sobota, 23 marca 2013

Rozdział 15




Ron otworzył powoli swoje ciężkie powieki i rozejrzał się po pokoju. Ostre światło poraziło jego oczy, które natychmiast zmrużył. Odsunął głowę do tyłu i wtedy obraz wyostrzył się, a on spostrzegł postać oddaloną o kilka kroków, która wpatrywała się w okno. Dziewczyna siedziała na krześle tyłem do chłopaka i wyglądała na zamyśloną. Gdy chłopak oprzytomniał, przyjął pozycję półsiedzącą, oparł się na dłoniach i odezwał cicho.
- Jesteś zła? – Jego głos był lekko ochrypnięty, ale to dodawało mu w tej chwili jedynie uroku.
- Nie – powiedziała od razu, przechylając głowę w bok i patrząc się dalej.
- Zawiedziona? – Strzelał dalej, bo jej zachowanie wydawało mu się z lekka dziwne. Rudowłosa pokręciła głową przecząco ponownie, nie wysilając się wiele.
- Nie. – Ron zamknął usta kompletnie zdezorientowany. Prześledził różne myśli w głowie i znowu miał się odezwać, gdy ta mu weszła w słowo.
- Więc, dlaczego się tak zachowuje? – Dokładnie to chciał powiedzieć. Wstała powoli z krzesełka i odwróciła się w jego stronę. Oparła o parapet, poprawiając nie do siebie należącą koszulę i kontynuowała.
- Bo nie jestem w tym dobra. – Chłopak nie odezwał się, ale jego twarz okazywała niezrozumienie. Leire spojrzała gdzieś w bok, a potem w ziemie jakby lekko zakłopotana. – W okazywaniu uczuć.
Ron nie zdejmował z niej swojego spojrzenia, gdy czerwonowłosa ruszyła w jego stronę powolnym krokiem. Powinna być zawstydzona tym co się wydarzyło. Albo przynajmniej na siebie zła, że dała ponieś się emocjom, ale nic takiego nie dało się zauważyć. Jeśli w pewien sposób była poirytowana samą sobą to z całkiem innych powodów.
- Myślałeś, że obudzisz się rano, a ja będę spała obok. Spojrzysz na mnie, pogładzisz moje włosy i ucałujesz czoło… a ja tak po prostu nie umiem. Jak tylko się ocknęłam to miałam ochotę albo uciec stąd, albo pocałować cię. A ponieważ spałeś, wybrałam opcje pierwszą. Ja się po prostu do tego nie nadaje – powiedziała z widocznym żalem do samej siebie.
Nie ważne jak bardzo by chciała, nie potrafiła na to wpłynąć. Mogła być pewna swoich pragnień i uczuć, ale demonstrować to, to już inna sprawa. Usiadła na brzegu łóżka i zerknęła na niego, oczekując zawiedzenia na jego twarzy. Jednak spotkała coś w rodzaju współczucia, a potem niepewnego uśmiechu.
- Pytanie… czy nie umiesz okazywać uczuć, nie chcesz, czy ich nie masz? – Dawno nie słyszała takiej powagi w jego głosie.
Jednak mimo to nie okazał żadnej szorstkości. Biła od niego nadzieja spowodowana ogromnym zaangażowaniem. Była to chwila bardzo ważna dla Rona, a ona rozumiała to doskonale. Nie pytał o to, czy jakiekolwiek uczucia się w niej znajdują. Choć nie ujął wtedy wprost, by jej nie stresować, pytał czy czuje ona do niego coś więcej, czy to co się wydarzyło było tylko jednorazowym wyskokiem spowodowanym wielkimi emocjami.
Leire zaczęła gnieść w dłoniach końcówki koszuli. Nie przepadała za tym kolorem, a może dokładniej nie widziała w nim siebie, ale mimo to wciągnęła ją rano na siebie z ogromną chęcią, bo czuła na niej zapach chłopaka. To było dziwne, ale w tej chwili uważała to za coś zwyczajnego, naturalnego.
Denerwowała się widocznie, więc Ron zatrzymał jej dłonie swoją i spojrzał prosto w jej oliwkowe oczy. Ta moment milczała, ale w końcu udało się jej wyszeptać kilka słów.
- Nie umiem. – Ron uśmiechnął się delikatnie. To oznaczało, że ma o co walczyć i zamierzał to robić. Rudowłosa poczuła się niezręcznie, jednak musiała poruszyć jeszcze pewną ważną sprawę. W ten sposób próbowała też uciec od mało przyjemnego tematu uczuć.
- Musisz mi coś obiecać. – Chłopak od razu zamienił się  w słuch, słysząc jej poważny ton. – Gdyby działo się ze mną kiedyś coś dziwnego to nie możesz nikomu o tym powiedzieć, a na pewno nie Albusowi. Nie powiem ci co, ale zapamiętaj te słowa. – Brzmiało to jak przestroga, jednak wyglądało to tak, jakby sama Leire nie była przekonana o czym mówi. Ron jedynie pokiwał głową, nie wnikając w tę sprawę. Rudowłosa postanowiła skończyć z trudnymi tematami na ten dzień i przeszła do spraw codziennych.
- Powinniśmy się ruszyć. Niedługo rozpoczynają się zajęcia – dodała beztrosko, jakby rozmowa, którą prowadzili przed chwilą nie miała miejsca.
- Ja nie idę. Chcę pobyć trochę z Ginny. Pójdziesz ze mną? – Zaproponował, ale od razu spotkał się z odmową. Leire wolała nie natknąć się na Harry’ego, Hermionę, Molly, Albusa… i można by tak wymieniać dalej.
- Zajmę się dalej naszym małym śledztwem i chyba muszę otworzyć drugie – powiedziała bez entuzjazmu i opuściła głowę. Ron od razu przysunął się i uniósł jej podbródek.
- Myślisz, że to prawda? To co mówiła Hermiona? – Z jednej strony bał się o to pytać, w końcu był to bardzo delikatny temat, ale domyślał się, że ta druga sprawa musiała mieć z tym coś wspólnego.
- Może i Granger nie lubi jak coś idzie nie po jej myśli, jest zazdrosna i uparta, ale nie jest kłamcą. Nie wymyśliłaby tego tylko po to, by mnie skrzywdzić. Uświadomiłam sobie to rano i co najgorsze, zaczęłam się zastanawiać, kto w takim razie jest… - Nie musiała kończyć, bo i tak było jej niesamowicie trudno. Poprzedniego dnia była zła wręcz wściekła i rozemocjonowana, a teraz podeszła trzeźwo do tych okoliczności. I tak musiała się upewnić, ale obecnie nie odrzucała żadnej wersji.
- Domyślasz się, kto to może być? – zapytał odruchowo i zdziwił się, gdy Leire pokiwała głową i uniosła brwi do góry.
- Tak mi się wydaje, ale nie pytaj kto – powiedziała od razu, a potem zaśmiała się pod nosem. Było to nieco dziwaczne, ale odruchowo tak postąpiła. – Byłam świadkiem dziwnej rozmowy i… jak sobie z tym poradzę to po prostu pójdę do niego i go zapytam.
Weasley zauważył, że czerwonowłosa mówi o mężczyźnie, ale nie zagłębiał się w ten temat. Pokiwał jedynie głową i nagle zapatrzył się w jedno miejsce. Po chwili podwinął delikatnie rękaw od koszuli i ściągnął brwi.
- Wydawało mi się, że to było mniejsze. – Pokazał najbardziej charakterystyczne znamię, a Leire zerknęła na nie niezadowolona po czym strzepnęła dłoń chłopaka.
- Ohydztwo. A ty nie masz co robić tylko oglądać mnie? Mówiłam, że jestem cała poturbowana. – Wykręciła oczami niezadowolona i zasłoniła rękę. Chłopak zaśmiał się pod nosem, teraz nawet te wszystkie znaki szczególne dziewczyny wydawały mu się ciekawe.
- Nie opowiedziałaś mi o jednym. O tym na klatce piersiowej – powiedział, jakby lekko oburzony i nieświadomy, że tymi słowami wywoła chwilowy smutek na buzi dziewczyny.
- Długa i nieprzyjemna historia, więc nie psujmy tego dnia – powiedziała mało przekonywująco, ale już po chwili uśmiech rozświetlił jej twarz, dziś wolała nie wspominać, próbowała się cieszyć tym co jest tu i teraz.
- Koniec tego dobrego, idę na transmutacje – powiedziała i już miała wstawać, ale Weasley ją zatrzymał. Spojrzał na nią w taki sposób, jak ona to uwielbiała. Delikatnie uśmiechnął się do niej i pozostawił czuły pocałunek na jej wargach.
Kącik ust Leire powędrował do góry. Jednak, jak wspomniała czas ją gonił. Rozczochrała jego włosy, wstała i wyczarowała swoją szatę. Sięgnęła szybko po szczotkę i rozczesała włosy, ale wiele dobrego z tego nie wyszło. Zawiązała sobie jeszcze kitkę i już miała wychodzić, gdy usłyszała cichy śmiech.
Spojrzała się na chłopaka, a ten próbował się opanować. Ścignęła tylko brwi i rzuciła w niego jego własnymi spodniami, oczekując wyjaśnienia.
- Nic, nic. Tylko wyglądasz teraz trochę tak jak… skrzat. – Weasley zaczął pokazywać, że ma teraz duże oczy i włosy jej się śmiesznie układają, próbował się w tej chwili tłumaczyć, ale dużo to mu nie pomogło, bo pierw dostał poduszką po głowie, a potem został potraktowany zabawnym zaklęciem. Mimo tego co się stało, na pierwszy rzut oka nie dało się zobaczyć jakiejś ogromnej zmiany w jego zachowaniu, co spodobało się rudowłosej. Leire opuściła komnatę w świetnym nastroju.

