sobota, 9 marca 2013

Rozdział 13



To ten dzień. On miał okazać się niewiarygodnie spokojny i beztroski. Po zmroku uczniowie odłożyli nadmiar obowiązków szkolnych na bok i pozwolili sobie na zatracenie choć raz w roku. Równie dobrze mogli zamknąć w ciemnym kufrze swoje wszelkie zmartwienia i bariery, by obejść przeszkody oraz osiągnąć wiele niezdobytych rzeczy tego wieczoru. Nie mieli nic do stracenia i mogli ruszyć przed siebie z uniesioną głową.
Tylko najbliżsi „współpracownicy” Leire zostali wpuszczeni wcześniej do Wielkiej Sali. Zajęli się oni dekorowaniem od razu, gdy nauczyciele po kryjomu opuścili szkołę. Uczniowie mieli tylko sześćdziesiąt minut na przygotowanie ogromnej komnaty, bo punkt godzina dziewiąta drzwi miały stanąć otworem dla zaproszonych.
Dopiero, gdy Leire czuła, że jest dumna i dopilnowała każdej małej drobnostki mogła udać się do swojej sypialni, żeby przebrać się. One nie miała takiego kłopotu jak Ginny, bo od razu wiedziała w co ma się ubrać. Dostała kiedyś sukienkę, której nie miała jeszcze okazji założyć, a na tą imprezę nadawała się idealnie. Była ona czarna i dość krótka, może nawet trochę wyzywająca. Do tego większy dekolt na pewno wzbudzi zainteresowanie,  ale pomijając te szczegóły sukienka była jednolita, bez zbędnych świecidełek. Była jednocześnie mroczna, ale i cudowna. Prosta, ale skrywająca w sobie tajemnice. Leire otrzymała ją w prezencie… od Dracona.
Czerwonowłosa nie dobrała uciążliwej biżuterii ani nie bawiła się w szykowne fryzury. Dopełnieniem okazały się jedynie kruczoczarne i dość wysokie buty, w których czuła się niesamowicie kobieco.
Wiedziała, że jest gotowa, gdy do jej komnaty zapukała, a następnie wpadła zachwycona Ginny. Dziewczyny wychwaliły się nawzajem, a ruda po raz drugi w życiu poczuła się mniej wartościowa przy drugiej dziewczynie. Weasleyówna wyglądała tak cudownie, że na miejscu Harry’ego Leire nie zastanawiałaby się długo.
Panna Dumbledore jeszcze raz prześledziła w głowie swoją popołudniową rozmowę z Hagridem. Nie znała się z nim dobrze, ale gdy tylko zobaczył on Płomyczka od razu przestała się nim przejmować. Rudowłosa skłamała trochę i powiedziała mu, że znalazła tego hipogryfa, gdy był mocno zraniony w kolano. Pomagała mu się wyleczyć, ale cały czas jest z nim coś nie tak. Warto też wspomnieć, że Mawson jest świetnym aktorem i bardzo realistyczne udawał ból. Leire nie musiała się zamartwiać olbrzymem, więc wszystko było zapięte na ostatni guzik.
Zegarek pokazywał, że jest dwadzieścia po dziewiątej, gdy dziewczęta stanęły przed drzwiami. Ginny złapała za klamkę i pociągnęła ją mocno i dumnie, lecz ku jej zdziwieniu drzwi nie otworzyły się. Spróbowała jeszcze raz i poczerwieniała, a rudowłosa wybuchła jedynie śmiechem.
- Siłą tu nic nie wskórasz, moja droga Ginevro. Właśnie mi się przypomniało, że na twoim zaproszeniu zapomniałam dopisać małą wskazówkę. – Roześmiała dziewczyna chwyciła przyjaciółkę za rękę i odsunęła się do tyłu. Ginny nie miała pojęcia, co się dzieje, ale za pewne była to kolejna sztuczka Leire.
- Pamiętasz, że zostali zaproszeni jedynie uczniowie z dwóch roczników, prawda? Postarałam się, żeby żaden młodszy się tu przypadkiem nie wdarł i założyłam hasło. – Panna Weasley ponownie uśmiechnęła się szeroko, była pod wrażeniem zapobiegliwości Leire. Czerwonowłosa wybrała słowa, które nie miały prawa pojawić się w ustach kogoś z młodszych klas.
- Dobrze zdałam SUM’y. – Po tych słowach dziewczęta usłyszały jakiś hałas. Następnie drzwi zaczęły się powoli uchylać, a ostre światło z środka wdarło się na korytarz. Leire złapała swoją przyjaciółkę za rękę i wciągnęła ją do wewnątrz, by jak najszybciej przedstawić jej ich skończone dzieło.
Gdy tylko znalazły się w środku dobiegła do nich głośna muzyka grana na żywo. Na samym końcu sali w miejscu gdzie zazwyczaj siedzieli nauczyciele i sam dyrektor znajdowała się scena, na której obecnie występował jeden z najpopularniejszych zespołów w świecie czarodziei. Ogromna komnata była mroczna, ale rozświetlały ją nienaturalnie różnokolorowe gwiazdy na wyczarowanym suficie. Okna zostały zaczarowane tak, by cały czas patrząc przez nie można było dostrzec falę fajerwerków. Pod długimi ścianami zostały rozstawione stoły z różnymi przekąskami, kanapeczkami, słodyczkami i napojami. Przy wejściu rozmieszczono białe kanapy dla tych, którzy nie mieliby już siły się bawić, lecz obecnie były one puste.
Leire roześmiała się wesoło, widząc jak wszyscy świetnie się bawią. A co ucieszyło ją najbardziej? Nie miała pojęcia kto jest z jakiego domu. Wszyscy byli poubierani kolorowo, nikt nie odznaczał się szczególnie, dlatego tego dnia każdy miał okazje poznać kogoś bliżej.
- Poszukam Harry’ego i Padmę. Właśnie muszę ci ją przedstawić, na pewno ją polubisz, ale to potem – dodała Ginny i już miała odejść, ale rudowłosa złapała ją jeszcze za rękę, widząc jej brak pewności siebie, posłała jej ciepły uśmiech i powiedziała spokojnie.
- Wyglądasz cudownie, więc idź i pokaż mu, że jesteś najlepszą dziewczyną, na którą mógł trafić. – Po tych słowach uśmiech Weasleyówny nieco zmalał, ale nie dlatego, że coś nie spodobało jej się w tej wypowiedzi. Wręcz przeciwnie! Przy Leire czuła się świetnie jak nigdy wcześniej. Życie dziewczynki wśród samych braci nie było łatwym zadaniem. Siostra Rona wzruszyła się nieco i zbliżyła się do Leire, by przytulić ją mocno.
- Dziękuję, że jesteś – wyszeptała jedynie, po czym ruszyła w tłum.
Panna Dumbledore poczuła ciepłe uczucie w sercu i ruszyła bokiem, by nie przebijać się przez ten rozgardiasz. Obserwowała wszystkich po kolei i cieszyła się ich szczęściem. Niektóre sytuacje ją bawiły, jak ciemnowłosy chłopak, znajdujący się przy bordowym ponczu.
- Neville? Wiesz, muszę cię uprzedzić, że to nie zwykły soczek i…
- Leire! Imprezka to świetny pomysł! – powiedział, chwiejąc się przy tym, a ta zaśmiała się pod nosem. Jego już nie zdąży uratować. Trudno jutro będzie miał bardzo ciężki dzień, ale przynajmniej noc będzie cudowna.
Dziewczyna zatrzymała się mniej więcej na środku sali, przy jednym z stolików i zaczęła się rozglądać jakby czegoś poszukiwała. Ni stąd ni zowąd przed nią pojawiła się blada blondynka w nieco ekscentrycznym, odblaskowym stroju.
- Kanapeczkę? – zapytała swoim piskliwym głosikiem, a Leire podziękowała uprzejmie. Panna Lovegood została jednak na dłużej i także zaczęła wodzić wzrokiem po sali.
- Znaleźliście już to, czego szukaliście? – zapytała nagle, a czerwonowłosa musiała sięgnąć pamięcią daleko wstecz, by zrozumieć o co ona pyta.
- I tak, i nie. Po części. To skomplikowane. – W sumie sama Leire nie znała odpowiedzi. Wiedzieli już co nieco w niektórych sprawach, ale nic konkretnego.
- Poszukaj w kronikach. Są naprawdę śliczne, a jeśli nic nie znajdziesz to przynajmniej pooglądasz stare zdjęcia. Jest w nich coś cudownego. Nie wiem czy to, że nie oddają kolorów, czy to że często robione z zaskoczenia są takie zabawne. – Luna wzruszyła ramionami. Była chyba nawet nieświadoma, że mówi całkiem mądre rzeczy. Choć, co myśli Luna jest trudne do zdiagnozowania. – Idę dalej, może ktoś się poczęstuje?
- Miłej zabawy, Luna! – Rudowłosa krzyknęła za nią, ale nie miała pojęcia, czy blondynka to dosłyszała.
Panna Dumbledore zaczęła się zastanawiać nad słowami blondynki, jednak po chwili odegnała myśli. Dziś miała się bawić, a nie zamartwiać. Chwyciła po poncz i upiła łyka. Uwielbiała ten smak, więc jej twarz od razu pokryła się malutkim zadowoleniem.
Usłyszała czyjeś kroki, ale nawet nie obejrzała się. Postać przystanęła w miejscu tuż obok. Rudowłosa rozglądała się cały czas dookoła, ale nie zwracała na nią uwagi.
- Szpiegujesz? – rzuciła w końcu lekko podenerwowana, ale opanowała się. Piła dalej jakby nigdy nic, a Granger uniosła dumnie głowę i opróżniła cały swój kubeczek.
- Atakujesz? – Odbiła piłeczkę równie oschłym tonem.
Można by powiedzieć, że Hermiona wyglądała nawet groźnie. Jej włosy zawsze w ładzie, tym razem unosiły się dookoła. Na sobie miała fioletową sukienkę, która na pewno nie należała do niej. Pewnie pożyczyła od koleżanek z nowego pokoju. Z tego co rudowłosa się orientowała Granger mieszkała teraz z Brown, a sukienka była w jej stylu.
- Świrujesz? – Oprócz pogardliwego tonu u dziewczyny dało się wyczuć nutkę kpiny. Po tym słowie Hermiona zacisnęła mocniej dłoń na swoim kubku i zrobiła się czerwona.
- Nie ufam ci – powiedziała dobitnie coś, co Leire już dawno się domyślała. Rudowłosa wykręciła oczami jakby w ogóle się tym nie przejmowała, ale musiała tak reagować, bo oczywiste było, że nie pogodzi się z Granger.
- Ja tobie też – Hermiona nie wiedziała tyle co panna Dumbledore, ale rudowłosa wolała nie zapoznawać jej z tymi wiadomościami. Zapewne odrzuciłaby je szybko i powiedziała, że najlepiej zrzucić wszystko na Ślizgonów. – Wiesz, tylko zaczęłam się zastanawiać. Kiedy przestałaś bać się o swoich bliskich, a kiedy stałaś się o nich zazdrosna?
Tego ironicznego pytania Hermiona nie wytrzymała. Próbowała grać twardą, ale prawda była taka, że odtrąciła Rona, który nie był jej obojętny, a stał się całkiem obcy. Wykorzystała Ginny, która od tej pory przestała jej ufać, bo nie chciała być częścią intrygi Granger. Szatynka nie odpowiedziała już nic jedynie odeszła w tłum.
Leire nie czuła się z tym dobrze, ale to Hermiona zaczęła. Cały czas tylko skradała się, jakby próbowała złapać ją na złym uczynku, jednak do tej pory się jej nie udało.
Spuściła z siebie wszystkie złe emocje, gdy przed jej nosem pojawił się znany brunet. Chwyciła go za ramię i od razu przybrała przyjazny wyraz twarzy.
- Widziałeś Rona? – zapytała uprzejmie. Mimo iż nie znali się dobrze i nie utrzymywali z sobą bliskich kontaktów, to czuła zawsze, że Harry jest do niej dobrze nastawiony. Może to przez jego sympatyczny uśmiech albo łagodne podejście do życia.
- Niestety nie. A może ty Ginny?
- Wcześniej, ale poszła cię szukać. – Oboje zaczęli się rozglądać.
Trudno było kogokolwiek znaleźć w tym tłumie. Przy okazji rozpoczęli zwyczajną pogaduszkę o imprezie. Leire przestrzegła chłopaka, by nie przesadzał z ponczem, a ona dostała wskazówkę, by uważała na siebie, bo przechodząc przez salę on wiele razy słyszał jej imię z ust chłopców mniej i bardziej trzeźwych.
Rudowłosa na moment wyłączyła się całkowicie. W odległym koncie zobaczyła grupkę ludzi, która odstawała od całości. Pośród nich stał Draco, z którym wymieniła krótkie spojrzenie, ale on po chwili patrzył w całkiem innym kierunku. Wokół niego znajdowali się różni Ślizgoni. Najbliżej Crabbe i Goyle, którzy zachowywali się jakby byli jego boczną strażą. Można było wyróżnić Blaisego, za którym piszczało obecnie kilka dziewczyn, a on zbytnio nie zwracał na to uwagi. Była jeszcze Pansy, która nie przejmowała się obecnie Dafne, tylko próbowała porozmawiać z Malfoyem, ale on nie miał dla niej czasu, bo skupił się na kimś innym.
Przy blondynie znajdowała się ta sama kobieta co ostatnio – Ofelia. Nie powinno jej tu być, nikt jej nie zapraszał, ale widocznie uczepiła się blondyna. Wymieniali oni krótkie zdania między sobą, nie zwracając uwagi na innych, aż w końcu cała grupka Ślizgonów rozeszła się w różne strony bardziej lub mniej zadowolona.

