sobota, 16 marca 2013

Rozdział 14



- Chodźmy – powiedział Ron i ruszył w tłum, a dziewczyna pobiegła za nim.
Wszyscy nagle chcieli wydostać się z sali, więc zrobił się ogromny tłok. Leire zaczęła tracić z oczu przyjaciela, który ginął jej pośród innych postaci. Nagle poczuła jak jej rękę oplata ciepła dłoń i zacisnęła ją tylko, próbując wydostać się na zewnątrz. Po chwili Gryfoni jak i cała reszta znalazła się na korytarzu. Ron uparcie próbował przecisnąć się dalej. W gdy w końcu udało im się, stanęli wmurowani.
Leire odcięła się od rzeczywistości i patrzyła się w jedno miejsce. Nie słyszała żadnych dźwięków, mimo iż otaczały ją krzyki i płacze. Weasley ruszył do przodu i klęknął przy dziewczynie. Zachowywał się bardzo chaotycznie, nie miał pojęcia co zrobić, czy ruszyć ją czy nie. Złapał się za głowę i dopiero, gdy usłyszał znajomy głos spróbował ocucić Gryfonkę.
- Ginny! – Przy ciele znalazł się Harry, który był równie zszokowany co cała reszta. Ron także wzywał swoją siostrę, ale ta nie odpowiadała. Tym razem nie bał i nie brzydził się krwi, która pokrywała dziewczynę, przezwyciężył swój strach.
- Ocknij się! – krzyczał do niej, jednak żaden z chłopców nie potrafił nic wskórać.
- Zrób coś! – dodał Harry równie chaotycznie, gdy dostrzegł na swych dłoniach krew. Zbliżył się do Ginny i uniósł delikatnie jej głowę, mówiąc do niej cały czas.
- Co?! – Ron nie miał pojęcia, jak się zachować. Za każdym razem uciekał od takiej sytuacji. – Leire?! – Jego rozpaczliwy głos został skierowany do dziewczyny. Ta dopiero ocknęła się z amoku i spojrzała na nich.
Próbowała sobie przypomnieć zaklęcie, którego użyła profesor McGonagall, by ochronić dziewczyny. Było jej trudno, bo nigdy nie miała z nim styczności, prócz tego wszechogarniający szum jej w niczym nie pomagał.
- Odsuńcie się – Po tych słowach chłopcy spojrzeli na nią z niezrozumieniem, ale ta tylko zerknęła na nich groźnie. – Szybko! – Nie była pewna co robić, nie wiedziała czy to jakieś przypadkowe zaklęcie, czy może dobrze je zapamiętała.
Patrząc na Ginny wiedziała, że musi coś zrobić i nawet jeśli miałaby zaryzykować. Brak jakiegokolwiek ruchu oznaczałby koniec dla dziewczyny. Rudowłosa wyciągnęła swoją różdżkę, którą miała cały czas przy sobie mocno przypiętą i wycelowała ją w Gryfonkę.
- Obturatio sanguis! – Kolorowy promień otulił ciało Ginny i wytworzył wokół niej otoczkę ochronną. Leire odetchnęła z ulgą, ale to był dopiero początek. Wzięła się w garść i rozejrzała się po tłumie, szukając znajomej twarzy.
- Luna – powiedziała do dziewczyny, która jako jedna z niewielu zachowała spokój. – Wyślij sowę do Dumbledore’a, tylko szybko.
Na te słowa blondynka pokiwała głową i po chwili zniknęła. Była odpowiedzialna i myślała trzeźwo, więc można było jej powierzyć to zadanie. Natomiast Leire spojrzała na chłopców i zaczęła kierować nimi, bo żaden z nich nie zachowywał się racjonalnie.
- Wyjmować swoje różdżki. Zaklęcie Wingardium Leviosa na trzy i przeniesiemy ją do skrzydła szpitalnego. – Ron pokiwał głową, a Harry po chwili też się przyłączył, ale jemu najbardziej trzęsła się ręka. Oczy wypełnione miał łzami i najmniej reagował na wszelkie bodźce.
Mimo to Gryfonom udało się przetransportować dziewczynę do odpowiedniej sali. Reszta rozeszła się do swoich komnat w żałobnych nastrojach. Zostało zaledwie kilka osób z Gryffindoru, którzy pobiegli wcześniej i przygotowali łóżko dla Weasleyówny.

Gdy Ginny leżała nikt nie miał pojęcia, co robić dalej. Harry załamał się całkowicie i żadne słowa do niego już nie docierały. Ron ledwo powstrzymywał się przed kompletnym rozklejeniem się, ale jego pięści były już czerwone od ściskania. Przez czerwonowłosą przemawiał ogromny smutek i wyrzuty sumienia, lecz nie płakała. Jako jedyna odważyła się wyczarować miseczkę z wodą i ruszyła Ginny. Otarła jej twarz w krwi i ręce, użyła zaklęcia, by zmienić jej ubiór przykryła ja kołdrą. Chłopcy też wyczyścili swoje dłonie w całkowitej ciszy i nawet nie byli skłonni spojrzeć na siebie.