* * *

Czarwonowłosa znała świetnie drogę do klasy profesor McGonagall, ale przez jej większość wydawała się nieobecna. Przed chwilą była roześmiana. Była szczęśliwa tylko, jak widziała Rona. A teraz miotały nią te same myśli. Dlaczego śnią jej się takie koszmary. Dziwne sny miała zawsze, ale ostatnio zaczęły się nasilać. Wieczorem boi się zamknąć oczy, bo ma do wyboru dwie drogi. W snach spełnią się jej najśmielsze pragnienia albo najgorsze sny.
Gdy obudziła się dziś rano od razu sprawdziła czy obok jest Ron i czy nic mu się nie stało. Czemu miałaby to robić? Rudowłosa cały czas byłą pełna tajemnic i zagadek.
Dziewczyna zatrzymała się i rozejrzała dookoła. Kompletnie straciła orientacje, bo była tak zajęta rozważaniem własnych problemów umysłowych. Dookoła nie było nawet żadnego obrazu, by zapytać się o drogę. Westchnęła i szła dalej, mając nadzieje, że w końcu na coś wpadnie. I nie pomyliła się.
Leire natknęła się na jakiegoś ducha. Nie przepadała za nimi, ale jakoś już nauczyła się znosić ich obecność. Tego jeszcze nigdy nie widziała. Stał w kącie kilka metrów nad ziemią i nie ruszał się. Był przynajmniej dziwny.
- Przepraszam? – Może nie słynęła z grzeczności, ale z duchami wolała nie zadzierać. Zjawa nic nie odpowiedziała, więc dziewczyna ponownie się odezwała, ale nic to nie dało. W końcu odwróciła się na pięcie i ruszyła dalej, uznając że to nie ma sensu.
Po kilkunastu minutach znalazła się w znajomych korytarzach i ruszyła szybko na transmutacje, jednak zanim udało się jej dotrzeć do klasy spotkała jeszcze kogoś.
Stanęła w miejscu jak ostatnim razem i patrzyła się po prostu na niego. Zaszedł jej przypadkiem drogę, ale nawet nie odezwał się słowem, gdy czerwonowłosa posłała mu ciepły uśmiech. Draco przyjrzał się jej i postawił jedynie wielkie oczy, po czym minął ją natychmiast.
- Długo zamierzasz mnie jeszcze unikać? Chcesz do końca szkoły udawać, że się nie znamy? – mówiąc to odwróciła się w stronę chłopaka, który stanął w miejscu. On nie miał zamiaru spojrzeć ponownie w jej twarz, jedynie dodał:
- Uczesz się, to zbyt specyficzna fryzura. – Po tych słowach odszedł.
To mogłyby wydawać się bezsensu dla pierwszego, lepszego słuchacza, ale Leire wiedziała jak to odebrać. Natychmiast ściągnęła gumkę ze swoich włosów i przeczesała je dłońmi, choć nadal były nieokrzesane. Nie miała pojęcia co dzieje się teraz w głowie i sercu Dracona, ale miała wrażenie, że z dnia na dzień tylko pogarszała jego stan. Panna Dumbledore nie czekała dłużej, tylko od razu ruszyła na zajęcia. 

* * *

- Leire, zostań proszę na moment. – Opiekunka Griffindoru zatrzymała dziewczynę i poczekała jak wszyscy uczniowie opuszczą salę. Rudowłosa zajęła tylko miejsce, bo wiedziała czego będzie dotyczyć dzisiejsza rozmowa.
- To dobrze, że od razu przyznałaś się, że to ty odpowiadasz za zorganizowanie tej zabawy, jednak i tak powinny zostać wyciągnięte wobec ciebie pewne konsekwencje. – Czerwonowłosa obawiała się, że usłyszy zaraz, że została wydalona ze szkoły. Martwiła się tym, choć na samym początku zrobiłaby wszystko, by ją wyrzucili. Jednak przyzwyczaiła się do tego miejsca i chciała tu zostać.
- Postanowiliśmy odjąć trzydzieści punktów Gryffindorowi. I wszystkim innym domom po dziesięć za udział w zabawie. Nie będziesz miała do wykonania takiego zadania, jak pan Weasley, bo mam przeczucie, że nawet w tej chwili mogłabyś podać mi odpowiedzi na wiele trudnych pytań.  – Starsza kobieta przez moment nawet się uśmiechnęła, jednak cały czas była mocno zawiedzona na dziewczynie. Choć było widać, że konkretnie do czegoś dąży. Rudowłosa poprosiła, by mówić do niej prosto z mostu, bo czuła, że chodzi o coś innego.
- Niektóre rzeczy są nam narzucane z góry. Mamy takie, a nie inne zadanie do wykonania i mamy zapisane w naszym przeznaczeniu, co ma się wydarzyć. Nawet, jak będziemy próbować uciekać to nie wymażemy tego, co musi się wydarzyć…
- Do czego pani dąży? – powiedziała, zaintrygowana wypowiedzią nauczycielki. Ściągnęła brwi i skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej.
- Powiedz mi, Leire. Jest coś, co cię dręczy? Czego nie potrafisz opanować? Jak wtedy, gdy byłaś mała i nie potrafiłaś okiełznać swojej mocy magicznej? – Opiekunka wydawała się bardzo dobrze nastawiona do dziewczyny. Ona też to odczuwała, więc postanowiła w końcu z kimś podzielić się swoimi koszmarami.
- Sny. Zawsze były dziwne, ale ostatnio są coraz gorsze. Przez pewien czas przedstawiały coś czego bardzo pragnęłam, ale ostatnio kładąc się spać nie wiem czy to będzie koszmar czy nie. Widzę różne zdarzenia. Jedne stare, drugie jakby z przyszłości i biorę w nich udział. Ale, dlaczego pani pyta?
- Leire, jesteś bardzo wyjątkową osobą. Możesz nie zdawać sobie z tego sprawy, ale coś co może wydawać się twoim przekleństwem, tak naprawdę może okazać się twoją największą zaletą. Rozmawiałaś kiedyś może o tym problemie z profesor Trelawney?
Rudowłosa zrobiła duże oczy i miała ochotę zaśmiać się, ale opanowała swoje emocje. Ta kobieta wydawała się dla niej zawsze trochę dziwaczna i na pewno z własnej woli nie spędzała z nią więcej czasu. Jednak te słowa sprawiły, że zaczęła się zastanawiać. Przez moment nic nie mówiła, by przypomnieć sobie swoje ostatnie sny.
- Chwila… Pani chce mi zasugerować, że to są przepowiednie? – Minevra nie odpowiedziała na to pytanie, bo sama nie wiedziała wiele. Leire podniosła się natychmiast z krzesła i wybiegła z sali. Wcześniej nie pomyślałaby o tym. Czasem sny były bardzo podobne  do tego co się działo, ale myślała, że to czysty przypadek. Jednak jej fantazje z ostatnich tygodni także okazały się prawdziwe. Dziewczyna była roztrzęsiona na samą myśl, że niektóre z tych mrocznych wizji mogłyby się sprawdzić.

