowaniu i na pewno nie miała zamiaru przeprowadzać
teraz sobie z nim przykładnej rozmowy ojca z córką. Zresztą cały czas miała w
głowie jego ostatnią konwersacje z Severusem i miała ochotę wygarnąć mu to
wszystko w twarz.
-
Ktoś musiał zająć to stanowisko. Uważam, że nadaję się do tego i taką podjąłem
decyzje. Ale nie o tym chciałem mówić. Chciałem się dowiedzieć, jakie relacje
łączą cię z Ronem Weasleyem? – To pytanie całkowicie zbiło z tropu dziewczynę.
Co jak co, ale tego się nie spodziewała. Przez moment szukała odpowiednich
słów, aż w końcu wydukała.
-
To mój przyjaciel… a tobie co do tego? Przecież na początku pasowało ci, że
zaczęłam się z nim dogadywać. – Leire rozłożyła ręce w geście niezrozumienia.
Kompletnie pogubiła się w rozumowaniu Albusa.
-
To prawda, jednak wiedz, że lepiej by było, gdyby pozostał on tylko twoim
przyjacielem. – Spojrzenie Dumbledore’a było bardzo pewne siebie i nawet
przekonywujące, tylko jakby jego słowa miały jakiś sens.
-
Co proszę? – zapytała zdezorientowana dziewczyna.
-
Już dawno zauważyłem, że pojawiło się coś między nim i panną Granger. Szkoda by
było zaprzepaścić tak długą znajomość. – Leire nie wierzyła w to, co słyszy.
Uniosła brwi do góry i momentalnie ją zatkało. Zbierała się na jakąś ripostę,
ale gniew sprawił, że jedynie postanowiła dosadnie wyrazić swoje zdanie.
-
Świetnie. To przepraszam, teraz ty będziesz szukać mi chłopaka? Tak? Może
Potter? A nie, on spotyka się z Ginny od dawna. Hmmm, Draco? Zapomniałam,
przecież on tobie też nie odpowiadał. A może… Neville? Chociaż, chłopak z
dramatyczną przeszłością i dużym bagażem emocjonalnym. To… Już wiem! Luna! Co
ty na to? Obydwie mamy nieco nakręcone w głowach, pasowałybyśmy do siebie
idealnie, nieprawdaż?! – Dziewczyna bardzo gestykulowała i specjalnie
wypowiadała się sarkastycznym tonem.
Dumbledore
nie miał prawda się wtrącać w jej życie prywatne, nawet jakby chciała spotykać
się z Blaisem Zabinim, który słynął z tego, że dziewczyny miał na moment. Po prostu
nie powinno go to interesować. A zawsze robił coś tak irytującego, co wytrącało
ją z równowagi.
-
Nie odzywaj się już do mnie. Po prostu nie rób tego, jak nie musisz. Mam dość
twoich kłamstw, rozkazów i wskazówek. Traktujesz mnie, jak jakąś zabawkę. I nie
zaprzeczaj, słyszałam twoją rozmowę z Snape’em. Może zaraz się dowiem, że zabrałeś
mnie z sierocińca, a potem rzucaliście monetą kto ma mnie wziąć, hmm? Brawo
tatuśku, brawo – dodała na koniec i wykręciła się, po czym opuściła komnatę.
Nie chciała nawet słuchać jego wytłumaczeń. Teraz powinno zacząć targać go
sumienie za swoją własną głupotę.
Leire
stąpała do przodu, idąc wprost na swojego przyjaciela. Ten podpierał ścianę z
opuszczoną głową. Rudowłosa stanęła przed nim, a on po jej wyrazie twarzy wnioskował
już, że wydarzyło się coś mało przyjemnego.
-
Masz ochotę na podróż? – zapytała nagle i wysunęła do niego swoją dłoń. Miała
już dość dziś szkoły, każdego jej fragmentu. Ron
chyba też, bo bez zastanowienia ruszył za dziewczyną. Nie przejmowało go, że
opuszczą resztę lekcji. Wydawało mu się, że ich głównym celem było Hogsmeade.
Wpadli do Pubu pod Trzema Miotłami, ale tylko by napić się kremowego piwa, a
potem przenieś się w lepsze miejsce.
* * *
Świeże
powietrze dookoła, inny grunt pod nogami, szmery na korytarzu zamienione na
śpiew ptaków. Te symptomy sprawiły, że Weasley otworzył oczy i rozejrzał się
dookoła. To nie był Hogwart, a jakieś odludzie okrążone łąkami i lasami na
wzgórzu. Tylko jedna droga, której końca nie dało się zauważyć. Na samym środku
dom. A raczej mała chatka. Zadbana, czysta, niczym z bajki. Ron był pod
wrażeniem. To tu żyła Leire. Jednak nie tego się spodziewał. Okolica była tak
spokojna, a sam dom wyglądał bardzo niepozornie.
-
Umiesz się teleportować? I… Spodziewałem się jakiegoś zamku albo raczej
pałacyku – rzucił Ron, a dziewczyna jedynie zaśmiała się i ruszyła powoli pod
górkę, wołając go za sobą. Cały obraz reprezentował się cudownie, jednak nie
pasował do wyobrażenia chłopaka.
- Już od jakiś dwóch lat. Tak wiem, w
Hogwarcie można od ostatniej klasy, ale ja jestem inna. A co do domu… wbrew
pozorom nie potrzeba mi wiele do szczęścia. – Leire zaśmiała się, wchodząc do
środka. Spodziewała się takiej reakcji Rona. Wolała to przytulne gniazdko niż
wielki, chłodny pałac. Tutaj miała wszystko czego potrzebowała. Przynajmniej mieszkanie
było przytulne i urocze, ono dawało jej poczucie bezpieczeństwa.
Ron
przekroczył próg tuż za nią, rozejrzał się dookoła z lekko uchylonymi ustami.
Ten dom był nawet podobny do jego. Tylko, że panował tu większy ład i porządek.
Pomieszczenie, w którym się znaleźli był to jednocześnie przedsionek, jadalnia
i kuchnia. Dookoła stare drewniane meble, jednak utrzymane w jak najlepszym
stanie, żadnych nowinek, na które mógłby sobie pozwolić Dumblredore. Skromność
i stonowanie w całości.
Wnet
dziewczyna przed nim zatrzymała się, lecz nie z własnej woli. Ku jej
zaskoczeniu usłyszała pisk, a potem poczuła na sobie obce ciało, które
przyległo do niej, przytulając ją mocno do siebie.
-
Panienka wróciła! Wróciła do Izoldy[1]! Izolda wiedziała, że
panienka wróci! – był to okropny pisk, ale jednocześnie miał w sobie coś
czarującego.
Duże
granatowe oczy okazywały teraz wielką euforie. Mały potworek, nawet jak na
skrzata, wtulał się w dziewczynę, a ta lekko zaskoczona odwzajemniła uścisk i
zaśmiała się. Weasley stał w bezruchu, nie wiedząc dokładnie z czym ma do czynienia,
bo dostrzegł jedynie bordową szatę.
-
Ja też tęskniłam Izoldo, ale możesz mnie nie dusić? Izoldo? Proszę. – Próbowała
cokolwiek powiedzieć rudowłosa, ale było to nieco utrudnione, bo ledwo co mogła
złapać oddech.
Skrzat
domowy był tak przepełniony entuzjazmem i szczęściem, że pod wpływem chwili
musiał pokazać swoją całą radość. Dopiero, gdy do niego dotarły słowa Leire
odskoczył na ziemię i skręcił stropy do środka, ręce złączył z tyłu i opuścił
nieco głowę zawstydzony.
-
Izolda przeprasza. Izolda była tak szczęśliwa, że panienka Leisure[2]
pojawiła się, że zapomniała, jak należy się zachowywać. Izolda bardzo, bardzo,
bardzo przeprasza. – Mały stworek krążył wzrokiem po ziemi, a czerwonowłosa
uśmiechnęła się sama do siebie.
-
Leisure? – Ron spróbował niedbale powtórzyć imię, które wymówił skrzat, jednak
nie zabrzmiało to tak, jak powinno.
-
Nawet nie waż się komukolwiek o tym wspomnieć. – Leire od razu odwróciła się do
niego, grożąc. Izolda słysząc męski głos uniosła głowę od razu do góry, a jej
wyraz twarzy zmienił się całkowicie. Ponownie skoczyła wysoko, jednak tym razem
na Weasleya, którego zaczęła bić i wypychać z domu.
-
Chłopak! W domu jest chłopak! Izolda broni, by w domu nie pojawił się żaden
chłopak! Wyjdź szybko, wyjdź! – Zaczęła krzyczeć chaotycznie, a Ron próbował
odtrącić ją od siebie, ale to było nieco trudne.
-
Izolda zostaw go natychmiast! Ron to przyjaciel! Słyszysz, zostaw go! –
Rudowłosa zaczęła podnosić głos na skrzata i próbowała odciągnąć go od
Weasleya. Jednak mały stworek mocno się zawziął i dopiero po dłuższej chwili wylądował
na podłodze, i ponownie wyglądał na skruszonego.
-
Izolda przeprasza panienkę Leisure. Ale sir Dumbledore kazał Izoldzie pilnować,
żeby żaden chłopak nie pojawił się w domu. Izolda nieśmiało przypomina, że
panience nie wolno sprowadzać chłopców tutaj. – Ron zaczął otrzepywać się i
poprawiać ubranie, a Leire zbliżyła się do skrzata i przykucnęła.