* * *

- Później z Tobą porozmawiam. Zawiodłaś mnie, Leire. – To ostatnie słowa, które dotarły do dziewczyny z ust Albusa. Poprzedzał je dłuższy wywód na temat odpowiedzialności i dojrzałości oraz bezmyślności związanej z organizacją imprezy.
Rudowłosa nie odpowiedziała, wiedząc jedynie, że może już odejść odsunęła się i poszła w kąt sali do pani Pomfrey, która już dawno opatrzyła Ginny i kontrolowała teraz stan Susan Bones. Chciała z nią porozmawiać na temat zaklęć, które użyła wobec dziewczyny, by być pewną, że nie pogorszyła jej stanu.
Okropną ciszę przerwał tupot stóp, który cały czas stawał się coraz głośniejszy. Nie był to żaden z nauczycieli, bo udali się oni do swoich komnat, a opiekunowie Domów zwołali zebrania w Pokojach Wspólnych. Po chwili w drzwiach pojawiło się dwoje ludzi całkiem obcych Leire. Wyróżniali się rudymi włosami, więc dziewczyna długo nie zastanawiała się kim są.
Natychmiast weszli do środka. Kobieta już z daleka płakała, a mąż wiernie podtrzymywał ją na duchu. Zbliżyli się do dziewczyny, Molly chwyciła swoją córkę za dłoń i pogładziła ją po głowie. Artur uścisnął kolejno dłoń Albusa, Rona i Harry’ego. Przy brunecie został na dłużej i zajął miejsce bok niego. Zaczął się takim samym, pustym wzrokiem wpatrywać w ciało córki.
Po dłuższej chwili Dumbledore oddalił się z kobietą na bok. Z daleka było słychać, jak wypytywała ona z żalem, w jaki sposób mogło do tego dojść.
- Zaczarowaliśmy komnaty jak zawsze, rzucając na nie zaklęcia ochronne, ale problem w tym, Molly, że Ginny nie spędziła tego wieczoru w pokoju. – Rozpoczął swoją długą wypowiedź Albus. Wyszli na korytarz gdzie dyrektor próbował wszystko objaśnić. W tym czasie Leire skończyła rozmowę z pielęgniarką i wróciła do Ginny. Ojciec dziewczyny jej nawet nie zauważył. Podała tylko Ronowi zimny okład, a on  położył go na czole siostry.
Panna Dumbledore odważyła się tylko raz spojrzeć w oczy przyjaciela, ale gdy dostrzegła w nich łzy pękła. Przeprosiła i odsunęła się, udając się w stronę wyjścia. Nieoczekiwanie chłopak ruszył za nią, ale zatrzymał ją dopiero w korytarzu.
Złapał ją za rękę i od razu przyciągnął do siebie bez żadnych zbędnych słów. Przytulił ją do siebie mocno, a ona odwzajemniła ten gest. Przez moment ponownie poczuła się bezpiecznie, bo Ron postąpił szybko i pewnie. Zarówno jemu, jak i jej teraz było właśnie to potrzebne. Tej chwili przeszkodził jedynie urywek rozmowy, który dotarł do ich uszu.
- Albusie, miałeś się tym zająć. Mówiłeś, że masz wszystko pod kontrolą, a… - Molly przerwała swoją wypowiedź, bo dyrektor złapał ją za ramię, prosząc w ten sposób, by zamilkła. Gryfoni odsunęli się od siebie i powolnym krokiem zbliżyli się do dorosłych.
- Pani Weasley? – Dziewczyna odezwała się cicho. Ron stanął u jej boku, nie wiedząc co chce ona począć. Molly odwróciła się do niej przodem i razem z Dumbledore’em zaczęła się w nią wpatrywać.
Leire czuła, że jest coś winna kobiecie. Cały ciężar za to co przydarzyło się Ginny wzięła na swoje barki, bo gdyby nie było jej na zabawnie nic złego by ją nie spotkało. Lecz, gdy rudowłosa spojrzała w oczy zatroskanej matki znieruchomiała. Widziała w nich ogromną troskę i żal. Kobieta martwiła się o swoje najmłodsze dziecko, a jej serce pękało z bólu.
- Nazywam się Leire. – Wypadało się przedstawić choć na początek, ale nie był on cudowny. Tylko to przeszło przez usta dziewczyny. Złapała głęboki wdech musiała to z siebie wydusić, bo czuła, że musi to powiedzieć. – Przepraszam. To przeze mnie Ginny to spotkało. To był mój pomysł i gdybym zachowała trochę rozsądku nic by się nie stało.
Po tych słowach Ron chciał się odezwać, ale czerwonowłosa nie pozwoliła mu. Ona organizowała większość imprezy wspólnie z Ginny, ale Weasleyówna już cierpiała okropnie, jeśli kogokolwiek miałyby spotkać jakieś konsekwencje to uważała, że powinny spaść na nią.
Ośmieliła się ponownie spojrzeć w oczy kobiety i pożałowała tego ponownie. Molly wzrokiem przyjrzała się dziewczynie od stóp do głowy i zaczęło przez nią przemawiać więcej emocji. Teraz nie była to tylko rozpacz, ale także pretensje. Mimo iż nie powiedziała tego na głos to było widać, że ma wyrzuty do Leire. Ale było jeszcze coś, chyba lekkie zaskoczenie. Rudowłosa nie miała pojęcia czy mama Rona cokolwiek kiedyś o niej słyszała, czy Weasley wspominał coś o ich znajomości, ale jego matka nie wyglądała na zadowoloną. Zresztą po chwili namysłu panna Dumbledore wcale się jej nie dziwiła. Molly wyglądała na prostą i ułożoną kobietę, a przed nią stała dziewczyna winna za stan jej córki w stroju, który więcej ciała odkrywał, niż chował. Osłupienie z twarzy pani Weasley minęło dopiero, gdy Albus poprosił ją, by wrócili do Ginny. Ta zgodziła się natychmiast i nieco drętwym krokiem wróciła do sali.
Leire nie czekała długo i ruszyła przed siebie. Chciała zostać sama w tej chwili, ale jak na złość słyszała za sobą odgłos kroków chłopaka. Przyśpieszyła jedynie i skręciła w boczny korytarz, ale nagle natknęła się na czyjąś dłoń, która popchnęła ją do tyłu.
- Ty! – Usłyszała znajomy włos i stanęła twardo, wpatrując się gniewnie w swoja starą współlokatorkę. – Przesadziłaś! Ginny?! Naprawdę?!
- O co ci chodzi?! – Wybuchła rudowłosa. Zachowanie Granger w tej chwili irytowało ją jeszcze bardziej niż zwykle.
- O co?! Się jeszcze pytasz?! Kto jest w twoich planach następny?! – Hermiona zrobiła się całkiem czerwona z złości, gdy przy Leire pojawił się Ron. Spojrzał on na dziewczynę zdezorientowany, gdy rudowłosa zabrała głos.
- Ty już kompletnie postradałaś zmysły! W życiu nie zrobiłabym krzywdy Ginny! – Wykrzyczała jej prosto w twarz. Gryfonki dzieliły centymetry i po za chwilę mogły skoczyć sobie do gardeł. Leire wydawało się, że to co słyszy jest jakimś kolejnym koszmarem. To i tak było za dużo jak na ten dzień.
- A ty na co czekasz?! Chcesz być następny?! – Granger skierowała się do chłopaka, który nie okazał gniewu, lecz niezrozumienie.
- Co ty wygadujesz? Leire była cały czas ze mną, zresztą ufam jej. – Ron jako jedyny z tej trójki wydawał się opanowany, jednak nie był świadom, jak jego słowa zadziałają na szatynkę.
Hermiona poczuła się zdradzona, jakby uderzył ją ktoś prosto w twarz. Wyprostowała się i zacisnęła mocno zęby, po czym wpadła w furię jak nigdy dotąd.
- Cały czas?! Raczej nie, bo ja ucięłam sobie krótką pogaduszkę z nią! I bądź ślepy dalej, wierz w jej wszystkie kłamstwa! Jest taka biedna i bezbronna, tak! A okłamuje cię na każdym kroku! – Wrzaski dziewczyny unosiły się po całym korytarzu. Rudowłosa jakby miała teraz na sobie bluzkę to podwinęłaby długie rękawy, by zaraz własnoręcznie przywalić dziewczynie.
- Za dużo czasu spędziłaś w tym swoim mugoliskim świecie! Odbija Ci! – Zazwyczaj nie obrażała nikogo ze względu na pochodzenie. Tym razem zresztą też tego nie zrobiła, ale pierwszy raz spotkała się z taką reakcją i zrzuciła winę na inny sposób życia mugoli.
- A żebyś wiedziała, że ostatnio spędziłam! Od razu mi się nie podobałaś! I miałam rację, nie można ci ufać! Przez kilkanaście nocy włóczyłam się z Harrym po Londynie, stamtąd pochodzisz prawda?! – Leire nie wiedziała do czego dąży dziewczyna, ale już się jej to nie podobało. Prawdą było, że rudowłosa pochodziła ze stolicy, ale niepokoiło ją co robiła tam Granger.
- Tak myślałam! Ciągniesz to dalej! Wiesz, co robiłam przez te noce?! Odwiedzałam każdy możliwy sierociniec w Londynie, ba obszukaliśmy też wszystkie okoliczne! Nigdzie nigdy nie było żadnej Leire! Sprawdzaliśmy nawet czy komuś nie wyczyszczono pamięci, czy nie używano tam magii, by pozbyć się dowodów, ale wiesz co?! Nic nie znaleźliśmy, nic! Więc przestań karmić nas tymi bajeczkami, jak to Dumbledore zabrał cię i jak miałaś z nim trudno! Szybciej to już ty sama namieszałaś mu w głowie, bo nie jesteś żadną sierotą! To o tobie musiał mówić ten list i to ty krzywdzisz wszystkich dookoła! To jesteś prawdziwa ty! - Hermiona wyładowała wszystkie emocje, które piętrzyły się w niej od tygodni. Nie miała oporów, by usłyszała to nie tylko rudowłosa, ale także chłopak. Wręcz przeciwnie, próbowała mu udowodnić, że to co najgorsze znajduję się tuż przy nim.
- Kłamiesz… - Ton Leire zmienił się natychmiastowo. Stał się słaby i podatny. Z twarzy zniknęła złość, a pojawił się smutek i utrapienie. Zaczęła przecząco kiwać głową, patrząc się na Gryfonkę, ale ta cały czas kipiała złością.
- Jeszcze nie wiem jak, ale zdemaskuję cię! – dodała na koniec i posłała tylko pouczające spojrzenie Ronowi, po czym prędko udała się do sali, w której leżała Ginny. 
Rudowłosa nie czekała długo, tylko zerwała się na równe nogi i ruszyła przed siebie. Słysząc za sobą swoje imię przyśpieszyła jedynie. Gdy tylko znalazła się w swojej komnacie zaczęła chodzić w tą i z powrotem. Przy okazji przewróciła krzesełko z ubraniami, które stało jej na drodze. Mogła teraz zniszczyć wszystko. Na całe szczęście nie przyszło jej na myśl, by chwycić różdżkę.
Nie miała pojęcia jak on to zrobił, ale w drzwiach po chwili pojawił się Ron. Był uparty tego dnia koszmarnie. Leire nie zwróciła nawet na niego uwagi tylko chodziła dalej. Chłopak, widząc ją przeczuwał, że będzie trudno, ale zamknął za sobą po cichu drzwi. Chciał jej pomóc. Czuł się do tego w pewien sposób zobowiązany przez uczucia, które paliły się w nim do dziewczyny.
- Leire…
- Ona kłamie! Chciała mi po prostu dopiec! – Zaczęła mówić do siebie, co nie było pozytywnym objawem. Złapała się za głowę i przejechała dłońmi przez włosy. Często tak robiła, gdy się denerwowała.
- Spokojnie, ona była po prostu zła, a nawet jeśli to prawda… - Ron zachował zimną krew i niewzruszony wyraz twarzy. Przypominał teraz Dumbledore’a, który swoim stoickim spokojem zawsze irytował rudowłosą. Od dawna nie widział tak podenerwowanych dwóch kobiet jednocześnie, lecz sam nie pozwolił porwać się emocjom.
- To nie jest prawda! Albus jest dziwny i czasem wręcz nieprzyjemny, ale nie okłamałby mnie w taki sposób! Czemu miałby to niby robić?! Nie raz opowiadał mi historię o tym jak mnie stamtąd zabrał z ogromnymi szczegółami! Nie mógłby po prostu sobie tego wymyślić! – Czerwonowłosa przerwała mu i tylko na moment zatrzymała się, by obdarzyć go wrogim spojrzeniem. Jej szaro-zielone tęczówki zmroziły Weasleya, po czym opuściły jego postać. Powróciła do poprzedniej czynności, przypadkiem depcząc własne ubrania. Komnata dla pięciu osób teraz wydawała się dla niej za mała. Miała ochotę rozerwać brunetkę na strzępy. Żałowała, że nie zrobiła tego wcześniej.