- Mam ich, idziemy? – Usłyszała głos Harry’ego, który wskazał tańczące rodzeństwo. Leire uśmiechnęła się na widok Weasleyów, ale zatrzymała jeszcze Pottera.
- Harry, wiem, że się nie przyjaźnimy, ale mogę zadać ci jedno pytanie, na które szczerze odpowiesz? – Te słowa zadziwiły bruneta, ale pokiwał głową z ciekawości. – Myślisz poważnie o Ginny?
- Tak. – Nie musiała długo czekać na odpowiedź, która wywołała szeroki uśmiech na jej twarzy. Teraz nie obawiała się już o losy swojej przyjaciółki i patrząc na nią dodała.
- A więc pójdziesz teraz tam i pokażesz jej, że jest najważniejszą kobietą na świecie dla ciebie, bo ona bardzo tego potrzebuje. Na szczęście kopnęłabym cię w te twoje zgrabne pośladki, ale lubię swoje oczy i nie chciałabym, żeby Ginny mnie ich pozbawiła. – Leire widocznie poprawił się humor, bo zaczęła żartować. Jakby zapomniała o Hermionie i Draco. Dlaczego przyszło jej to tak łatwo? Sama nie mogła tego zrozumieć.
- Jesteś pokręcona – dodał Harry z uśmiechem, a ta pokiwała głową i złapała go pod ramię.
- Wiem. Nie jesteś pierwszym ani ostatnim, który to odkrył. A teraz lecisz bracie tanecznym krokiem, mam do pogadania z Weasleyem. – Trudno odnaleźć w tych słowach prośbę, ale Harry nie czuł się jakby był do czegoś zmuszony. Objął pannę Dumbledore i razem ruszyli w stronę rodzeństwa. Niedługo znaleźli się obok, a brunet bez pytania porwał Ginny w ten sposób, zostawiając Rona i Leire sam na sam.
Znajdowali się w kącie sali i wymieniali z sobą spojrzenia. Stali dość blisko, bo powinni właśnie pozwolić oddać się muzyce, ale chyba coś ich blokowało. Dziewczyna nagle stwierdziła, że nie jest to najlepszy czas na rozmowę… zresztą kiedy był? Dla niej chyba nigdy.
- Więc może… - Ronald znowu zaczął to robić. Denerwował się, a wtedy nie mógł się wysłowić. Czerwonowłosa wykręciła oczami i chwyciła jego dłoń. Położyła ją na swojej tali i przysunęła się do chłopaka.
- O, Weasley! Po prostu obejmij i tańcz! – powiedziała dość głośno, po czym sama postawiła pierwszy krok. Nie musiało minąć dużo czasu, żeby chłopak roześmiał się razem z nią.
Zakładała, że Ron nie będzie dobrym tancerzem, przynajmniej obiło jej się o uszy co nieco, ale została pozytywnie zaskoczona. Przy szybkich piosenkach nie została ani razu nadepnięta, ani źle złapana po obrocie. Pod wpływem melodii udało im się zapomnieć o napiętej sytuacji, która towarzyszyła im przez ostatnie dni. Nie liczyli, która to już piosenka z kolei, jedynie tańczyli dalej, jakby miała to być ich ostatnia noc.
- Ginny mnie okłamała, miałeś mieć dwie lewe nogi – powiedziała dość głośno mu do ucha, ale na sali panował taki hasał, że Ron i tak ledwo dosłyszał te słowa.
- Nie okłamała, tylko później dała mi kilka lekcji – odpowiedział, wywołując figlarny uśmieszek na twarzy dziewczyny. Oznaczało to, że chłopak musiał się przygotowywać do tego dnia, może nie konkretnie do tańców z nią, ale musiało mu zależeć na tej nocy.
Mimo iż dziewczynie kołowało się w głowie od ciągłych obrotów to nie protestowała, bo gdy tylko lekko się zachwiała Ron łapał ją od razu. Dawno tak dobrze się nie bawiła. W sumie chyba nigdy nie czuła się jednocześnie tak spokojnie i beztrosko. Bez żadnych barier czy hamulców. Bez poczucia obowiązku i ciężaru, który miałby dać o sobie znać następnego dnia. Po prostu dała się ponieś tej chwili i pozwoliła sobie na wszechogarniające zapomnienie.
Weasley poczuł jak całe zakłopotanie i niepewność opuszcza go w tej chwili. Widząc jej uśmiechniętą twarz czuł się od razu lepiej, jakby był szczęśliwszy. Nie ukrywał swojej radości wynikającej z tej zabawy. Zachowywał się jakby ostatnie dni nie wydarzyły się. Nawet nie zaniepokoiło go to, że gdy ujrzał dziewczynę zaczął o niej myśleć jak o kimś więcej niż przyjaciółce. Dodatkowo jej sukienka sprawiała, że trudno było mu oderwać od niej oko, więc jego wyobraźnia też działała na pełnych obrotach.
Ron oddalał ją od siebie po czym z jeszcze większą energią przyciągał szybko. Dziewczyna zaciskała w tych chwilach dłonie i śmiała się głośno. Jej kolana uginały się, a potem sprawiały, że rudowłosa kołysała się na boki. Chłopak przysunął ją, sprawiając, że ich ciała przylgnęły do siebie, a panna Dumbledore przebrnęła dłońmi przez jego ramiona i splotła je na jego karku. Nie przestawali poruszać się w rytm muzyki, jedynie nieświadomie zmniejszając odległość między sobą i sprawiając, że ich wewnętrzne pożądania dają o sobie coraz bardziej znać.
Przez moment ich spojrzenia skrzyżowały się. Leire dostrzegła iskierki w oczach chłopaka. Już widziała to spojrzenie nie raz. Tylko wtedy nie rozumiała go do końca. Teraz gdy poznała całą prawdę i dopuściła ją w końcu do siebie, nie miała wątpliwości co się teraz dzieje z Ronem. On jej po prostu pragnął.
Na samą myśl przypomniały jej się wszystkie sny z Ronem w roli głównej. Wcześniej karciła się za nie. Próbowała je wymazać z pamięci, lecz teraz czuła się jakby była w jednym z nich. W jej wyobrażeniach on właśnie taki był. I dokładnie tak się zachowywał. Swoim spojrzeniem nieumyślnie sprawiał, że myśli dziewczyny wędrują po zakazanych terenach. A ona w tej chwili wcale nie miała ochoty się ich pozbyć.