* * *

- Hermiona? – Cichy szept rozszedł się po korytarzu. Chłopak szedł zanieść Ginny prezenty od Gryfonów: różnego rodzaju kartki, cukierki i kwiaty, gdy zobaczył, wychodzącą z skrzydła szpitalnego szatynkę.
Granger przecierała swoje policzki i spojrzała się w ziemię. Nie była w stanie siedzieć tam i patrzyć na stan swojej przyjaciółki. Po tym ataku załamała się całkowicie. Minęła bruneta i ruszyła dalej. Chłopak krótkim zaklęciem sprawił, że wszystkie rzeczy znalazły się przy łóżku dziewczyny i pobiegł za Hermioną.
- Neville, zostaw mnie w spokoju – dodała, słysząc chłopaka za sobą. Udawała twardą, choć taka nie była. W końcu usiadła na przedostatnim schodku i ukryła twarz w dłoniach. Longbottom przysiadł się do niej i nie wiedział, co powinien zrobić lub powiedzieć. Jednak nie musiał nic robić, dziewczyna sama się odezwała.
- Jestem sama. Zupełnie sama. Nikt mnie nie rozumie. Ron jest zapatrzony w nią jak w obrazek. Ginny leży nieprzytomna, a Harry załamał się tak, że jedynie od czasu do czasu odezwie się do Rona i nic więcej nie robi, jest strasznie podenerwowany i boję się, że zrobi coś głupiego. – Zaczęła mówić tak po prostu, bo musiała się komuś wreszcie wygadać. Może brunet nie był nigdy jej bliskim przyjacielem, ale zawsze czuł, że jedynie Hermiona nie śmieje się z niego i nie odtrąca go.
- To wszystko przez nią. Oni nie są świadomi, że ona jest niebezpieczna – powiedziała cicho i po raz kolejny przetarła swoje czerwona policzki.
- Dlaczego tak myślisz? – Odezwał się w końcu, przyglądając się jej uważnie. Panna Granger moment się wahała, ale w końcu odezwała się.
- Tylko nie możesz nikomu powiedzieć. – Posłała mu pewne spojrzenie, którego chłopak się nawet trochę przestraszył. – Nie zaczęłam jej podejrzewać tak po prostu. Ja się jej tylko bałam. Spałam z nią w tej samej komnacie, a ona robiła dziwne rzeczy. Na początku mówiła przez sen, ale to jakoś zniosłam. Potem lunatykowała, ale to też przeżyłam, ale to co działo się z nią potem… Wieczorem potrafiła pisać coś w swoim pamiętniku, rozmawiać ze mną i nagle milkła. Jej spojrzenie stawało się puste i wstawała. Robiła coś, na przykład raz wyczarowała sobie jakieś drzwi. Wyszła przez nie i wróciła po kilku minutach. Potem usiadła i otrząsnęła się. Jakby nigdy nic pisała dalej i odpowiedziała na moje pytanie. Chyba nic nie pamiętała… Zachowywała się jakby była opętana. Raz mnie nawet zaatakowała. – Zaczęła mówić ciszej i pokazała bliznę na swojej szyi. Jej dłonie się trzęsły, a wargi stały się czerwone. Rana nie wyglądała na taką, która byłaby dość stara. Zresztą inaczej wyglądało zwykłe zadrapanie i skaza po ataku różdżką.
- Chciałam się dowiedzieć, co może jej dolegać przy okazji dowiedziałam się, że nie tylko wariuje, ale też nas okłamuje. Chciałam po prostu chronić swoich przyjaciół. A teraz ich nie mam. Zabrała mi ich. Boję się, że zrobi im krzywdę, bo według mnie to wszystko dzieje się przez nią, tylko ona o tym nie wie…
- Czemu im nie powiesz o tym? – Neville przerwał jej nagle. Zazwyczaj nie wchodził nikomu w słowo, ale teraz zrozumiał podejście dziewczyny i był po jej stronie. Bardzo chciał jej pomóc, bo teraz zrozumiał całkowicie jej zachowanie.
- Uważałam, że sama dam sobie radę. Nie powiedziałam Harry’emu o jej wyskokach i to był mój błąd. Ron teraz twierdzi, że tylko zrzucam na nią winę. Jeśli nadal będę chciała to wyjaśnić to muszę zrobić to sama. Wtedy przejrzą na oczy. - W końcu przestała płakać. Czuła się lepiej, bo mogła się komuś wygadać. Moment później nawet uśmiechnęła się delikatnie, słysząc słowa chłopaka.
- Pomogę ci.