- Leire, opanuj się proszę… - Błagalnym tonem przemówił Ron.
Chłopak nie denerwował się, ale wyglądał na lekko poirytowanego zachowaniem dziewczyny, tym kręceniem się jej. Jednocześnie współczuł jej. Rozumiał, że bardzo musiały zaboleć ją słowa Hermiony, tym bardziej jeśli okazałyby się prawdą. Oczywiście nie wierzył w ten fragment, w którym Leire miałaby być potomkinią Voldemorta, ale Granger mogła mieć racje co do pierwszej części swojej wypowiedzi. W końcu sama Leire nie miała pojęcia o swoim pochodzeniu.
Panna Dumbledore nie dopuszczała do siebie słów chłopaka. Nawet, gdy próbował złapać ją i zatrzymać w miejscu wyrwała się mu, bo nie była w stanie opanować swoich emocji. Weasley nie miał pojęcia, jak może ją zastopować, bo jego prośby już nie skutkowały.
- To wariatka! Może być tak samo z nim powiązana jak ja! I co ona sobie myśli?! Że takimi kłamstwami mnie złamie?! Powinna się leczyć… - Nagle dziewczyna urwała swoją myśl, wręcz została do tego zmuszona.
Ron nie wytrzymał już sam zachowania Gryfonki i bez żadnego uprzedzenia podszedł do niej. Zaszedł jej drogę, a gdy ta uniosła głowę, by posłać mu zabijające spojrzenie on zdominował ją pewnym siebie wzrokiem. Bez żadnego słowa chwycił jej twarz w dłonie i zanurzył swoje usta w  rozkosznym pocałunku.
Leire stała w miejscu i jedynie jedną dłonią zdążyła złapać rękę chłopaka. Poddała się mu całkowicie, a jej wargi tańczyły tak, jak Ron jej zagrał. Poczuła jak opuszczają ją wszystkie złe emocje, wyparowały w jednej chwili oraz przemieniły się w uczucie błogości i słodyczy. Otrzymała to czego tak bardzo wcześniej pragnęła. Teraz całkowicie niespodziewanie, jednak wywołało to u niej jeszcze większy skok napięcia.
Weasley nie chciał przerywać szybko tego pocałunku, gdy dostrzegł, że  czerwonowłosa go nie odpycha. Smakował jej wargi, by dobrze zapamiętać ten moment, tą przyjemność, to uczucie. Każdy miesień jego ciała zatrzymał się w miejscu, gdy przez jego wnętrze przepłynęła fala gorąca. Jego usta zaczęły powoli uwalniać się z uścisku, lecz odsuwały się bardzo niechętnie. Czując ciepły oddech na swojej twarzy otworzył oczy jednocześnie z dziewczyną. Nie ruszył dłoni z jej policzków i nie uciekał wzrokiem. Wpatrywał się w nią zachłannym spojrzeniem i poczuciem, które kazało mu się tłumaczyć.
- Nie wiedziałem jak cię uspokoić i… - Jego szept przerwała Leire, która opuszkami palców dotknęła jego ust. Zerknęła na nie jakby spragniona kontaktu z nimi. Przełknęła głośno ślinę i przegryzła dolną wargę.
- To był świetny pomysł, Weasley – powiedziała bardzo cicho po czym zsunęła swoją dłoń po jego szyi, sprawiając że przez ciało Rona przeszły ciarki. Nie czekała długo na odwet. On zaatakował, więc rudowłosa musiała wyprowadzić teraz swoje działa. Tak zmysłową walkę mogłaby prowadzić bez końca.
Pocałowała go tym razem, nie mając żadnego usprawiedliwienia. Nie potrzebowała go, bo robiła to z własnych chęci. Ron także, bo z ogromnym zaangażowaniem zaczął odpowiadać na jej pocałunki. Musiał wykorzystać tą chwilę do ostatniej sekundy. Wydawało mu się, że to jeden z jego pokręconych snów, z którego nie miał zamiaru się budzić. Objął dziewczynę w tali i przysunął bliżej do siebie, by uzmysłowić sobie, że naprawdę trzyma ją w swoich ramionach.
Leire zacisnęła dłoń na jego karku, a potem przesunęła ją do góry. Poczuła pod malutkimi opuszkami palców jego delikatne włosy. W odzewie chłopak przejechał dłonią wzdłuż jej kręgosłupa, sprawiając że przylgnęła do niego klatką piersiową.
Stracili poczucie czasu i orientacje kiedy ich pocałunki z niewinnych i czułych stały się namiętne i zuchwałe. Obydwoje od dawna dusili w sobie przeróżne uczucia i emocje. Teraz pozwolili spełnić się ich pragnieniom, nie czując żadnych realnych zahamowań.
Gdy dłoń Leire zacisnęła się na ramieniu chłopaka, on wykonał krok w jej stronę. Rudowłosa cofnęła się do tyłu, natrafiając nogą na własne łóżko. W tej chwili otworzyła nagle oczy i zatrzymała ruch swoich warg. Ron wykonał dokładnie te same czynności, jedynie po to by ponownie zanurzyć się w jej oliwkowym spojrzeniu. Nie potrzebowali więcej. Mogli czytać sobie wzajemnie w myślach.
Dalej wszystko potoczyło się niesamowicie szybko.  Obdarzali się pocałunkami jak stęsknieni kochankowie po długiej rozłące. Czerwonowłosa rozpięła już ostatnie guziki znajdujące się na koszuli chłopaka. Pozbyła się jej równie prędko i zręcznie, jakby robiła to już nie raz. Usiadła na łóżku i przysunęła do siebie Rona, czując jak jej sukienka staje się luźniejsza, gdy on pozbywał się jej szybko. Gdy usta chłopaka dotknęły szyi, Leire poczuła miłe mrowienie przechodzące przez jej ciało i wbiła mocniej głowę w poduszkę, przegryzając dolną wargę.  
Z reszty wieczoru nie pamiętała już wiele. Cały obraz stał się nieco rozmazany przez nadmiar emocji, nowych wrażeń i uczuć, które dotknęły ją tego dnia. Jej zmysły odbierały pojedyncze zdarzenia. Widok porozrzucanych ubrań po pokoju. Ciepło jego ciała. Dotyk jego delikatnych dłoni, pod wpływem których jej ciało stawało się napięte. Zieleń jego oczu połączony z falą gorąca i rozkoszy, która dotknęła ją chwilę później. Zaciskające się dłonie na łopatkach. Potem jedynie jego cierpkie pocałunki, silnie dłonie, wspólne westchnienia i arytmiczne poruszenia klatki piersiowej…

___________________________________________________

I jak? 
Komentarz ode mnie do tego rozdziału: Bardzo na niego czekałam. Kilka razy zbierałam się na przełomowy moment (dom Leire, impreza), ale za każdym razem, gdy siadałam do tego i chciałam już coś napisać to dochodziłam do wniosku, że to jeszcze nie czas albo to nie tak ma wyglądać. Jeśli coś miało się wydarzyć to chciałam by było wielkie BUM. Jednak nie potrafiłam sobie wyobrazić, co by było takiego ważnego np. w scenie potańcówki. Przypominałoby to jakiś Disneyowski film z happyendem. Tego próbowałam uniknąć, dlatego zdecydowałam się na tak odważny krok.
To był najlepszy do tego czas. Całość opiera się na uczuciach. Bohaterowie byli ich całkowicie świadomi, bo zrozumieli to na imprezie. Otoczka była dramatyczna, co spowodowało burzę emocji. Prócz tego burzliwa kłótnia i prawda, którą poznała rudowłosa też odegrały ważną, prawie główną rolę.
Od tego rozdziału o wiele lepiej pisało mi się o nich. Było już luźniej i spokojniej, nie musiałam się tak bardzo pilnować.
Można powiedzieć, że to mało realne. Nieprawda. Emocje, szczególnie te negatywne są niezłym kopniakiem do tego, by ruszyć się i zrobić wiele rzeczy. I nie jest to mój wymysł, tylko szczera prawda.
Dodam jeszcze tyle, że od kolejnego rozdziału zacznie pojawiać mnóstwo postaci, czego też nie mogę się doczekać.