Nagle zespół zmienił odgrywaną muzykę. Na scenie pojawiła się druga grupa zaproszona przez pannę Dumbeldore. Przerzucili się na wolne, nieco melancholijne klimaty. Słodka melodia rozeszła się po sali, a pary zwolniły swoje kroki. Nagle wszystkich ogarnął spokój i opanowanie, tak że każdy dźwięk z podwyższenia było dokładnie słychać na samym końcu.
Leire i Ron stanęli jak wmurowani. Popatrzyli się na siebie, wiedząc że wypadałoby teraz coś powiedzieć, jednak żadne z nich nie miało na to ochoty. Tym razem Weasley wyszedł z inicjatywą i zbliżył się do dziewczyny. Objął ją delikatnie, a ta położyła dłonie na jego ramionach, czując jak ich klatki piersiowe zaczynają się dotykać. Zaczęli powoli się kołysać, a już wtedy rudowłosa straciła całkiem poczucie czasu i miejsca, w którym się znajdowali.
Czerwonowłosa pozwoliła sobie na to, by wtulić się w ramię chłopaka, który wtedy automatycznie wyprostował kręgosłup i zesztywniał. Przez moment czuł się jeszcze spięty, ale w końcu udało się mu rozluźnić. Położył dłoń na plecach dziewczyny i lekko przysunął ją do siebie, by móc ją poczuć jeszcze bliżej. Teraz, gdy dziewczyna tańczyła na szpilkach był niewiele wyższy, więc oparł skroń o jej i poczuł, jak dociera do niego zapach jej włosów.
Przymknął powieki i poddał się uczuciu, które zaczęło wypełniać go od środka. Poruszał się tylko minimalnie, by nie było zastrzeżeń, że nie tańczy, jednak nie na krokach się teraz skupiał. Próbował zapamiętać jak najwięcej z tej chwili. Chciał zapisać sobie w pamięci, jak odczuwa jej dotyk. Jak to jest, gdy na własnej skórze odbiera jej ciepły oddech. I jaka radość ogarnia go, gdy ona jest po prostu obok.
Leire wydawało się, że ponownie wpada w swoją ulubioną bajkę. Jej wybawiciel był obok, służył swoim ramieniem, swoją pomocą. Trzymał ją mocno, a ona była stanie poczuć otaczające ją bezpieczeństwo i troskę. Była pewna, że właśnie tego nikt wcześniej nie był w stanie jej zapewnić. Ochrony. Mogła poczuć się teraz swobodnie i nie uważać na każdy swój krok, bo wiedziała, że gdy pójdzie w złą stronę to Ron po nią pójdzie.
Jej serce uspokoiło się i zaczęło odczuwać przyjemne ciepło. Wiedziała, że jest tam, gdzie w tej chwili miała się znajdować. Tu było jej miejsce. Tu, to znaczy przy Ronie. U jego boku. To było jej pisane, a ona była w stanie pogodzić się z tym przeznaczeniem i oddać się mu całkowicie, bo już poznała cel swojej podróży. Odkryła najgłębsze tajemnice swojego serca, otworzyła je na świat i z samego dna zabrała resztki uczuć. Podarowała je w dłonie Rona, który ożywił je i sprawił, że rozkwitły.
Nie rozumiała jakie bodźce sprawiły, że powoli uniosła głowę, ale po prostu to zrobiła. Sama oddaliła się od jego miękkiego ciała, by wznieś swoje oliwkowe spojrzenie i móc rozpalić się pod wpływem jego malachitowych tęczówek. Ten wzrok już nie jednokrotnie pobudzał ją wewnętrznie, jednak wcześniej nigdy nie towarzyszyła temu tak ogromna pasja. Tym razem nie zastanawiała się co jest słuszne, co będzie potem i co powinna zrobić. W ogóle nie myślała o czymkolwiek poza jego oczami… i ustami… i dłońmi...
Poczuła jego oddech na swojej bladej skórze. Przez jej ciało przeszedł niepokojący dreszcz, jej powieki na moment lekko się przymknęły, a usta zacisnęły. Nie zorientowała się nawet kiedy zatrzymali się w miejscu, choć muzyka grała dalej, a Ronald trzymał ją cały czas kurczowo.
Była w stanie poddać się temu uczuciu w tej chwili. Ron w pełni oddany od dawna nie miał żadnych wątpliwości. Teraz miał jedynie dopełnić swoje uczucie i jednocześnie spełnić swoje dotychczasowe pragnienia. Zaledwie kilka centymetrów dzieliło go od zasmakowania słodyczy jej malinowych warg.
Miała wrażenie, że zamarła w miejscu. Po raz pierwszy w życiu reagowała tak na czyjąś bliskość. Teraz uczucia przejęły nad nią kontrolę i nie miała pływu na swoje zachowanie. Zakochiwała się w nim przez ten cały czas. Kiedy to się zaczęło, trudno powiedzieć. Lecz teraz miała wrażenie, że jej serce bije tylko dlatego, że on jest obok. Chciała, żeby było już tak na zawsze. Muzyka mogła grać w nieskończoność, a ona miałaby Rona na wyłączność. Nie potrafiłaby ująć w słowa swoich wszystkich myśli, ale wiedziała, że to co zaraz ma się wydarzyć jest najwspanialszym dowodem jej uczuć.
Leire, widząc zbliżającą się twarz chłopaka zacisnęła palce na jego ramieniu i wstrzymała oddech z wrażenia. Ich nosy musnęły się delikatnie, co dało znać dziewczynie, że to ta chwila, której nie widziała na własne oczy, które pokryły się powiekami. A gdy ostateczny moment zbliżał się ogromnymi krokami i każda cząsteczka ciała dziewczyny krzyczała do chłopaka, by spełnił jej najskrytsze marzenia. Gdy zrozumiała siłę swoich uczuć i w tej chwili była gotowa na wyrażenie ich w postaci pocałunku. Gdy ich wargi już miały się spotkać i zanurzyć się w rozkoszy… usłyszeli krzyk.
Zniszczył on wszystko, co udało im się wybudować przez kilka ostatnich sekund, może minut. Obydwoje otworzyli oczy zszokowani i zawstydzeni bliskością, odsunęli się od siebie. Zresztą nie mieli innego wyboru, bo zostali popchnięci przez kilka osób, które biegły już w stronę drzwi. W nich stała jakaś dziewczyna, z daleka trudno określić kto. Lecz po jej rozpaczliwym tonie i chaotycznym zachowaniu pewne było jedno… ktoś stał się kolejną ofiarą.