-
Ron to przyjaciel. Zapamiętaj. A teraz pójdziesz do pokoju albo gdziekolwiek
chcesz, ale nikomu nie powiesz, że tu jesteśmy. Jasne? Izolda?
-
Tak, Izolda rozumie. Izolda miała się spotkać z innym wolnym skrzatem, ale
Izolda czuła, że dziś spotka ją coś cudownego. I panienka Leisure wróciła.
Izolda jest tak szczęśliwa, że nie może teraz tak po prostu wyjść. Izolda
będzie obok, jakby panienka czegoś potrzebowała – powiedziała i spojrzała
nieufnie kątem oka na Rona, odwróciła się i poszła do innego pokoju.
Leire
wykręciła oczami i sprawdziła, czy z Weasleyem wszystko w porządku, po czym
zaproponowała gorącą czekoladę. Przeszli razem do pokoju obok. Był największy z
wszystkich, była to domowa biblioteka. Znajdowało się tu mnóstwo książek,
biurko, tablica, ale także kanapa i jeszcze kilka innych mebli.
-
Już dawno ją uwolniłam. Zadaniem Izoldy było pilnowanie mnie, ale ja nie
chciałam tego. Zwróciłam jej wolność, ale ona stwierdziła, że nie może mnie
zostawić. Mówiła, że się do mnie przywiązała i zawsze będzie mi pomagać. Jedyne
co mnie denerwuje to, to że cały czas wykonuje polecenia Albusa – powiedziała i
skrzywiła się jednocześnie, zamykając za sobą drzwi.
Ron
usiadł na sofie z gorącym kubkiem, a Leire zajęła miejsce obok. Dziewczyna
dostrzegła ponownie coś dziwnego w zachowaniu chłopaka. Gdy Izolda się na niego
rzuciła skrzywił się niesamowicie i teraz też to robił. Prócz tego siedział do
niej bokiem i na każde jej pytanie o jego stan uciekał wzrokiem.
-
Poznałeś Izoldę… A teraz chyba muszę zapoznać cię z panną Włochatką –
powiedziała rudowłosa i zaczęła wpatrywać się w puste miejsce za Ronem, jakby
cokolwiek tam było. Na twarzy chłopaka od razu pojawiło się dziecięce
przerażenie i podskoczył on szybko, po czym odsunął się na kilka kroków.
Wykonując szybko ten ruch syknął cicho i złapał się za brzuch.
-
Mam cię! – krzyknęła dziewczyna, odstawiając kubek z czekoladą i wstając.
Zaczęła
wpatrywać się w jego dłoń, a potem poprosiła go kilka razy, by zajął miejsce.
Tłumaczyła, że jej małej przyjaciółki tu na pewno nie ma. Gdy Ron w końcu
usiadł, ta próbowała mówić grzecznie, by pokazał, co mu dolega . Lecz ten był
uparty jak osioł.
W
końcu z poważną miną, wstała i po chwili zajęła miejsce obok niego.
-
Ostatni raz proszę. – Była to prawie że groźba. Ron spojrzał w jej tęczówki, po
czym niechętnie odsunął dłoń. Czerwonowłosa przyjrzała się ubraniu i na
fragmencie ciemnej tkaniny mogła dostrzec jakieś brunatne plamki. Od razu skarciła
wzrokiem chłopaka.
-
Zdejmuj koszulkę. – Te słowa sprawiły, że rudego całkowicie zatkało, ale ona
spojrzała tylko na niego pouczająco, dodając:
-
Co ty myślisz, że ja w życiu nie widziałam męskiej klaty. Raz, dwa.
Pogoniła
go jeszcze ruchem dłoni, a Ron powoli ściągnął bluzkę przy tym niesamowicie się
krzywiąc. Leire, jak lekarz przyjrzała się dokładnie urazowi. Znajdował się on
niedaleko trzustki. Wyglądał jak wielki fioletowo-czerwony, krwawiący siniak.
Opuszkiem palców dotknęła delikatnie okolicy rany, ale słysząc syk odsunęła się
natychmiast.
-
Pojedynek? Z kim?
-
Zgadnij – odpowiedział chłopak, odkręcając głowę w drugą stronę. Był zły, ale
chyba na samego siebie. Przeliczył się, co do swoich możliwości.
-
Draco – dodała cicho dziewczyna, po czym wstała. Ruszyła do jednej z szafek, po
czym wróciła z pewnym przezroczystym preparatem i wyjęła swoją różdżkę.
Wypowiedziała krótkie zaklęcie, jednak nie pomogło ono całkowicie. Zatrzymało
jedynie silne krwawienie.
-
Dostęp do różdżki i wzburzony testosteron to niezbyt odpowiednie połączenie.
Jak dzieci… - Wykręciła oczami i spróbowała jeszcze innej sztuczki, ale w końcu
poddała się i nabrała na dłoń maść, którą zaczęła wsmarowywać w ranę.
Całkowicie nie przejmowała się tym, że chłopaka najprawdopodobniej to szczypie,
zasłużył sobie za swoje szczeniackie zachowanie.
-
Wiem, co to za zaklęcie. Masz szczęście, że to zobaczyłam. Nie jest ono
zakazane, bo od razu nie wywołuje żadnych większych skutków, ale… Po kilku dniach
rana rozszerzyłaby się tak, że nie mógłbyś ruszyć się z łóżka. Po ponad
tygodniu wykrwawiłbyś się albo popełnił samobójstwo, nie mogąc wytrzymać bólu.
– W tej chwili spojrzała w jego błękitne tęczówki. Jego wyraz twarzy
spoważniał. Lecz mimo to, Ron uważał, że nie ponosi całej winy za to
wydarzenie.
Gdy
dziewczyna wstała, żeby odłożyć maść odezwał się w końcu.
-
Mógł walczyć zgodnie z regułami. Ja nie używałem tak niebezpiecznych zaklęć. –
W jego głosie było słychać żal. Leire nie zgadzała się z tą postawą i
wycierając dłonie próbowała go uświadomić, że nie może zrzucać całej winy na
blondyna.
-
Ogólnie nie złamał żadnych zasad. Trochę je ominął. Zresztą gdybyś nie chciał,
to nie walczyłby z tobą. – Ron wciągał właśnie bluzkę, gdy całkowicie go zamurowało.
Nie rozumiał, jak Leire może tak się o nim wyrażać, po tym jak Draco ją
traktował.
-
Czemu ty cały czas go bronisz?
-
Bo on jest taki częściowo przeze mnie. I próbuje tłumaczyć sobie jego
zachowanie. Nie ukrywajmy, że wasze relacje pogorszyły się znacząco, jak ja się
pojawiłam. Wcześniej też się nie lubiliście, ale dopiero teraz jest tak źle. A
ja nie chciałabym żeby doszło do trzeciego starcia, po którym musiałabym organizować
ceremoniał pogrzebowy dla któregoś z was. – Jej ton stanowczo uległ zmianie.
Stał się delikatny i wręcz smutny. Zdania wypowiadała coraz ciszej, jednak to
nie spowodowało zmiany w zachowaniu Weasleya.
-
On zawsze taki był. Co takiego mogłaś zrobić, żeby miał do ciebie jakąś urazę?
– zapytał z niezrozumieniem chłopak, wpatrując się w plecy dziewczyny, która
stała w miejscu jak wmurowana, a po dłuższej chwili dodała:
-
Zraniłam jego uczucia. – Te słowa zbiły z tropu Rona. Uczucia? Draco i uczucia?
Przecież to nie mogła być jedność, nie powinna. Jedyne, co mógł czuć to złe
emocje, ale nie stać byłoby go na żadne ważniejsze, wyższe. Przynajmniej taką
każdy miał opinię na jego temat do tej pory.
-
To wydarzyło się w wakacje, wtedy widziałam się z nim po raz ostatni… - Zaczęła
swoją wypowiedź, odwracając się do chłopaka. Po chwili siedziała obok niego, a
on słuchał uważniej niż kiedykolwiek wcześniej. Mógł zapoznać się z kolejnym
epizodem z jej życia, a jednocześnie
dowiedzieć się czegoś ciekawego o Draco.
Leire
stała w miejscu, rozglądając się dookoła i nadal, trzęsąc się ze strachu. Cały
czas przed oczyma miała ten okropny obraz, który poruszył jej serce. Nie
chciała mieć już z tym nic wspólnego, to ją przerosło. Nadszedł czas by
zakończyć tą farsę, jednak pośród drzew nie było widać chłopaka. Mimo później
pory nalegała na spotkanie, właśnie w tym ich wyjątkowym miejscu. Bała się, że
splami wszelkie dobre wspomnienia z nim związane, jednak jedynie tutaj mogła
przeprowadzić tą rozmowę.
-
Jestem. – Usłyszała za swoimi plecami, a po chwili blondyn pojawił się przed
nią z uśmiechem na twarzy, jakby nic się nie wydarzyło. Zbliżył się do niej, by
pocałować ją na powitanie, lecz ta odsunęła się.
-
Co jest? – zapytał zdezorientowany, a rudowłosa nie potrafiła zrozumieć, jak
Malfoy może przejść do codzienności, po tym co się wydarzyło.