L.

28 komentarzy:

  1. OO BOŻE BOŻE BOŻE BOŻENKOO! JUŻ? TERAZ? JAK?
    Powiem Ci, że teraz na moich ustach widnieje wielkie "O", a moje oczy są rozszerzone do granic możliwości. No spodziewałam się wszystkiego, ale nie TEGO! Przecież.. Leire i Ron są.. są słodcy.. w sensie.. jeśli mieliby być parą.. no nie mogę pozbierać myśli. I nawet nie wiem czy się cieszyć, czy nie. Może skoro sprawy przybrały taki obrót, powinnam przekonać się do Rona? Ale ja.. no nie czuję tego. Nie czuję jego i Leire związku. I to się stało tak szybko. No dobra, może trochę przesadzam, aż tak szybko nie było. Ale mimo wszystko, brakuje mi jakichś przeciwności, czegoś złego, toksycznego.

    Dobra, spróbuję pozbierać myśli i napisać coś sensownego.. a więc, odkąd informacja o dziedzicu Voldemorta pojawiła się, przeczuwałam, że jest nim Leire. Może to nie jest jeszcze pewne, ale czy nie wszystko do tego prowadzi? Kłamstwo Dumbledore'a (wątpię, aby Herma kłamała), informacja o jego pojawieniu się akurat wtedy, gdy Leire przyszła do szkoły.. co prawda, nie trafiła do Slytherinu, ale myślę, że pochodzenie w tym przypadku nie gra aż tak dużej roli. Została wychowana inaczej, przez Albusa na dobrą osobę. I mimo że, z tego, co pamiętam chciała trafić do domu Węża, to jednak charakter robi swoje.

    Aż zapomniałam o tak ważnej sprawie – Ginny! To jest straszne! I jak to możliwe? KTO?! Czemu miała krew na swoim ciele? Nic nie rozumiem, to jest tak poplątane. Ale szkoda, strasznie szkoda. Kiedy opisywałaś smutek wszystkich, łzy Harry'ego, mi samej zrobiło się strasznie smutno. Strasznie lubię tą małą Wesleyównę. Ale tak naprawdę to co jej się stało? Zdaje mi się, że nikt nie postawił diagnozy, więc może to nie potwór? Tak bardzo chcę się tego wszystkiego dowiedzieć!

    Tak bardzo skupiłam się na swoich emocjach, że nie napisałam, iż ten rozdział jest naprawdę cudownie napisany. Ostatnia scena była świetna, mimo mojej niechęci do Rona. Gdybym lubiła parring Leire&Ron, to pewnie ich emocje udzieliłyby się mi całkowicie, a tak czułam się trochę jak taki podglądacz. W sumie szkoda, że tego nie rozwinęłaś i nie opisałaś sceny łóżkowej, ale tego byłoby chyba trochę za dużo. W ogóle się zastanawiam czy nikt ich nie zobaczył. Bo przecież Leire nie jest sama w dormitorium. xD

    Tak się jeszcze zapytam.. może jakiś mały spoiler co do Draco? Już chyba przestanę o nim marzyć w Twoim opowiadaniu, bo to się nie spełnia, a ja bardzo nie lubię, kiedy moje marzenia się nie spełniają. Gdybym jeszcze miała na to jakiś wpływ.. ale nie mam. A uważam Malfoya za bardzo ciekawą i intrygującą postać. Został właściwie wychowany na tego złego, a teraz ewidentnie widać, że sobie z tym nie radzi, jeszcze te Stowarzyszenie Cienia. Ciekawie by było, gdybyś poruszyła w najbliższym czasie ten temat, fanki Dracona raczej się znajdą. Tak mi się przynajmniej wydaje. xD

    Uhuhuhu, napisałaś, że od kolejnego rozdziału zacznie pojawiać się mnóstwo postaci. No, nie mogę się doczekać. Myślę, że ostatnio skupiałaś się właśnie na relacjach Rona i Leire, a teraz możesz to wszystko ruszyć. Oj, będzie ciekawie!

    I co ja mam Ci jeszcze powiedzieć? Kocham Twoje opowiadanie, jest cudowne, wspaniałe, mogłabym się nad nim rozpływać godzinami. A Draco byłby dla mnie taką wisienką na torcie, ale jak na razie go nie ma i boję się, że już nie będzie. A brakuje mi jakiegoś ciekawego opowiadania z nim. Znaczy jest WNS, ale on tam jest nauczycielem, a ciekawią mnie jego uczucia w wieku siedemnastu lat. Haha, sama miałam ochotę niedawno napisać opowiadanie z nim, ale straciłam chęci. Teraz szykuję coś autorskiego, zrobiłam sobie opisy postaci, kilka ważnych rzeczy rozpisałam, mam też jeszcze niecały plan wydarzeń i niedługo zaczynam pisać, więc myślę, że nie będę aż tak bardzo spóźniać się z komentarzami. O ile szkoła mnie nie zje :(

    To chyba na tyle. Znowu się rozpisałam. Gratulacje w ogóle, jeśli to przeczytałaś. xD
    Pozdrawiam, Pralinee. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pralinee! Zamiast czytać Makbeta będę teraz kombinować, jak odpowiedzieć na twój komentarz, by nie wyszedł śmiesznie krótki! ;)

      Z tego co mi się wydaje, pod rozdziałem 13 napisałaś, że brakowało ci jakiegoś wielkiego BUM to teraz go dostałaś. Nie lubię bawić się w jakieś trzymanie za rączki, niewinne pocałunki i tym podobne, jeśli jest mowa o ludziach prawie dorosłych, a nie o trzynastolatkach. Coś toksycznego? Co masz na myśli? Na pewno Ron nie stanie się nagle chamem albo damskim bokserem, ale nie mówię, że będzie kolorowo. Wręcz przeciwnie, pojawią się różne przeciwności losu w postaci osób jak i wydarzeń, które mocno wpłyną na ich relacje.

      Leire na 90% nie jest potomkiem Voldzia. Naprawdę. Aczkolwiek to, co odkryła Hermiona jest szczerą prawdą. A chciała trafić tam, ponieważ dostrzegła Draco i wtedy chciała być blisko niego,

      To jest na pewno kolejny atak. Pierwszy był dokładnie opisany i pryz każdym pojawiała się krew. Hermiona dokładnie opisywała ten proces, więc Ginny spotkało to samo. Harry będzie przybity, ale to da mu tylko większą mobilizację do działania i sprawi, że przybliży się do Rona.

      Leire mieszka sama w dormitorium. Gdy Ron został u niej po raz pierwszy to powiedziała, że Albus na jej życzenie pozbył się dziewczyn z dormitorium i został jej tylko Hermionę, ale ona teraz też się przeniosła. Nie ma możliwości, żeby ktoś ich przyłapał. A myślę, że rozwijani tej sceny to byłoby już za dużo :)

      Wspominałam jakiś czas temu, że przez kilka rozdziałów będzie post z Draco, żeby potem powrócił w naprawdę ważnych scenach. W 15 pojawi się tylko przelotnie, ale radzę przyjrzyj się tej scenie, jest w niej coś ukrytego, co może ci się spodoba ;) A co do Draco, jaki mogę dać spoiler... Wbrew tego co myśli on się zmienia. Jeszcze tego bardzo nie widzimy, bo nie mieliśmy okazji, ale zaczniemy stopniowo to odkrywać. Szczególnie jedna, duża scena pokaże nam, że on naprawdę czuje, tylko nie potrafi nad tym do końca zapanować :)

      Jeśli chodzi o coś z Draco to polecam "Dzieci Slytherinu" lub "Smoka Serce" autorstwa Beatrice. Szczególnie ten drugi przypadł mi do gustu i muszę powiedzieć, że tam Draco jest taki, jakim chciałabym go kiedyś widzieć u siebie ;)