* * *

- Jeszcze pól godziny wcześniej z nią rozmawiałam. – Po raz kolejny zaszlochała brunetka i ukryła twarz w dłoniach. Biedna Padma ostatnio bardzo zżyła się z Ginny i teraz ubolewała nad jej łóżkiem. Ponownie popadła w ogromny płacz tym razem, padając na ramie Rona. Chłopak próbował ją jakoś prosić, by się uspokoiła jednak to nic nie pomagało. W końcu sama pani Weasley poprosiła dziewczynę do siebie.
- Chodź kochanie. Wiesz, Ginny mi o tobie wspominała. – Objęła delikatnie dziewczynę, wyprowadzając ją z sali. Ron spojrzał się na swojego przyjaciela, który nie zostawiał dziewczyny nawet na noc samej.
- Wiedziałeś o Leire, prawda? – Na to pytanie brunet jedynie pokiwał głową. Ron nie poczuł się zdradzony, bo Harry musiał mieć jakieś zobowiązania wobec Hermiony, ale mógł chociaż jakoś uprzedzić ich albo o czymś napomknąć. – Dlaczego nic nie powiedziałeś?
- Wydawało mi się, że tak będzie lepiej… - Harry uniósł swoje błękitne tęczówki i spojrzał w oczy przyjaciela. Było w nich widać szczerość i troskę. – Przypuśćmy, gdybym wiedział, że moi rodzice nie żyją, a potem odkryłbym, że to nie prawda, tylko oni mnie zostawili to sam wolałbym nie znać prawdy. Wydawało mi się, że łatwiej będzie jej myśleć, że oddali ją mugole niż czarodzieje. Normalni ludzie mogli być po prostu przestraszeni jej zdolnościami, ale jeśli oni też byli magiczni…
- Musieli jej nie chcieć. – Dokończył Ron, bo brunet nie miał odwagi wypowiedzieć tych słów. Teraz wydawało mu się wszystko jasne. Opuścił głowę i zapadła ogromna cisza, którą przerwały czyjeś kroki. Myśleli, że to pani Weasley, jednak po chwili w sali pojawiła się Leire. Zbliżyła się ona natychmiast do chłopaków, w dłoniach trzymała dwie grube księgi i próbowała złapać oddech.
Nie patrzyła na Ginny, bo nie była w stanie. Zerknęła na chłopaków i w ręce Rona podała jakiś zeszyt w grubej, staromodnej oprawce. Otworzył on ją, a potem zorientował się, że jest to pamiętnik. Przeszedł szybko na zaznaczoną stronę. Pismo było niewyraźne i niedbałe, ale rozpoznał je. Należało do Leire. Prócz tego nieco dziecinne obrazki. Chłopak podniósł głowę z niezrozumiałym wyrazem twarzy.
- To mój pamiętnik. Miałam wtedy dziewięć lat, ale był sen, który prześladował mnie od zawsze. Zapisywałam go kilkakrotnie i zawsze przebiegał tak samo, tylko najdziwniejsze było to, że oglądałam go od tyłu. Widziałam okropnego potwora i czarodzieja, którego oczy pałały nienawiścią do niego. Potem tego samego stwora i małe dziecko z tymi samymi oczami. Widziałam śmierć jakiś ludzi. Krzyki i rozpacz kobiety. Szczęście i radość pewnej rodziny, a na samym końcu to. – Pokazała palcem na czerwone kółko na kartce. Ron uniósł wzrok i spojrzał z przerażeniem na dziewczynę, a potem na swojego przyjaciela.
- O czym wy mówicie? – zapytał zdezorientowany i sam zaczął przyglądać się rysunkom, ale widział w nich jedynie bazgroły małej dziewczynki.
- Urodziłeś się ostatniego dnia lipca, prawda? – Harry pokiwał głową, a dziewczyna wyjęła z kieszeni kawałek kartki. Wydawało się, że została skądś wydarta, ale to co było na niej napisane była jakby fragmentem jakiegoś artykułu.
- Co to ma oznaczać? – Chłopak czytał o jakimś zaćmieniu, ale wiele z tego nie rozumiał. Ron zamknął pamiętnik i widocznie posmutniał, uświadamiając sobie jaką wiadomość ma do przekazania dziewczyna.
- Skąd to masz… i co to? – zapytał Ron i wskazał na drugą księgę, którą trzymała w dłoniach dziewczyna.
- Znalazłam w dobrze chronionej skrytce Dumbledore’a. Teraz połączyłam fakty, a tę księgę muszę porządnie przestudiować, nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że przyda mi się to. – Nie potrafiła tego wytłumaczyć, ale powinna zapoznać się z jej treścią. Mimo iż wielkimi literami na okładce było napisane „Zaklęcia zakazane”, to nie miała większych oporów.
- Widać Albus zainteresował się Harrym nie tylko dlatego, że dostąpił on ogromnej tragedii… - Wróciła do poprzedniego tematu. Dziewczyna wykręciła oczami po raz kolejny, udowadniając samej sobie, że Albus nie działa bezinteresownie. Dokładnie wiedział kim jest chłopak i dlatego zadbał o niego.
- O co chodzi?! – Harry czuł się już lekko podenerwowany. Rudowłosa zabrała kartkę i ukryła ją głęboko w kieszeni.
- Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego Sam-Wiesz-Kto tak bardzo chciał cię zabić? – To pytanie zadziwiło Harry’ego. Zawsze tłumaczył sobie to w bardzo prosty sposób. Jego rodzice postawili się Voldemortowi, a on nikomu nie okazywał łaski. Później obiło mu się o uszy kilka innych teorii.
- Jakaś przepowiednia mówiła coś o tym, że pojawi się ktoś, kto w końcu go pokona. I padło na mnie – powiedział nieśmiało, chłopak był trochę skrępowany.
- Harry, od dziś miano „Wybraniec” nabierze dla ciebie nowego znaczenia – powiedziała to bardzo poważnie i powoli, patrząc prosto w jego oczy.
Czarny Pan działał wtedy inaczej. Lubił wiedzieć co się wydarzy i w swoim otoczeniu, jak mówią pogłoski, miał wiele wróżbitek. Miały one go ostrzec przed nadejściem kogoś, kto pokona nawet jego. Wtedy dowiedział się kto ma być jego przyszłym pogromcą. Do pozostałej dwójki miał inne plany, ale jego chciał pozbyć się od razu. Postanowił, że go zabije. Tylko plan nie poszedł po jego myśli.
Była przekonana, że padło na Pottera. Teraz wszystko wydawało się takie logiczne. Voldemort nie chciałby zabijać jakiegoś tam dzieciaka. W dzień, w którym urodził się Harry miało miejsce zaćmienie księżyca. A jeśli Czarny Pan chciał akurat jego zabić, to brunet musiał być przywódcą. Jeśli pozbyliby się go, to Stowarzyszenie nigdy nie mogłoby powstać. Jednak nie udało mu się i teraz próbował dotrzeć do niego od wewnątrz. Ta osoba, którą rudowłosa nazywała „potworem” gromadziła siły, by zaatakować i dokończyć stary plan. On chciał zabić Harry’ego zanim ten zdążyłby poznać swoją prawdziwą moc.


_____________________________________________________

Na początku przeproszę za stan tego rozdziału. Przeczytałam go tylko dwa razy, bo nie miałam kompletnie czasu. Zastanawiam się, czy nie opublikować kolejnego za dwa tygodnie, żeby oddać go wam w lepszym stanie.
Dwa. Przepraszam za stan techniczny bloga. Mam na myśli szablon, ale mam z nim pewne problemy. Jest ładny, ale nie tematyczny dlatego wrzuciłam to coś, co zrobiłam ja. Spróbuje to zmienić jak najszybciej się da.
Trzy. Opóźnienia w komentowaniu mam okropne. To co przeczytałam w tygodniu to skomentowałam dziś. Zostało mi pięć opowiadań: Liley, Donny, Rosmaneczki, Lebrun, Maarit. To nie jest tak, że o was nie pamiętam, ale czytam kiedy wracam autobusem do domu, bo tylko wtedy mam czas, więc zrobię to w tym tygodniu i wtedy pozostawię po sobie ślad.
Na koniec SONDA, ale nie będę jej tworzyć, proszę tylko o krótką odpowiedź.
Czy w opowiadaniu powinien zostać wątek horkruksów?

Pozdrawiam, L. ;*

20 komentarzy:

  1. „- Musisz mi coś obiecać. – Chłopak od razu zamienił się słuch, słysząc jej poważny ton.” – „w słuch”
    „Czarwonowłosa znała drogę świetnie do klasy profesor McGonagall, ale przez jej większość wydawała się nieobecna.” – szyk troszkę nie poprawny, powinno być „znała świetnie drogę do klasy” ^^
    „- Wydawało mi się, że tak będzie lepiej… - Harry uniósł swoje błękitne tęczówki i spojrzał w oczy przyjaciela.” – ALE NIE!!! Harry odziedziczył oczy po mamie, po Lily. Ma zielone tęczówki, haha xd
    „Teraz połączyłam fakty, a tą księgę muszą porządnie przestudiować, nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że przyda mi się to.” – „tę księgę muszę”
    „Do pozostałej dwójki miał inne plany, ale jego chciał pozbyć się od razu. Postanowił, że go zabije. Tylko plan nie poszedł do jego myśli.” – „nie poszedł po jego myśli”
    „Jeśli jego pozbyłby się to, Stowarzyszenie nigdy nie mogłoby powstać” – „jeśli pozbyłby się go, to”
    Współczuję Leire, że w aż tak ogromnym stopniu nie potrafi wyrazić swoich uczuć. Ja też mam z tym problem, ale jednak jakoś daję sobie radę. Ona natomiast za Chiny ludowe nie może się przemóc. Ron będzie miał naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Ale, gdy dziewczyna już powie mu, że go kocha, co do niego czuje, będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! ;d
    Pomysł z jasnowidzeniem bardzo mi się spodobał. Hmm… zawsze chciałam mieć taką umiejętność. To ułatwia życie. Tylko, skoro Leire widzi przyszłość, to czemu akurat tych ataków nie widuje? A może jednak? Wspomniała McGonagall, że widzi, jak robi przeróżne, straszne rzeczy. Może to właśnie o to chodziło? Może podczas snu atakuje, a potem wszystko zapomina i wydaje jej się, że to tylko zły sen?
    Jejku, jak ja się uśmiechnęłam, kiedy przeczytałam imię Neville’a! Jego także bardzo lubię. Zawsze był niesamowicie ciekawą postacią ^^ Co prawda został wykreowany przez Rowling na jakąś ciamajdę, ale nie mniej jest świetny, radosny i co najważniejsze – bardzo lojalny. Chyba najbardziej lojalny ze wszystkich bohaterów. Naprawdę, jego to tylko podziwiać prawie tak samo jak Rona. ^^
    Nie mniej jednak zaskoczyło mnie to, co powiedziała mu Hermiona. Naprawdę bardzo głupio postąpiła, że nie powiedziała nikomu, co takiego się stało. Powinna była to zrobić. W końcu to zawsze byli jej przyjaciele, teraz też są. Gdyby się postarała, spróbowała z nimi porozmawiać, na pewno by ją wysłuchali. Ron miałby obawy, że ona po prostu chce go odsunąć od Leire, ale Hermiona nigdy go nie okłamała, więc pewnie dałoby mu to do myślenia. Samo zachowanie Leire wymaga jakiejś ingerencji. Nawet, jeśli nie miałaby powiedzieć przyjaciołom, to Dumbledore’owi. Przecież on z pewnością chciałby o tym wiedzieć. Co, jeśli przez milczenie Granger dziewczynie coś się stanie? Albo ucierpi jeszcze ktoś inny? A może te ataki rzeczywiście były przeprowadzone przez Czerwonowłosą? Kurcze, teraz to mi bardzo namieszałaś. Już nie wiem, co mam myśleć. Z początku obstawiałam jedynie Draco, ale w tej sytuacji mam już dwóch kandydatów, hehhe ;d
    Ostatni akapit… Nooo! W końcu coś konkretnego! Czyli dziewczyna rzeczywiście ma jakieś ukryte zdolności przewidywania przyszłości. I bardzo dobrze, bo dzięki temu wszystko może być łatwiejsze. Tylko, czemu śnił jej się ten potwór? I kim tak naprawdę jest? Voldemort go przyśle? A może to ktoś zupełnie inny? Np. ta Ofelia, jeśli dobrze imię pamiętam. Hmm… no, bardzo interesujące, nie ukrywam ^^
    W tym rozdziale ogólnie strasznie dużo się działo. Naprawdę. Dlatego też uważam, że był naprawdę dobry. Tak bardziej skupiłam się na tych pytankach retorycznych. Oj dużo się ich zrodziło dzisiaj w mojej głowie ^^ Haha, nic nie wyjaśniasz, a jedynie sprawiasz, że jestem coraz bardziej zaintrygowana! Oj, dziewczyno, dziewczyno!;d
    A co do horcruksów... Masz wolne pole do popisu, ponieważ to jest Twoje opowiadanie, prawda? Jednakże ja osobiście bardzo lubiłam ten wątek i uważałam za niezwykle ciekawy, więc jak dla mnie możesz go śmiało zostawić! ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pokazanie błędów, zostały one już poprawione.

      Myślę, że na takie wyznanie z jej strony będziemy musieli poczekać. O ile Ron może łatwiej się przemóc, by to z siebie wydusić, to Leire nie jest na to gotowa. Ona nie wiem jak powinno się okazywać uczucia, musi się nauczyć jak to się odbywa i podejść do tego powoli i z głową.
      Wcześniej nie zagłębialiśmy się tak bardzo w sny Leire, bo były one zazwyczaj fantazjami dotyczącymi Rona, które jak wiemy się spełniły. Co dziewczyna widzi i jak dowiemy się w kolejnych rozdziałach.
      Też go uwielbiam dlatego postanowiłam go wprowadzić w takich okolicznościach. Hermiona musiała poczuć, że nie jest sama, bo kompletnie załamałaby się. On się okaże dla niej ogromnym wsparciem.
      Wiedziałam, że wprowadzenie takiego motywu sprawi, że czytelnicy zaczną się zastanawiać, ale o to chodziło ;) Jak zawsze powtarzam, Leire jest wyjątkowa ;)
      Łatwiejsze - wątpię ;P Na pewno jej wizje i przeczucia do czegoś ich doprowadzą, ale zobaczmy gdzie xD
      Ja uważam go za niesamowicie ciekawy, ale chciałam go trochę zmienić i nie wiem co inni na to ;)
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  2. Matulko!
    po pierwsze: na mnie krzyczysz, że moja główna bohaterka nie ogarnia spraw uczuciowych, a Twoja też nie potrafi ich okazywać. ^^ No!
    po drugie: Och, matko moja i córko! Tak wspaniały był ten rozdział, że nie ogarnęłam, kiedy się skończył. Czemu się skończył? No czemu?!
    No, a teraz do rzeczy!
    Leire i Ron - słodziacy. Ronald jest męski, chociaż nie wszystko mi w nim gra. Tzn. wciąż jest Ronaldem, i bardzo dobrze, ale ja po prostu nie zawsze lubię Rona. Nie wiem czemu, bo przecież tyle mnie z nim łączy.
    Rozumiem Hermionę. Sama bym się bała kogoś takiego, kto najpierw ze mną rozmawia, a potem sobie gdzieś idzie - nie wiadomo gdzie. Szkoda, że nie podzieliła się swoimi spostrzeżeniami albo z Harrym i Ronem, a najlepiej z samą Leire. Pomogło by to nie tylko Granger, ale też "córce" Dyrektora.
    Jest też Draco, który jest no... sobą. Cóż więcej o nim powiedzieć? Chociaż myślałam, że Malfoyowie nikogo nie unikają i te sprawy. No, ale to przecież Draco - on już taki jest.
    Co tam jeszcze?
    Harry - ty mały głuptasku. Taki słodki jesteś z tą Twoją niewiedzą. ;)
    A co do horkruksów, to uważam, że sama powinnaś zdecydować. ;) Jestem bardzo ciekawa, jak przeplotłabyś ten wątek. Więc głosuję (o ile to nie jest znów jakaś podpucha ;)) TAK, poproszę o wątek horkruksów. ;)

    Pozdrawiam,
    Eileen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale twoja nie dopuszcza do siebie nawet takiej możliwości! Moja przynajmniej poszła do przodu, tylko, że ją życie wychowało tak, a nie inaczej ;P
      Wolisz Harry'ego domyśliłam się xD Pierwsza scena była dość... dziwna. Przynajmniej ja miałam takie wrażenie, ale potrzebowałam jej ;)
      W końcu wszyscy zaczynają kumać zachowanie Granger! Mówiłam że nie jest bezpodstawne? ;P
      Draco jest pokręcony i nie daje sobie rady sobie z czymś rady, dlatego bezpiecznej jest mu unikać dziewczyny.
      Jeśli się pojawi to w najbliższym czasie tylko ogólnikowo, może kiedyś go rozwinę :P
      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  3. Witaj! ;*

    No nie powiem, zaskoczyłaś. I to bardzo! Ciągle nas zaskakujesz, skąd Ty w ogóle bierzesz te pomysły? No, zazdroszczę naprawdę. Właściwie jak na razie nie spotkałam się jeszcze z takim blogiem, w którym było aż tyle zagadek do rozwiązania, a to duży plus, bo jest nad czym główkować. I przede wszystkim, zawsze pozostaje ten niedosyt, chce się czytać więcej i więcej. No zazdroszczę Ci talentu, naprawdę. Naapisz książkę. ;**