-
Co jest? Żartujesz sobie? Oni prawie go wykończyli, Draco. – Wspominając o
demimozie dziewczyna poczuła po raz kolejny gęsią skórkę. – Gdybym go nie
zabrała, to on by tam umarł. I dlaczego?! Bo musieli sobie na „czymś” potrenować?!
– Leire już niewytrzymała i uniosła się gniewem. Ledwo co udało jej się
uratować zwierzaka, choć i tak nie była pewna, że będzie z nim wszystko dobrze.
-
Co ja według ciebie mam zrobić? Oni po prostu tak mają…
-
To nie jest żadne usprawiedliwienie. Wiem, że w żaden sposób na nich nie wpłynę
ani ja, ani ty. Ale ja się po prostu z tego wypisuje, nie chce mieć z tym już
nic wspólnego i ty też zastanów się, Draco. Czy chcesz być taki jak oni? –
zadając mu te pytanie, patrzyła prosto w jego oczu. Miała nadzieje, że otrzyma
odpowiedź, która pozwoli im odejść stąd razem i zapomnieć o Stowarzyszeniu
Cienia raz na zawsze.
-
To nie takie łatwe. Oni się na mnie zawiodą i moi rodzice też. – Ton blondyna
był zmieszany. Jednocześnie nieco złośliwy, ale dało się wyczuć nutkę żalu.
Czerwonowłosa była w stanie zauważyć, że on nie do końca przystaje na wszystkie
warunki członkowstwa w grupie.
-
W przeciwnym razie ja się na tobie zawiodę. Teraz masz czas na decyzje, Draco.
Wybieraj. – Odczuwała rosnące podenerwowanie, bo wcale nie była pewna do słów,
które wypowie Malfoy. Wierzyła, że on może się jeszcze zmienić, jednak nie
miała pojęcia czego on oczekuje. Nie raz
próbowała zrozumieć jego system wartości, lecz blondyn zawsze ją zaskakiwał.
Tym razem także.
-
Dobrze. Niech będzie. – Złapał głęboki oddech. – Zostawię to. Zostawię ich. Ale
odrzucając to wszystko, co mogą mi dać muszę wiedzieć, że nie idę w ciemno. –
Jego głos stopniowo ściszał się i łagodniał. Chłopak zmniejszał odległość
między nimi i położył swoją dłoń na policzku dziewczyny, gładząc delikatnie
jego powierzchnie kciukiem.
Moment
zbierał się w sobie, jakby toczył wewnętrznie ogromną walkę z samym sobą, aż
przemówił.
-
Kocham cię. – W tej chwili patrzył się w jej zielone tęczówki, szukając w nich
odpowiedzi. – Właśnie dlatego jestem w stanie zostawić to, ale powiedz mi, że
jeśli to zrobię to nie popełnię błędu. Zadeklaruj mi, że opuszczając ich
otrzymam coś więcej, a obiecuje, że to będzie koniec z ciemną stroną – mówił to
z nieznaną jej wcześniej czułością i troską.
Na
twarzy dziewczyny pojawiło się zdumienie. Mimo mocniej więzi łączącej ją z
chłopakiem, wspólnych przeżyć i doznać nie pomyślałaby, że Dracon byłby w
stanie wypowiedzieć tak wielkie słowa.
Tym bardziej mówione z pełną szczerością i przekonaniem, co było widać po jego
wyrazie twarzy. Rudowłosa przyglądała mu się uważnie z lekko uchylonymi ustami,
zbierając się na odpowiedź. Czuła jak jej serce wali szybciej, jakby krzyczało
z radości, bo tylko na to czekało. Lecz szok okazał się silniejszy. Jej uczucia
zostały przez niego zmiażdżone i zamknięte w małej klatce, z której szaleńczo
próbowały się wyrwać, jednak nie było to możliwe.
-
Nie umiem… przepraszam – dodała cicho. Jak mogła wypowiadać słowa, których
znaczenie tak oczywiste, było jej tak naprawdę mało znane?
Jedyną
miłość o jakiej mogła myśleć, to ta, która była opisana w książkach. Nie miała
z nią nigdy kontaktu, nawet nie doświadczyła jej od strony rodzica. Więc skąd
miała być pewna, że to co czuje w tej chwili do Dracona to nie jest jedynie
przyjaźń, ogromna sympatia lub zwykła chemia? Bała się, że popełni błąd, a jej
ciało skutecznie uniemożliwiło jej udzielenia odpowiedzi, której oczekiwał
chłopak. Czuła, jakby w jej gardle rosła gula, która nie pozwoliła jej na
wypowiedzenia żadnego słowa w tej chwili.
Twarz
chłopaka zmieniła swój wyraz momentalnie. Z pełnego przekonania zmieniła się w
ponurą, a potem silnie zranioną. Wyglądało, jakby chłopak ponownie zamykał się
wewnętrznie w sobie, hamując dopływ jakichkolwiek uczuć czy słów. Odsunął dłoń,
a potem wykonał krok w tył.
-
Tak myślałem. To nie było warte takiego oddania. – W tej chwili próbował ją
zranić, jednak w taki sposób sam się bronił. Leire dostrzegła w jego oczach
szklaną tafle, co utwierdziło ją tylko w przekonaniu, że musiało to go
koszmarnie zranić.
Dracon
odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie, a czerwonowłosa zdążyła wykonać
kilka kroków w jego stronę, jęknąć coś, żeby go zatrzymać, jednak on już znikł
z zasięgu jej wzroku. Stanęła tam w miejscu, jak sparaliżowana z ogromnym
poczuciem winy i wyrzutami sumienia.
* * *
Leire
siedziała skulona na kanapie. Obejmowała mocno swoje kolana, jak mała
dziewczyna, wspominając tamten dzień. Ponownie odczuła tą winę i to zabijało ją
wewnętrznie. Mogła go uratować, wyrwać z grona tych osób, gdyby tylko była
wtedy w stanie wydusić z siebie kilka wyrazów. Słów, które były by najszczerszą
prawdą, jednak jej wewnętrzna bariera uniemożliwiła jej to. Ron był zszokowany
gestem Malfoya, ale jednocześnie także reakcją dziewczyny. Jednak ktoś kto w
życiu nie zaznał miłości, uczucia ciepła i troski byłby tylko w stanie, pojąć
jej zachowanie. Weasley milczał, twierdząc, że jedynie gest przytulenia,
wskazujący ofertę pomocy w każdej chwili teraz wyda się odpowiedni. Siedzieli
tak razem w ciszy nieruchomo. Obydwoje pogrążeni w melancholijnych myślach.
Rudowłosa cały czas miała przed oczami obraz twarzy blondyna. Czuła wtedy coś, nie wiedziała jak to nazwać,
ale coś się w niej zrodziło. I koszmarnie bała się, że teraz dzieje się z nią
to samo. A nie zniosłaby odejścia drugiej, tak bliskiej jej osoby. To był
kolejny ważny argument, by zahamować swoje niepokorne myśli i grzeszne sny. To
był ostatni moment, by ratować jej przyjaźń z Ronem. Nie mogła pozwolić sobie
na głębsze uczucia, bo przeczuwała, że to wtedy ona odeszłaby zraniona jednocześnie,
paląc za sobą wszystkie wybudowane mosty i niszcząc swoją relacje z Weasleyem.
__________________________________________________________
[1]
Zapraszam do Zwierzyńca, gdzie znajduje się opis Izoldy i obrazek, który
pozwoli wam wyobrazić sobie ąę postać. (PS. Długo zastanawiałam się, czy dodać
ją do „Bohatrerów”, czy to „Zwierzyńca”, lecz jako, że Skrzat domowy
kwalifikuje się do magicznych zwierząt, to wybrałam tą druga opcje.
[2]
czyt. Lejszur/Lejżeer – nie jestem w stanie dokładnie tego przepisać na polskie
znaki, bo jest to wymowa francusko-hiszpańska, więc mi trochę trudno ;)
Na wstępnie przepraszam, jakby
rozdział okazał się nijaki. Mam za sobą jeden z najgorszych tygodni mojego
życia, po którym czuje się zdołowana i dobita. Jakość może być gorsza, możliwe, że jest więcej błędów, bo nie miałam
czasu przeczytać rozdziału tak wiele razy, jak poprzednio.
Prócz tego uprzedzam, że
dramatyczna końcówka była pisana podczas apogeum mojej chandry. Początkowo
miało się tam znaleźć coś innego, wpis o Stowarzyszeniu, ale wyszło, jak
wyszło. Lecz w tej chwili oświadczam, że większość scen obyczajowym,
dotyczących relacji itp. została już przeze mnie wykorzystana, więc przejdziemy
teraz do właściwej akcji, a wątki dotyczące przyjaźni i innych więzi będą
raczej pobocze – przynajmniej tak zakładam. EDIT: Rozdział 10 napisany - pozostajemy nadal w domku na wzgórzu, ale przygotujcie się na dłuuuugą historię o Stowarzyszeniu - dużo informacji, nowych postaci itp. ;*
Na koniec apel. Blog ma 29
obserwatorów, jednak komentarzy od poszczególnych osób pojawiło się pod
ostatnim wpisem 12, reszta to moje odpowiedzi na wasze opinie. Jeśli czytasz to
proszę skomentuj. Jeśli nie masz
ochoty się rozpisywać, to chociaż daj znać, że jest po co pisać to opowiadanie.
W tej chwili bardzo przyda mi się wsparcie z waszej strony.
L.