      Pozdrawiam i dziękuję, L. ;*

      Usuń
  2. Ostatnio tak zaniedbuję wszystkie blogi, że powinno się mnie solidnie ukarać. Chociaż i tak karę dostałam - brak laptopa. Twardy dysk [*]
    Pozwól, że skomentuję dwie notki, bo jestem zbyt leniwa, aby pisać dwa komentarze. A więc...rozdział 13, upragniona i oczekiwana impreza, niesamowity zwrot akcji na końcu. Przeczytałam ten rozdział w dwie minuty, tak mnie wciągnął. Wspaniale opisałaś uczucia Leire co do Weasleya, a scena, w której tańczyła z nim tańczyła...Ach, przeczytałam ją kilka razy i wciąż czuję upierdliwy niedosyt :) Naprawdę cudownie wyszło Ci opisanie tej imprezy, co jest nie lada wyczynem, bo często jest tak, że bardzo wyczekiwana scena w opowiadaniu, wychodzi po prostu kiepsko. Tutaj tak nie było.
    Rozdział 14. Zdziwiłam się, kiedy go zobaczyłam. Szybko go dodałaś, albo mam już jakieś schizy. W końcu jestem na głodówce laptopowej, która sprawia, że ciężko mi się funkcjonuje. Ten komentarz zawdzięczam dobremu sercu mojego brata, który pozwolił mi wejść na komputer pod jego nieobecność. Ale chwila. Wracam do tematu. A więc Hermiona. Ach, ta dziewczyna naprawdę ma jakiś poważny problem, jeśli chodzi o Leire. Powoli zaczynam mieć dosyć poukładanej panny Granger, co jest dziwne, bo ją lubię. O zgrozo! W każdym bądź razie, mam nadzieję, że w końcu Hermiona nabierze chociaż odrobinę rozumu, w sprawie panny Dumbledore. Niemniej jednak i tak wiem, że - czego byś nie wymyśliła - będzie mi się podobało. Właśnie tak, jak scena pocałunku Leire i Ronalda. Romantyzm pierwsza klasa, tyle Ci powiem. Świetnie to opisałaś. Jest coraz mniej dobrze napisanych scen romantycznych, a przynajmniej według mnie. Tak więc taka pochwała, płynąca z mojej klawiatury, powinna być naprawdę wielkim komplementem, bo Only lubi krytykować :D
    Kończę już ten komentarz, bo palce mi wysiadają z zimna. Chyba wybiorę się do szafy po jakiś sweter. No nic. Czekam na więcej i pozdrawiam!
    ~ Only

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bałam się o scenę na imprezie. Nie chciałam z tego robić jakiejś nieopanowanej zabawy w stylu projekt X dlatego przeleciałam całość ogólnie i skupiłam się na Leire i Ronie, jak zaczęłam o nich pisać to nie mogłam skończyć, więc wyszło, że zajęli większość rozdziału ;)

      Dodałam go normalnie, w sobotę, a 13 w poprzednią :) Rozumu to może źle powiedziane. W kolejnym rozdziale zobaczmy jej punkt widzenia. Dziewczyna ma powody, by być przerażoną. Prócz tego kieruje nią zazdrość o Rona i strach o bliskich.
      W takim razie dziękuję bardzo. Zależało mi, żeby całość tego rozdziału została mimo wszystko dobrze odebrana :)

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  3. I tu jestem pewna, że długością komentarza na pewno nie przebiję Pralinee. Hah, ale to na marginesie.
    Cześć ( znowu xD ) !

    Przechodząc do rozdziału moja droga Leire xD.
    Nadrobiłam 13, a do 14 się nie spóźniłam :D.
    Jakaś nowość nie ? :D
    Może się czepię, ale to może dobrze nie wiem =] ale fragment kończący pierwszy akapit specjalnie napisany jest inną czcionką ?
    No okej koniec owijania w bawełnę :)
    Na początek amok, odcięcie się od rzeczywistości i pogrążenie się we własnych myślach... tak ja to dobrze znam, ale ja tak mam nie w takich dramatycznych sytuacjach. Przyznam się szczerze ( bez bicia proszę xD ) nie lubię Ginny. No przynajmniej w książce i filmie. Ale mimo wszystko jest ważną postacią i jakby jej nie było to stała by się taka pustka. Dlaczego skrzywdziłaś akurat ją ? Ale cóż nie ważne tłum, który przeszkadza normalka, ta panika. Ale co robiła tam Ginevra ? Żałobne nastroje... no cóż nie ma to jak ten optymizm. Luna oaza spokoju, której tylko można zazdrościć. Ja bym siała panikę xD no ale przez chwilę, ale jestem, że spokoju to bym nie zachowała.
    Najgorsze co można powiedzieć nastolatkowi/nastolatce, że kogoś zawiedli. Przynajmniej ja tak mam, starsze osoby mogą prawić mi morały jaka jestem nie odpowiedzialna czy coś, ale nie, że ich zawiodłam. Może tylko ja tak mam, ale taka prawda.
    Napisałaś brunecie, a Harry nie miał kruczoczarnych włosów ? tzn. czarnych.
    Leire się przyznała do błędu to akurat dobrze, ale jak spotkała Mionę to myślałam, że się po prostu pobiją. Ale przez tą pogadankę mam coraz więcej pytań ! Dlaczego Leire nie było w żadnym sierocińcu, niby dlaczego miałby kłamać ? Raczej myślę, że to pokręcony plan Zakonu Feniksa. A wracając nawet jeśli to co z tego, że mieszkała w Londynie, adoptować ją mógł z całkiem innego miasta.
    Teraz to jestem w szoku.
    No, bo co innego mogę napisać. Jestem pozytywnie mega zaskoczona. Aww... Tak uspokajać to marzenia ^^.
    " Bez żadnego słowa chwycił jej twarz w swoje dłonie i zanurzył swoje usta w rozkosznym pocałunku."
    Mój ulubiony fragment. Od 14 rozdziałów na to czekałam. I mimo, że wcześniej nie myślałam, że w najbliższych rozdziałach dojdzie do tego pocałunku to jestem mile zaskoczona. Leire i Ron no w końcu :D
    Ach jak ja szybko przeczytałam ten fragment, po prostu się nie zorientowałam kiedy po prostu przeczytałam "i jak" co oznaczało, że rozdział się skończył. Pamiętasz te rozdziały które kiedyś napisałam co należą do moich ulubionych ? Gdzie nie znalazłam nawet zdania nudy, a długie rozdziały stawały się STRASZNIE krótkie. Tak właśnie to jest jeden z nich. 14 to ważna liczba w moim życiu ( nie tylko ze względu na numer w dzienniku, o czym wspominałam pod rozdziałem 13), przez co zapamiętam, że 14 rozdział tutaj jest super. A w sumie źle napisałam super, no bo to trzeba napisać przez duże S. No już się poprawiam ten rozdział jest Super ! Nie wiem co mogę jeszcze dodać zatkało mnie. Po prostu świetnie piszesz. Ach jak ja nie lubię rozdziałów zakończonych na 3 kropy. A szczególnie, że chce więcej !

    A teraz przejdę do tego od autora.
    Właśnie IMPREZA ! :P Ale lepiej późno, niż w cale xD Emocje faktycznie, bo jakby Leire rozpaczała "przykuta" prawdą jaką zafundowała jej Granger, abo gdyby po prostu nie zareagowała na to siedziałaby na łóżku i rozmyślała zachowując powagę, Ron nie odważyłby się na taki krok. Jestem tego pewna. Chyba się nie mylę prawda ? No, ale cóż chłopak mimo burzliwej i trochę dziwnej z nutką tajemnicy pokochał dziewczynę ( ważne, że z wzajemnością xD). No cóż, to co tajemnicze zawsze jest interesujące. Ważne, że to co napisałaś sprawiało Ci przyjemność, mogłaś napisać co chcesz nie zważając na to co będzie później. Mogłaś ponieść się emocją. Sama ujęłaś, że nie musiałaś się pilnować. Grają teraz w otwarte karty. Szykuje się nowa para w Hogwarcie, a co na to Albus ? heh zatroskany tatulek będzie miał jakiś wpływ na to. Rozdzieli ich ? A może poprze ich uczucie ?

    No czekam, czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny !
    ~Klaudia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj (;

      To był przypadek, już poprawiony ;*

      Musiało paść na jakiegoś Gryfona. Tak sobie zaplanowałam. A czemu akurat na nią? Hmmm, może kiedyś się dowiemy. Był też mi potrzebny moment, który wstrząśnie wszystkimi, a Ginny była powiązana z każdym z bohaterów, więc wydawała się idealna do tego.
      Zgadza się. Dlatego Leire poczuła się wtedy okropnie. Później było jeszcze gorzej. Spojrzenie matki Ginny i kłótnia z Hermioną tylko pogorszyły jej stan emocjonalny.
      Brunet to znaczy czarne włosy ;) Jak nie wierzysz to sprawdź w google :P
      Mogli ją adoptować, ale jeśliby tak było, to po co Albus by mówił, że urodziła się w Londynie? Leire nigdy sama nie chciała odszukać swoich rodziców, więc nie musiał kłamać w tej kwestii. Jeśli musiał to mógł zmyślić całość. Wspominałaś o Zakonie, to chyba dobry trop ;P
      Może i kazałam na to czekać, ale musiała nastąpić odpowiednia chwila. Trudno było im się przebić przez barierę przyjaźni. Każde z nich unikało tego na swój sposób.