________________________________________________________

Jak wrażenia?

Co ode mnie. Muszę wam powiedzieć, że jest trudno. Mimo iż mam w następnym tygodniu rekolekcje to będzie ciężko. W marcu mam niby tylko 10 dni szkoły, ale w tym czasie mam 6 dużych sprawdzianów. Tragedia. I nie mam na nic czasu.

Ostatnio zadałam wam pytanie i powiem, że nikt nie wpadł na to co ja :P Większość szukała w tych rejonach co zdrada itp. Czyli w taki sposób, że któraś strona musiałaby zawinić. Najbardziej spodobała mi się odpowiedź Marzycielki, choć nie mówię, że coś takiego ja szykuję, lecz dotknęła ona czynnika niezupełnie zależnego od człowieka i to mi przypadło do gustu ;)

Team Draco – mam nadzieje, że przeżyjecie jakoś kolejne rozdziały. Wiem, że z Malfoyem ubogo, ale do czasu. Jednak nie oczekujcie czegoś wielkiego w jego relacjach z innymi. Zresztą nie widzę Draco w roli kochanego i miłego chłopaka, a nie chcę pakować bohaterki w toksyczny związek. Patrzę na Malfoya trochę inaczej niż wy i obecnie próbuję z niego wyciągnąć resztki człowieczeństwa, bez tego ani rusz z relacjami.

Mimo iż w tym rozdziale nie było wiele Ofelii i nie wiemy o niej dużo to zadam dość proste pytanie. Jak myślicie stoi ona po stronie „dobra” czy „zła”?

Ps. Jak widać nastąpiła zmiana szablonu ;)

22 komentarze:

  1. Jak to się stało, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału? O.o Przecież pisałam swoją opinię i niewątpliwie ją opublikowałam, ale blogspot ostatnio szwankuje i widzę, że nie tylko ja zrezygnowałam z playlisty.
    W sumie oni wcale nie musieli czekać z tą imprezą na masową emigrację nauczycieli ze szkoły, w końcu nie bez powodu istnieje w Hogwarcie Pokój Życzeń, jednak na imprezie, jak to na imprezie, zawsze są większe emocje, gdy jest ona zakazana, a Leire, pewnie nieźle się dostanie, kiedy Dumbl się o niej dowie, znając życie, zacznie swój godzinny wykład o jej nieodpowiedzialności, przecież przez to, że zorganizowała tę zabawę doszło do tragedii, ale przynajmniej jedno jest wiadome - mordercą jest ktoś z dwóch ostatnich roczników - do rozwiązania zagadki jeden krok! Ponadto w placówce nie został żaden przedstawiciel grona pedagogicznego co jest bardzo podejrzane, wszyscy wychowawcy opuszczają szkołę i zostawiają uczniów bez opieki, którzy muszą być teraz nieźle przerażeni.
    Moim zdaniem postać Ofelii ma poważne zadanie do wykonania, - musi pilnować Draco i w sumie, dobrze, że tak robi, chłopak nie ufa staremu Snape'owi, gdyż wie troszczy się o niego tylko i wyłącznie z powodu tajemniczej misji, a śliczne dziewczę może mu trochę zawrócić w głowie, poza tym, teraz, kiedy Malfoy przechodzi wewnętrzną przemianę (?) przyda mu się ktoś, kto da mu jasno do zrozumienia, że to już nie są przelewki oraz porządnego kopa w tyłek. Czyli to całe Stowarzyszenia to coś w stylu Zakonu Feniksa? Tylko, że ono nie walczy z samym Voldemortem, ale i ze wszystkimi, którzy pragną zniszczyć spokój czarodziejskiego świata?
    Hermiona i Leire niewątpliwie będą drzeć ze sobą koty, to jest już wiadome, bo z ich relacji nie wynika nic dobrego, ponadto, między nimi stoi Ron - zapowiedź otwartej wojny. Faktycznie Draco nie nadaje się do roli delikatnego chłopca, aczkolwiek jego nerwy w 6 i 7 części HP były na granicy wytrzymałości, jednak nienawidzę kiedy autorki Dramione albo innych dziwactw niszczą jego charakter. To dobrze stawiasz Draconowi wysokie poprzeczki, już Cię lubię ^^
    Coś mi się zdaje, że mam do czynienia z fanką Eda ^^ UWIELBIAM jego głos i teksty! A Give Me Love w szczególności, ale chyba głównie dlatego, iż była to moja pierwsza piosenka Sheerana i mam do niej wielki sentyment ^^
    Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale aktualnie nic innego nie przychodzi mi do głowy. Obiecuję się poprawić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zauważyłam, że z blogspotem ostatnio jest coś nie tak, ale mam nadzieje, że dadzą sobie z tym radę.
      W sumie można by tak zrobić, ale nie zapominajmy, że Flich byłby w pobliżu, a tak to nawet jego nie ma. Nawet on się musi spowiadać ze swoich grzechów przed ministerstwem ;P Spokojnie wykład ominę, nie potrzebny mi on, ale na pewno był :D Tak to musi być ktoś z nich, to jest pewne! :D
      Jakąś przemianę na pewno przechodzi, a jaką? Dowiemy się wkrótce. ;) Ale Ofelia na pewno da mu porządnego kopa i ustawi on się na odpowiedni tor. Stowarzyszenie, jest tym czymś o czym wspominała Leire. To młodzi ludzie werbowani przez Voldemorta. A to prawdziwe Stowarzyszenie Cienia to osoby, które są wybierane i jakimś bliżej nieokreślonym celu, a gdy go wykonają mają bronić pokoju ;)
      W kolejnym rozdziale zobaczymy jak wygląda sytuacja między dziewczynami - nie będzie miło :) Jeśli Draco w jakimś stopniu ma się stać dobry to musi do tego dojść stopniowo to po pierwsze, a po drugie nie musi być milutki dla wszystkich. To że kogoś znosi to już wiele, a nad tym będzie pracował :) Tylko, że nie każdy to rozumie. Niektórzy chcieliby bym opisywała wielką miłość z Malfoyem co dla mnie byłoby nie do przełknięcia.
      Tak dokładnie! Słucham w kółko płyty Eda i jestem od tego uzależniona <3 To jego największy hit, więc może dlatego :)
      Wcale nie było krótko!

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  2. O żesz, ale mnie zastanawia kto będzie kolejną ofiarą. Poza tym Draco mimo, iż cyniczny i pyszny to jednak, jak dla mnie, słodki i niekiedy nawet kochający. Świetny rozdział. Czekam na kolejny i pozdrawiam. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, właśnie się zorientowałam, że nie skomentowałam poprzedniej notki, a byłam pewna, że to już dawno zrobiłam >.< Czas najwyższy przestać odkładać wszystko na potem, bo jak widać mam sklerozę, ugh.
    W każdym razie podoba mi się to, że tak stopniowo i dokładnie rozwijasz relacje łączącą Rona z Leire. Nie jest to od początku wielkie BUM, tylko wszystko dzieje się powoli, a tak właśnie powinno być, dzięki temu ta dwójka ma szansę na coś więcej, nie niszcząc przy okazji swojej przyjaźni. Przeczuwałam, że pojawi się tutaj scena pocałunku, a już zwłaszcza, gdy usłyszałam tę piosenkę Eda, ale… jednak do niego nie doszło. Naszym bohaterom przeszkodziła jakże dramatyczna scena w postaci kolejnego ataku, niezłe wyczucie czasu, nie ma co. Ciekawe kim jest ofiara i czy znajdzie się przy niej jakaś poszlaka? Końcówka bardzo niepokojąca i jak ja niby teraz mam przetrwać tydzień bez znajomości kolejnych wydarzeń?!
    Fajny pomysł na hasło. Na pewno młodsze roczniki by na nie nie wpadły :)
    Co do Ofelii uważam, że stoi po stronie zła i przy tym sprowadza Dracona na złą ścieżkę i przez nią traci to człowieczeństwo, które jeszcze mu pozostawało. A tak nawiasem ja lubię toksyczne związki, ale rozumiem, dlaczego nie chcesz wpakować w takowy Leire. No nic, pozostaje mi zacisnąć zęby i przeczekać te romantyczne sceny między Leire i Ronem xD
    Ekstra notka i jeszcze raz przepraszam za brak mojego śladu pod poprzednim rozdziałem.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, choć ja robię tak, że przeczytam i zapomnę skomentować, a potem wychodzi na to, że nie czytam ;|
      Właśnie było tak cudownie i powoli, że w końcu będzie BUM, co chyba wszystkich nieco zaskoczy :D Ale już sama nie mogłam się doczekać, by to poszło do przodu :)
      Było by za bajkowo, jakby doszło do tego pocałunku. Nie lubię jak jest bajkowo, lubię jak jest życiowo. :D A kto to, to dowiemy się za niecały tydzień, ja czuję, że mi szybko zleci :P
      Ja wiem, że one są ciekawsze, ale to by było oczywiste jak to wszystko by się potoczyło. Nie zrobię (mam nadzieje) z Draco kogoś całkiem od czapy, ale jeśli miało by w przyszłości do czegoś dojść to musi on się choć trochę zmienić :) Mam nadzieje, że przeżyjesz kolejny rozdział :)
      Nie ma sprawy i pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  4. Ha, przynajmniej przy tym rozdziale się nie spóźniłam :P

    Cieszę się, że moja odpowiedź przypadła Ci do gustu ;)

    Notki o balu oczekiwałam już od jakiegoś czasu i wydaje mi się, że spełniła moje oczekiwania.
    Przede wszystkim: Ron! Och, jakże on mi sie podobał w tym rozdziale. Taki czuły, taki nieśmiały, taki zdeterminowany...Uwielbiam takie postacie. Teraz to ja już sama nie wiem, którego chłopaka wolę. Brawo dla Ciebie, zrobiłaś mi mętlik w głowie ;) No i pięknie opisałaś ich taniec oraz emocje, które temu towarzyszyły.
    Hermiona - grrr. Cieszę się, że Leire jej przygadała, bo to była szczera prawda.
    Harry i Ginny...ale oni słodcy. Bardzo lubię czytać o rozwijaniu się ich uczucia :)
    Co do Ofelii...może ona balansuje na krawędzi dobra i zła?