"Dostęp do różdżki i wzburzony testosteron to niezbyt odpowiednie połączenie. Jak dzieci…" Rozbawiło mnie to wypowiedzenie, w sumie sama nie wiem dlaczego. Po prostu wyobraziłam sobie Leire, jak to mówi ^^ Rozdział był ciekawy, zwłaszcza akcja z Malfoyem... Nie podejrzewałabym go o to, że potrafi powiedzieć "Kocham cię". Tylko głupio, że Leire go tak zraniła... Aż mi się go żal zrobiło :( Ron mnie rozśmieszał w tym rozdziale (; A co do najgorszych tygodni w swoim życiu, to znam to, uwierz mi. Ale nie można się poddawać, głowa do góry (:
OdpowiedzUsuńWeny!
[zaplatani-w-mitologie]
To miało bawić :) Bałam się, że będzie to za odważne posunięcie, dlatego trochę próbowałam przeciągnać tą scenę, mam nadzieje, że fanki Draco za to mnie nie zabiją. ;)
UsuńDziękuję i pozdrawiam, L. ;*
Jak romantycznie i... smutno. To jest chyba najgorsze z możliwych połączeń, bo zawsze mnie boli. No i boli mnie przez to żołądek, ale to nic.
OdpowiedzUsuńPięknie ujęłaś historię Leire i Malfoya. Draco okazał się być człowiekiem. Brawo. Szkoda tylko, że Leire nie potrafi nazwać swych uczuć. Ale czemu się dziwić... wychowywała ją skrzatka i Drops, który nie miał czasu.
I nie dziwię się, że tak nakrzyczała na Albusa. Co on sobie wyobraża. Że co?! Że może robić za tatuśka?! Pff. I tyle w tym temacie.
Ron... Kocham go u Ciebie. Jestem w stanie błagać go na kolanach, żeby był moim mężem! Taki objaw rozpaczy ;P
No i czekam na wyjaśnienie się sprawy z Hermioną.
Sto całusów,
Eileen
To bardzo ważne, Draco pokazał, że potrafi być normalny, a nawet ponadprzeciętnie uczuciowy. Jednak te czasy minęły i teraz wiemy czemu zachowuje się wobec niej, tak a nie inaczej.
UsuńMiała już na tamtą chwilę dość, ale przez to wyzbyła się złych emocji i będzie w stanie wziąć się w garść :)
O nie, nie kochana. To jest mój narzeczony i nie ma innej opcji ;P
Wiem, że to twoja ulubiona bohaterka i obiecuje, że wyjaśnimy to, ale to będzie bardzo, bardzo ważny moment, na który musisz poczekać. Ale jak Hermiona wróci to w wielkim stylu :)
Pozdrawiam, L. ;*
Mówiłem,że będę wpadał! Bardzo ciekawy ,jak i śmieszny rozdział. Mam wrażenie,że Hermiona unika Leire,przynajmniej ja tak to odbieram. Trochę się zdziwiłem ,że Album podjął się tego stanowiska. Ale fajnie to sobie wymyśliłaś podoba mi się ;). Rozwaliłaś mnie z tymi chłopakami! "Może Luna ? Co?" Ojej, tu był ubaw, no więc jak dla mnie świetne :). Pozdrawiam i już się nie mogę doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńAlbus * przepraszam : D
UsuńKurczę, chyba też się muszę w końcu dodać do obserwatorów, bo przegapiłam, że od czasu mojego ostatniego wejścia miałaś już dwa nowe rozdziały. No ale właśnie je nadrobiłam, więc mogę skomentować.
OdpowiedzUsuńWcale nie masz tak mało tych opisów. Fakt, dialogów masz sporo, ale nie jest tak, że są tu same myślniki jeden pod drugim, i nic poza tym, a tak czasami się zdarza w opowiadaniach. Będąc wielką maniaczką opisów, tutaj nie musiałam zbytnio narzekać, gdyż, co mnie cieszyło, nie zapominasz o odczuciach bohaterki. Może czasem zostawiasz jakieś niedopowiedzenia i urywasz jakąś sytuację nie wyjaśniając jej do końca, i przechodzisz do kolejnej, ale poza tym szczegółem, jest całkiem okej.
Cieszę się, że Leire zaprzyjaźnia się z Ronem i innymi Hogwartczykami, choć Hermiona zachowuje się trochę nieładnie wobec niej. Jest podejrzliwa, i może też trochę zazdrosna o Rona? To też może być jakiś powód. Ron natomiast zdaje się naprawdę lubić Leire, i chyba nawet Dumbledore to zaczął zauważać.
Zaskoczyła mnie jego decyzja o nauczaniu, ale może postanowił trochę bardziej zgłębić się w uczniowski świat, żeby mieć oko na to, co się dzieje w szkole? I po części także na Leire?
Ale nie dziwię się, że dziewczynę wkurzyły jego pretensje. W ogóle cieszę się, że jakoś mu się postawiła i że potrafiła być bezczelna, a nie spuściła głowy i nie uległa. Dumbel pewnie ma jakieś swoje cele, to ogólnie jest dość osobliwy facet.
Scenka w domku była całkiem fajna. Dobrze, że nie było tam Hermiony, ciekawe, jak by zareagowała na skrzata. No i podoba mi się ta troska Leire w stosunku do Rona, ciekawa jestem, jak będą postępować ich relacje.
Choć widzę, że i Malfoy chyba nie jest jej całkiem obojętny. Ani ona jemu. Kurczę, to teraz dopiero jestem ciekawa, skoro zanosi się na to, że obaj chłopcy są w pewnym sensie ważni dla głównej bohaterki. Może się wyjaśni w przyszłych rozdziałach jeszcze, w każdym razie, robi się coraz bardziej intrygująco. Leire pod koniec rozdziału wydaje się być dość rozdarta wewnętrznie. Fajnie pokazałaś zawiłości jej emocji.
Będzie mi bardzo miło :) Nie umiem opisywać otoczenia, więc skupiam się na przeżyciach, bo są dla mnie szczególnie ważne :)
UsuńHermiona jest nieufna i zazdrosna, a takie połączenie w jej przypadku owocuje takim, a nie innym zachowaniem. Widocznie ma powody, bo jak wspomniałaś Albus też to zauważył i wbrew tego, co czytelnicy mogą myśleć, nie ma on złych intencji.
Wydaje mi się, że w taki sposób chce ich nauczyć, jak będą mogli się bronic przed atakami i z drugiej strony nie zapominajmy, że nauczyciele napewno prowadzą swoje śledztwo w sprawie ataków.
Leire jest bardzo nerwowa i łatwo wyprowadzić ją z równowagi, a Dumbledore jest mistrzem w tym. Ona ma już dość jego zagrań ;)
Będą się stopniowo rozwijać, choć jak widać Leire próbuje je na kierunkować na przyjaźń, lecz czy to jej się uda? hmm...
Ma ona ogromny problem. Oni się wręcz nienawidzą, a Leire chciałaby utrzymywać kontakty z każdym. Tylko z Ronem jest problemem, bo zaczyna patrzeć na niego inaczej, a z drugiej strony Draco skutecznie ją od siebie odpycha.
Dziękuję bardzo za wskazówki i pochlebstwa ;*
Pozdrawiam, L. :*
Witaj!
OdpowiedzUsuńI co ja mam Ci powiedzieć? Kocham Twoją twórczość, nie wiem czy już pisałam. To, jak opisujesz relacja Leire i Rona wzbudza we mnie same pozytywne uczucia. A do tego wszystko jest takie prawdziwe, realistyczne, nie dostrzegam sztuczności. Nie znaczy to jednak, że jeśli w przyszłym rozdziale nie będzie akcji (którą obiecałaś), to się nie wkurzę. Bo wszystko jest ładne, fajne, ale ja chcę się w końcu dowiedzieć czegoś więcej o Stowarzyszeniu, o pochodzeniu Leire itd.
Kiedy opisywałaś tą scenę z Malfoy'em, udzielił mi się Twój smutek. Dziwnie mi to pisać, ale aż zrobiło mi się żal Dracona. Kochał (kocha) Leire, wyznał jej swoje uczucia, co pewnie przyszło mi z wielkim trudem, a ona go po prostu odrzuciła. Nie mam jej za złe, w pewnym sensie rozumiem jej postępowanie, ale mimo to... No szkoda, ale i tak mam nadzieję, że oni w końcu będą razem. Jestem nieodwołanie zakochana w Draco. *.*
A tak przy okazji to zastanawia mnie jaki wpływ na to opowiadanie będzie miała Hermiona. Aktualnie unika Leire, ale to może się zmienić, prawda? Poza tym ciekawi mnie, co tam jeszcze na nią znalazła.
Dobra, to już chyba koniec. Dodaj szybko kolejny rozdział, proszę. Twoje opowiadanie naprawdę mnie wciągnęło a to się wbrew pozorom rzadko zdarza. Potrafisz napisać wspaniały opis, który nie nudzi, a to najważniejsze. Bo co z tego, że ktoś pisze nie wiadomo jakie opisy, skoro nie chce się ich czytać? I jeszcze to poczucie humoru, o którym wcześniej nie wspomniałam. Naprawdę to w Tobie lubię.