      Takie zachowanie nie byłoby w stylu Leire. Ona nie płacze, jak kiedyś wspominałam o tym, ona się denerwuje. Jest bardzo nerwową osobą, choć może tego ostatnio nie było widać. Faktycznie, w takiej chwili Ron nie wykonałby tego kroku. Albus... tak. W którymś rozdziale Albus wspominał Leire, żeby ona o Ron lepiej pozostali tylko przyjaciółmi. Powiedzmy, że jego plan nie zakłada jakiś miłości w jej życiu, a nawet jeśli to nie w postaci Rona.

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  4. Przeczytałam! Yeah! A więc jednak potrafię dość szybko wszystko ponadrabiać praktycznie na wszystkich obserwowanych przeze mnie blogach, buhahahah xd
    No, więc jestem Ci niemiłosiernie wdzięczna! Pozwoliłaś, by Ronald był szczęśliwy. W końcu Leire pokazała mu, co tak naprawdę do niego czuje. Połączyli się ze sobą. Bardzo, bardzo podobał mi się ten rozdział, naprawdę. Jestem pod pełnym wrażeniem. Na ogół nie czytam ff z własnymi postaciami. jest tylko kilka takich. Ale u Ciebie to co innego, bo masz Ronka. Poza tym naprawdę ciekawą postać wykreowałaś. Już od samego początku można było si ę domyślić, że będzie niesamowicie intrygująco i tajemniczo. No, i nie zawodzisz, oczywiście. Sam fakt, że to Leire może być potomkinią Voldzia. Niby się spodziewałam, ale jakoś nie przypuszczałam, że to Hermiona i Harry na to wpadną. Co prawda nie podobała mi się reakcja Hermy, ona nigdy się aż tak nie zachowywała. No, może wtedy, co to Ron chodził z Lavender Brown. Rozumiem, że martwi się o Ginny i że nienawidzi Leire, ponieważ ta odebrała jej przyjaciół, odebrała jej Rona! Ale jednak nie powinna była tak wszystkiego wyjawiać. Gdyby to była prawda i Leire by wiedziała, mogłaby jej coś zrobić, aby utrzymać tajemnicę.
    Ale swoją drogą uważam, że trochę zbyt źle traktujesz Hermione. Ona to wszystko robi, by chronić przyjaciół. Rozumiem ją całkowicie, więc mam nadzieję, że jednak zwrócisz jej honor i pozwolisz, aby to wszystko zostało wyjaśnione i dziewczyna także była szczęśliwa. W końcu naprawdę jej się to należy.
    I podoba mi się stoicki spokój Rona! Mwhahha xd On chyba zawsze był największym panikarzem, a tu taka niespodzianka! No, mam nadzieję, że to nie jest tylko jednorazowy wybryk i trochę się ogarnie chłopak. Aczkolwiek nie rób z niego hardego lwa, ok? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo :P Ja mam u Ciebie zaległy, ale nadrobię w drodze do szkoły.
      Cieszę się, że jesteś kolejną osobą, która go lubi. Powoli zauważam, że w czytelnikach pozostają osoby, które są po jego stronie. To trochę smutne, że niektórzy odchodzą tylko dlatego, że ich ulubiony bohater nie gra głównych skrzypiec.
      Hermiona działa pod wpływem emocji. Zresztą to nie są jeszcze wszystkie tajemnice jakie ona zna. W kolejnym rozdziale dowiemy się od następnych i może bardziej zrozumiemy postawę dziewczyny. Pod którymś rozdziałem wspominałam, że nie lubię siebie za to co zrobiłam z Hermioną, ale nie jestem w stanie już tego zmienić.
      Chłopak się zmienia, oczywiście zawsze pozostanie w nim cząstka małego Rona, ale obawiam się, że nie umiem w odpowiedni sposób oddawać jego specyficznego charakteru, by nie robić z niego błazna. Nie mam zamiaru, w tym rozdziale był taki, bo wiedział, że musi się trzymać. Widział co dzieje się z Leire i chciał być dla niej oporą. ;)

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  5. Matko! matko! matko!
    A więc jednak! Dobrze, odwołuję moją chęć mordu na Tobie, na czas nieokreślony! :D Udało Ci się, bo miałam przygotowane wymyślne tortury! ^^

    Granger, ty brudna szmatko do podłogi! Jak mogła wyładowywać swoje frustracje erotyczne, uczuciowe i inne na bogu ducha winnej Leire, a do tego na Ronie?! Normalnie, szok! Kiedy czytałam ten fragment to normalnie mnie zassało w żołądku. No, wkurzyłam się i mam ochotę rzucać przedmiotami! Ciężkimi. Jakiś czołg może? Tak sobie myślę, o co tej dziewczynie chodzi? ja rozumiem, jest zazdrosna o Rona, przykro jej, że nie ma chłopaka, nie porucha (przepraszam za wulgaryzm), ale no na litość gryfa! I do tego jeszcze ta cała intryga... No nie wierzę!

    Dalej. Albus miałby to sobie wszystko wymyślić? No ciekawie, ciekawie. Ale tak myślę, "oh god why?" Licze, że Granger po prostu wyssała to z palca i tak na serio, to z Leire jest wszystko w porządku.

    Ale... Ale... Ale... że Ginny? Nie rozumiem pobudek tego potwora, pomimo mojej mrocznej strony, dlaczego Ginny? Nie wiem, na jakiej podstawie wybierane są ofiary, czy są przypadkowe czy coś je łączy. Ta cała sprawa zaczyna mi śmierdzieć...

    No i w końcu Leire i Ron. Jak już wspomniałam na początku, nie zamorduję Cię. Jeszcze!
    Podoba mi się, że poszłaś na całość. Może dzięki temu, że od dawna wiadomo było, że coś pomiędzy nimi jest, jakaś chemia czy coś. Podoba mi się cała atmosfera. Ronuś zachował zimną krew, szkoda, że się wytłumaczył, bo mógłby być jak profesor Snape. ^^ Co jeszcze mi się podobało? Sposób w jaki opisałaś ich zbliżenie. Czytelnik nic praktycznie nie wie, ale wyobraźnia pracuję (niestety.). Zrobiłaś to w tak wysublimowany sposób, że klękam teraz i oddaję Ci pokłony. Brawo! ;)

    Pozdrawiam,
    Eileen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że ten rozdział Cię "nawróci" ;P Już mogę czuć się bezpieczna?

      Jakie mocne słowa z twojej strony, się tego nie spodziewałam :P Wiem, że zachowanie Granger może wydawać się niejasne i bezpodstawne, ale ona ma naprawdę prawo bać się o swoich bliskich. Poczekaj do 15 ;)

      Czy to przypadki, czy nie to ci nie powiem :P Zobaczymy na końcu co z tego nam wyjdzie. ;)

      Chodzi o to by pracowała. Chyba lepsze to, niż prosto z mostu jak w Grey'u? Choć już sama nie wiem, aż takiego hardkora im nie chciałam robić XD Wydaje mi się, że wyszło tak jak powinno :)

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
    2. wiem, czasem jestem nieobliczalna. :) Nie mówię, że Hermiony obawy są bezpodstawne, ale no kurczę, bez jaj! jest chyba na tyle mądra (tak mi się przynajmniej wydaje), że potrafi poprawnie rozróżnić pewne sprawy...

      Nie wiem natomiast, czy możesz czuć się bezpieczna. ;) Powiedziałam, że JESZCZE Cię nie zamorduję, więc nie znasz ani dnia, ani godziny :D

      Podoba mi się, podoba. Chyba muszę się udać do Ciebie po poradę ^^ (tak, w zzm będzie scena łóżkowa) :D

      Pozdrawiam i ściskam w ten paskudny wieczór!