    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bałam się tego rozdziału, więc mam nadzieje, że się podobało :)
      Powoli musi wyjść z niego ten mężczyzna, prawda? Wydaje mi się, że w końcu nadszedł czas na pewniejsze kroki :) Udaje mi się powoli łamać takie stereotypowe patrzenie na Rona na czym bardzo mi zależało :)
      To był dopiero mały wstęp dla ich prawdziwej rozmowy :P To co jest pomiędzy Harry'm i Ginny zawsze wydawało mi się tak niewinne :D
      Bardzo prawdopodobne :P

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  5. O żesz Ty małpo!
    Jak mogłaś?! Jak mogłaś mi to zrobić?! Zabiję! Zatłukę! Grr!
    Po co mi dajesz taką muzyczkę (Ed, kocham Cię! i tak pocałuję Cię tak, jak chcę być kochana!)?! No, po co?! żeby mnie tu rozbudzić i sprawić, że z niecierpliwością będę czekać, aż usta Rona dotkną moich?! Jesteś wredna!...

    Przepraszam... Nie powinnam była się tak unosić...

    I poczułam się, jakby była na imprezie! Tak, to ja byłam tą w tej koralowej sukience i pięknych, cielistych obcasach z koronki! Dobrze mnie wprowadziłaś w ten klimat imprezy i tego romantycznego tańca. Ach, kocham Cię, chociaż mam ochotę Cię zatłuc...

    Dobra, teraz idę szukać kogoś, kto pójdzie ze mną na imprezę, będzie jak Ronald, ale mnie pocałuję.
    Wszystko przez Ciebie! Jak mogłaś do tego dopuścić, żeby mój pancerzyk runął?!

    Pozdrawiam i całuję ^^
    Eileen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ty mnie lubisz, prawda? ;P
      Muzyczka była specjalnie, by poczuć ten klimat. Widocznie ciebie za bardzo wzięło, ale mnie nie mniej, bo po opublikowaniu tego rozdziału miałam zabójcze sny ;P

      Przynajmniej przez moment poczułaś się jakbyś była w ramionach Rona <3 Oj już tam nie przesadzaj, jeszcze ci to jakoś wynagrodzę i to szybciej niż ci się wydaje. Jeszcze nakrzyczysz na mnie co ja narobiłam :P

      Pozdrawiam, L. :*

      Usuń
    2. No pewnie, że Cię lubię. ;) Bezapelacyjnie.
      Nie będę się pytać o szczegóły tych snów, ale rozumiem - spoko! ;D

      Ja nigdy nie krzyczę, nie wiem o czym Ty mówisz... ;p

      Całuję <3

      Usuń
  6. Na początku chciałabym przeprosić Cię za to, że komentuję dopiero teraz, ale ostatnio po prostu nie miałam czasu. Wiesz, jak to jest ze szkołą... no i jeszcze się rozchorowałam xD
    W każdym razie, rozdział bardzo mi się podoba. Niesamowicie opisałaś ich uczucia... ogólnie całą sytuację. W pewnym momencie czułam się tak jakbym tam rzeczywiście była i na własne oczy widziała Rona i Leire... i wiesz co? Chyba zaczynam przekonywać się do ich takich głębszych relacji. Tak więc, nie miałabym nic przeciwko gdyby byli razem... w przeciwieństwie do Miony, uh, ona to się dopiero wkurzy ;D. Tak swoją drogą, ciekawa jestem, co dalej będzie z Mioną.
    Hm, Draco. Każdy go zna i wie, jak czasem trudno wyciągnąć z niego jakieś uczucia, więc nic się nie stanie, jeśli Tobie się to nie uda. Grunt, żeby Malfoy pozostał sobą :).
    Co do Ofelii... szczerze, to sama nie wiem. Z jednej strony stawiałabym na dobro, bo naoglądałam się zbyt wielu filmów. Wiadomo, że czasem człowiek udaje, że jest zły, aby szpiegować...
    Z drugiej strony stawiam na zło... Hm, albo ona jest świetną aktorką, albo naprawdę jest zła. Naprawdę nie wiem... ale z racji, że nie zapałałam do niej wielką miłością, powiem, ze jest zła ;D.
    No wiesz co!? Ja tu już miałam nadzieje na romantyczny pocałunek Rona i Leire, a Ty mi tu z takim czymś wyskakujesz! I jeszcze kończysz w takim momencie! To jest oburzające. Uh, ale ze mnie hipokryta, przecież sama tez czasem ucinam w takich momentach xD.
    Haha, już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ;D.

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku przepraszam za zwłokę z komentarzem, ale dopadł mnie kryzys motywacyjno/wenowo/czytelniczo/jakiśtam jeszcze i skutkiem jest lenistwo oraz brak zdolności do myślenia. Chociaż z tym drugim zawsze mam problem.
    Impreza! Myślałam, że będzie w Pokoju Życzeń, a tu niespodzianka, Wielka Sala. Dołożyli sobie roboty, Pokój pewnie udekorowałby się sam xD
    Płomyczek brał udział w spisku, tak? I to całkiem świadomie, skoro udawał, że go boli xD Nieładnie, hipogryfku! Albo w sumie ładnie, zależy, kto patrzy. Ciekawe hasło sobie uczniowie wymyślili, w życiu bym na nie nie wpadła. Nawet, gdybym już miała zdane sumy xD
    Czyżby Neville się upił? No i kochana Luna się pojawiła, prosimy o więcej <3 Chociaż jej głos zawsze mi się kojarzył z rozmarzonym, nie piskliwym. Hermiona była tutaj jakaś taka nie miła i buntownicza.
    Ofelia według mnie jest bardziej zła niż dobra, ale pewnie i tak jest z tych osób, które wszystko robią tylko dla własnej korzyści ^^
    Scena z Ronem była ładna, taka delikatna. Myślałam, że się pocałują i cała impreza skończy się happy endem, a tu figa, musiało dojść do kolejnego ataku. I to w takim momencie im przerwali!
    Ciekawe, kto jest kolejną ofiarą.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu. Przyzwyczaiłam się, że dużo osób nie ma teraz czasu czy ochoty i tylko patrzę jak czytelników jest coraz mniej, zostają tylko ci wybrani.
      W Pokoju Życzeń było by to przereklamowane. W Wielkiej Sali to było coś :P W końcu odbywały się tam wszystkie uroczystości, więc czemu nie ta.
      Płomyczek jest bardzo mądry, mogłabym powiedzieć, że nawet łączy go pewna więź z Leire :)
      Neville próbował się bawić. Na co dzień nie ma do tego wiele okazji, więc poniosło go tym razem :) Luny będzie więcej, obiecuję. Hermiona próbuje grać twardą i będzie tak robić jeszcze przez jakiś czas, ale w końcu zmięknie.
      Było miło, ale się skończyło jak to mówią. Koniec tego dobrego, teraz czas na dramat.
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  8. Witaj :)

    Przepraszam, po prostu przez chwilę straciłam serce do nadrabiania zaległości, ale już się ogarnęłam i zaczytuję się w Twoim rozdziale.