Pozdrawiam, Pralinee. ;*
W kolejnym rozdziale będzie mowa o Stowarzyszeniu na 100% i dowiem się o wiele więcej o nim niż możesz się domyślać :) Poznamy jego dwie twarze :) A jeśli starczy miejsca w rozdziale to odwiedzimy jedną z poszkodowanych, która przebywa w skrzydle szpitalnym :)
UsuńDraco zawsze miał pecha, jest tragiczną postacią, która tak naprawdę nigdy nie zaznała szczęścia i tutaj też wyszło, jak wyszło. Leire cały czas starała się jakoś to naprawić, bo cały czas w niej pozostałą ogromny żal do samej siebie, ale czy Malfoy będzie w stanie się zmienić? I co wtedy z Ronem? Zobaczmy.
Hermiona pokaże się w całej swojej okazałości... na imprezie :) I odegra tam bardzo ważną rolę, odkryje prawdę i jednocześnie sprawi, że relacje między pewnymi bohaterami (nie powiem między kim, bo mamy wiele możliwości) ulegną zmianie :D
Mam ferie więc w tym czasie chciałabym napisać kilka rozdziałów do przodu, ale zobaczmy, jak to będzie :)
Dziękuję za masę komplementów, twoje komentarze zawsze mnie budują i dają siłę :) (Więc właśnie siadam i będę pisać :D)
Pozdrawiam, L. :*
Wreszcie znalazłam czas żeby nadrobić zaległości ;) świetny pomysł z Ronem, podoba mi się sposób w jaki na nowo go wykreowałaś. Opis jego relacji z główną bohaterką też jest bardzo udany, stopniowa przyjaźń która może ale nie musi się rozwinąć. Ciekawe i fajnie że nie wpadłaś w takie nagłe big love. Ludzki Draco tez całkiem spoko, czytając jednak mam wrażenie niech będzie coś więcej z Ronem nie Draco. Ale to już moje bardzoooo subiektywne odczucie:) Sposób pisania widać dużą różnice pomiędzy początkowymi a ostatnim rozdział. Pewnie w znacznym stopniu zasługa bety, ale także twoja, każdy następny rozdział jest lepszy od poprzedniego. O czym to ja jeszcze chciałam wspomnieć a Zwierzyniec ciekawy, jak dla mnie jednorazowy pomysł, pierwszy raz się z czymś takim spotykam. I mam lekkie odczucie że autorka bloga również kocha zwierzęta. "Uroczyście przysięgam że".. teraz postaram się wpadać regularnie. Pozdrawiam i ja lecę nadrabiać inne blogi;) Czekam na następną notkę;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z tego powodu :) Bardzo chciałam uniknąć czegoś takiego, że po dwóch rozdziałach bohaterowie skakaliby sobie w ramiona, moim zadaniem jest, by rozwijało to się stopniowo :)
UsuńZ Draco już było, ale ich relacje są teraz bardzo trudne, a z Ronem dopiero powstają ;)
Niestety ostatnio nie mam kontaktu z moją betą, jakoś od 4 rozdziały (każdy ma swoje życie prywatne;) )
Tak uwielbiam wręcz, może nie wszystkie (np. nie chciałabym się spotkać z panną Włochatką xD) Ale uwielbiam je i czasem bardziej boli mnie bardziej, jak dzieje się coś zwierzakom niż np. ludziom, bo one nie są niczemu sobie winne.
Ja także nadrabiam (ferie :D) i pozdrawiam, L. ;*
Uwielbiam to opowiadanie! Wiem, wiem, pewnie każdy ci tak pisze, ale u mnie to szczera prawda. Postać Leiry jest taka prawdziwa, zresztą inne też. Dużą sympatię czuje też do Rona, i o dziwo, do Draco. Z niecierpliwością czekam na następne i oby jak najszybciej ;-)
OdpowiedzUsuńP. S. Nie mam konta na blogspot ani na tego typu stronach, ale zamierzam coś założyć. Na razie podpisuje się po prostu imieniem- Agata.
Bardzo się cieszę, że same pozytywne wrażenia po przeczytaniu ;) Tylko na przyszłość imię Leire się nie odmienia :)
UsuńZapamiętam :D Bardzo mi miło i pozdrawiam, ;*
Witaj ;*
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego dopiero teraz ten wredny blogspot wyświetlił mi informację, że u Ciebie pojawił się news! Naprawdę wielka wredota z niego, ale biorę się za czytanie. Nie mogła się doczekać tego rozdziału ^^
Aż mrugałam ze zdziwienia, kiedy Leire rozmawiała z Doumbledorem! Wiedziałam, że nie darzy go zbytnio pozytywnymi uczuciami, ale że jest zdolna do takiego sarkastycznego wypowiadania się, zdziwiło mnie to ;D Na ogół zachowuje się sympatycznie. W sumie, dobrze, że mu dogadała, nie będzie jej przyjaciół dobierać, sama powinna o to zadbać.
Spotkanie z Izoldą (Swoją drogą, znakomite imię! Gdzież jej Tristan? Czyżby był tym wyzwolonym skrzatem, z którym miała się spotkać? ^^) było ładnie opisane. Bardzo lubię, kiedy autorki wprowadzają skrzaty do swojego opowiadania! Są to ciekawe i śmiesznie zachowujące się stworki ^^
DRACO: "- Kocham Cię." - spadłam z krzesła, ten fragment wbił mnie w ziemię! Draco zdolny do uczuć i powiedzenia komuś, że go kocha? A nawet, że opuści swoją bandę? Wielkie woow ^^
Pięknie napisana końcówka! Lubię takie fragmenty, kiedy autor wdaje się w przemyślenia.
Po prostu lubię Twój styl pisania, jest lekki! Przyjemnie się wszystko czyta :)
Pozdrawiam i przepraszam, że tak długo mnie nie było!
Liley ;*
Hej ;)
UsuńMoże chciał Cię oszczędzić, miał dobre zamiary ;)
Leire jest bardzo nerwowa i kieruje się emocjami, co w różne kłopoty i sytuacje ją wprowadza i nie raz wprowadzi. Ona z jednej strony podziwia go, jako wielkiego czarodzieja, ale z drugiej, jak patrzy na niego jak na ojca to widzi osobę, która poległa na każdym gruncie.
Wydawało mi się to trochę komiczne, bo skrzaty nie są najpiękniejsze, choć sama Izolda nie jest taka zła xD Mam już dla niej Tristana i nie trudno się domyślić kim on będzie :D Ja uwielbiam te małe potworki, bo są urocze, a ich zachowania są zabawne ;)
Bałam się, że w kwestii Draco będą opinie typu "on by się tak nie zachował", ale nie zapominajmy, że gdy w serii Draco dorósł miał swoją rodzinę, więc musiał być zdolny do jakiś uczuć, a ja teraz pokazuje fragment, gdy właśnie wszyscy bohaterowie dojrzewają, wchodzą na dorosłą ścieżkę życia przez co zmieniają się. Choć jego zachowanie po tym, jak dziewczyna nie była wstanie odpowiedzieć było już typowo dracowskie - zamknięcie się w sobie, chęć "dopieczenia" drugiej osobie.
Tak, a mi zawsze wszyscy mówią bym nie myślała, bo zaczynam wyfilozofować, mam nadzieje, że tu jeszcze tego nie zaczęłam, bo jak się rozkręcę to cały rozdział będzie wokół jednej myśli :D
Pozdrawiam także i dziękuję za pozytywną opinię! L. ;*
Tak, z Herminy jest niezła spryciula i najwyraźniej unika Leire i to dość skutecznie. Mam jednak nadzieję, że uda im się porozmawiać i być może wyjaśnić nieco swoje sprawy, chociaż Hemiona pewnie łatwo nie pozbędzie się swoich podejrzeń.
OdpowiedzUsuńAlbus nie powinien mieszać się w sprawy Leire, a już zwłaszcza w taki sposób, wydając jakby polecenia. Okej, Ron i Hermiona znają się długo i szkoda byłoby to niszczyć, ale przecież to nie przekreśla możliwości, aby Leire przyjaźniła się z rudzielcem. Rozbawiła mnie tą sugestią, że mogła być z Luną, chociaż pewnie dyrektor i przeciwko temu znalazłby jakiś argument ;> Poza tym moim zdaniem nie powinien brać na siebie dodatkowych obowiązków i jeszcze zostawać ich nauczycielem. Na pewno znalazłby się jakiś odpowiedniejszy kandydat.
O, Leire zabrała Rona do siebie, gdzie poznał Izoldę. Zawsze lubiłam skrzaty domowe, ich zachowanie, a także sposób mówienia i Ty fajnie to oddałaś. Ech, Leire nawet do domu nie mogła przyprowadzać chłopców przez surowy zakaz Albusa.
Szkoda, że nie odwdzięczyła się Draconowi takim samym wyznaniem, ale to zrozumiałe, skoro nie była co tak naprawdę czuje.
Rozdział był naprawdę długi, ale przy tym ciekawy. Mam nadzieję, że kolejny szybko się pojawi, a u Ciebie wszystko zmieni się na lepsze – trzymam za to kciuki.
Pozdrawiam serdecznie!
Dojdzie do konfrontacji na imprezie, którą planuje Leire i Ginny, wtedy Hermiona odegra ważną rolę :)
UsuńAlbus nie działa bezcelowo, jak zawsze. Między innymi dlatego Leire nie odpuściła go już do głosu bo zapewne powiedziałby coś co tylko bardziej by ją rozzłościło. ;)
Znając charakter dziewczyny Dumbledore nie chciał, żeby jej spotkania z chłopcami się źle skończyły, mimo iż nie znała ona ich wielu, ale znając życie i z tym sobie jakoś radziła :P
Wydaje mi się, że jej problem polegał na tym, że ona go naprawdę kochała, ale nie miała pojęcia, że właśnie tak wygląda to odczucie.