      Usuń
  6. No po prostu świetnie, drugi raz musze pisać komentarz, bo przez moją niezdarność coś kliknęłam... i się usunął! Pf xD

    No naprawdę spodziewałabym się niemal każdego, ale z pewnością nie Ginny! Mimo iż za nią za specjalnie nie przepadam, jest mi jej szkoda - tak samo, jak jest mi żal Harry'ego. Biedaczek musi teraz przechodzić okropne katusze. Mam nadzieję, że dziewczyna wyliże się z tego...
    Merlinie, trzymaj mnie, bo obiecuję, że uduszę Hermionę! Jej naprawdę zaczęło odbijać, powinni jej dać jakiś eliksir uspokajający! Wrr, ale się we mnie zagotowało, kiedy byłam w trakcie czytania tej sceny. Jak można być takim... takim... takim jak Hermiona Granger?! xD A najbardziej wzburzyło mnie to, co powiedziała o Leire... Chociaż, z drugiej strony od pewnego czasu po Albusie spodziewam się naprawdę wszystkiego. Ten człowiek na serio jest nieobliczalny xD. Tak więc, czekam na kolejne rozdziały, w których to się wyjaśni.
    O rany, rany! W końcówce się zakochałam *.* Naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu i to mi się podoba :D. Wiesz co, dzięki Tobie zaczęłam się chyba przekonywać do Rona. Bardzo fajnie go przedstawiasz w swoim opowiadaniu i... mam nadzieję, że będzie z Leire. Pasują do siebie i wydają się być szczęśliwi :).
    Pięknie opisałaś ich zbliżenie, jednocześnie pozostawiając miejsce na naszą wyobraźnię ;]. Do stu hipogryfów, oni TO zrobili?! Ekstra! ;D I że się nie bali, że Hermiona wparuje do dormitorium... uhu, jak sobie tak wyobrażam jaka ona byłaby wtedy wściekła. To byłaby... masakra xD.
    Przez cały rozdział ani na chwilę nie opuściło mnie napięcie ^^. To było naprawdę świetne uczucie. Pięknie opisałaś ich emocje i cieszę się, że właściwie cały rozdział oparłaś na uczuciach :).

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ginny będzie w takim stanie jak reszta dziewczyn. To oznacza, że przez naprawdę długi czas pożegnamy się z jej osobą. Jednak jak widzę niewiele osób będzie tęsknić :P
      Albus w całej swojej mądrości jest też nieco zapatrzony w swoje ideały i cele, co sprawia, że jego postępowanie na pierwszy rzut oka może wydawać się podejrzane.
      Kolejna osoba! Ron górą! :P To by była druga Hiroszima. Lub Bóg sam wie co jeszcze. Na pewno nic takiego nie będzie miało miejsca, możesz być pewna.
      Zależało mi na tym, by w ich relacjach zarówno pojawiały się uczucia i emocje. Nie chciałam by była to tylko namiętna miłość albo tylko bajkowa. Próbowałam to połączyć :)

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  7. Witam serdecznie.
    Ponieważ tak dzielnie komentujesz moje wypociny postanowiłam wejść i również przeczytać.
    Zaskoczyłaś mnie i to bardzo pozytywnie.
    Strasznie podoba mi się postać Leire.
    Ognista dziewczyna i to nie tylko z powodu swoich rudych włosów.
    Po prostu mam wrażenie, że ma w sobie coś wyjątkowego.
    Nie podoba mi się natomiast Hermiona.
    Mam dziwne wrażenie, że przesadziła trochę swoim zachowaniem.
    Nie powinna tak bardzo atakować Leire..w końcu to nie ona skrzywdziła Ginny.
    No i jeszcze Ron... po raz pierwszy widzę go w pozytywnej postaci co mnie zaskoczyło.
    Czyżby między nim a Leire miało być coś wiecej?
    Nie powiem czuje się zaintrgowana i zaciekawiona całą historią.
    Podoba mi się również szablon.
    Dobrany kolorystycznie, chociaż wszystkiego w nim za dużo.
    Widać że autorka chciała dobrze, ale wydaje się taki jakiś trochę napaćkany.
    Ogółem sumując jestem pod wrażeniem.
    Jak pojawi sie coś nowego możesz mnie również powiadamiać.
    Z przyjemnością poczytam o przygodach Leire a sama cofne się do początku.
    Miło dowiedzieć się co było w tej historii.

    pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leire jest wyjątkowa, napewno nie należy do przeciętnych bohaterów. Chciałam by była autentyczna. Bezwzględu na to czy czytelnicy będą ją lubić czy nie.
      Jak tłumaczyłam wielokrotnie Hermiona ma swoje powody.
      Między rudą a Ronem musi coś być jeśli spędzili razem noc xD
      Pozdrawiam, L. :*

      Usuń
  8. Bardzo dziękuję za przemiły komentarz na mym blogu [pocalunek-dementora]. Nie nalezę do tych, co to tylko oczekują komentarzy, a nic nie robią, aby się odwdzięczyć, więc od razu postanowiłam wpaść do Ciebie i nadrobić wszystkie zaległości oraz stac się jedną z wiernych czytelniczek. :3 Tym bardziej, że jak łatwo zauważyć, jestem ogromną fanką ff potterowskich :)
    Póki co jestem dopiero przy trzecim rozdziale, ale pozwól, że skomentuję juz całokształt, a pozostałe rozdziały nadrobię jak tylko znajdę chwilkę czasu :)
    Bardzo spodobała mi się postać Leire. Nie jest jedną z tych idealnych panienek, co to nie mają swojego zdania w żadnej sprawie i co to są wręcz papierowo idealne i wymuskane. Podoba mi się jej charakterek i cięty język, trochę przypomina mi moją Chiarę :D Na pewno musiała być nieźle zdziwiona, że Tiara Przydziału przydzieliła ja do Gryffindoru. Opisy są cudowne, cały zarys historii także :) Już nie mogę się doczekać, aż nadrobię wszystkie notki, a obiecuję to zrobić jak najszybciej.
    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia jest już o wiele dalej, więc słabo pamiętam szczegóły, które działy się na początku, ale dziękuję za komentarz. Każdy prawdziwy czytelnik jest dla mnie ważny, mam nadzieje, że zostaniesz na dłużej.

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  9. Hej kochana!:)

    Muszę przeprosić, ale i powiadomić, że moje komentarze zawsze będą z małym poślizgiem, jednak zawsze się pojawią pod każdym rozdziałem :)
    Teraz o rozdziale ^^

    W obliczu zagrożenia tylko nasza Leire potrafiła cokolwiek zdziałać. Podziwiam ją za to, bo ja przy każdej okazji, kiedy tylko widzę krew i coś się dzieje, próbuje wpasować się w tłum i nie mam tej cywilnej odwagi by coś zrobić. Naprawdę, w Twojej postaci odnajduje wzór do naśladowania. A teraz ciężko o coś na czym można by się wzorować, wszechogarniające zepsucie panuje w około, szczególnie wśród młodzieży ;(

    Dziewczyna bardzo ładnie postąpiła przepraszając rodziców Ginny, widać w niej tę żałość do samej siebie, to jej obwinianie. Pokazałaś wszystko tak namacalnie, że aż czuje jej uczucia na własnej skórze. Nie są pozytywne, ale trudno być pozytywnym w obliczu takiej tragedii. Uścisk Rona musiał dać jej trochę bezpieczeństwa. Naprawdę, zazdroszczę ukazywaniu uczuć! :)
    Po fragmencie kłótni między Granger, która swoją drogą jest strasznie irytująca, a Leire mam oczy szeroko otwarte i zdziwienie moje nie zna granic! A więc to tym zajmowała się ta dziewucha! (przepraszam, nie lubię coś Granger w Twoim opowiadaniu ^^) Przeszukiwała sierocińce, a samego Albusa spytać się nie mogła jaka jest prawda na temat Leire? Więc co z Tobą teraz Leire? Skąd pochodzisz? Pewne jest jednak to, że to nie ona stoi za tymi wszystkimi złymi rzeczami! Ja w to wierzę i murem za nią obstaję :)
    Namiętny pocałunek między Ronem a naszą Leire! Aaaa! Piękny! W całej swej prostocie, idealny! Właśnie takiego pocałunku się po nich spodziewałam! Żadne flaki z olejem, namiętność! ^^ Myślałam, że na pocałunku się skończy.. A tu proszę! Jestem totalnie oczarowana tak subtelnym opisem ich zbliżenia! Genialne! Kapitalne! Bomba! Prawdziwa dla mnie bomba!

    Kurcze, nie wiem jeszcze jakiego słowa użyć, ale to był najlepszy Twój rozdział jaki czytałam :) Jestem całym sercem za parą Ron + Leire! Mam nadzieję, że nie rozwalisz tego, byle nie za szybko :)

    Całuję i powiem szczerze, że jestem oczarowana Twoim kunsztem pisarskim ;*
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tu Ci to piszę, ale nie wiedziałam gdzie indziej :) Przez Twoją wiadomość na moim drugim blogu, po tym jak porzuciłam Lileynę i straciłam Twoje zaufanie jako pisarka, dostałam takiego kopa, że zaczęłam pisać Lileynę od początku. I chcę, żebyś wiedziała, że w całości dedykuję ją Tobie i zaznaczę to wyraźnie, kiedy ruszę od nowa z Lileyną :) Ale to tak na marginesie ^^
      Całuję!

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o poślizg to widać, że ja mam doskonały nawet w odpowiadaniu na komentarze.

      Ona też się boi, ale życie nauczyło ją tego, by brać się w garść w odpowiedniej chwili. W takich momentach potrafi sobie uświadomić, że jeśli nic nie zrobi, to może być tylko gorzej.