    W odpowiedzi na mój komentarz pod poprzednim rozdziałem napisałaś, że mam się zastanowić nad sceną z Draco. No i tak się zastanawiam, zastanawiam i nic mi do głowy nie przychodzi. Jestem aż taka głupia? ;O Nie, nie, to ta piosenka o której gadali w wiadomościach, jakaś na odmóżdżenie (http://www.youtube.com/watch?v=NMmMNyTwePY). Słucham jej w kółko od kilku godzin. xDD No, ale dobra.. Chodziło o tą fryzurę? Yyy, może oni w przeszłości mieli jakiś zakład fryzjerski? Albo Draco nie chciał, żeby Leire prezentowała się lepiej od niego i.. no, ale w sumie powiedział, że jest specyficzna, a to oznacza, że taka Leirowata chyba. No nie ogarniam. Będę płakać. :(

    Dziękuję Ci bardzo za Hermę! Teraz wszystko się wyjaśniło. No bo kto by się nie przestraszył widząc przed sobą osobę, która wygląda na opętaną? W ogóle to się zaczynam zastanawiać kim jest Leire. Potworem, potomkiem Voldemorta, jakąś wróżbitką... nie no, nie wiem, tak naprawdę wszystko pasuje. No może nie do końca może być potworem, bo robiła inne rzeczy, kiedy były ataki. Chyba, że ma jakąś złą stronę, która to robi? Może alter ego, jak Alaric... no to by mogło wyjaśnić wiele rzeczy, na przykład te jej nieświadome chodzenie po dormitorium przy Hermionie itd. Ale jeśli nawet by je posiadała, nie musi od razu być potworem. A może ona jest rodziną Harry'ego i razem z nim została Wybrańczynią, tylko nikt o tym nie wie? Albo ewentualnie.. WIEM! Ona nieświadomie ma ten zakład fryzjerski z Draco!!! No tak, teraz wszystko jasne.

    Nie wiem czy dobrze zrozumiałam ostatnią scenę. No bo co, Harry nie jest tylko zwykłym Wybrańcem, ale i przywódcą Stowarzyszenia? O to w tym chodzi? Gdybym miała lepszą pamięć, wcześniej wyłapałabym coś o księżycu, ale teraz nie wiem czy dobrze rozumiem. W dzień zaćmienia księżyca rodzi się przywódca? I jak on w ogóle.. ale nie, on już to odkrył.. i co, będzie wojna? Ojojoj, będzie ciekawie. Tylko nie wiem czy wszystko ogarnę, bo czasem mam tak, że coś czytam, czytam i wyłapuję szczegóły, a o ważnych rzeczach zapominam.

    Tak Ci jeszcze powiem, że początek był uroczy. Te emocje targające Leire, strach przed wyrażaniem uczuć.. no słodko jest. To oczywiście nie znaczy, że tak łatwo przekonasz mnie do związku Rona i Leire. Co to, to nie, Draco forever. ♥ Zawsze mogę sobie wyobrażać, że Ron jest Malfoyem.. ale nie, on nie mógłby nim być. Dracze jest twardy i zimny, a jednocześnie tak intrygujący. Szczególnie u ciebie. No kurde, jak mam polubić parę Rona i Leire, jak ty ukazujesz tak Dracona? Przecież każda dziewczyna chciałaby mieć takiego bad boya. A Weasley jest po prostu uroczy. I tyle. Nadal liczę, że rudowłosa wybierze jednak Malfoya. A jak nie, to przynajmniej więcej zostanie dla mnie. xD

    Co do horkruksów, to zdecydowanie TAK! Lubiłam ten wątek. Właściwie gdyby nie on, szósta i siódma część byłyby pozbawione sensu. Szkoda by było tak to zniweczyć. Oczywiście wiadomo, że Ty opisałabyś to inaczej, bo przede wszystkim jest Leire i główni bohaterowie są teraz w siódmej klasie, nie mogliby tak sobie uciec. Ale myślę, że i tak byłoby ciekawie. Zresztą, Ty i tak pewnie już wiesz, co zrobisz. Mam jeszcze jedno pytanie.. wkręcisz gdzieś w to opowiadanie Lupina, Tonks, Moody'ego itd.? Bardzo ich lubiłam, oni też byli ważnymi postaciami w ostatnich częściach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ;)
      Jeśli chodzi o Draco, to powiedział, że jest ona specyficzna, bo zauważmy, że do tej pory Leire nigdy nie wiązała włosów w kucyk. Nawet ich nie upinała, bo lubi mieć je rozpuszczone, tego dnia spięła je, bo były one w całkowitym nieładzie i nie dało ich się "ogarnąć", bo nocy spędzonej z Ronem. Nie była w stanie doprowadzić się do porządku. Teraz, rozumiesz?
      Tak, ten zakład jest bardzo prawdopodobny. Leire ma dar wróżenia i to już wiemy na pewno, czy on jest taki zwyczajny to nie wiem, bo w takim razie, nie zachowywałaby się w tak dziwaczny sposób, wszystkiego się dowiemy ;P
      Tak jest Harry będzie przywódcą. Każdy nazywał go Wybrańcem, ale on wtedy jeszcze do końca nie rozumiał tego pojęcia, nie zastanawiał się dlaczego on, a teraz już wie ;)
      Mówiłam, że relacje tej trójki będą przynajmniej skomplikowane. Wydaje się, że Ron i Leire są teraz pewniakiem, ale zobaczymy, że różne rzeczy ich spotkają :P
      W takim razie połączę ten wątek ze swoim, a raczej jeszcze bardziej go pokomplikuje, jak ja to lubię robić :P Jeśli chodzi o innych bohaterów to jeszcze nie wiem, obecnie skupiam się na rówieśnikach Leire :)

      Pozdrawiam, L.

      Usuń
  4. Ten komentarz chyba nie jest tak długi.. a jednak jest, bo nie chciał się zmieścić. xDD Trochę bez sensu tak dodawać tą bardzo krótką końcówkę w osobnym komentarzu, ale muszę to napisać. Naprawdę jestem zachwycona tym opowiadaniem, gdybym Cię spotkała, to chyba bym Ci tylko składała pokłony i biła brawa. Powinnam przestać już słodzić? Chyba tak, ale nie chcę. Następnym razem trochę pokrytykuję, tak na wszelki wypadek. xDD
    Pozdrawiam, Pralinee. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie się zebrałam do nadrobienia zaległości. Przepraszam, że tak późno, ale w zeszłym tygodniu nie miałam internetu ;< Muszę wreszcie nauczyć się komentować od razu po przeczytaniu.
    Spodziewałam się każdego, tylko nie Ginny. Swoją drogą, czy ofiarami potwora były same dziewczyny, czy kogoś nie zapamiętałam? Szkoda, że Weasley została napadnięta, bez niej w opowiadaniu będzie dużo smutniej.
    Leire zaimponowała mi przyznając się do urządzenia imprezy przed rodzicami Ginny. Mam nadzieję, że Dumbledore nie ukarze jej z tego powodu jakoś strasznie dotkliwie. W poprzednim rozdziale zirytowała mnie Hermiona, która od razu założyła, że to panna Dumbledore stoi za atakami, bez żadnych widocznych dowodów - po tym jednak zmieniłam zdanie. Kurczę, Hermiona musiała być straszliwie przerażona, kiedy Leire tak dziwnie się zachowywała, a kiedy ją zaatakowała... No cóż, historię poznajemy z perspektywy Leire i zupełnie się nie spodziewałam, że podasz takie fakty na jej temat. Ale: przez te zaniki pamięci (przeszła przez jakieś drzwi, a potem wróciła i jak gdyby nigdy nic dalej rozmawiała z Hermioną) na początku pomyślałam sobie, że Leire została opętana, np. przez Voldzia (tak jak Ginny w drugiej klasie) ale przecież ona cały czas była z Ronem... No to ja już w takim razie nie wiem, co się dzieje ;) Poza tym podczas rozmowy z Nevillem zrobiło mi się szkoda Hermiony, mimo wcześniejszego negatywnego stosunku do niej, bo, bądź co bądź - miała prawo się wystraszyć, a teraz to już jej na pewno nikt nie uwierzy.
    Zdziwiłam się, że Leire z Ronem tak szybko poszli na całość. Ładnie, ładnie, w szkole, tuż pod nosem nauczycieli ^^. Cały czas mam nadzieję, że to jednak rudzielec będzie wybrańcem serca naszej głównej bohaterki.
    Zaintrygował mnie dar jasnowidzenia Leire. Tak, profesor Trelawney na pewno jej w czymś pomoże, chyba tylko w wywołaniu jeszcze większego mętliku w głowie :D Zaraz, czyli Harry miał być przywódcą Stowarzyszenia? Ale wydawało mi się, że Stowarzyszenie stoi po stronie Voldzia? Cholera, miesza się mi się już.
    O, jeszcze zapomniałam o tajemniczej zjawie, którą spotkała Leire. Z jakiegoś powodu jest strasznie podejrzana ;>
    Jeszcze raz przepraszam, że tak późno i ździebko krótko. Następnym razem bardziej się postaram. No i jestem za tym, żebyś czytała opowiadanie więcej niż dwa razy, wtedy przeoczysz wszystkie literówki ;)
    Pamiętam jedną: Byłam światkiem dziwnej rozmowy i... świadkiem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ten sam problem, a teraz ogromne zaległości.