Wiem, troszkę mi się przeciągnęło. Kolejny będzie już o długości standardowej. Kolejny w sobotę, mimo iż go już mam, ale chce napisać ich kilka do przodu :)
Pozdrawiam, L. ;*
Po Twoim komentarzu na moim blogu z ciekawości sprawdziłam, czy i Ty przypadkiem jakiegoś nie prowadzisz i kiedy tylko weszłam i ujrzałam EMMĘ STONE, postanowiłam zawitać nieco dłużej ^^. Wiesz, po obejrzeniu Supermena i Crazy Stupid Love bardzo polubiłam Stone :). W tej chwili właśnie przeglądam sobie zakładki, a za momencik zajmę się rozdziałami *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ja jestem od dłuższego czasu zaczarowana Emmą jej grą, charakterem i wyglądem, dlatego stała się moją główną bohaterką :D Filmy oglądałam oczywiście, szczególnie Crazy Stupid Love mi się podobał i Łatwa dziewczyna :D Pozwolę sobie Ciebie poprawić - Spiderman :D Ale niestety nie jest ona tak popularna jak inni, choć może z drugiej strony to dobrze, bo mam oryginalnego bohatera ;P I dopowiem Ci jeszcze, że ponownie gra z Goslingiem ---> http://www.youtube.com/watch?v=qilrVR0miPU
UsuńA ja Łatwej Dziewczyny jeszcze nie oglądałam... jakoś nie miałam kiedy - wiesz szkoła i te sprawy xD Haha, rzeczywiście, dzięki za poprawienie :D Hmm, a więc cieszę się, że zdecydowałaś się na nią :).
UsuńA wiem, już widziałam ten film, tj. zwiastun ^^ a teraz z niecierpliwością czekam na film, bo lubię także Goslinga, a przynajmniej z gry z filmu Crazy Stupid Love, bo z Drive jakoś niespecjalnie podobał mi się stworzony główny bohater ;p.
Oh, właśnie skończyłam czytać rozdziały, więc może już od razu tu napiszę to, co myślę :)
Zaczynając od Leire, powiem, że z początku wzbudzała we mnie mieszane uczucia. Nie mam pojęcia, dlaczego, ale to już chyba nie jest ważne, skoro potem ją polubiłam, prawda? ;D Może dlatego zmieniłam o niej zdanie, bo zauważyłam, że mamy coś wspólnego... mi też łatwo nie przychodzi okazywanie uczuć. W każdym bądź razie, kiedy zaczęłam czytać już nie potrafiłam się oderwać, a potem pojawiało się coraz więcej informacji, te zmiany bohaterów. Aż muszę ich omówić, serio :D.
Dumbledore - w życiu nie wyobraziłabym sobie, że kiedy Leire wysłała do niego wyjca z wiadomością, że złamała rękę, on przybył dopiero po 6 godzinach! I jeszcze to, że przez znaczną część czasu go nie było... Ale wiesz, po tym, jak w Insygni Śmierci było coś o tym, że Snape stwierdził, że Albus "hodował" Pottera "jak świnie na rzeź", naprawdę nie jestem pewna, czy aby na pewno znam tego staruszka.
Harry - w sumie o nim to tu niewiele mogę napisać. Miałam szczerą nadzieję, że będzie on się znacznie częściej pojawiał... i wciąż wierzę, ze tak będzie :).
Hermiona - wkurzyła mnie. Zawsze mnie trochę denerwowała tą swoją zarozumiałością i w dodatku jeszcze taki numer tu odwaliła! Mam nadzieję, że się opamięta xD.
Draco - mrr <33
I w końcu Ron... jego postacią mnie cholernie zaskoczyłaś! Nie sądziłam, że on będzie się tak często pojawiał w rozdziałach... nie sądziłam też, że przy nas przejdzie taką przemianę! Wcześniej średnio za nim przepadałam, ale dzięki Tobie... chyba zaczęłam go lubić ^^. Ciekawa jestem, co dla niego jeszcze szykujesz ;p.
Naprawdę podoba mi się Twoje opowiadanie i możesz być pewna, że zostanę Twoją stałą czytelniczką ^^.
Ojoj, chyba trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że dotarłaś do końca?
Pozdrawiam ;*
Polecam naprawdę film. Po jego obejrzeniu mój brat (24 lata) stwierdził, że to będzie jego żona :D XD
UsuńJa ogólnie polubiłam go właśnie w Crazy Stupid Love, bo wcześniej za nim nie przepadałam :D I z tej okazji mam zamiar umieścić go w historii, choć będzie epizodyczną postacią z przeszłości ;P
Dziewczyno już cię rozumiem :D W tej kwestii wzorowałam z lekka Leire na sobie. O wiele trudniej pisać mi, o kimś kto jest wylewny, bo sama tego nie potrafię dlatego dla mnie jest to ważna postać.
Ja zawsze uważałam Albusa za tak dobrego i mądrego starca, a ten obraz w ostatniej części minął bezpowrotnie, ale wiele osób, czytając o nim zapomina właśnie o tych ważnych scenach ze Snape'em. Oczywiście w tym opowiadaniu one nie miały miejsca, ale charakter Dumbledore'a nie zmienił się. On działa w imię wyższych spraw.
Harry pojawi się w rozdziale 11, choć w małej scence. W ogóle na początku on miał być głównym bohaterem obok Leire, ale jakoś zmieniłam zdanie ;) Jest on cały czas dla mnie ważny, ale później odegra ważną rolę, nie teraz :)
Hermiona hmmm... moment trzeźwości o ile nadejdzie to nie prędko :D
Draco - i więcej mówić nie trzeba :D
Ron - Wiem, że nie jest lubiany i moim zadaniem było zmienić to, choć mam pewne obawy, bo skończyłam pisać rozdział 11 i mam przeczucie, że niektórzy się na nim zawiodą, ale każdy ma swoje wzloty i upadki. Zobaczymy.
Mam nadzieje, że Cię zatrzymam tu na dłużej :)
Uwielbiam długie komentarze, bo to oznacza, że czytelnika wciągnęła moja historia!
Pozdrawiam, L. ;*
No wiesz, podejrzewam, że o tym samym pomyślało wielu chłopakow ;D No, w Crazy Stupid Love on był zajebisty... i jeszcze ta jego klata <33 szczególnie podobało mi się, kiedy Emma przyszła do jego domu nawalona i była ta scena z Dirty Dancing *.*
UsuńO to fajnie, ze on będzie u Cb ;]
Ja też nie potrafię być bardzo wylewna. Kiedy na przykład chcę powiedzieć komuś szczerze "dziękuję" albo "kocham cię" w moim gardle rośnie ta głupia gula... :/
Ja też go właśnie z początku uważałam za takiego dobrego i wgl, a potem zaczynałam dostrzegać jego prawdziwe oblicze i po prostu przestałam się nim tak zachwycać ;p. Tak się w ogóle zastanawiam... czy on rzeczywiście był gejem, jak wszyscy uważają? ;D
Okey, to będę czekała na Harry'ego ^^
Haha, widzę, że jeśli chodzi o Draco, to możemy się nawet zrozumieć bez słów :D
Postaram się być dla Rona wyrozumiała, więc bez obaw :).
Ja też lubię długie komentarze ^^. W ogóle dawno takiego nie napisałam, dopiero dzisiaj, na Twoim blogu ;*
Mnie dokładnie ta scena, padłam tu :D -> http://www.youtube.com/watch?v=-fykQD7M1EU
UsuńDokładnie, niektórzy się dziwą, że nawet mam problem z "dziękuję". Dzięki powiem od razu, ale pełna forma zawsze mi stanie w gardle i nie chce się ruszyć, a o tym drugim już nie wspominam...
Tak był, sama Rowling podobnież potwierdziła to w wywiadzie :D
Nie przepadałam nigdy za blondynami, ale Draco (w Ryan) to wyjątki :D
W takim razie bardzo mnie to cieszy! :D
Hahahaha, ta scena też mnie rozwaliła ;D pamiętam, że jak oglądałam ten film to byłam na łóżku i w tym momencie spadłam i przez 5 minut turlałam się ze śmiechu ;D Nie no, muszę to jeszcze raz obejrzeć ^^
UsuńJak koleżanka się mnie pyta żartem, przytulając się do mnie "kochasz mnie?" to ja zawsze odpowiadam też żartem "nie"... bo nigdy nie potrafię odpowiedzieć "tak". Albo ta sama moja koleżanka tuli się do innych i wgl, a ja tak nie potrafię, bo uważam, ze to do mnie nie pasuje...
Haha, nawet kojarzę coś, że kiedyś czytałam, że Albus niby coś z Grindelwaldem ten tegs ;D ale nie jestem pewna ;p
Ja też właśnie ogólnie wolę brunetów (ben barnes <33), ale Ryan i Draco to... mrr <3
Właśnie dlatego uwielbiam Emmę, nie gra ona takich typowych panienek xD Ja też to oglądam kilka razy i raz patrzę się na klatę, a raz na imię Emmy xD
UsuńDokładnie! Albo moja ulubiona odpowiedz "yhym." <-- pada chyba najczęściej.