      Uczucia są dla mnie najważniejsze. Nie dbam o opisywanie wyglądu, czy przestrzeni. Czasem coś się zdarzy, ale uczucia są dla mnie najbardziej istotne.
      Wiem, nikt jej nie lubi ;P Bywa i tak, nie wszędzie trzeba ją kochać. Choć może po dzisiejszym rozdziale to się zmieni. To dobrze, że w nią wierzysz, mam nadzieje, że cię nie zawiodę :)
      Dziękuję, cieszę się, że się podobało :)

      Pozdrawiam, L. ;*

      Ps. Nie miałam na celu urażenie cię tą wiadomością, po prostu tak wyszło. A z prologiem już się zapoznałam, ale oczywiście jestem do tyłu z komentowaniem. Mam nadzieje, że tym razem nie stracisz weny! ;*

      Usuń
  10. Już Ci wspominałam, że zdecydowanie wolę Dracona, ale te wspólne chwile Leire z Ronem myślę, że jakoś przeżyję, zwłaszcza, jeżeli będziesz nadal opisywać je w tak dobry, ujmujący sposób. Naprawdę nie musiałaś tłumaczyć zachowania swoich bohaterów pod rozdziałem - tekst sam się obronił i ostatnia scena nie wydawała mi się wcale jakaś nierealna, wręcz przeciwnie- wiedziałam, że tak musiało być. Kumulowali w sobie tyle emocji, które wreszcie wybuchły i tak to właśnie się skończyło. Fajnie, że mogą być ze sobą szczęśliwi i razem zapomnieć o nieprzyjemnych wydarzeniach, które przecież spotkały ich dosłownie chwilę wcześniej. Potrzebowali odreagowania, a poza tym już na balu oboje wiedzieli, że to więcej niż przyjaźń. Bardzo subtelnie zmysłowo opisałaś ostatnią scenę, a do tego Florence, mmmm.
    Ciekawa jestem, co tak naprawdę ukrywa Dumbledore? Może Leire jest jego biologiczną córką, czy coś. Albo faktycznie jest potomkinią Voldemorta, choć to z pewnością nie ona stoi za tymi zbrodniami. Bo jak niby zaatakowałaby chociażby Ginny, skoro była z Ronem? A skoro już jestem przy Ginny - żal mi jej i mam nadzieję, że się z tego wyliże. Rozumiem, że Molly w takich okolicznościach nie będzie zadowolona ze związku Leire z Ronem, chociaż ruda dobrze postąpiła, biorąc winę na siebie i przyznając się. To był akt odwagi, więc brawa dla niej.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że jakoś przetrwasz ;P Nie wiem czemu, ale miałam taką potrzebę. Wolę robić to wcześniej, niż potem każdemu po kolei wspominać o tym samym (;
      Dumbledore ma jakieś tajemnice, choć z jednej strony on próbuje tylko chronić dziewczynę to z drugiej sam nie jest święty.
      Co do Ginny to jeszcze nie wiem. Zobaczymy jak to sobie wymyślę w późniejszych rozdziałach. Nie życzę jej źle, ale jeszcze ni wiem jak to będzie.

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  11. Przeczytałam ^^. Mi się w sumie podoba para Ron + Leire, mimo, że jestem zwolenniczką kanonu. Ale jakoś tak mi oni do siebie pasują. Wgl, ta scena pocałunku wyszła ci bardzo dobrze, całkiem naturalnie. Nie czułam jakiegoś niesmaku, a tak czasami się zdarza, bo ogólnie nie przepadam za scenami całusów. O tak, opisy przeżyć wewnętrznych piszesz bardzo dobrze ;).
    Nie przypuszczałam, że impreza tak się skończy. Było tak sielankowo, wszyscy się dobrze bawili, a tu nagle coś takiego... Ciekawe, czy Ginny faktycznie padła ofiarą tej osoby, która napadała na uczennice? Bo w sumie nie opisałaś zbyt szczegółowo momentu jej znalezienia i tego, co dokładnie się jej stało, a zobrazowałaś raczej reakcje otoczenia. Nie dziwię się, że uczniowie spanikowali, ale Leire jak widać jest na tyle rozsądną osobą, że nie straciła głowy w tej trudnej sytuacji. Na pewno też się martwi o Ginny. Ale rozmowa z jej rodzicami musiała być dość przykra, kiedy dziewczyna musiała sobie zdawać sprawę, że może zostać obwiniona o zajście. I jeszcze usłyszenie z ust Albusa, że go zawiodła... To także musiało być nieciekawe dla niej.
    Hermiona przeszła samą siebie. Od dawna wiem, że one niezbyt się lubią i Granger jest bardzo podejrzliwa wobec Leire, ale żeby aż tak? W ogóle twoja Hermiona się różni od tej z książki. Ale w sumie tamta też mogłaby być nieco przewrażliwiona na punkcie przyjaciół, szczególnie, kiedy się o nich obawiała. Zresztą może jest trochę zazdrosna o Rona? Na pewno musi sobie zdawać sprawę z relacji tej dwójki.
    Ogólnie rozdział był bardzo dobry i lekko się go czytało. Dużo opisów, i choć ta początkowa scena miejscami była troszkę pogmatwana, to jednak było okej ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o kanon to nie zabijam tutaj uczucia między Ronem i Hermioną. Granger na pewno czuje coś do Weasleya, ale on obecnie ma trochę inny okres w życiu. Co z niego wyniknie, jeszcze sama nie wiem.
      Nie lubię jak jest kolorowo, więc musiało tak wyjść. Tak Ginny była ofiarą, nie powielałam opisu, bo pojawiał się przy poprzednich ofiarach. Zaznaczyłam, że była krew, a to był charakterystyczny element każdego ataku.
      Z Hermioną wyszło jak wyszło, kiedyś już za to przepraszałam. Po prostu musiało na kogoś paść. W niektórych historiach robią z Rona kompletnego idiotę, ja z Granger zrobiłam małą zołzę.

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  12. Wow. Zszkowował mnie ten rozdział.

    Po pierwsze, zrobili to! Ron i Leire wreszcie otwarcie ukazali swoje uczucia. Nie sądziłam, że sprawy zabrną tak daleko, ale masz rację - negatywne emocje potrafią zdziałać wiele rzeczy. Podobało mi się, nawet bardzo, jak opisałaś ich pocałunki ^^

    Po drugie, chyba jeszcze nigdy nie czułam takiej niechęci do Hermiony. Trochę mi żal, że zrobiłaś z jej postaci taką zołzę, no ale przynajmniej jest oryginalnie. Moim zdaniem Granger oszalała. Kiedy oskarżała Leire miałam dziką ochotę chwycić ją za włosy i sprawić jej ból - nieczęsto mam tak silne emocje wobec negatywnych postaci ;) I zaciekawiła mnie sprawa z pochodzeniem Leire. Czyżby sprawa była jeszcze bardziej skomplikowana?

    Po trzecie, biedna Ginny! Nie sądziłam, że padnie akurat na nią. Trochę mnie też zaskoczyło, że Ron jakoś sie trzymał, a Harry był w rozsypce. Nie powiem, to było piękne i ładnie podkreślało uczucia Pottera do rudowłosej.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni w tym rozdziale grali pierwsze skrzypce, ale teraz koniec tego dobrego xD
      Hermiona, Hermiona, Hermiona... oj bywa. Zobaczymy, że nie jest to końca taka zła i w moich oczach to wszystko wygląda nieco inaczej, ale ja więcej wiem :P A sprawa Leire jest bardzo skomplikowana!

      Nikt się chyba tego nie spodziewał, ale większość o dziwo jej nie lubi, więc nikt za nią nie płacze. A Harry... będzie przechodził teraz ciężkie chwile.

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
    2. O przepraszam ja lubię Ginny. Bardzo ^^

      Usuń
  13. No to tak... baaardzo szkoda mi Ginny :< Akurat ja tę bohaterkę lubiłam ^^ Granger mnie wkurza jak nie wiem tymi podejrzeniami, niemniej jednak Leire chyba dowie się dzięki niej czegoś nowego, jak widać o.O Ciekawie się zapowiada ten wątek jej pochodzenia. I powiedz mi... czy Granger ochłonie w końcu? niekoniecznie teraz, ale w najbliższym czasie przynajmniej xd i w końcu scena LeirexRon <3 idealnie! Świetny rozdział! I nie... nie wiem, czemu nie umiem coś nic więcej napisać o.O Coś jest nie tak... chyba stres ostatni... nom, nom, ale poza tym jestem jeszcze ciekawa, jakie to postaci chcesz wprowadzić ^^

    Tris ^^

    OdpowiedzUsuń