    Kiedy opisywałaś wygląd Leire, to normalnie stanęła mi ona przed oczami. Wyobraziłam sobie ją w tej czarnej kiecce i szpilkach, mogę się założyć, że wyglądała dość ponętnie ^^ Hasło, które wymyśliłaś na wejście do Wielkiej Sali, kurcze, pewnie sama bym go lepiej nie wymyśliła! Niby nie trudne, ale jednak trudne do odgadnięcia ^^ Trudno mi wyobrazić sobie Nevilla trochę podpitego - chyba dobrze zinterpretowałam to zdanie? Luna wyszła Ci, tak jak powinna. Miała swój świat i nie rezygnowała z niego nawet na imprezie :)
    Rozmowa z Hermioną - nie do podrobienia! Dało się czuć tę wrogość między dwiema dziewczynami. Naprawdę między nimi jest tak wielkie spięcie, że mogłyby dać sobie już z tym spokój.
    Cała sytuacja między Leire a Ronem.. Przepiękna gra uczuć! Pięknie ukazane wszystkie ich pragnienia i porozumienie. Myślałam, że się pocałują, przecież było już tak blisko!
    Masz umiejętność wprowadzania grozy w trakcie tak anielskiego momentu ^^

    Czekam na dalsze rozdziały. W opowiadaniu kłębi się tyle zagadek!
    Pozdrawiam serdecznie,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ;*

      Gorszy moment. Rozumiem. Mam tylko nadzieje, że już wszystko w porządku i powrócisz do czytania opowiadań z entuzjazmem ;)

      Tak wyglądała wyjątkowo, ale to jeszcze stanie się jej słabym punktem (rozdział 14). Neville był bardziej nieświadomy co robi, nie upił się specjalnie, dlatego wyszło jak wyszło :) Luna zawsze ma swój świat i swoje kredki :)
      Będzie jeszcze gorzej ;P Ale stopniowo dowiemy się, dlatego Hermiona tak uparła się na Leire.
      Dziękuję bardzo za ciepłe słowa, wiesz, że od Ciebie są one dla mnie bardzo ważne ;)

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  9. Jejku, ja Cię całkowicie rozumiem z tą szkołą! Dlatego też mam takie mega problemy z czytaniem. Postaram się rozdział 14 nadrobić szybko, ale widzisz jak mi to idzie. Strasznie się grzebię, bo po prostu nie mam kiedy siąść i wszystkiego na raz odhaczyć.
    Tak czy inaczej bardzo podobał mi się ten rozdział. W końcu Ron był szczęśliwy,a ja niczego innego nie oczekuję! Jedynie szczęścia tego wspaniałego rudzielca <3 Cieszę się, że Leire także czuje do niego coś więcej. Swoją drogą bardzo ładnie opisałaś towarzyszące jej uczucia. Naprawdę, czytając to aż miało się takie poczucie, że jest się na jej miejscu. Wkradłaś się do jej umysłu i genialnie odzwierciedliłaś wszystko, co teraz przeżywała. Doskonale Ci to wyszło.
    I oczywiście polubiłam bardziej Leire, ponieważ odwzajemniła z niemałą mocą miłość Rona. Chcę żeby byli razem, ponieważ on naprawdę na nią zasługuje. Jest niesamowity. Ile razy ja jeszcze to powtórzę...
    Tak czy inaczej, rozdział naprawdę udany. I cieszę się, że w końcu znalazłam chwilkę, aby go przeczytać.!
    Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, dlatego nie złoszczę się. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że są osoby, które potrafią znaleźć chwilę na moje opowiadanie ;)
      Jesteś jedną z niewielu popierającą ten parring co daje mi motywacje, by jednak postawić na nich ;) Nie ukrywam, że pomimo mojej ogromnej sympatii do Rona, gdy słyszę, że większość jest za Draco to tracę entuzjazm.
      Ron jest wyjątkowy. Większość tego nie widzi, nie wiem przez jaki pryzmat na niego patrzą. Ron w mojej wersji jest praktycznie wymarzonym chłopakiem każdej dziewczyny, jednak mimo to nie ma tak ogromnej siły przebicia.
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
    2. Oj, ja też widzę w Ronie to coś. Po prostu takich osób nie spotyka się codziennie. Są naprawdę unikatowe. A takich Draconów jest milion. Coraz to więcej takich, którzy chcą pokazać, że są superaśni i mają wszystko. Tu chodzi o klasę, której Draco nie ma. I chociaż jego też lubię, to naprawdę tysiąc razy bardziej wolę, by to Ron był szczęśliwy, aniżeli Malfoy. Po prostu Weaslay ma to coś, właśnie tę wspomnianą klasę. Dla niego liczy się rodzina, przyjaciele, a nie reputacja. I to w nim cenię. Że potrafiłby oddać własne życie za bliskich ;x nieczęsto się to zdarza :)

      Usuń
  10. Witaj!

    No i co ja mam Ci powiedzieć? Rozdział cudowny, jak zresztą wszystkie. Ale mimo to, po przeczytaniu go jest mi smutno.

    No bo... to już chyba postanowione. Mam płakać czy się cieszyć, bo sama nie wiem? ;( Pocieszam się, że na WNS prawie doszło do sceny erotycznej z Draco. xD Ale Twoje opowiadanie to jednak Twoje opowiadanie i szczerze mówiąc smutno mi było, kiedy czytałam tą scenę z Ronem. Ooch, dziękuję potworowi! Czy tam czemuś. Ale to już chyba jest przesądzone - Leire i Ron parą. Widać, że ruda pragnie Weasleya. Gdy opisywałaś ten taniec, ewidentnie było czuć jej emocje, tak pięknie wszystko zobrazowałaś. Ale czy to nie za szybko? Chodzi mi o to, że w końcu jest dopiero trzynasty rozdział. Oczywiście wszystko wprowadzałaś tak stopniowo, ale jeśli Leire i Ron mieliby być parą to mi brakuje jakoś wielkiego BUM albo... no nie wiem czego. Ale to wszystko jest trochę za słodkie.

    Ostatni akapit jak najbardziej udany. Dzięki niemu emocje sięgnęły zenitu i czuć niedosyt, co oznacza, że wszyscy będą bardzo wyczekiwać kolejnego rozdziału. Nie przychodzi mi na myśl, kto mógł zostać zaatakowany. Znaczy przychodzi, ale to takie absurdy. Np. Draco. No w sumie pasowałoby, tą dziewczyną mogłaby byś Ofelia. Ale zdaje mi się, że Leire raczej by ją poznała. Chociaż z drugiej strony wiadomo, że chciałaś, aby to wyszło tak trochę tajemniczo.