Ja się ciesze, że ten wątek nie został rozwinięty xD
Coś mi mówi ta twarz, ale nie wiem co xD Ja miałam raz jazdę na Matta Bomera, raz na Iana Somerhaldera, raz na Jareda Leto xD I tak w kółko LD
Haha, ja też się cieszę ;p. Co prawda jestem tolerancyjna, ale jednak nie jest to za... fajny widok jak się całuje dwóch facetów xD
UsuńBen Barnes grał w Opowieści z Narnii księcia Kaspiana oraz w Dorian Grey. Poza tym, Ben Barnes jest najczęściej utożsamiany z Syriuszem Blackiem :) No i jest "moim mężem" (bez komentarza xd) :D
Ooo, Matt jest przystojny ^^. Hmm, wszyscy w okół mnie mieli faze na Iana, tylko mnie on jakoś nie ruszał, nie wiem czemu ;p. A za Leto jakoś specjalnie nie przepadam (nie pobijesz mnie za to? ;p) :)
Właśnie odwiedziłam filmweb i się dowiedziałam xD Całkiem całkiem nie powiem ;P
UsuńTak tylko szkoda, że gej... Kwestia gustów, oczywiście, że nie ale niektóryś z nich pojawi się na pewno w opowiadaniu, tylko jeszcze nie wiem kto xD ale jak zawsze - epizod :D
Okej już się ogarnęłam i przeczytałam wszystkie dotychczas zamieszczone tu rozdziały :D
OdpowiedzUsuńNo to na początek historia mnie urzekła :D
Nie polubiłam Leire od razu stopniowo kiedy stawała się coraz bardziej otwarta. Mój ulubiony jak dotąd rozdział u ciebie to 4 i właśnie 9 xD Płomyczek słodkie zwierzątko "przynoszące szczęście" <- chce takie :D Najbardziej podobają mi się momenty między Ronem, a główną bohaterką. Swoją drogą strasznie często powtarzasz: czerwonowłosa.
Ale to tam :) Co dalej... hym moim zdaniem poprawiłaś się na początku trochę gorzej mi się czytało, a teraz szybko staje się przeczytany xD Zauważyłam także, że masz strasznie dużo opisów, a bardzo mało dialogów.
Słodki Ron w podajże 7 rozdziale jak uczył pannę Dumbledore latać na miotle .^^ Ciekawie i stopniowo (ale to dobrze) odkrywasz momenty z życia Leire. Podoba mi się jej podejście do zwierząt. Ach ten moment kiedy zasnęli razem był dobry :D Jeszcze te długie rozdziały xD Niby tylko 9 (a w spisie treści masz 8) a pozwoliły mi się dokładnie wciągnąć w historię i zajęły wieczór. A teraz tam ogólnie piszesz interesująco, a twoja historia co rozdział staje się ciekawsze, aż nie można się od niej oderwać. Więc styl mi się podoba, chodź jak wspominałam daj więcej dialogów, a mniej opisów i będzie świetnie xD Piszę komentarz po 3 ale cóż postanowiłam, że nie zasnę póki nie skończę czytać i tak zrobiłam :3
Stawiasz na oryginalność i Ci to wychodzi :D
Zauważyłam też kilka literówek.
(np. w 8 napisałaś Sewerus, a powinno być Severus :) )
Ale drobne literówki nie przeszkadzają w czytaniu :D
Tak więc teraz co do tego rozdziału:
he he he szczera rozmowa ojca z córką o chłopaku zawsze spoko :D Później było mało przyjemnie ale to tam (tu chodzi mi o atmosferę ojciec córka) :) Wspólna wycieczka mi się podobała :) "Draco i uczucia?" <- uśmiechnęłam się do monitora te teksty xD Nieprawdopodobne a jednak xD
Mi tu Ron strasznie pasuję do Leire <3
A Leire do Rona <3
Ta wzruszająca historia o Draconie i rudowłosej <3
No cóż rozdział świetny :D
Pozdrawiam :D
Boże nie wiem, jak ja Ci się odwdzięczę za tak długi komentarz :D Zaraz, jak odpowiem siadam do twojego opowiadania, ale nie wiem ile zdołam dziś przeczytać. ;)
UsuńZałożeniem było, że Leire ma być bohaterem z początku trudnym. :) 4 i 9 <-- Rozdziały typowo Dumbledore & Weasley Company :D
Próbuje wymiennie stosować Leire/czerwonowłosa/rudowłosa itd., ale to już trudno ogarnąć, co kiedy się pisze :D
Początki zawsze bywają trudne. Tak? A mi się zawsze wydawało, że dialogów w porównaniu z innymi blogami :D Zazwyczaj piszę historię i opisy dodaje potem ;]
Jest ona nową postacią, więc chciałam by była pewnego rodzaju tajemnicą dla czytelnika :) Czy długie zależy, jak dla kogo. Są blogi gdzie rozdział ma około 5000 znaków, a są takie gdzie 30000 znaków (czytam zazwyczaj w wordzie, więc sobie sprawdzam to :D). Ja zawsze zakładam co ma być w danym rozdziale i pisze tak, by wszystko się znalazło, choć zazwyczaj i tak się nie mieszczę :D
Polecam za wytrwałość, ponieważ ja padłam po 23, bo chciałam się w końcu wyspać :D
Severusa już poprawiam, a rozdział czytam nawet kilkanaście razy, dlatego teraz dodaje raz w tygodniu, ale nie zawsze da się wszystko znaleźć :(
Tak, pisząc o tym wyobrażałam sobie mojego tatę xD
Bałam się, że czytelnicy znienawidzą mnie za tą scenę, ale Draco nie był też przesadnie wylewny, więc chyba nie jest tak źle :)
Mi też dlatego są główną parą w opowiadaniu, choć jak widać to 9 rozdział, a po między nimi tylko przyjaźń (jedynie w głowie panny Dumbledore dzieją się inne rzeczy xD)
Dziękuję za taką długą i szczerą opinię, nie wiesz nawet jakie to jest budujące!
Pozdrawiam, L. ;*
Właśnie dlatego 4 i 9 są moimi ulubionymi rozdziałami xD tak nawiasem mówiąc. A pro po długości komentarza to lubię się rozpisywać, szczególnie jak mam nad czym. Co jeszcze zapomniałam wspomnieć o interesującej intrydze panny Granger. Co knuje ? Hym dowiem się (mam nadzieję), za niedługo :D He he wciągnęłam w twoje opowiadanie przyjaciółkę, więc za niedługo pojawi się jej opinia (chodź z jej tempem xD to różnie). Jeśli chodzi o Leire to jest tajemnicą, a każde jej wspomnienie czytam z zaciekawieniem :) E tam literówkami się nie przejmuj każdemu się zdarzają. Pozdrawiam jeszcze raz :D
UsuńKlaudia
To dobrze, bo ja je lubię czytać ;d Za niedługo - pojecie względne. :D Obecnie zakładam, że pojawi się w rozdziale 13, ale jak to będzie - zobaczymy :)
UsuńO to bardzo mnie to cieszy :) Zaczynając pisać w ogóle nie zakładałam, że tak dużo osób będzie czytać ;) Jeśli chodzi o Leire to w kolejnym rozdziale opowie nam pewną legendę - mam tylko nadzieje, że nikt na tym nie uśnie, bo ciągnie się przez połowę rozdziału xD
Pozdrawiam ponownie, L. ;*
Witaj, witaj, kochana Leire! ;*
OdpowiedzUsuńO matulu, jak tu romantycznie! Uwielbiam czytać tego typu opisy, a jednocześnie sprawia to, że w każdym z nich dopatruję się swojego osobistego życia i wtedy zaczyna mi być żal; czuję wówczas więź z bohaterami. To naprawdę duża umiejętność – sterowania nastrojami czytelników!
Jeżeli chodzi o Draco i Leire, to naprawdę muszę krzyknąć SUPER! Jestem pod wrażeniem tego, iż okazało się, że młody Malfoy to nie tylko lód i arogancja, lecz pod skutym lodem wylęgają się cieplejsze uczucia.
Ron jest u Ciebie mężczyzną o jakim marzą skrycie kobiety przed snem, naprawdę. Choć na pewno wykreowałaś go na innego, to z pewnością mogę rzec, że na lepszego!
Jestem strasznie zainteresowana sprawą z Granger; mam nadzieję, że szybko nam wszystko wyjaśnisz!
Pozdrawiam serdecznie.
Witaj ;*
UsuńCiesze się, że udało mi się zaingerować w twoje odczucia, tylko nie chciałam być odczuwała żal. Chociaż rozumiem to, bo ja zawsze przeżywam z bohaterami jeśli czytam, ba nawet jeśli piszę! Czasem mam coś wystukać i myślę sobie "Nie, nie mogę!" >- tak było podczas tej sceny z Draco, ale w końcu się przemogłam.
Tylko szkoda, że zachowanie Leire doprowadziło do tego, że zamknął on się ponownie, ale będę próbować jakoś odzyskać człowieczego Draco!
Żebyś wiedziała, jak ja o nim myślę ^^ Ron dorósł czego się nie doczekałam w powieści (może momentami jedynie).
Szybko hmm... chyba w rozdziale 13, ale nie wiem bo dopiero napisałam 11, a impreza w Hogwarcie może się trochę przeciągnąć, więc może to być 14, 15, a nawet 16 :D
Pozdrawiam, L. ;*
Na początku chciałam podziękować za odzew u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńPS: Pojawiła się na nim dość ważna notka, i jeśli to nie kłopot, to proszę o wypowiedzenie się. :)
_____________
Rozdział 9 jest genialny!