      Niestety z mojej wyliczanki musiało paść na nią, przez to długo teraz nie będzie się pojawiać, ale cóż, kogo innego miałam wybrać? Leire nie jest bez uczuć, więc wolała przyjąć od razu winę na siebie, a nie zrzucać to na kogoś albo obarczać nią samą Ginny. Cieszę się, że ludzie teraz rozumieją Hermionę. Mówiłam, że ma ona powody do strachu i oskarżania rudowłosej, a jeśli chodzi o Leire, to nie będę podsyłać wskazówek :P
      Są dwa rodzaje Stowarzyszenia, nie pamiętam, w którym rozdziale, ale gdzieś było to dokładnie tłumaczone, w scenie w domku Leire, nie wiem czy czytałaś poprzednie notki. Bynajmniej Harry stoi na czele tego prawdziwego Stowarzyszenia ;) Tajemnicza zjawa jeszcze się pojawi ;P

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  6. Witaj

    Na początku chciałabym powiedzieć, że zostaje Twoją czytelniczką. Serio! Twoje opowiadanie zaczęłam czytać nie dalej niż tydzień temu. Zobaczyłam linka do niego na jakimś innym blogu i z ciekawości weszłam.
    Nie zawiodłam się! To opowiadanie jest genialne. Wszystko w nim jest takie przemyślane i po prostu GENIALNE. Zazdroszczę ci takich pomysłów.
    Jak dla mnie Leire jest bardzo specyficzna i...wyjątkowa. Jej charakter ukształtowałaś idealnie. Od początku byłam za nią i Ronem i cieszę się, że wyszło jak wyszło.
    Do poprzedniego rozdziału myślałam, że Hermiona oskarża ją bezpodstawnie bo jej nie lubi... ale teraz po tej rozmowie z Nevillem sama nie wiem co myśleć. Jeżeli to co ona mówi jest prawdą a wydaje się, że ma to nie jest zbyt ciekawie dla dziewczyny... Myślę jednak, że to nie ona stoi za tymi wszystkimi atakami, bo jak miałaby to zrobić skoro w momencie gdy Ginny została zaatakowana ona tańczyła w Wielkiej Sali z Ronem? (Sory, że komentuje wszystkie rozdziały na raz)
    Skoro rudowłosa ma dar jasnowidzenia to może skończyć się to źle bo wspominała, że śnią się jej największe koszmary. Nie chcę wiedzieć co z jej snów będzie prawdą.
    Ostatni akapit po prostu mistrzostwo! Tyle jestem w stanie powiedzieć...

    Życzę weny i proszę cię dodaj nowy rozdział szybciej niż za dwa tygodnie bo nie wytrzymam w tej niepewności.

    Pozdrawiam i (ewentualnie) zapraszam do siebie.
    Vanill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tyle miłych słów, są naprawdę budujące :)
      Hermiona jest u mnie dość specyficzna, ale przynajmniej wiadomo, że nie działa bezpodstawnie. ;)
      Jej sny niedługo odegrają bardzo ważną rolę! Będą naprawdę koszmarne i nie zapominajmy, że to przepowiednie.

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  7. Hmm ciekawa sprawa z TĄ. Sytuacja... Zobaczymy ci będzie dalej czekam i pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za postacią Rona i trochę ciężko mi go tutaj strawić. Za to przypadła mi do gustu bardzo postać Leire. Intryguje mnie bardzo jej postać. Choć w sumie od początku tak myślałam, że ona może lunatykować czy coś w tym rodzaju i to ona wszystko robi. Po części moje przypuszczenia się sprawdziły teraz tylko czekać co będzie dalej.
    Mam szczerą nadzieję, że będzie mniej Rona, a o wiele więcej Dracona, którego uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam za opóźnienie. Nie wiem, dlaczego zwlekałam z przeczytaniem tego, bowiem ten rozdział na te kilka minut czytania pochłonął mnie całkowicie. Wydaje mi się, że z notki na notkę jesteś coraz lepsza, a fabuła coraz bardziej intrygująca :)

    Plus trzeba przyznać za oryginalną ,,pobudkę po współżyciu''. Nie było tęczowo, pojawiła się doza niepewności i skrytnej czułości. Bardzo mi się podobała rozmowa pomiędzy parą - tak delikatna, szczera i wyrozumiała...Pozazdrościć takiego związku :)

    Po tym rozdziale zdałam sobie sprawę, że dawno nie czytałam o tak wyrazistej postaci jak Leire. Dziewczynę, choć mamy już za sobą sporo rozdziałów, wciąż otacza mgła tajemnicy. To istna zagadka, której ona sama nie rozumie. Jej charakter też jest specyficzny. Naprawdę dobra robota.
    Podobało mi się również, że trzymasz się wcześniejszych założeń, co do tej postaci - skoro bała się okazywać uczucia, to teraz nadal ma z tym problem, nawet jeśli ma u boku kogoś tak sympatycznego jak Ron. Ale mam nadzieję, że z czasem nauczy się kochać i być kochaną ^^

    Hermiona w tym rozdziale...irytuje jak zwykle, ale też wzbudza nieco współczucia. Teraz już wiemy, dlaczego tak się obawia Leire. Cóż, to co się działo z czerwonowłosą, jakieś tajemne wycieczki i mamrotanie przez sen...może faktycznie wystraszyć. Tylko dlaczego Granger nie rozumie, że to nie jest wina Leire? Powinna pomóc jej jakoś to powstrzymać, a nie szkodzić pannie Dumbledore! I jeszcze Neville'a zwerbowała. Mam nadzieję, że chłopak w razie potrzeby zachowa się, jak mu sumienie nakazuje.

    No i ta końcówka...Bardzo ciekawa. Harry jest kimś więcej, niż do tej pory, a to już prawie mi się w głowie nie mieści :P

    Bardzo ładny szablon - wreszcie widzimy twarze naszych bohaterów ^^ Jeśli chodzi o Twoje pytanie - moim zdaniem horkruksy to ważny wątek w HP. Bez tego praktycznie nie da się pokonać Voldka, więc może lepiej, jakby się pojawiły.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ;*
      Nie chciałam, by było kolorowo. Leire nie jest taką osobą, która potrafi się zmienić wciągu jednego dnia, więc nie mogła zacząć okazywać uczuć ot tak.
      Chciałam, żeby była zagadką! Gdy poznaje się w całości bohatera na początku to przestaje on być intrygujący!
      Hermiona była po prostu przerażona i nie miała pojęcia, co zrobić. Ron praktycznie od samego początku zaczął zadawać się z Leire, więc został jej Harry, ale teraz Harry przez to, co spotkało Ginny też jest nieosiągalny.
      W takim razie horkruksy zostają!