    Ty zła kobieto! Co Ty robisz z Hermioną? To była chyba moja ulubiona postać z Harry'ego Pottera, z takim charakterem. Miła, ale jednocześnie potrafiła pokazać pazury. A u Twojej stanowczo brakuje mi tej pierwszej cechy. Poza tym tak mi jej trochę szkoda, bo przyjaźniła się z Ronem przez tyle lat, czuli coś do siebie, a tu przychodzi taka jedna Leire i wszystko niszczy. No czy to nie jest trochę chamskie? Wiadomo, że uczuć nie da się pohamować, ale mimo wszystko w tej kwestii jestem zła na Leire. I po cichu cały czas liczę, że stanie się coś, co sprawi, że będzie z Draco, choć od ostatnich rozdziałów w to wątpię :(

    Dodałaś nowy rozdział, więc już dalej przy tym się nie rozpisuję i lecę czytać kolejny.
    Pozdrawiam, Pralinee ;*

    PS. Nie przejmuj się moim głupim gadaniem, bo mimo wszystko, rozdział był cudowny i możesz być szczerze dumna z tego opowiadania. Tylko tamten szablon bardziej mi się podobał. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ;*

      Nie chce by było za słodkie. Ich same relacje mogą tak wyglądać, ponieważ nie ma pomiędzy nimi kłótni, ich charaktery nie gryzą się ze sobą, ale przestanie być wkrótce tak miło. Musiałam dać im ten czas. Pamiętam, że kilka rozdziałów temu ktoś napisał, żeby złe momenty przestały spotykać bohaterów, więc tak się stało tym razem. To była ich chwila. Powinni ją dobrze zapamiętać, bo im dalej w las, tym będzie to bardziej skomplikowane :)

      Z Draconem i Ofelią nic się na pewno nie stanie w najbliższym czasie. Oni mają misję i obecnie ją trwale wykonują. W którymś rozdziale dowiemy się dokładniej na czym polegają ich spotkania, chyba w 17 ;)

      Przykro mi. Musiało paść na nią. Nie myśl, że nie jestem przez to na siebie zła, ale wkrótce zobaczmy skruszoną pannę Granger. Zobaczymy co nią kierowało, już naprawdę jesteśmy blisko! Część pojawia się w 14, a kolejna w 15! :) Można pomyśleć, że chamskie, ale to nie Leire się w to wplątała. Przypominam, że podczas pierwszego ataku, gdy uciekła, to Ron za nią pobiegł. To on wyciągnął do niej dłoń. Podczas drugiego, gdy dostrzegła, że jego relacje z przyjaciółmi się pogarszają to zaproponowała, że poprowadzi ich śledztwo sama do końca. Ron kierował się swoją intuicją w wyborach i doprowadziły one go do tego miejsca.

      Szablon musiałam zmienić, bo miałam z nim pewne kłopoty techniczne.

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  11. Hej :D
    Sooooooooorki za mega spóźnienie, ale skoro przeczytałam to i dodam komentarz mimo, że jest nowy. No cóż widziałam twoje powiadomienie wcześniej, ale nadmiar nowych notek na blogach, brak czasu, no i trochę lenistwo robią swoja ^^. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Wynagrodzę to długaśnym komentarzem ( przynajmniej mam nadzieję, że taki wyjdzie xD ).
    Na początek zmieniłaś szablon ^^. A ja Ci powiem, że to dobrze. Ten mi się bardziej podoba. Może to i tylko moje zdanie, ale tak jest. Nie lubię jak na szablonach mi się postacie gapią na mnie. A po za tym tamten mi ucinało.
    A teraz do rozdziału. Na początek to zaangażowanie ze strony szczególnie Leire. Bal musiał być perfekcyjny :D Hem kiecka no cóż jak od Dracusia to musiała być... że tak to ujmę skąpa :D Czarna mini, no można tu odkryć jego styl dawanie kobietą prezentu. A co do hasła "dobrze zdałem SUM'y" no faktycznie nikt by nie wpadł na coś takiego :D No ale też tym starszym dobrze mogły nie pójść :D Hym... upity Neville no, ale ważne, że noc będzie udana, kto by się przejmował przyszłością xD. Ach jak ja u ciebie nie lubię Mionki, zupełnie inna niż w książce. Może to i zazdrość, a ja nie to nie wiem jak uzasadnić to jej zachowanie.
    No i właśnie o to mi chodzi xD. Ron i Leire są stworzeni dla siebie. I to w sumie nawet wyszło dosłownie xD. Bo w końcu będą razem prawda ? Buntowniczka i romantyk, po prostu nietypowe połączenia :D Ale im kibicuję. Ten taniec no po prostu nic dodać, nic ująć. Ronaldzik się przygotowywał, dla panny Dumbledore zapewne ^^. Co mogę jeszcze dodać. Taniec... hym jedyne co mi przychodzi do głowy to taniec zmysłów. Tak wiem jestem dziwna, ale tak jakby on sprawił, że ich zakłopotanie, problemy itp. zniknęły :D Weasley zachowywał się co najmniej dziwnie ( ale zrozumiale ) przez parę dni, a w tańcu po prostu o tym zapomnieli. No i tu krzyczę głośne i wyraźne:
    EJ !
    To nie fair ja tu czytam z zaciekawieniem każde słowo, liczę na ten moment. Klimat się zgadzał, uczucia i wszystko też. No cholera, czy nie mogli sobie wybrać innego momentu np. 10 minut później. Ja bym się nie obraziła. No cóż ofiara, ofiarą, no ale wiesz ty co... :P No eh... nic nie wymyślę, już tu czekam i czekam. Wszystko dłuży mi się, aby w końcu dojść do momentu pocałunku, a tu nagle ni stąd ni zowąd BUM! Krzyk i cała romantyczne atmosfera opadła i pękła jak bańka mydlana.

    A odpowiadając na pytanie na temat Ofelii:
    Moim zdaniem... "dobra". Jak to ujęłaś xD. Jakoś wyróżniła się swoją propozycją, albo ma ukrytą stronę, ale jest zła to szpiku kości. Obstawiam, że jest dobra mimo pozorów tak jak nasz ulubiony nauczyciel eliksirów.

    Nie wiem czy zgadłam, ale cóż. Hym wiem jest kolejny rozdział, ale skoro już napisałam komentarz to go dodam :3. I teraz jestem złaaa na tego głupiego potwora, który przerwał tą scenę niech sobie zgubi to wyczucie czasu. Wiem zdanie bez najmniejszego sensu, ale okej :D.
    Jeszcze zapomniałam wspomnieć, iż rozdział mi się podobał. Ale to oczywista oczywistość xD. Co tam jeszcze mogę dodać, za chwilę przeczytam 14. Ma być szczęśliwy ( w co wątpię :D ), bo 14 to mój numerek z dziennika :D. Hah zaraz się przekonam.
    I mam nadzieję, że się nie gniewasz, za to, iż komentuję ( że sie tak wyrażę ) po czasie xD.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam jeszcze wczoraj, ale byłam tak zmęczona, że nie napisałam komentarza... w ogóle nadrabiam! xd jestem coraz bliżej bycia na bieżąco ^^
    Co do rozdziału, ciekawy jak zawsze ^^ Twój styl pisania jak już mówiłam, jest świetny! Wydaje mi się tylko ,że masz trochę więcej błędów niż zazwyczaj, ale prawie nie rzucających się w oczy na szczęście ^^
    I jeju, ale się cieszyłam, jak czytam Harry i Ginny, potem na scena z Leire i Ronem... Tylko jak ona mogła się tak zakończyć?! No dobrze... rozbudziłaś bardzo moją ciekawość, niemniej jednak szkoda, że tak nieładnie im przerwano :)
    I nie wyobrażasz nawet sobie, jak ten krótki fragment z Luną na mnie podziałał. Mordka mi się cieszyła, jak nie wiem, uwielbiam tę bohaterkę w końcu <3 Mam nadzieję, że i ona będzie miała jakieś swoje miejsce w tej historii ^^
    Szkoda mi tylko trochę Panny Granger, mam nadzieję, że przystopuje xd

    Pozdrawiam,
    Tris ^^

    OdpowiedzUsuń