Masz fajny styl. Ciekawie prowadzisz narrację.
Bohaterów wykreowałaś ciekawie - nieco różnią się od fabularnych postaci powieści J.K Rowling.
A to dobrze. Zobaczyła Draco w innym świetle. Czyżby to za sprawą Leiry się tak zmieniał? Tak mi się zdaje.
Opowiadanie ma swoisty klimat, otoczone jest magią i oryginalnością. Nie wiem, co mam dodać.
Rzadko spotykam fanficki godne uwagi.
Twój jest naprawdę dobry. Stwarzasz coś nowego ze starego.
BRAWO!
Pozdrawiam.
Zaraz wpadnę ;)
UsuńBohaterowie dorastają, więc nie mogą być cały czas tacy sami, jak na początku historii. Wybrałam czas w ich życiu, w którym kształtują się ich charaktery, osobowości, więc mam pole do popisu ;)
Zmieniał - czas przeszły niestety. W kolejnych rozdziałach praktycznie nie będzie scen Leire - Draco, bo stanie on w centrum zainteresowania innej osoby.
Dziękuję za pochwały i zapraszam ponownie :)
Pozdrawiam, L. ;*
Jak sobie obiecałam, tak przeczytałam, wreszcie nastała moja ulubiona lekcja (wolny W-F), więc bezproblemowo mogę sobie korzystać z sieci, co prawda, rozdział mogłam skomentować już wczoraj, ale byłam taka padnięta, że nie dałam rady. Już od dawna marzyłam, aby zapoznać się z treścią opowieści o Leire (nawiasem mówiąc, to bardzo oryginalne imię!), niewątpliwie, jest to historia oryginalna, pierwszy raz spotykam się z motywem córki Dumbledore'a, więc na pewno będę tutaj wpadać częściej, no i masz śliczny szablon ^^ Zakochałam się w tym zadziornym uśmieszku Emmy <3 Ta kolorystyka i w ogóle! Prawdę mówiąc, to właśnie twój nowy szablon, ostatecznie mnie zmusił do przeczytania Zbuntowanej Czarodziejki ^^
OdpowiedzUsuńLeire rzeczywiście miała kiepskie życie z Albusem, moim zdaniem, dyrektor nie powinien jej tak kontrolować, w końcu jest zdolną uczennicą, potrafi zapewnić sobie ochronę, jakoś tak nie lubię Dumbla w twoim opowiadaniu, taki sztywny mi się wydaje, a, i muszę się czegoś doczepić, Dumbledore miał w młodości kasztanowe włosy (przypomniałam sobie o tym fragmencie z jedenastoletnim Tomem w Księciu), więc, nawet jeśli Leire byłaby jego córką naprawdę, to rzeczywiście mogłaby odziedziczyć po nim ten kolor.
Wybór między miłością, a przyjaźnią jest rzeczywiście trudny, z jednej strony, Leire czuje coś do Draco i wie, że wyznając mu swoje uczucia, może zdjąć mu z twarzy maskę obojętności, ale jednocześnie, ma świadomość, iż tym wyborem jej relacje z Ronem, mogą ulec radykalnym zmianom.
W każdym bądź razie, polubiłam twoją bohaterkę, fakt, że podczas ceremonii przydziału nie chciała trafić do Gryffindoru (ja tam zdecydowanie wolę Slytherin i Seva ^^) oraz to jak w przeciwieństwie do większości czarodziejów traktuje domowe skrzaty, wystarczy spojrzeć na Izoldę, aby dowiedzieć się, że Leire ma jednak dobre serce.
Pozdrawiam i dodaję do linków oraz obserwowanych;*
Widzę, że nie tylko ja jestem leniuszkiem na WF :D Ale obecnie mam ferie, więc odpoczywam na całego :)
UsuńDziękuję za tyle komplementów na sam początek. Chciałam żeby bohaterka się wyróżniała zarówno z imienia, jak i wyglądu, dlatego padło na Emmę, nie jest ona na pewno typową pięknością, ale ma w sobie coś, co przyciąga uwagę :)
Nie pamiętam już, w którym rozdziale, ale gdzieś było wyjaśnione, że Leire została wychowana przez Dumbleodre'a, ale tak naprawdę została przez niego adoptowana. A albus zawsze miał (jak dla mnie) dwie twarze, tylko jedną rzadziej pokazywał.
Chciałaby pomóc Draco, ale mimo wszystko to były jedne wspomnienia, a rzeczywistość obecnie wygląda całkiem inaczej. I większą wolę obecnie odgrywa Ron :)
Chciała tam trafić, bo dostrzela tam znajomą twarz - Draco. Jednocześnie zrobiłaby wtedy Albusowi na złość xD
Do różnego rodzaju zwierzaków jest ona po prostu koszmarnie przywiązana, są one jej jedyną rodziną ;)
Dziękuję i zapraszam w sobotę! L. ;*
Przepraszam Cię, że zjawiłam się tutaj dość późno. Chyba potrzebowałam krótkiego oddechu od blogów. Ale teraz można powiedzieć, że opowiadania ,,smakują'' mi jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę ciekawy, a Twój smutny nastrój bardziej dodał mu uroku, niż go odebrał.
Przede wszystkim jestem zszokowana odsłoną z przeszłości Leire. Cieszę się, że przybliżyłaś nam tę istotną scenę. W formie wspomnienia wypadła lepiej, niż w formie opowieści.
Muszę przyznać, że było to piękne i poruszające, a zarazem tragiczne. Draco, wyznający swoje uczucia mnie ujął <3 I nawet jego późniejsze odejście nie zmywa mojej sympatii do niego. Bycie zranionym to nic przyjemnego. Teraz już rozumiem jego żal do Leire. Ja też nie potrafię powstrzymać gniewu do Leire - myślę, że nie musiała od razu wyznawać mu miłości, ale mogła zdobyć się na lepsze słowa, na przykład takie, że choć boi się okazać uczuć, to zależy jej na chłopaku i chce mieć go u swojego boku. Wszystko dałoby się załatwić szczerością. Niestety, szansa minęła i Draco stał się tym, kim się stał. Jednakże wiem, że na postępowanie dziewczyny nałożyła się jej nadszarpana psychika i jestem w stanie okazać empatię. Liczę, że rudowłosa kiedyś naprawi swój błąd.
No i dodam jeszcze, że Dumbledore w roli nauczyciela to dość dziwny pomysł - w końcu dochodzą mu nowe obowiązki, jak już zauważyła Leire. No i jeszcze to jego decydowanie, z kim jego córka ma się przyjaźnić...Och, Albus coś kręci ;)
Pozdrawiam serdecznie i wobec Twojego nieprzyjemnego nastroju przekazuję całus otuchy :*
Cieszę się, że wróciłaś ;* Jak ostatnio też jakoś mam mniej ochoty na czytanie, raczej na pisanie ;)
UsuńW kolejnym rozdziale będzie długa opowieść, więc tu postawiłam na wspomnienie ;) Choć na jakiś odstawiamy "powroty do przeszłości z życie Leire" :D Skupimy się na tym co tu i teraz :D
Mnie też, wyobrażałam sobie jego piękne oczka przy tym, ale niestety ten cudowny obrazem nie trwał długo.
Na początku miałam nie napisać jej żadnej odpowiedzi. Po prostu miałaby się zamknąć, ale to mogłoby zostać różne odebrane, a tak przedstawiłam scenę, w której z całej siły próbuje przebić się, jednak ostatecznie nie jest w stanie.
Jeśli chodzi o jego naprawienie - Leire obecnie chciałaby odbudować więź z chłopakiem, ale już nie na podstawie tak silnego uczucia, bo nie może ona znieść tego kim Dracon się stał.
Albus i jego chore pomysły powiedziałabym :D Na pewno robi to wszystko celowo, dla kontroli i bezpieczeństwa ;)
Pozdrawiam i dziękuję, L. ;*
Oj, oj, no racja, w ogóle przepraszam, ze tak długo tu nie wchodziłam :( Ale też miałam taki nawał pracy, że to było chore, plus kilka innych czynników na to wpłynęło. Co do rozdziału, nie wiem co od niego chcesz, mnie się bardzo podobał. Taki nostalgiczny, ma ten klimat. Boli mnie tylko, że Ron tak dorasta... w książce też tak było, ale najbardziej go kochałam na początku jak był taką fajną ciamajdą <3
OdpowiedzUsuńświetna jest ta scenka z Draco, choć przyznam że czegoś takiego się spodziewałam biorąc pod uwagę wcześniejsze zachowania bohaterów.
a no i ' - Co ty myślisz, że ja w życiu nie widziałam męskiej klaty. Raz, dwa.' epic <3 haha, piłam herbatę i aż się oplułam, jak wyobraziłam ją sobie jak to mówi ^^ No właśnie, na serio piszesz tak, że łatwo sobie wszystko wyobrazić, wciągasz czytelnika do tego swojego magicznego świata. Na serio się cieszę, że jakoś znalazłam to opowiadanie ^^
a no i Izolda ! uwielbiam Skrzaty domowe, normalnie aż zaraz zaglądam do zwierzyńca ^^
Pozdrawiam, Tris *.*