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  10. Na początku muszę powiedzieć, że masz zajebisty szablon ^^. Bardzo podoba mi się kolorystyka i zdjęcia postaci wybrane w celu zrobienia szaty graficznej :).
    A teraz przechodzę do rozdziału.
    Jest po prostu świetny ^^. A najbardziej podobała mi się pierwsza scena i w pewnym sensie ostatnia - była taka intrygująca (no i pojawił się Harry *.*).
    Dziewczyno, coś Ty ze mną zrobiła?! Przez Ciebie polubiłam Rona xD. Serio, wcześniej nie pomyślałabym, że to się kiedykolwiek zdarzy. A jednak. Pokazujesz go od fajnej strony, bardzo ładnie przedstawiasz jego cechy charakteru, a także ukazujesz te, których ja nie dostrzegałam. I przez to doszłam do wniosku, że Ron jest słodki ;D.
    Eh, rozumiem, co czuje Leire. Ja także nie potrafię czasem ukazywać swoich uczuć tak jak inni tego oczekują. Nie wiem dlaczego, po prostu, kiedy chcę to zrobić, coś ściska mnie za żołądek, a w głowie pojawia się myśl, że to takie... sztuczne. :/
    Dlatego cieszę się, że umiem pisać opowiadania, bo chyba tlyko w nich potrafię ukazać to, co czuje...
    Oczywiście, nie mogło zabraknąć Dracona, który... był taki, jak zawsze. Jedyna rzecz, jaka mnie zdziwiła w jego zachowaniu, to zignorowanie Leire. Przecież on zawsze kogoś zaczepia, docina mu, itp. a jej tylko powiedział, żeby się uczesała xD. No cóż, to w końcu Draco, który potrafi być bardzo nieprzewidywalny. Ciekawa jestem, jak dalej potoczy się ta cała sytuacja z nim.
    No i w końcu wyjaśniło się, czemu Miona ma taki stosunek do Leire. Ale na Merlina, czemu wcześniej nie powiedziała o tym chłopakom, a nawet samej Leire?! Może dzięki temu wszystkim byłoby łatwiej... Słowo daję, że ona czasem naprawdę jest ograniczona umysłowo xD. Widać, że nawet kujony mają czasowy zastój ;p.
    No i mamy ostatnią scenę, która podobała mi się równie mocno, co pierwsza ^^. Była bardzo intrygująca i tajemnicza. Normalnie wyobraziłam sobie tą zdezorientowaną minę Pottera i... o rany, on jest taki uroczy xD. W każdym razie, bez wątpienia zainteresowało mnie to, co powiedziała Leire. No i dowiedzieliśmy się, że Dumbledore wcale nie jest taki święty...
    Co do horkruksów, wydaje mi się, ze powinny zostać, bo to jeden z najważniejszych wątków w sadze Harry'ego Pottera i to dzięki ich zniszczeniu Wybraniec pokonał Voldka. Jednakże, jeśli masz inny pomysł na zabicie Riddla, możesz zrezygnować z horkruksów :).
    Pozdrawiam ciepło! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, choć szablon jest chwilowy ;)
      Kolejna osoba zwerbowana <3 Teraz nie tylko ja widzę, że Ron jest uroczy i to mnie cieszy, po prostu trzeba to umieć zauważyć ;)
      Leire tak naprawdę nie jest w tym jakaś wyjątkowa. Teraz dużo osób ma problemy z okazywaniem uczuć, lecz u niej to już jest bardzo utrudniona sprawa.
      Czemu Draco ignoruje, wkrótce się dowiemy, nie jest to tylko jego jakiś wymysł, tylko jakby "nakaz". A jeśli chodzi o uczesanie, to szukałabym tu czegoś więcej :P
      Hermiona była po prostu przerażona, a teraz jest już za późno, żebym im o tym powiedzieć, bo jest pewna, że nikt jej nie uwierzy.
      Widzę fanka Harry'ego xD Teraz będzie on bardzo ważnym osobnikiem w opowiadaniu ;)

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  11. Wiesz? Chyba rozumiem co chciałaś przekazać w pierwszym fragmencie Piętnastki, a mianowicie, chodzi mi o stanowczą różnicę w wychowaniu Rona i Leire. Dorastali w dwóch, zupełnie różnych światach. Weasley miał wspaniałą, kochającą rodzinę, do której zawsze mógł wrócić, owszem czasem rodzeństwo za bardzo narzucało, ale potrafił to docenić, Leire natomiast miała tylko Dumbledore'a, który na domiar złego, nie poświęcał jej zbyt wiele czasu, gdyż spotykali się jedynie w wakacje, owszem, niczego jej nie brakowało, jednakże, gdyby nie Albus Czerwonowłosa nie zostałby nikt na świecie.
    Rozumiem również jej podejście do życia, sama nie jestem uczuciowa, dlatego też, nie dziwię się Leire, że traktuje ludzi na dystans, ale czasem powinna wiedzieć, komu może zaufać, a Draco i Leire mają jedną, wspólną cechę, obydwoje mogą liczyć tylko na siebie.
    Ron będzie miał ciężki orzech do zgryzienia, ale widać jak na dłoni, że zależy mu na Leire i chce dla niej jak najlepiej.
    Kurczę, ciekawią mnie te blizny, dziewczyna nie traktuje ich poważnie, nie mniej jednak, myślę, że mają one związek z tą całą sprawą i tak jak błyskawica Harry'ego mają swoją historię. No i te sny. Kto może pomóc Leire jak nie Trelawney? Bo chociaż dla niektórych może wydawać się starą wariatką, to naprawdę zna się na sprawach z krainy Morfeusza. Czyżby mała Dumbledore była wróżbitką? :D
    Ech... Leire i Hermiona nigdy się nie dogadają, zamiast zawrzeć sojusz, gdzie na pewno razem i ze swoimi pomysłami zdziałałyby więcej, jak zwykle robią sobie na złość i zachowują się jak dzieci w podstawówce.
    Wolałabym, żeby wątek horkruksów pozostał, gdyż należy do grona moich ulubionych z całej Sagi, nie mniej jednak, ciekawi mnie twoja wersja wydarzeń i jaką rolę odegra w niej Leire. Zrobisz co uważasz za słuszne, w końcu, co to jest fanfiction? :D
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy fragment był dla mnie bardzo ważny. Chciałam pokazać, że nie może być teraz nagle kolorowo i radośnie. Oczywiście Ron będzie próbował zbliżyć się jak najbardziej do dziewczyny, ale to nie będzie takie łatwe. Jeśli chodzi o Draco i Leire, to słuszna uwaga. Myślę, że ich największymi wadami jest to, że nie potrafią do końca zaufać innej osobie.
      Blizny mają pewne znaczenie. Szczególnie jedna ma swoją specyficzną historię, którą kiedyś poznamy, a jedna jest "znamieniem", które ma dziewczyna od urodzenia. :) Tak ma ona dar jasnowidzenia!
      Wydaje mi się, że nigdy nie będą one przyjaciółkami, są zbyt różne. Jednak to dziewczyny, tak bywa xD
      Mam już swój pomysł na to :P

      Pozdrawiam, L. ;*

      Usuń
  12. Ojej, ja nawet już nie pamiętam, kiedy czytałam ten rozdział o.O Aczkolwiek chciałam po sobie zostawić jakiś ślad, mimo że niewielki. Rozdział mi się spodobał, był interesujący, wprowadzenie tych przepowiedni zaintrygowało mnie ^^ Pierwsza scena też jest świetna, więc nic tylko się cieszyć ^^ Choć dalej zastanawia mnie Granger, teraz dochodzi jeszcze Neville... hmm... na pewno będzie ciekawie ^^

    Oo... i zmiana szablonu w międzyczasie była, jak widzę :) Wszystko jest czytelne i w ogóle, niemniej jednak poprzednie szablony jakoś bardziej mi się podobały o.O No ale cóż, to tyle xd

    Pozdrawiam,
    Tris

    OdpowiedzUsuń